Widok
Piwnica na działce
Wymyśliłem sobie zrobienie piwnicy pod altaną na działce. Oczywiście altany jeszcze nie ma. Postawię ją, kiedy piwnica już będzie.
Wymiar: 2,5x4,0, choć jestem gotów na kompromis i zrobienie mniejszej. Całkowicie zagłębiona w gruncie. I wysokości takiej, żebym nie musiał się garbić, czy ze 2m.
Nie ma to być żaden schron, ale po prostu piwniczka na przechowywanie warzyw, owoców i przetworów.
Niestety.. zdany jestem wyłącznie na własne siły. Żadna koparka, nawet Bobcat, tam nie wjedzie. Bramy za wąskie :/
Zatem łopata i rzeźbienie mięśni :D
Zrobiłem dziurę próbną, gdzies tak do metra głębokości i idzie świetnie. Wiem, że im głębiej, tym gorzej, bo coraz większym problemem będzie wydobycie "urobku" ale z tym się jakoś uporam.
Problem mam innego rodzaju: nie chciałbym się tam żywcem, na głębokości ok. 2,30 (bo przynajmniej tyle potrzebuję) pogrzebać.
Grunt jest spójny i na luzie mogę zrobić praktycznie pionowe ściany wykopu gdzieś tak do metra, może 1,20. Ale więcej z pewnością nie zaryzykuję.
Póki co, wymyśliłem dwa rozwiązania:
1. Szalowanie dziury. Kopię dziurę na powiedzmy metr wgłąb. Po obrysie z przynajmniej metrowym zapasem. Wynajmuję wiertnicę, która robi mi dziurki fi powiedzmy 25cm na głębokość 2m - czyli w sumie 3m poniżej poziomu gruntu. Co powiedzmy 1m. W dziurki wtykam stemple budowlane, powiązane od góry również stemplami. Stemple od zewnątrz obkładam dechami szalunkowymi, które, wybierając urobek ze środka, podkopuję i zagłębiam, dokładając kolejne. Od dołu stemple się nie przesuną, bo będą zagłębione przynajmniej pół metra głębiej, niż docelowa głębokość wykopu. A od góry będą rozparte, żeby mi się w namiot nie złożyły.
Wady tego rozwiązania:
- muszę wywalić znacznie więcej gruntu, niż potrzeba pod samą piwnicę
- nie mam pojęcia, czy wiertnica da radę wjechać. Ale jest w miarę lekka, to od biedy mogę przerzucić ją jakimś hds-em przez płot.
Zalety:
- robię piwnicę już na gotowo. Mogę zabawić się w dokładną izolację przeciwwilgociową.
2. Robię piwnicę na powierzchni gruntu. Stelaż żelbetowy zalewany z pompogruchy, wypełniony bloczkami betonowymi. Tylko ściany, bez dna. I wkopuję tą piwnicę w ziemię, metodą studniarską.
Zalety:
- sporo mniej ziemi do przewalenia
- świetny dostęp, zatem mogę bezproblemowo zrobić zewnętrzną izolację przeciwwilgociową ścian
Wady:
- w docelowe miejsce wysięgnik pompy nie sięgnie. Musiałbym "odlać" piwnicę w innym miejscu a potem, już porządnym dźwigiem, przestawić ją.
- za młodu kopałem studnię tą właśnie metodą i wiem, ze jako laik z zerowym doświadczeniem, będę miał potężne problemy z utrzymaniem pionu
- nie wiem, czy naprężenia konstrukcji nie będą za duże, żeby ją tak "swobodnie" manewrować i czy to się po prostu nie spęka i nie rozleci
- kiepsko widzę porządne zrobienie izolacji przeciwwilgociowej od spodu, na już wkopanych ścianach
Potrzebuję głosów ludzi z pojęciem. A może inne pomysły?
Od wejścia dodam, że piwnicy częściowo zagłębionej, potem zasypanej gruntem "w górkę" nie biorę pod uwagę.
Wymiar: 2,5x4,0, choć jestem gotów na kompromis i zrobienie mniejszej. Całkowicie zagłębiona w gruncie. I wysokości takiej, żebym nie musiał się garbić, czy ze 2m.
Nie ma to być żaden schron, ale po prostu piwniczka na przechowywanie warzyw, owoców i przetworów.
Niestety.. zdany jestem wyłącznie na własne siły. Żadna koparka, nawet Bobcat, tam nie wjedzie. Bramy za wąskie :/
Zatem łopata i rzeźbienie mięśni :D
Zrobiłem dziurę próbną, gdzies tak do metra głębokości i idzie świetnie. Wiem, że im głębiej, tym gorzej, bo coraz większym problemem będzie wydobycie "urobku" ale z tym się jakoś uporam.
Problem mam innego rodzaju: nie chciałbym się tam żywcem, na głębokości ok. 2,30 (bo przynajmniej tyle potrzebuję) pogrzebać.
Grunt jest spójny i na luzie mogę zrobić praktycznie pionowe ściany wykopu gdzieś tak do metra, może 1,20. Ale więcej z pewnością nie zaryzykuję.
Póki co, wymyśliłem dwa rozwiązania:
1. Szalowanie dziury. Kopię dziurę na powiedzmy metr wgłąb. Po obrysie z przynajmniej metrowym zapasem. Wynajmuję wiertnicę, która robi mi dziurki fi powiedzmy 25cm na głębokość 2m - czyli w sumie 3m poniżej poziomu gruntu. Co powiedzmy 1m. W dziurki wtykam stemple budowlane, powiązane od góry również stemplami. Stemple od zewnątrz obkładam dechami szalunkowymi, które, wybierając urobek ze środka, podkopuję i zagłębiam, dokładając kolejne. Od dołu stemple się nie przesuną, bo będą zagłębione przynajmniej pół metra głębiej, niż docelowa głębokość wykopu. A od góry będą rozparte, żeby mi się w namiot nie złożyły.
Wady tego rozwiązania:
- muszę wywalić znacznie więcej gruntu, niż potrzeba pod samą piwnicę
- nie mam pojęcia, czy wiertnica da radę wjechać. Ale jest w miarę lekka, to od biedy mogę przerzucić ją jakimś hds-em przez płot.
Zalety:
- robię piwnicę już na gotowo. Mogę zabawić się w dokładną izolację przeciwwilgociową.
2. Robię piwnicę na powierzchni gruntu. Stelaż żelbetowy zalewany z pompogruchy, wypełniony bloczkami betonowymi. Tylko ściany, bez dna. I wkopuję tą piwnicę w ziemię, metodą studniarską.
Zalety:
- sporo mniej ziemi do przewalenia
- świetny dostęp, zatem mogę bezproblemowo zrobić zewnętrzną izolację przeciwwilgociową ścian
Wady:
- w docelowe miejsce wysięgnik pompy nie sięgnie. Musiałbym "odlać" piwnicę w innym miejscu a potem, już porządnym dźwigiem, przestawić ją.
- za młodu kopałem studnię tą właśnie metodą i wiem, ze jako laik z zerowym doświadczeniem, będę miał potężne problemy z utrzymaniem pionu
- nie wiem, czy naprężenia konstrukcji nie będą za duże, żeby ją tak "swobodnie" manewrować i czy to się po prostu nie spęka i nie rozleci
- kiepsko widzę porządne zrobienie izolacji przeciwwilgociowej od spodu, na już wkopanych ścianach
Potrzebuję głosów ludzi z pojęciem. A może inne pomysły?
Od wejścia dodam, że piwnicy częściowo zagłębionej, potem zasypanej gruntem "w górkę" nie biorę pod uwagę.
-jak by te bramki zdemontowal na "chwile " i wpuscil koparke...i wszystko raz dwa zrobil,szalunki beton itd...
-reczne kopanie "ok" ale boki wszystkie max kat 40 stopni bo sie zawali ...a to juz tony ziemi do przezucenia...
ciekawostka tak :znajomy ,znajomego piwnice ma z kontenerow morskich ,wykopal ,wstawil ,pospawal,jakims go....nem pomalowal ,zalal betonem oz zewnatrz i dziala.
-reczne kopanie "ok" ale boki wszystkie max kat 40 stopni bo sie zawali ...a to juz tony ziemi do przezucenia...
ciekawostka tak :znajomy ,znajomego piwnice ma z kontenerow morskich ,wykopal ,wstawil ,pospawal,jakims go....nem pomalowal ,zalal betonem oz zewnatrz i dziala.
Nie kumacie.
Nie ma którędy wpuścić dźwigu czy koparki.
Dźwig musiałby operować zza ogrodzenia. A ewentualna koparka musiałaby zostać "przerzucona przez płot" również dźwigiem.
Myślałem o gotowym, zaizolowanym już "klocku" betonowym. Firm, które robią takie rzeczy jest w pip. Ale najpierw trza wykopać dziurę.
Musiałbym pogadać z jakimś dźwigowym, czy w ogóle to jest technicznie realne, żeby operować w odległości ok. 30m w poziomie.
Musiałby to być naprawdę solidny dźwig, a taki, najprawdopodobniej nawet w to miejsce za ogrodzeniem (konkretnie: murem) raczej nie wjedzie, nie mówiąc o tym, że nie da rady rozstawić "łap", bo może być za wąsko.
Nie ma którędy wpuścić dźwigu czy koparki.
Dźwig musiałby operować zza ogrodzenia. A ewentualna koparka musiałaby zostać "przerzucona przez płot" również dźwigiem.
Myślałem o gotowym, zaizolowanym już "klocku" betonowym. Firm, które robią takie rzeczy jest w pip. Ale najpierw trza wykopać dziurę.
Musiałbym pogadać z jakimś dźwigowym, czy w ogóle to jest technicznie realne, żeby operować w odległości ok. 30m w poziomie.
Musiałby to być naprawdę solidny dźwig, a taki, najprawdopodobniej nawet w to miejsce za ogrodzeniem (konkretnie: murem) raczej nie wjedzie, nie mówiąc o tym, że nie da rady rozstawić "łap", bo może być za wąsko.
> ...po wkalkulowaniu skutków ulewy...
No własnie: skutki ulewy mnie bardzo ucieszyły.
Co prawda, spłynęła oczywiście masa ziemi do "dziury próbnej", ale jej ściany, wykopane zupełnie pionowo, są nienaruszone. Żadnych osunięć.
Zatem mogę w miarę bezpiecznie kopać, jednocześnie robiąc szalunek, który zabezpieczy dziurę, na wypadek gdyby nadszedł czas długotrwałych opadów, które mogłyby naruszyć spoistość gruntu.
Bo raczej jedynym rozwiązaniem jest wykopanie ręczne dziury szalowanej i budowa piwniczki już na gotowo. Nie tylko ze względu na techniczną możliwość operowania dźwigiem, czy koszt tego przedsięwzięcia.
Jak sobie dokładnie obejrzałem, nie da się dojechać dużą koparą, nawet "przerzuconą przez płot", w miejsce docelowe, bez zniszczenia rosnących już moich drzewek, albo drzewek sąsiadów.
> nie leń się w wykonaniu.
To nie kwestia lenistwa, ino czasu :)
No własnie: skutki ulewy mnie bardzo ucieszyły.
Co prawda, spłynęła oczywiście masa ziemi do "dziury próbnej", ale jej ściany, wykopane zupełnie pionowo, są nienaruszone. Żadnych osunięć.
Zatem mogę w miarę bezpiecznie kopać, jednocześnie robiąc szalunek, który zabezpieczy dziurę, na wypadek gdyby nadszedł czas długotrwałych opadów, które mogłyby naruszyć spoistość gruntu.
Bo raczej jedynym rozwiązaniem jest wykopanie ręczne dziury szalowanej i budowa piwniczki już na gotowo. Nie tylko ze względu na techniczną możliwość operowania dźwigiem, czy koszt tego przedsięwzięcia.
Jak sobie dokładnie obejrzałem, nie da się dojechać dużą koparą, nawet "przerzuconą przez płot", w miejsce docelowe, bez zniszczenia rosnących już moich drzewek, albo drzewek sąsiadów.
> nie leń się w wykonaniu.
To nie kwestia lenistwa, ino czasu :)