Odpowiadasz na:

Ten cholerny bojler nie daje mi spokoju od kilku dni :)
Drogą eliminacji doszedłem do konkluzji, że chyba jednak faktycznie przyczyną mogła być uszkodzona izolacja grzałki. Wcześniej... rozwiń

Ten cholerny bojler nie daje mi spokoju od kilku dni :)
Drogą eliminacji doszedłem do konkluzji, że chyba jednak faktycznie przyczyną mogła być uszkodzona izolacja grzałki. Wcześniej napisałem, ze spowodowałoby to przepływ bardzo dużego prądu. Ale coś sobie przypomniałem, co podważyło to twierdzenie.
Za szczyla bawiłem się tzw. betoniarą, czyli grzałką nurkową zrobioną z żyletek. Jej moc była proporcjonalna do powierzchni żyletkowych "elektrod". Pakiet z 2-3 żyletek działał bez problemu. Z tego co pamiętam, bezpieczniki wywalało przy czterech lub pięciu. No i drugie zjawisko: gotowanie wody żyletkami powodowało powstawanie szumowin z kamienia. To już musiałby jakiś elektrochemik wyjasnić, czy to kwestia samej mocy, czy jej "gęstości" a zatem (jak podejrzewam) dodatkowych zjawisk typu kawitacja. W każdym razie ten efekt był zauważalny. Gotowanie takiej samej ilości wody zwykłą grzałką nurkową, nie powodowało powstawania tych kamiennych kłaczków.
Grzałka to spirala z drutu oporowego, zalana ceramiką i wsadzona do rurki stalowej. Dziurka w rurce spowodowałaby nasiąknięcie ceramiki wodą a w konsekwencji przepływ prądu. To miejsce by się mocno grzało, co zapewne powodowałoby wykruszenie ceramiki i dalszy wzrost mocy po odkryciu drutu oporowego. Ale odkryta, nieizolowana powierzchnia drutu oporowego byłaby dosyć niewielka. Znacząco mniejsza niż powierzchnia nawet jednej żyletki, zatem i moc tej "dodatkowej grzałki" mogłaby być rzędu jedynie np. kilkuset watów. To by bezpiecznika nadprądowego nie wywaliło a jak wspomniałem - różnicówki w obwodzie nie ma.
Ta dodatkowa grzałka mogłaby przez stosunkowo długi czas (podziw dla wytrzymałości wkładu grzałki) produkować kłaczki kamienia, które ulegałyby później wtórnej agregacji. Bo tak właśnie to wyglądało - obrazowo mówiąc: jak lód z kruszarki.
Aż drut oporowy się poddał i zabawa się skończyła.
Jeden pomiar, którego nie zrobiłem, rozwiałby wątpliwości. Ale na teraz jest to chyba jedyne, w miarę sensowne, wytłumaczenie.
No.. chyba, że ktoś zna lepsze? ;)

zobacz wątek
4 lata temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry