Odpowiadasz na:

Dziwi mnie trend, wsród ludzi, czy medycyny, szukania braku chęci do życia w problemach. Dla mnie jest to płytkie. Żyć się chce, albo nie.
Pomijając marginalne przypadki - bo przecież od... rozwiń

Dziwi mnie trend, wsród ludzi, czy medycyny, szukania braku chęci do życia w problemach. Dla mnie jest to płytkie. Żyć się chce, albo nie.
Pomijając marginalne przypadki - bo przecież od każdej reguły znajdzie się wyjątki - nie ma sytuacji, które zabiorą chęć do życia - można sobie skrajne wyobrazić, lecz one absurdalnie rzadko zmieniają nastawienie do życia.
Sam jestem z tych bez większych chęci, delikatnie mówiąc, kiedyś szukałem przyczyn mego jakże nieszczęsliwego życia w czynnikach zewnętrznych. Brak tego, brak tamtego - ale moje życie toczyło się tak, że ja te braki 'realizowałem' tzn cele które zaspokajały braki - i co?

W pewnym momencie gdy osiągnałem , wbrew okolicznościom, więcej niż przeciętnie w życiu, uswiadomiłem sobie, że to była iluzja, to nie niedobory mnie unieszczęśliwiały - tylko mój żywot. Zrzucanie tego na przyczyny to oszukiwanie samego siebie - warto spojrzeć prawdzie w oczy ;)
Niedobory witamin, etc są konsekwencją, nie przyczyną.
Depresja nie jest jak dla mnie chorobą, to specyficzny 'umysł', który ma się zrealizować w swojej egzystencji w inny, niż pozostali, sposób. Leczenie? Jak ktoś mi mówi, że przecież są dobre środki, które leczą - co leczą? Oszukują organizm? W psychiatryku niektórzy się ciągle śmieją - tak się leczy własnie problemy egzystencjalne.
Jaki sposób natomiast? To jest już zagadka. Na całe życie, a może i dłużej.
Wygląda na to, że jeżeli ten świat nie daje nam szczęscia, trzeba podejsć inaczej niż wszyscy na około i zacząc inaczej.
Pojść inną drogą.

zobacz wątek
4 lata temu
~odmieniec

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry