Moja koleżanka nazywa to "dniem szlafroka".
Też często zapitala po naście godzin dziennie.
I jeśli trafi jej się dzień, kiedy może sobie na to pozwolić, to jest "rozlazła" do bólu. rozwiń
Moja koleżanka nazywa to "dniem szlafroka".
Też często zapitala po naście godzin dziennie.
I jeśli trafi jej się dzień, kiedy może sobie na to pozwolić, to jest "rozlazła" do bólu.
Człowiek potrzebuje czasami takiego "wyluzowania"
Ja mam odwrotnie
"Dzień szlafroka" mam codziennie.
To też nie jest dobre, bo muszę być kopany, aby co jakis czas mieć "dzień musztry" :)
zobacz wątek