Odpowiadasz na:

malineczkaa - trochę mi przypominasz mnie samą z początków karmienia (całkiem niedawno). Moja mleczna droga z początku była kręta i wyboista. Zdesperowana wypróbowywałam wszelkie możliwe specyfiki... rozwiń

malineczkaa - trochę mi przypominasz mnie samą z początków karmienia (całkiem niedawno). Moja mleczna droga z początku była kręta i wyboista. Zdesperowana wypróbowywałam wszelkie możliwe specyfiki na wzmożenie laktacji , ze średnim skutkiem. Im bardziej krążyłam myślami wokół tego tematu i obarczałam się odpowiedzialnością, że nie potrafię wykarmić dziecka, tym bardziej byłam zestresowana i mleka było mniej. Ogólnie koniec świata i armageddon.
I wiesz co pomogło? Mąż widząc co się dzieje zakupił 2 saszetki mleka modyfikowanego (nie popieram). Przygotował ciepłą kąpiel i wygonił mnie do łazienki na 2 godziny mówiąc, że siedzimy w tym po uszy RAZEM i jak będzie trzeba to ON dziecko nakarmi. Full relax i stres odpuścił. Po wyjściu z wanny miałam tyle pokarmu, że po nakarmieniu szkraba "po korek" resztę ściągnęłam laktatorem. Nadmienię też, że to mleko w proszku nie zostało użyte po dziś dzień, ale stoi na widoku "na wszelki wypadek".
Poszukaj może jakiegoś sposobu na skuteczny relaks. Masz to szczęście, że karmisz piersią. Skoro Twoje dziecko, jak piszesz, przybiera - to to samo w sobie jest sukcesem :) Trochę optymizmu i uszy do góry.

zobacz wątek
4 lata temu
~też mama

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry