Droga Aniu!
Autorka wątku napisała, że tak małego dziecka nie miałaby z kim zostawić. Ja to rozumiem tak, że fizycznie przynajmniej jedna osoba z rodziny lub przyjaciół by się...
rozwiń
Droga Aniu!
Autorka wątku napisała, że tak małego dziecka nie miałaby z kim zostawić. Ja to rozumiem tak, że fizycznie przynajmniej jedna osoba z rodziny lub przyjaciół by się znalazła, gdyby dziecko było starsze. Ma natomiast obawy, czy zostałaby z tak małym. Jeśli się mylę, proszę Autorkę wątku o sprostowanie.
Druga rzecz- jesteś przyszłą panną młodą, ale koro już byłaś świadkową, to zakładam, że wiesz, że oczepiny nie trwają przez całe wesele, i spokojnie można na ten kwadrans zostawić KAŻDE dziecko pod opieką zaufanej osoby będącej na weselu. I piszę to z autopsji, zarówno jako świadkowa mająca niedawno dziecko pod opieką, jak i Panna Młoda, u której tak maleńkie dziecko pod opieką miała moja własna świadkowa oraz dwoje innych gości weselnych. Noworodki przeżyły, ich Rodzice też ;-)
To jest 45 MINUT raz w życiu ( przynajmniej z założenia). Naprawdę na ten czas można się zorganizować nawet z malutkim dzieckiem, jeśli się tylko chce.
Nie wiem, czy uważnie śledzisz moje wpisy w innych wątkach, ale jeśli nie, to chcę Ci napisać, że wypowiadam się wyłącznie na tematy, o których mam jakiekolwiek pojęcie , bo sama to przeżyłam. Więc nie teoretyzuję ;-)
Autorka wątku powinna szczerze porozmawiać z panna młodą, to bez wątpienia. jednakże dla mnie jedynie słusznym argumentem do domowy jest fakt bycia niewierzącym, a nie posiadanie dziecka. Idąc Twoim tokiem myślenia, nikt nie zapraszałby na swoje śluby nawet najbliższych osób tylko dlatego, że właśnie zostały mamami... i nie daj Boże któreś dziecko piśnie w kościele. Przecież to absurd. Ja na Twoim miejscu obawiałbym się dużo większych "niedogodności" , bo z dzieckiem przynajmniej zawsze można wyjść, a na inne rzeczy wpływu mieć raczej nie będziesz ;-)
Życzę Tobie ( bez złośliwości) udanych przygotowań do tego najważniejszego dnia w życiu i więcej wiary w ludzi ;-)
zobacz wątek