Odpowiadasz na:

Lusiu, tu nie chodzi o to, że osoba niewierząca nie może być świadkiem na ślubie kościelnym, bo oczywiście może. Bardziej chodzi tu o nastawienie mentalne Autorki, która chce być w zgodzie z... rozwiń

Lusiu, tu nie chodzi o to, że osoba niewierząca nie może być świadkiem na ślubie kościelnym, bo oczywiście może. Bardziej chodzi tu o nastawienie mentalne Autorki, która chce być w zgodzie z własnymi poglądami i nie popadać w obłudę. A z Jej postu wyraźnie wynika, że nie bardzo chce występować w tej roli wbrew swoim poglądom. Więc problem nie jest tu natury prawnej, lecz moralnej ;-) I do tego odnosiła się moja rada i wypowiedź.

Co do drugiej części wypowiedzi- jasne, że w tej chwili nie może przewidzieć, jak przebiegnie ciąża i poród. Nikt tego wcześniej nie wie. Ale jej obawy dotyczyły- takie odniosłam wrażenie- głównie tego, że nie podoła obowiązkom świadkowej jako matka noworodka. Znów bardziej problem mentalno- organizacyjny, a nie fizjologia ;-) Wiadomo, że nikt nie jest jasnowidzem. Ale nie o to tutaj chodziło. Przecież sama Autorka nie wie, jak zniesie ciążę. Ale Jej dylematy dotyczyły- tak to interpretuję- sytuacji, gdy zakłada, że zniesie ją dobrze i urodzi zdrowe maleństwo.

Bardziej chodzi tu- mam wrażenie- o szerszy problem społeczny: młoda matka= najlepiej zamknąć się w czterech ścianach z noworodkiem, użalać nad sobą i nie brać udziału w żadnych ważnych wydarzeniach bliskich osób, "bo mam małe dziecko". Ale to temat na zupełnie inny wątek i nie chcę go zaśmiecać.

Powtórzę jedynie raz jeszcze i po raz ostatni : tutaj chodziło o 45 MINUT z życia jej przyjaciółki. Skoro Ją poprosiła na świadka wiedząc, że jest niewierząca, to znaczy, że jest w jej życiu kimś więcej niż tylko przyszłą młodą matką ( oczywiście przy założeniu, że nie chodzi wyłącznie o rewanż). I że nie bez powodu to właśnie ona dostąpiła tego wyróżnienia. I choćby z tego powodu ja zrobiłabym wszystko, by być w tym dniu razem z nią ( jak to zresztą uczyniłam w przypadku "mojej" Panny Młodej). Nie wiem, co takiego musiałoby się zadziać, by młoda matka nie mogła zorganizować się z maleństwem na te trzy kwadranse. Pomijając wypadki losowe, oczywiście. Taki dzień jest raz w życiu i już się (przypuszczalnie) nie powtórzy.

Ale- tak jak powiedziałam- dla mnie jedynym powodem do odmowy jest odczuwanie przez Autorkę wewnętrznej sprzeczności między własnymi poglądami a ceremonią kościelną, w której sama jako Panna Młoda uczestniczyć nie chciała, gdyż kłóciło się to z wartościami, które wyznaje. Cała reszta jest tylko gdybaniem ;-)

W jednym się zgadzam- szczera rozmowa z Panną Młodą jest absolutnie niezbędna. A przy okazji- i tu uwaga do przyszłych Panien Młodych- ten wątek jest świetną inspiracją do tego, by gruntownie przemyśleć, kogo wybieracie na świadków i czy- jak się tu okazuje- nie sprawicie komuś tym wyborem więcej problemów niż radości ;-)

zobacz wątek
5 lat temu
~poslubiona

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry