Odpowiadasz na:

Wpadłem na weekendowe sprzątanko na działce. Tym razem nikt mi nie opitolił pomidorów (albo zrobił to subtelnie ;), bo zebrałem dwa biedronkowe kartoniki po paprykach.
Do tego dwa wiadra 10l... rozwiń

Wpadłem na weekendowe sprzątanko na działce. Tym razem nikt mi nie opitolił pomidorów (albo zrobił to subtelnie ;), bo zebrałem dwa biedronkowe kartoniki po paprykach.
Do tego dwa wiadra 10l żółtej fasolki szparagowej + małe wiaderko 3l, które zaraz ugotuję i pożrę.
Pomidorów i fasolki nie zdążę przerobić, bo jutro znowu znikam. Poszły w dobre ręce.
Ogórków nie za dużo i głównie przerośnięte. Poszły na pikle. Do każdego słoja dodałem paseczek wściekłej papryczki, żeby bardziej charakterne były.
Sama papryczka dojrzewa dosyć powoli. Pojedyncze sztuki. Główna masa jest jeszcze zielona.
I jak to BMtF wieszczył: czerwona jest o niebo łagodniejsza od żółtej. Pali, ale da się ją zjeść.
Żółta wyłącznie na harissę. A jesli ma ona mieć jakikolwiek smak, to czosnku, kolendry i kuminu musi być w niej znacznie więcej niż samej papryki.
Niestety - nie zdążyłem zająć się kabaczkami i cukiniami, których już mam całkiem sporo. Może uda się za tydzień, kiedy będę na miejscu troszkę dłużej.

Między rzędami fasolki miałem wysiany jarmuż. Niestety, troszkę się nie wstrzeliłem czasowo - powinienem go wysiać ze dwa tygodnie później niż fasolkę. Wówczas zdążyłbym ją zebrać a jarmuż byłby w sam raz na rozsadzenie. A tak został przykryty masą liściową fasolki i strasznie "wybujał". Długi i delikatny. No i już za duży na przesadzanie. Nie mając innego wyjscia zostawiam jak jest. Zobaczymy jak sobie poradzi, kiedy dostał światło. Najwyżej go jedynie poprzerywam.

zobacz wątek
4 lata temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry