Widok
Podsumowanie H34 moimi oczami
Witam,
postanowiłem napisać coś niecoś od siebie na temat 34 edycji Harpagana.
Do Kobylnicy dotarłem z Gdańska o 17,30 dojazd z 3miasta bez problemu, nie wliczając zatłoczonego "sprintera" do Słupska. Ogólnie Kobylnica to ciekawe miejsce, życzliwi ludzie, ale o tym napiszę później. Po dotarciu na miejsce i zameldowaniu się spokojnie wyczekiwałem startu. Oczywiście duże pochwały dla organizatorów za organizację, wszystko było jak najbardziej OK, pozdrawiam też miłe panie z bufetu. o 21 start trasy pieszej. Pierwsze punkty zazwyczaj pokonywałem z dość dużą grupą osób, ale było klimatycznie. Pierwsze problemy z nawigacją pojawiły się przed punktem 4 ale jakoś dotarłem do niego bez większych problemów. Prawdziwy Hardcore zaczął się między 6 a 7 punktem. Miałem fantastyczny czas w punkcie 6, ale całkowicie go roztwoniłem na dotarcie i znalezienie punktu 7. Kilka błędów technicznych sprawiło że szukałem go ponad 3,5h i nadrobiłem około 6 km. Potem kolejna niespodzianka, czyli dojście z punktu 7 na 8 do bazy. Miało być miło łatwo i przyjemnie-5km, ale okazało się że jest Słupia i nie ma przeprawy, w związku z tym kolejna dośc spora strata czasu i nadrobienie paru km. W bazie melduję się koło 10 rano, godzinę wypoczywam, jem smaczną grochówkę, i po 11 wyruszam na drugą pętlę z małymi jeszcze nadziejami na przejście setki. Ździwiło mnie że tak mało osób wyruszyło na 2 pętlę. Do punktu 9 docieram bez większych problemów, tak samo jak i do 10siątki, tylko że męczy mnie przejście po torach. Natomiast to co miało być łatwe czyli 11, okazał się dla mnie trudny, znów błądzenie, strata koło godziny i paru km nadrobionych, i to zdecydowało że postanowiłem zakończyć udział na 11 punkcie, który w końcu odnalazłem. Wynik 71km(+,- 15) uważam za zadowalający dla mojej obecnej formy. Jeszcze mały minusik, decydując się na zakończenie rajdu na 11 punkcie musialem iść pieszo 10km na najbliższy pociąg(Sycewice PKP) żeby wrócić do bazy. Po drodze ze zmęczenia myślałem że wyzionę ducha, na dodatek szedłem o zmroku ruchliwą i niebezpieczną trasą 6, co mogło skończyć się nieszczęściem. Innej opcj dotarcia do bazy nie widziałem. Myślę że organizatorzy powinni coś z tym zrobić i na ostatnie punkty przeznaczyc jakieś busiki które zwiozły by wykończonych uczestników rajdu, bo naprawdę wracać do bazy jest nieciekawie, i strasznie ciężko. To uważam za jedyny minus tej imprezy - brak możliwości transportu z ostatnich punktów, 11,12,13,14... Zróbcie coś z tym, nawet za droższe wpisowe, ale chcę mieć pewność że ruszając na drugą pętlę, że jeśli osłabnę i nie będe w stanie dalej iść ktoś mnie zwiezie.
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za dobrą zabawę i do zobaczenia na wiosnę, gdzie będe świętował 7 rok na Harpaganie:)
postanowiłem napisać coś niecoś od siebie na temat 34 edycji Harpagana.
Do Kobylnicy dotarłem z Gdańska o 17,30 dojazd z 3miasta bez problemu, nie wliczając zatłoczonego "sprintera" do Słupska. Ogólnie Kobylnica to ciekawe miejsce, życzliwi ludzie, ale o tym napiszę później. Po dotarciu na miejsce i zameldowaniu się spokojnie wyczekiwałem startu. Oczywiście duże pochwały dla organizatorów za organizację, wszystko było jak najbardziej OK, pozdrawiam też miłe panie z bufetu. o 21 start trasy pieszej. Pierwsze punkty zazwyczaj pokonywałem z dość dużą grupą osób, ale było klimatycznie. Pierwsze problemy z nawigacją pojawiły się przed punktem 4 ale jakoś dotarłem do niego bez większych problemów. Prawdziwy Hardcore zaczął się między 6 a 7 punktem. Miałem fantastyczny czas w punkcie 6, ale całkowicie go roztwoniłem na dotarcie i znalezienie punktu 7. Kilka błędów technicznych sprawiło że szukałem go ponad 3,5h i nadrobiłem około 6 km. Potem kolejna niespodzianka, czyli dojście z punktu 7 na 8 do bazy. Miało być miło łatwo i przyjemnie-5km, ale okazało się że jest Słupia i nie ma przeprawy, w związku z tym kolejna dośc spora strata czasu i nadrobienie paru km. W bazie melduję się koło 10 rano, godzinę wypoczywam, jem smaczną grochówkę, i po 11 wyruszam na drugą pętlę z małymi jeszcze nadziejami na przejście setki. Ździwiło mnie że tak mało osób wyruszyło na 2 pętlę. Do punktu 9 docieram bez większych problemów, tak samo jak i do 10siątki, tylko że męczy mnie przejście po torach. Natomiast to co miało być łatwe czyli 11, okazał się dla mnie trudny, znów błądzenie, strata koło godziny i paru km nadrobionych, i to zdecydowało że postanowiłem zakończyć udział na 11 punkcie, który w końcu odnalazłem. Wynik 71km(+,- 15) uważam za zadowalający dla mojej obecnej formy. Jeszcze mały minusik, decydując się na zakończenie rajdu na 11 punkcie musialem iść pieszo 10km na najbliższy pociąg(Sycewice PKP) żeby wrócić do bazy. Po drodze ze zmęczenia myślałem że wyzionę ducha, na dodatek szedłem o zmroku ruchliwą i niebezpieczną trasą 6, co mogło skończyć się nieszczęściem. Innej opcj dotarcia do bazy nie widziałem. Myślę że organizatorzy powinni coś z tym zrobić i na ostatnie punkty przeznaczyc jakieś busiki które zwiozły by wykończonych uczestników rajdu, bo naprawdę wracać do bazy jest nieciekawie, i strasznie ciężko. To uważam za jedyny minus tej imprezy - brak możliwości transportu z ostatnich punktów, 11,12,13,14... Zróbcie coś z tym, nawet za droższe wpisowe, ale chcę mieć pewność że ruszając na drugą pętlę, że jeśli osłabnę i nie będe w stanie dalej iść ktoś mnie zwiezie.
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za dobrą zabawę i do zobaczenia na wiosnę, gdzie będe świętował 7 rok na Harpaganie:)
"Potem kolejna niespodzianka, czyli dojście z punktu 7 na 8 do bazy. Miało być miło łatwo i przyjemnie-5km, ale okazało się że jest Słupia i nie ma przeprawy, w związku z tym kolejna dośc spora strata czasu i nadrobienie paru km."
po pierwsze nie 5km tylko 6km i jak spojrzysz na mape to te 6km jest wliczone w odleglosc miedzy tymi punktami. tak wiec jakby byl jakis prostszy mostek to by byl podany mniejszy dystans. tak wiec dodatkowych kilometrow sie nie robilo tylko robilo sie to co bylo najkrotszym wariantem czyli tymi 6cioma kilometrami
pozdro
po pierwsze nie 5km tylko 6km i jak spojrzysz na mape to te 6km jest wliczone w odleglosc miedzy tymi punktami. tak wiec jakby byl jakis prostszy mostek to by byl podany mniejszy dystans. tak wiec dodatkowych kilometrow sie nie robilo tylko robilo sie to co bylo najkrotszym wariantem czyli tymi 6cioma kilometrami
pozdro
nam też robiła... i jakimś cudem te właśnie zdjęcie trafiło do Dziennika Bałtyckiego, który ukazał sie dzisiaj. nagłówek: "Najtrudniejszy bieg w Polsce" ... a na zdjęciu nasza zmachana trójka :)
co do Głosu Wybrzeża, podejrzewam, że ukaże się większy artykuł, łącznie z wywiadami. Pewnie na Pomorzu można go kupić, a już na pewno w Trójmieście.
co do Głosu Wybrzeża, podejrzewam, że ukaże się większy artykuł, łącznie z wywiadami. Pewnie na Pomorzu można go kupić, a już na pewno w Trójmieście.