Odpowiadasz na:

będzie to bardzo konstruktywna opinia z mojej strony. Żadnych ogólników , tylko konkrety.

- jestem przerażona tym, że osoby powyżej mają rację
- jestem przerażona tym, że przez 2... rozwiń

będzie to bardzo konstruktywna opinia z mojej strony. Żadnych ogólników , tylko konkrety.

- jestem przerażona tym, że osoby powyżej mają rację
- jestem przerażona tym, że przez 2 miesiące można wchodzić pracownikom w tyłek a potem traktować ich jak śmieci (przy każdej zmianie personelu tak to wygląda i nowy nie zorientuje się, że to fałszywe uśmiechy
- jestem przerażona obwinieniem pracowników za własne błędy czy niedociągnięcia:
a. najlepiej wysyłać print screen, że się wysłało maila, kiedy i z czym bo będą Ci wmawiać, że czegoś nie wysłałeś.
b. kompletny brak komunikacji, szefostwo samo zapomina o wielu rzeczach ale najgorsze to nieinformowanie biura o zmianach w planach. Efekt: ludzie przychodzą do biura i naciskają o pewne sprawy a biuro zielone bo nie wie o co chodzi.
c. ludzie słyszą od szefostwa obiecanki a potem biuro niech walczy, cyrkiem były obiecane zdjęcia z wycieczek, tłumy dzień w dzień bo zdjęcia miały być w środę- biuro nic nie wie, zdjęć nie ma a głowy suszone

- nie mogę zrozumieć jak można do pracownika mówić "ty to się już lepiej nie odzywaj", "ty to ciągle panikujesz" czy "ty to masz ciągle głupie pomysły", może miała to być jakaś forma luźnych relacji z pracownikiem ale forma, gestykulacja i ton powodował, że człowiek czuł się jak totalne zero.

Byli pracownicy, notorycznie czytałam w opiniach atak, że zwalniają po roku, że dostają dofinansowanie na pracowników w kosmicznych kwotach jakby to były główne zarzuty. Nie, najgorsze to podejście do pracowników. Traktowanie ludzie jak idiotów, przecież to jawne że im nie zależy na pracownikach, nie ten to następny. Tempo i wymagania rosną z miesiąca na miesiąc, są nieadekwatne i przesadzone w stosunku do płacy.

Póki byłī nas cztery osoby było ok, naprawdę. Więc nie do końca zgodzę się z przedmówcami w pewnych kwestiach. Zrobiłyśmy porządek i da się go utrzymać. Koleżanka nie brała już pracy do domu a pozostałe nigdy nie zostawały po godzinach chociaż z tego co wiemy pracy w tym roku było dużo więcej niż rok temu - samych wycieczek było niby około 2x tyle. Problemy się zaczęły gdy jedna odeszła. Podzieliłyśmy się obowiązkami ale już wszystkiego było za dużo gdy wycieczki weszły pełną parą. Ach, w między czasie odszedł koordynator klubu więc obowiązki spadły na zespół. Nie znałyśmy nauczycieli, młodzieży ale weź się człowieku odnajdź w tym i dostawaj z**by bo przecież to nie jest problem, to takie proste i to twoja wina bo nie ogarniasz...mogłabym mieć sobie coś do zarzucenia gdyby nie to że w między czasie robiłam mnóstwo innych rzeczy i zwyczajnie nie dawałam rady.

- kolejna dziwna rzecz- mamy księgową ale to my wystawiamy faktury. ba, my heh każdy po trochu, byłī podjęte próby aby zebrac to do kupy i miała wszystkie faktury rozliczać jedna osoba ale się zwolniła. A tak to trzy osoby i każda miała po kilka różnych faktur do wystawiania. Gdy jedna poszła na wolne czy zwolnienie, bez znaczenia, po prostu trzeba było to zebrać w garść na koniec miesiąca można było szału dostać bo nie było jednolitej listy co gdzie i komu wystawiamy

- zapisy - zapisy to magiczny czas gdy ludzie stoją już przed 6 rano. Otwierasz biuro o 9.00 i do 14-15 jesteś na pełnych obrotach. Tak, dosłownie. Wpuszcza sie po kilka osób aby się ludzie nie stratowali i śmigasz jak motorek a po kilku godzinach nie wiesz jak się nazywasz. Na czym polega problem? że wszyscy pracownicy są niepełnosprawni. Nasze kręgosłupa nie dają rady i jakby ktoś mi powiedział nie uwierzyłabym, że coś takiego naprawdę ma miejsce. Tempo jest tak wysokie, że osobiście miałam zawroty głowy i plątały mi się słowa. Każda z nas odchorowywała to nawet 3 tygodnie. Bo na zapisach się nie kończyło, dzień po dniu waliły tłumy. I zamiast usłyszeć cokolwiek miłego człowiek słyszał "no, super, wszystkie miejsca mają się wyprzedać". Nie mogę zrozumieć jak można widzieć że ludzie, chorzy do tego, zapiep**ający za 1535 netto ledwo stoją na nogach, przez cały dzień wypiją pół kubka kawy, widać, że nie dają fizycznie już rady i powiedzieć coś takiego? nikt nie spodziewa się, że szefostwo będzie głaskać po głowie, w końcu są pracodawcami ale naprawdę, nikt kto nie był w FF nie zrozumie co tam się dzieje.

- dawanie do zrozumienia pracownikom, że są idiotami to norma, forma, gesty, tonacja głosu, wszystko do kupy powoduje, ze człowiek czuje się jak śmieć a każda próba wytłumaczenia się jest traktowana jako atak. Ba, każda próba przytakiwania też się kończy atakiem słownym. przytakujesz i słyszysz " no co tak? co tak,tak? weź się ogarnij bo ciągle coś zawalasz. Nic nie potrafisz załatwić.". Żeby chodziło o projekty warte miliony ale źle wydrukowany tekst na ogłoszeniu nie jest chyba powodem by tak się odzywać do ludzi? 10 minut później uśmieszki i pączki do kawy.

- sezon wakacyjny, zostajemy dwie bo idziemy na urlopy więc się wymieniamy. Dwie zamiast czterech. Więc wiadomo, pracujemy na bieżąco bo wycieczki w pełni, całe wakacje przyjmujesz wpłaty, wrzucasz informacje do sieci, plakaty, telefony odbierasz więc robisz wiele rzeczy na bieżąco. I co słyszysz? przecież wy nic nie robicie. My tu się zastanawiamy że przydałaby się osoby tylko do odbierania telefonów albo dzwonienia a słyszmy że nic nie robimy. 9 spotkań organizacyjnych na wycieczki w jednym tygodniu, na każdą wycieczkę 49 osób. Czyli 449 osób do których trzeba zadzwonić i poinformować o zebraniu. Jedna obsługuje na bieżąco, druga dzwoni do tych 449 osób. Wystarczy trochę wyobraźni bo szefostwo myśli chyba że pracownicy kawę piją tylko. Obdzwonienie tylko ludzi to kilka dni. Do tego każda ma swój indywidualny zakres obowiązków, często się nie wyrabia bo się nie da. Koniec wakacji dochodzi grafik zajęć. Wykładowców naliczyłam 50 osób. Ale dyrektor potrafi zmieszać człowieka z błotem za to że od 3 tygodni wykładowca nie odbiera do Ciebie telefonów i że przecież stworzenie grafiku to praca na 2 dni. To już nawet nie jest śmieszne.

Mój organizm przy takim natężeniu bodźców dochodził do siebie miesiąc. Niestety, mam specyficzną chorobę, lubię duże tempo pracy ale to jest przesada. Przesada bo za 2500 mogłabym zacisnąć zęby ale bez przesady, nie za 1535 zł i traktowanie człowieka jak śmiecia.

Na koniec dodam, że Ci co odeszli za wczasu - brawo, nie rozumiem dlaczego inni piszą o zwalnianiu ludzi jak o czymś strasznym. Szanujmy się, czekać ąż oni cię zwolnią? masz głowę uciekaj stamtąd gdziekolwiek bo w spożywczaku narobisz się może i podobnie fizycznie ale zarobisz ponad 2000 na rękę.

Mogę Was tylko przeprosić i przyznać rację.

zobacz wątek
5 lat temu
~M

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry