Nigdy nie próbowałem soczewek. A okulary od kilku lat niestety już są na porządku dziennym Peseloza :D
Ze 2 tyg temu miałem okazję rozmawiać z gościem, którego też dotknęła.
Jest fanem...
rozwiń
Nigdy nie próbowałem soczewek. A okulary od kilku lat niestety już są na porządku dziennym Peseloza :D
Ze 2 tyg temu miałem okazję rozmawiać z gościem, którego też dotknęła.
Jest fanem soczewek. Tydzień -dwa na przywyczjenie się. Ale potem o niebo wygodniej, niż z okularami, które są zaświnione, zaparowane, albo leżą w miejscu, w którym z pewnością ich nie zostawiliśmy ;]
Może i bym się przeflancował... ale jest mały szkopuł. Pomijając zupełnie fakt. że wtykanie sobie czegokolwiek do oka jest z góry skazane na porażkę. Choć był wariat, który stymulował sobie nerw wzrokowy, wtykając drut przez oczodół, za gałkę oczną. Znany i szanowany naukowiec.. Amba zeżarłą mi z mózgu nazwisko...
Szkopuł w tym, że moje +1,5, które muszę juz używać nawet do codziennych czynności, typu mycie garów (do precyzyjnych używam +2,5) nijak się ma do mojego sokolego wzroku z daleka. Nawet w 1.0 nie jestem w stanie jeździć autem. Muszę bez.
A nie wyobrażam sobie wydłubywania soczewek jednocześnie z zapięciem pasów i przekręceniem kluczyka. Zatem siermiężne brele pozostały...i pewno pozostaną...
zobacz wątek