Taki urok szpitali i lekarzy. Każdy ma inne zdanie.
Ja w drugiej ciąży trafiłam do szpitala, bo moja lekarka po ktg pilnie kazał mi pojechać ze względu na wysokie tętno dziecka i przygotować...
rozwiń
Taki urok szpitali i lekarzy. Każdy ma inne zdanie.
Ja w drugiej ciąży trafiłam do szpitala, bo moja lekarka po ktg pilnie kazał mi pojechać ze względu na wysokie tętno dziecka i przygotować sie nawet na pilną cesarkę. W szpitalu olali sprawę. Lekarz powiedział, że nie jest najgorzej. Położyli mnie na obserwację (2 dni do terminu) i leżałam tak sobie 9 dni, aż wreszcie ktoś się zlitował i wysłał mnie na wywołanie porodu.
To co przeżyłam przez ten czas to książkę można by było napisać. Horror. Naoglądałam sie tyle nieszczęść (łącznie z tym, że dziewczyna obok w sali tak sie męczyła w bólach a nie chcieli jej już wysłać na porodówkę każąc jeszcze czekać na rozwarcie, że próbowała wyskoczyć przez okno), martwych porodów itd, że sama byłam chora po tym wszystkich. Trauma to był ten pobyt, a nie poród i wspomnienia ze mną związane (u nas wszystko skończyło się szczęśliwie).
Oczywiście moim zamiarem nie jest straszenie cię, ale musisz mieć świadomość, że możesz różnie trafić.
zobacz wątek