Z Twojej wypowiedzi wynika dość jednoznacznie, że boisz się bólu. Niepotrzebnie, naprawdę. Przestań oglądać głupie filmy i słuchać/czytać głupich wypowiedzi.
Po pierwsze - każda kobieta ma...
rozwiń
Z Twojej wypowiedzi wynika dość jednoznacznie, że boisz się bólu. Niepotrzebnie, naprawdę. Przestań oglądać głupie filmy i słuchać/czytać głupich wypowiedzi.
Po pierwsze - każda kobieta ma inny próg bólu. Dla mnie skurcze w czasie porodu były mniej więcej takie, jak przy okresie, może ze dwa były silniejsze, ale powoli oddychałam podczas nich, rozluźniając się i prawdę mówiąc ból praktycznie zniknął. Sto razy bardziej cierpię przy bólu głowy, albo kiedyś przy bólu zęba.
Po drugie - są dwie fazy skurczy. Najpierw te, które trwają dłużej i są naprawdę porównywalne z okresowymi, tylko mocniejsze. Przy czym mała uwaga - mocniejsze dla tych kobiet, które podczas miesiączki nie odczuwają prawie nic. Dla tych z silnymi skurczami comiesięcznymi te porodowe są zupełnie do przejścia. Potem masz drugą fazę porodu, skurcze parte. Moja koleżanka określiła to odczucie jako analogiczne do odczucia przy rozwolnieniu. Wiem, mało smaczne porównanie, ale trafne w opinii 100% moich znajomych. Tam już nie boli. Po prostu wychodzi ;) A potem natura serwuje kobiecie koktajl hormonalny i jest zacnie ^^
Po trzecie - jeśli nie chcesz, by bolało, to przy naturalnym i spokojnie przebiegającym porodzie nie pozwól sobie podać oksytocyny (to ona wzmaga ból), wstawaj z łózka i dużo chodź, kręć biodrami, oddychaj spokojnie, rozmawiaj z innymi. Nie panikuj, bo po fakcie przekonasz się, że nie było powodu :)
A na koniec... masz prawo się bać, bo to naturalny odruch, że boimy się nieznanego. Daj sobie to prawo. Ale nie rozmyślaj o tym, tylko powiedz "ok, dziś się jeszcze boję, ale za chwilę będę się bać odrobinę mniej i tak codziennie aż do porodu". Poza tym czasem warto głaskać się po brzuchu, rozmawiać z dzidziusiem, nawet opowiadać mu o tym, że się boisz, ale chęć przytulenia później maluszka jest silna.
zobacz wątek