My dwukrotnie robiliśmy "patent", który sprzedałam mi moja kuzynka.
Mianowicie smoczek codziennie był troszkę podcinany. Po paru dniach dziecko nie miało jak złapać smoczka zębami, to...
rozwiń
My dwukrotnie robiliśmy "patent", który sprzedałam mi moja kuzynka.
Mianowicie smoczek codziennie był troszkę podcinany. Po paru dniach dziecko nie miało jak złapać smoczka zębami, to zasypiał trzymając go w ręce (smoczek wtedy był dawany już tylko na noc). Po 2-3 nocach zapominał, że smoczek istniał hehe. I tak bez łez i stresu oraz nerwów smoczek bezboleśnie był pożegnany i przez starszego i przez młodszego. Patent ten testowała też przyjaciólka na swoim dziecku i też mówiła, że sprawnie i bez łez się obeszło pożegnanie smocia. Może i u was zadziała.
zobacz wątek