Melduję się po długiej przerwie! Naskrobałyście tyle wiadomości, że trochę zajęło mi ich przeczytanie :)
My na szczęście dalej jesteśmy w dwupaku.
Po tygodniu pobytu w szpitalu...
rozwiń
Melduję się po długiej przerwie! Naskrobałyście tyle wiadomości, że trochę zajęło mi ich przeczytanie :)
My na szczęście dalej jesteśmy w dwupaku.
Po tygodniu pobytu w szpitalu puścili nas do domu. Nie odzywałam się bo byłam w strasznej kondycji psychicznej, do mojej sali trafiły dwie dziewczyny które były w 31 tc. i nagle okazało się, że ich dzieciaczki są poważnie chore...z czego jednej powiedzieli, że tak naprawdę najlepsza opcja to taka, że zaraz po porodzie to dziecko umrze bo ono i tak będzie warzywkiem.... Więc możecie sobie wyobrazić jaka atmosfera była. Dobrze że mnie wypuścili bo ja też zaczęłam wpadać w panikę, że może wcale moje dziecko nie jest zdrowe....
Po powrocie do domu dotarło do mnie, że póki nie urodzę i nie zobaczę zdrowego dzieciątka to jeszcze wszytko może się zdarzyć. Załapałam potwornego doła, zaczęłam wpadać w jakieś paniki i generalnie chodziłam jak zombi, po kątach ryczałam, w nocy kompletnie nie mogłam spać - jakiś koszmar.
Już się jako tako ogarnęłam i staram się na nowo czerpać radość z ciąży i z tego, że już tuż tuż będę mamą. W nocy dalej nie śpię bo młody w brzuchu szaleje. Mąż mnie wkurza :P Sam zaczyna się stresować i przez to wychodzą nie porozumienia. Szafy dalej w sypialni nie mam...
Synek ma się dobrze, główka w kanale rodnym, waży ok 2,2-2,3 kg,ostatnio zwolnił więc jak donoszę do terminu to powinien mieć koło 3 kg. Brzuch mi rozpycha niemiłosiernie, w nocy jęczę z bólu bo jest to nie do wytrzymania. W nocy mam bardzo często silne skurcze ale pessar wszystko ciągle trzyma - zdejmę go ok 38 tyg i liczę, że do tego czasu sam nie wypadnie :)
Podczas pobytu w szpitalu szwagierka umówiła mnie do Boćkowskiego żeby pójść do niego na ostatnie kilka wizyt bo będzie mi "łatwiej" w szpitalu i mnie nie odeślą... ja tam w takie cuda nie wierzę, no ale byłam na jednej wizycie i przyznam szczerze, że byłam mega rozczarowana...usg trwało kilka minut, jedyne co powiedział to to że uwaga mój syn ma 7 mm włoski na głowie..nie dostałam żadnego opisu z usg, nie spytał o żadne dolegliwości ani nic, nie kazał zrobić żadnych badań na kolejną wizytę a kasę zapłaciłam nie małą :/
Dzień później miałam umówioną wizytę u mojego gina i tutaj standardowo obejrzeliśmy całego dzidziusia, wszystkie narządy, pomierzyliśmy wszystko itd i od razu zrobiłam się spokojniejsza, że jest z nim wszystko ok. I tutaj moje pytanie do Adg bo z tego co pamiętam to prowadzisz u Boćka całą ciążę - jak wyglądają Twoje wizyty?
zobacz wątek