Widok
jak długo (do jakiego wieku) dziecko na spacerze "ucieka"?
Wiecie ja chcę w lewo, on w prawo. no ok, chodzimy sobie jego ścieżkami. żaden problem.
problem jest wtedy, że np tam gdzie on nic tylko błotnista droga, kałuże itp. wszelkie próby zainteresowania stroną drugą konczą się fiaskiem.
nie chodzi o to, że to dla niego nie jest atrakcyjne, w koncu z mojej strony też mogą być ciekawe rozlewiska.
zastanawiam mnie do jakiego wieku, dziecko - idzie w swoją stronę, ucieka, tudzież ma mnie w nosie.
problem jest wtedy, że np tam gdzie on nic tylko błotnista droga, kałuże itp. wszelkie próby zainteresowania stroną drugą konczą się fiaskiem.
nie chodzi o to, że to dla niego nie jest atrakcyjne, w koncu z mojej strony też mogą być ciekawe rozlewiska.
zastanawiam mnie do jakiego wieku, dziecko - idzie w swoją stronę, ucieka, tudzież ma mnie w nosie.
chyba tak 1-2 lata to najgorszy okres , bywa , ze i 2,5 latek ma inne plany niż mama i idzie w przeciwną stronę ...
ja miałam patent z zagadywaniem i pokazywaniem czyli coś w stylu choć zobaczymy czy są ptaszki gdzieś dalej na trawniku , popatrzymy gdzie poszedł piesek... idziemy do sklepu kupić filpsy , soczek itp. generalnie dziecko musi mieć jakiś atrakcyjny cel :-) aby szło w porządanym przez nas kierunku.
ja miałam patent z zagadywaniem i pokazywaniem czyli coś w stylu choć zobaczymy czy są ptaszki gdzieś dalej na trawniku , popatrzymy gdzie poszedł piesek... idziemy do sklepu kupić filpsy , soczek itp. generalnie dziecko musi mieć jakiś atrakcyjny cel :-) aby szło w porządanym przez nas kierunku.
moaj ma 2 latai 5 msc i nigdy mi nie uciekala tym bardziej nie uzywala zadnych szelek czy smyczy to nie pies tylko dziecko mzoe tezba wiecej czasu poswiecic i czegos dziecka nauczyc w domu.A jak bedzie w przedszkolach tam nie ma kto biegac bo jest innych 20 dzieci chyba ze praywatne a tam jest z reguly 10 i jedna Pani.Radze pomyslec bo potem ktos bedzie mial klopot z takim "egzeplarzem".Moja chodzi do przedszkola i nie ma z tym problemu ale jak Pani nasza mowaila sa dzieci z roznych domow i rozne rzeczy wynosza z domu czasem "nic".
~mama misi, ciekawe czy będąc w ciąży była byś w stanie dogonić dziecko które zobaczyło np.motylka i za nim pobiegło ,a swoją drogą te szelki czasami się przydają i to bardzo ,kiedyś szłam z synkiem jak to napisałaś jak z "psem" i wyobraź sobie że go uratowały bo jakiś debil wjechał samochodem na chodnik i zapierd.... ile fabryka dała wzdłuż Czyżewskiego bo był korek a on nie miał ochoty w nim stać i skrócił sobie drogę,zdarzyło się też że facet szedł z agresywnym psem bez kagańca,zdążyłam małego odciągnąć w innym razie mógł by nie mieć połowy twarzy.
Cieszę się że jesteś taką super mamą,pogratulować :)
I nie mierz wszystkich jedną miarą
Cieszę się że jesteś taką super mamą,pogratulować :)
I nie mierz wszystkich jedną miarą
Kobyłka ja kupiłam szelki do wózka i jak młody zaczął śmigać to od razu "na smyczy" jak bez wózka szłam nawet na chwilę do sklepu ( po prostej bez przechodzenia przez ulicę,ale przy),co prawda od początku mały "się pilnuje" i nie ucieka ale wolę dmuchać na zimne,taka PZU jestem,tym bardziej że durni nie brakuje ;) a już po tym jak mówili ze 2,5-3 lata temu jak babka szła chyba z 3 letnią wtedy córcią po ulicy za rękę,mała nagle się wyrwała i wybiegła na ulicę wprost pod nadjeżdżające auto.....Niektórzy się śmiali i żartowali że dziecko na smyczy prowadzam ;p a i zdarzyło się parę razy ( w tym tata bliźniaków) jak pytali gdzie kupić takie szelki bo praktyczne :)
Są różne etapy...
Stach nauczył się chodzić jak miał 15 miesięcy. Kupiłam wtedy szelki do spacerów, bo nie dawałam rady utrzymać małego, przewracającego się wiecznie telepka. Nie chciałam też wyrywać mu rączek przy upadkach, szelki były moim zdaniem najsensowniejsze. Wtedy Stach był skoncentrowany na samej czynności chodzenia, szedł gdzie ja chciałam, przynajmniej zazwyczaj.
Trzy miesiące później zaczął się koszmar. On decyduje, wszystko na nie, zawsze w przeciwną stronę, ciągle kładł się na chodniku... I tak pół roku. Starałam się to spokojnie przeczekiwać, a jak nie był akurat w środku napadu złości, to tłumaczyć co będziemy robić i nagradzać za dobre zachowanie.
Teraz ma prawie dwa lata i zazwyczaj da się z nim normalnie spacerować. Czasem muszę zastosować jakiś podstęp, typu obietnica dojścia do ładnych samochodów, maszyn budowlanych, albo szukanie psów. Lubi też zabawę w "ministerstwo dziwnych kroków";)
Gdybym miała jeszcze pod opieką niemowlę w wózku, albo jakoś inaczej podzieloną uwagę, pewnie jeszcze doczepiłabym Stachowi smycz. Na wszelki wypadek.
Stach nauczył się chodzić jak miał 15 miesięcy. Kupiłam wtedy szelki do spacerów, bo nie dawałam rady utrzymać małego, przewracającego się wiecznie telepka. Nie chciałam też wyrywać mu rączek przy upadkach, szelki były moim zdaniem najsensowniejsze. Wtedy Stach był skoncentrowany na samej czynności chodzenia, szedł gdzie ja chciałam, przynajmniej zazwyczaj.
Trzy miesiące później zaczął się koszmar. On decyduje, wszystko na nie, zawsze w przeciwną stronę, ciągle kładł się na chodniku... I tak pół roku. Starałam się to spokojnie przeczekiwać, a jak nie był akurat w środku napadu złości, to tłumaczyć co będziemy robić i nagradzać za dobre zachowanie.
Teraz ma prawie dwa lata i zazwyczaj da się z nim normalnie spacerować. Czasem muszę zastosować jakiś podstęp, typu obietnica dojścia do ładnych samochodów, maszyn budowlanych, albo szukanie psów. Lubi też zabawę w "ministerstwo dziwnych kroków";)
Gdybym miała jeszcze pod opieką niemowlę w wózku, albo jakoś inaczej podzieloną uwagę, pewnie jeszcze doczepiłabym Stachowi smycz. Na wszelki wypadek.
2xmama - chciałam zauważyć , ze uciekające dziecko na spacerze to w 99% nie jest dziecko niewychowane ale dziecko ciekawe świata i żywiołowe więc nie mów dziewczynom, że nie wychowują swoich dzieci a tym bardziej nie wytykaj im , że mają opiekunki do dzieci. Nie każda mama marzy o siedzeniu z dzieckiem do 18 -tki w domu a przeważnie o tym , że mama wraca do pracy i bierze opiekunkę decydują względy finansowe . Tak wiec Twój komentarz jest nie na miejscu .
to norma!!!! mój starszy tak miał i mała teraz tez ma okres samodzielnosci, nie chce za rękę, zaczynają się biegi;) przejdzie gdzieś koło 2-2,5 tak myslę. trzeba ten etap przeczekać. taki maluch ciekawy świata, jak i nie ma w tym nic złego, szelek nie mieliśmy ale kogo nie pytam to ma etap uciekania w sensie,ze dziecko sobie idzie poprostu swoją drogą zadowolone że ma przestrzeń;) w domu jest zamknięte to zawsze przyjdzie jak sie woła a na dworze coś zobaczy.....oczywiście dzieci są rózne i czy żywe czy spokojne dziecko to już nie kwestia wychowania ale szelki to czasem dla bezpieczeństwa mogą się przydać, w zatłoczonych miejscach, na przejściach.
tez to przerabialam, a nie daj boze powiedzialam - nie uciekaj :D
to wtedy jakies ekstra moce wstepowaly w moje dziecko i strzala :)
teraz ladnie za rączke chodzi, nawet nie musze podstepow uzywac, tylko mowie jak jest - tam nie idz bo to niebezpieczne, nie wchodz w kaluze bo nie masz kaloszy itepe :)
jeszcze troche :)
to wtedy jakies ekstra moce wstepowaly w moje dziecko i strzala :)
teraz ladnie za rączke chodzi, nawet nie musze podstepow uzywac, tylko mowie jak jest - tam nie idz bo to niebezpieczne, nie wchodz w kaluze bo nie masz kaloszy itepe :)
jeszcze troche :)
Ja chodziłam z młodym na szelkach i głęboko w d... miałam durnowate uwagi i komentarze ,jak ktoś był zbyt namolny i peplał pomimo że dawałam do zrozumienia że nie interesi mnie czyjeś zdanie tylko bezpieczeństwo mojego dziecka to dyskretnie i z uśmiechem na twarzy mówiłam takiemu delikwentowi spier..... bo tracę cierpliwość,leczą mnie wypowiedzi osób typu mama misi czy jak jej tam było ,jakoś kiedyś dzieci chodziły na takich szelkach i nie było w tym nic dziwnego ,tylko teraz jakieś popieprzone i "mądre" pokolenie niektórych mamuś się zrobiło,a rozbraja mnie już całkiem jak na temat wychowywania dzieci wypowiadają się ludzie którzy ich nie posiadają :D
Ja dzis sama to przezyłam wybrałam sie na plac zabaw trujką maluchuw zdazyło sie to pierwszy raz 4,5latek wraz z 5,5latkiem wybiegli z placu zabaw biegnac przez parking i howajac sie z budke z kioskiem obok ulicy gdyby nie 15latek starszy syn ktury ich złapał niewiem co by sie stało i to była chwila ja wołałam a oni biegli i biegli. To bylo straszne!
nie rozumiem po co niektóre w pewnych wątkach piszą:ja nie miałam takiego problemu, moje dzieci to zawsze wiedziały bo je nauczyłam od roku jak się zachowywać, robiły do nonika prawie od urodzenia, czytały, poisały... itd...:). . żeby poczuć się lepiej? Jakie to są wspaniałe i sobie radzą?
A odpowiadając to tak jeszcze 3 latek potrafi zwiać;) Jak już układ nerwowy się uspokoi , w wieku przedszkolnym powinno to przejść, też obserwuje inne dzieci, uczy się chodzić w parach itd.no chyba,że dzieciak tak już ma,że go nosi to i 6 latek może sobie pobrykać czasem.
No i prawda,że jak jedno leci to inni też- prawo tłumu;)
Ja jak mi zaczynają tak to tego najbardziej żywego proszę o przyprowadzenie tego co w sumie go naśladuje i wracają.
A odpowiadając to tak jeszcze 3 latek potrafi zwiać;) Jak już układ nerwowy się uspokoi , w wieku przedszkolnym powinno to przejść, też obserwuje inne dzieci, uczy się chodzić w parach itd.no chyba,że dzieciak tak już ma,że go nosi to i 6 latek może sobie pobrykać czasem.
No i prawda,że jak jedno leci to inni też- prawo tłumu;)
Ja jak mi zaczynają tak to tego najbardziej żywego proszę o przyprowadzenie tego co w sumie go naśladuje i wracają.
Ja myślałam że dawno mam pewien etap z córą za sobą (uciekała jako dwulatka i niespełna trzylatka) a nagle jak mi wyrwała mając ponad 3 lata i 8 miesięcy, to łapałam ją na parkingu samochodowym po nawoływaniu i pościgu przez cały skwerek osiedlowy. Bo gołębie i popis przed koleżanką...
Potem było parę powtórek oraz jedna ucieczka z placu zabaw, kilkaset metrów (bo koleżanka nie chciała pożyczyć hulajnogi więc najpierw była ucieczka ze spornym obiektem a potem obrażenie się zaakcentowane dalszą ucieczką).
Okres ogłupienia trwał parę tygodni i minął tak nagle, jak się pojawił bo z dnia na dzień.
Potem było parę powtórek oraz jedna ucieczka z placu zabaw, kilkaset metrów (bo koleżanka nie chciała pożyczyć hulajnogi więc najpierw była ucieczka ze spornym obiektem a potem obrażenie się zaakcentowane dalszą ucieczką).
Okres ogłupienia trwał parę tygodni i minął tak nagle, jak się pojawił bo z dnia na dzień.
To minie,u nas już nie ma tego problemu.Niko ma 3,5 roku i chodzi tam gdzie my chcemy,zatrzymuje się przed ulicą i nie ucieka,bo jest mu to wpajane,nie ucieknie nawet sam od cioci która mieszka na przeciwko do naszego domu,wcześniej bywało różnie.
Nie wiem co ma na to wpływ,ale syna jest codziennie na dworze,ma do biegania 2500tyś metrów ogrodu,wszystko jest ogrodzone,a obok pola i łąki więc moze dlatego już nie ucieka,bo jest wybiegany.
Teraz już nie ma wyrywania się itd,choć do około 2 lat było to nagminne.
Nie wiem co ma na to wpływ,ale syna jest codziennie na dworze,ma do biegania 2500tyś metrów ogrodu,wszystko jest ogrodzone,a obok pola i łąki więc moze dlatego już nie ucieka,bo jest wybiegany.
Teraz już nie ma wyrywania się itd,choć do około 2 lat było to nagminne.