Odpowiadasz na:

Najlepszy Tewe Mleczarz

Byłam na pierwszej premierze "Skrzypka" w Teatrze Muzycznym, na 500 przedstawieniu w tym samym teatrze, widziałam spektakl w innych teatrach i na ekranie. I zobaczyłam teraz, tę jakby nową, jakby... rozwiń

Byłam na pierwszej premierze "Skrzypka" w Teatrze Muzycznym, na 500 przedstawieniu w tym samym teatrze, widziałam spektakl w innych teatrach i na ekranie. I zobaczyłam teraz, tę jakby nową, jakby wznowioną wersję " Skrzypka na dachu". W tej samej reżyserii p. Jerzego Gruzy, z kilkoma aktorami ze " starej ekipy".
I ten spektakl uważam za najlepszy spośród wszystkich , które oglądałam.
- Bo w scenach zbiorowych nadal jest rozmach, tak charakterystyczny dla reżyserii Jerzego Gruzy. Tutaj balet to kilkadziesiąt osób, tutaj chór brzmi potężnie, ruch sceniczny jest wartki, czytelny, ilustratywny a przy tym nasycony wysokiej klasy artyzmem. Cieszę się, że Jerzy Gruza nie stracił swojej artystycznej witalności.
Główną rolę zagrał Bernard Szyc. Przyznam się, że obserwuję tego aktora od wielu lat, od czasu, kiedy występował jako uczeń szkoły średniej w zespole Pieśni i Tańca Kościerzyna. Tańczył zaledwie kilkunastoletni , piękny chłopak. Tańczył tak, że zwracał na siebie powszechną uwagę. Kiedy znalazł się w Studium Teatralnym im. Baduszkowej, zaczął się pokazywać na scenie nie tylko jako tancerz, ale aktor. I doszedł do momentu, kiedy Jerzy Gruza wybrał go do roli Tewe Mleczarza .
I tu stało się coś niezwykłego. On nie grał, on się stał Tewe. I nie powtarzał w swojej roli swoich sławnych poprzedników. Prawie każdy Tewe jest trochę cwaniakiem. Tewe Szyca jest filozofem, życzliwym światu, trochę pouczającym Stwórcę. To pięknie zagrana postać. Przypominam sobie Juliusza Bergera, który zagrał wielką rolę. Ale to był Żyd, w nim Tewe był. A Szyc, ten młody mężczyzna z Kaszub musiał w sobie znaleźć tę głębię innej kultury, innych zwyczajów. I zagrał świetnie, i zagrał NAJLEPIEJ, NAJPEŁNIEJ. Piękny głos, piękna sylwetka, świetny ruch.
Doskonała choreografia zrobiona przez Bernarda Szyca, w której odnalazł się cały , młody zespół.
Bardzo piękna postać Skrzypka, grającego, " odzywającego się" w każdym ważnym momencie spektaklu, co tam, spektaklu, w każdym elemencie życia w Anatewce. Także w ostatniej, dramatycznej scenie.
Ale finałowych dźwięków nie pochwalam . To za agresywne, za jednoznaczne, tym bardziej, że "za chwilę", aktorzy pojawiają się na scenie w uśmiechach i końcowych ukłonach.
Życzę zespołowi, by uszczęśliwiał widzów przynajmniej do 500 przedstawienia. Jak Tradycja, to Tradycja!

zobacz wątek
15 lat temu
~Krystyna Gromek

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry