Prywaciarz piszesz o ryzyku. To wyjaśnij mi kto ponosi to ryzyko? Bo skoro zleceniodawca korzysta w stosunku do zleceniobiorcy z uprawnień jak by był jego pracodawcą ( co jest nielegalne i wskazuje...
rozwiń
Prywaciarz piszesz o ryzyku. To wyjaśnij mi kto ponosi to ryzyko? Bo skoro zleceniodawca korzysta w stosunku do zleceniobiorcy z uprawnień jak by był jego pracodawcą ( co jest nielegalne i wskazuje na stosunek pracy) i kieruje jego pracą. To kiedy zleceniobiorca (traktowany jak pracownik bez składek i dodatków finansowych i socjalnych które w całości są zyskiem zleceniodawcy) wypracuje zysk i z tego tytułu weźmie umówioną wcześniej kwotę, to kto po odliczeniu kosztów bierze całość zysku? A kto ponosi ryzyko i koszta?
Żeby nie być gołosłownym opiszę Ci moją sytuację z zleceniodawcą:
Przez kilka lat pracowałem w firmie Askar na umowę o dzieło :D (ochrona a na umowie wpisywane analiza grafiku, układanie grafiku itp.).
W 2014 roku firma zaczęła mieć opóźnienia w opłatach i za listopad w ogóle nie zapłaciła.
Pan prezes tłumaczył się raz, że księgowa pieniądze wyprowadziła, drugim razem że PFRON cofnął dotacje (przecież nie bezpodstawnie).
W każdym razie spółka z o. o. Askar nie wypłaciła tej należności, ale przysłała umowy z żądaniem podpisania i odesłania tak jak bym odebrał należność, których na szczęście nie odesłałem, bo pieniędzy nie wypłacili.
Założyłem sprawę o zapłatę w sądzie, otrzymałem nakaz zapłaty od spółki , ale nie szedłem z nakazem do komornika, bo wiedziałem że w kolejce jest ZUS, PFRON ,US itd. więc nie odzyskam pieniędzy.
Postanowiłem wystąpić do sądu o ustanowienie stosunku pracy. W sądzie pan prezes powołał się na to że spółka nie ma już organów decyzyjnych bo zrezygnował z pełnienia funkcji ( prawo akurat wtedy się zmieniło i to jest legalne), natomiast spółka istnieje bez zarządu.
W 2017 roku wystąpiłem z prywatnego oskarżenia przeciwko panu prezesowi (prywatnie, ale żeby to zrobić,najpierw trzeba mieć nakaz na spółkę) do sądu cywilnego o zapłatę, niestety tylko ostatniej niezapłaconej kwoty.
Sprawę w pozwie opisałem w całości od początku. Panu prezesowi zrobiło się ciepło bo sędzina na pierwszej rozprawie przesunęła sprawę do sądu gospodarczego, z powodu złożoności sprawy, gdzie będzie dokładniej badana.
W pozwie zawarłem też wniosek o ściganie za nierzetelne i niezgodne z prawdą prowadzenie dokumentacji, za co grozi więzienie. I tu ciekawostka, wniosek taki można wnieść w pozwie i taka osoba ścigana jest tylko i wyłącznie na wniosek osoby pokrzywdzonej i mało tego, osoba pokrzywdzona musi przy tym udowodnić swoją stratę.
Także żeby pan prezes poniósł odpowiedzialność to trzeba bardzo się postarać, natomiast czerpanie korzyści wychodziło mu nadzwyczaj dobrze. Do sądu przyjeżdża nie najtańszym samochodem i ze swoim prawnikiem, tłumaczy się że nie ma pieniędzy na zapłatę. Ot odpowiedzialność prezesa zarządu. No i teraz czekamy z niecierpliwością na wezwanie:D.
zobacz wątek