Odpowiadasz na:

Re: Szpital KLINICZNA

W szpitalu na zaspie rodziłam 7 lat temu. Tragedia. Rodziałam 16 godzin az u schyłku skrajnego wyczerpania mialam cc. Położne na septycznym opryskliwe, wręcz psychiczne. Miałam znieczulenie ogólne... rozwiń

W szpitalu na zaspie rodziłam 7 lat temu. Tragedia. Rodziałam 16 godzin az u schyłku skrajnego wyczerpania mialam cc. Położne na septycznym opryskliwe, wręcz psychiczne. Miałam znieczulenie ogólne więc gdy się obudziałam rano przyszła położna zamknela drzwi i mówi cytuje: leżycie jak świnie w barłogu! nawet przez cała noc nie zmienilyście sobie podkładów pod tyłkami. Stała nad nami jak kat z dzbankiem wody w drugiej ręce szczypce z wacikami i każdej przemywała krocze. Zero pomocy przy dziecku, ciągłe komentarze ze dziecko zawinięte jak kartofel w becik itd. Mało tego nie miałam pokarmu dziecko było głodne płakało a ja razem z nim to następna psychopatka stwierdziła że mam depresję poporodowa i że jak się nie uspokoję to zabiorą mi dziecko. Wreszcie po 5 dnach wyszłam. Okazało się że dziecko ma bakterię coli. Trzeba było wracać do szpitla, mój syn miał wtedy póltora tygodnia. W szpitalu na zaspie spedził następne dwa tygodnie i z coli zrobiła się klebsiella która zaczęła atakować organizm dziecka.Wypisałam dziecko na własne żądanie, pielęgniarka pracująca na tym oddziale sama mi to doradziła,powiedziła że w szpitalu jest syf. a pielęgniarki nie dbają o higienę nie myją rąk, jednemu przewija tyłek drugiegi karmi i tak ten syf się roznosi. Wtym samym dniu zaczęłam poszukiwać szpitala który wyleczy moje dziecko, polanki-brak miejsc, akademia-dzieci z białaczką bakteria zbyt grożna, wylądowałam na smoluchowskiego. Tam mój syn o mało nie umarł. Tam dostał zapalenia płuc, oskrzeli anemie i ta bakteria dalej w nim by la i zaatakowała układ moczowy. Lekarze byli tak bezradni bo nawet nie ma tam respiratora ze trzeba było dzwonic po karetke która zabrała mojego synka na ojom na polanki. Tam przez trzy doby walczono o jego życie, udało się . Dziś ma 7 lat , ale przez dwa lata leczyłam syna w poradni nefrologicznej, teraz od trzech lat w poradni alergologicznej, ma astme. Więc cała ta historia odbiła się na jego zdrowiu. Moja kuzyka miesiąc temu rodziła na zaspie cc, dramat po 8 godzinach dostała dziecko, sama musiała się nim zająć, zero pomocy, pod prysznic też szła sama. A gdyby tak straciła przytomność? to był by za to odpowiedzialny, z jej relacji pielęgniarki ne septycznym straszne, więc nic się nie zmieniło. Wypisała się po 3 dobie na własne żądanie. To upokażające żeby tak traktować ludzi. Teraz jestem w 22 drugim tygodniu ciąży i będe rodzić na klinicznej. Moja przyjacółka też rodziła w maju tego roku jest b. zadwolona. miała cesarke, przeszła wszystkie zmiany pielęgniarek i mówi że są ok, pomocne opiekuńcze pod prysznic nie chodzi się samemu, idziecko dostaje się najwcześniej po 12 godzinach w zależności jak się pacjentka czuje.
PS. Zaspa ogólnie to umieralnia i syfiarnia, w tym roku tez zmarła tam moja mama na chirurgii, lekarze chodzący na obchód szczególne ci młodzi rzucają takimi komentarzami jak: "patrz a ta jeszcze żyje, jeszcze nie umarła? nie patrząc czy rodzina to słyszy czy nie. Pilęgniarki nie które wspaniałe inne szkoda gadać pacjent leży we własnych odchodach i jeszcze jak ma rozkrojony brzuch to podnoszą do oklepywania pleców a potem zamiast delikatnie odłożyć to rzucają z powrotem na łóżko. Widziałam to przez dwa miesiące dzień w dzień , i widziałam jak moja matka gaśnie a lekarze mieli to gdzieś, Rak wygrał. Mam nadzieje że traficie lepiej niż ja

zobacz wątek
14 lat temu
~madzia

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry