Była tu onegdaj taka jedna Kropeczka. Kiedyś miała jakieś tam emocje życiowe i na jej cześć zrobiłem wino z ryżu. Wszystko już dawno wypite, ale przezornie dwie półtoralitrowe butelki zakopałem w...
rozwiń
Była tu onegdaj taka jedna Kropeczka. Kiedyś miała jakieś tam emocje życiowe i na jej cześć zrobiłem wino z ryżu. Wszystko już dawno wypite, ale przezornie dwie półtoralitrowe butelki zakopałem w obejściu. Żeby jej dać jak ją spotkam i uchronić przed wypiciem. I właśnie sobie przypomniałem o nich. Kropeczki już pewnie nie spotkam - ale ładnie umiała dodawać słowa, szacun - ale to wino muszę zdegustować, to już tyle lat. Specjalnie zakopałem dwie, bo pomyślałem sobie, że kiedyś w przyszłości zechcę je odkopać i dobrze by było, gdybym wziął jedną, a druga niech jeszcze sobie poleży i poczeka. I jutro tak zrobię.
Do tego zrobię zapewne tagliatelle z cukinii w pomidorach z czosnkiem, oraz odrobiną startego słowackiego oscypka, żeby weganie trzymali się z daleka. I żeby dać mu tę dymną nutę carboanry, której bezmięsni kompletnie nie rozumieją. Ciacho, piszesz się? Na śniadanie będą kurzaszcze jaja z leśnego wychowu smażone na wędzonej w dymie słoninie, no tego weganie już nie ścierpią kompletnie.
zobacz wątek