Odpowiadasz na:

>zaufanie to podstawa związku

Jest taki dowcip, jak chłopak siedzi nad rzeką i czyści w wodzie spodnie mrucząc pod nosem
- nikomu nie można ufać, nikomu... nawet sobie! Przecież... rozwiń

>zaufanie to podstawa związku

Jest taki dowcip, jak chłopak siedzi nad rzeką i czyści w wodzie spodnie mrucząc pod nosem
- nikomu nie można ufać, nikomu... nawet sobie! Przecież chciałem tylko pierdnąć.

Mimo braku przygody ze spodniami nie ufam nikomu, ale z drugiej strony, nie mam potrzeby ufania. Życie, już w samej swojej definicji, oznacza zmianę. Nie jestem człowiekiem, jakim byłem rok temu. Nie będę też za rok osobą, którą jestem teraz. Dlaczego miałbym się łudzić, że moja dziewczyna będzie, dlaczego miałbym żyć iluzją, że będzie podążać przez całe życie moją ścieżką? To już nawet nie egoizm, a egocentryzm.
Ludzie się spotykają, idą kawałek ze sobą i ich drogi się rozchodzą. To naturalne.
Czasami umierają nim ich drogi zdążą się rozejść, ale gdyby żyli wiecznie, w końcu by do tego doszło. To nieuniknione.

Autor zaś ma problem sam ze sobą, bo nie kocha siebie, a przez to nie wierzy, że ktoś inny może go pokochać.
Sam jest narzędziem swego zniszczenia. Wierzy, że ona go zdradzi i porzuci, bo on na jej miejscu by to zrobił. On nie obawia się, że ona kiedyś zejdzie z jego drogi, ale że weszła na nią w niecnych zamiarach.

> sukces uwiedzenia nie jest kwestią super umiejętności tylko nastawienia drugiej osoby. jeśli ona nie chce bo jest w związku i wie z kim chce być to żeby skały s*ały nie da się uwieść nawet największemu przystojniakowi z największymi umiejętnościami interpersonalnymi :)

...i z najgrubszym portfelem.
Ale jeżeli do tych cech dodasz wiedzę, to ulegnie. Wystarczy, by on wszystko o niej wiedział, co lubi, czego nie lubi, co jej imponuje, a co ją odpycha. Byłby ideałem, podczas gdy jej facet byłby tylko kimś, z kim jest.
Większość osób szybko przekonuje się, że nie ma ideałów. Zwykle po 1-3 związkach. Potem wybierają mniejsze zło, idą na kompromis. Gdy trafiasz na ideał, ulegasz. To mistyczne doświadczenie. Jak spotkanie Boga. To Cię uderza, doświadcza i przenika. I nie ma przed tym ucieczki w rozsądne argumenty, w zachowawcze podejście. Ulegasz. Ulegasz, bo wiesz, że jest albo to, albo żal do końca życia.

zobacz wątek
6 lat temu
Antyspołeczny

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry