Widok
mamusie wrześniowo-październikowe 2017 (2)
Link do poprzedniej dyskusji: http://forum.trojmiasto.pl/mamusie-wrzesniowo-pazdziernikowe-2017-t733587,1,16.html
anonim- 22.09 Redłowo
Edzia- 22.09 Wojewódzki
olii- 22.09 Zaspa
m- 26.09 Wejherowo syn
Susanna- 26.09 Kliniczna
DzastaOna- 27.09 Kliniczna/ Wojewódzki
L.- 28.09 Kliniczna/ Wojewódzki córka
Jun87- 06.10 Redłowo syn
Golka- 06.10
MamaMichalka- 19.10 Wojewódzki córka
aniammmmm- 21.10
anonim- 22.09 Redłowo
Edzia- 22.09 Wojewódzki
olii- 22.09 Zaspa
m- 26.09 Wejherowo syn
Susanna- 26.09 Kliniczna
DzastaOna- 27.09 Kliniczna/ Wojewódzki
L.- 28.09 Kliniczna/ Wojewódzki córka
Jun87- 06.10 Redłowo syn
Golka- 06.10
MamaMichalka- 19.10 Wojewódzki córka
aniammmmm- 21.10
Super, dzieki :)
Jeszcze 91 dni do porodu... i nic nie mam ogarnietego. Mam tylko rzeczy po starszym synku: ciuszki, wozek, lozeczko z wyposazeniem, nianie z monitorem, lezaczek bujaczek, zabawki, smietnik na pieluchy...
reszte musze jeszcze kupic no i to cale pranie i prasowanie
na jakim etapie jestescie?
Jeszcze 91 dni do porodu... i nic nie mam ogarnietego. Mam tylko rzeczy po starszym synku: ciuszki, wozek, lozeczko z wyposazeniem, nianie z monitorem, lezaczek bujaczek, zabawki, smietnik na pieluchy...
reszte musze jeszcze kupic no i to cale pranie i prasowanie
na jakim etapie jestescie?
Witajcie w nowym wątku :) Ja spodziewam się pierwszego dziecka, synka. Póki co - pokoik jest wymalowany, uszyłam zasłonki i firanki, kupiliśmy mebelki (szafy i skrzynię na zabawki - będzie na przyszłość) i mam 2 siaty ubranek używanych... Kilka ciuszków kupiłam sama, bo nie mogłam się oprzeć :D Kupiłam paczkę pieluch, jakieś waciki, płyny do prania i płukania itp :P Zastanawiam się kiedy prać ciuszki, na razie chyba za wcześnie... Prasować chyba nie będę. Nie mogę doczekać się kupna łóżeczka i wózka :)
Buziaki!
Buziaki!
Dziewczyny ja mam sporo ciuszków po córce niektóre nawet nie użyte inne może raz. Pościel nigdy nie użyta tylko wyprana i wyprasowana. Biało szara w gwiazdki.
Z chęcią bym się części rzeczy pozbyła. W pierwszej ciąży jak głupia kupowałam a jeszcze rodzina przynosiła.
Pierwsza córka z września 2015r druga już rośnie w brzuszku też wrzesień.
Dajcie znać czy ktoś coś, zmobilizuje się i zrobie zdjęcia
Z chęcią bym się części rzeczy pozbyła. W pierwszej ciąży jak głupia kupowałam a jeszcze rodzina przynosiła.
Pierwsza córka z września 2015r druga już rośnie w brzuszku też wrzesień.
Dajcie znać czy ktoś coś, zmobilizuje się i zrobie zdjęcia
Mam termin na 19 września.
Czy wszystko w domu gotowe? Pewnie... że nie. Ale mąż umie kupić pieluszki i przywieźć karton ciuszków od babci, gdzie przechowujemy ubranka za małe na starszego synka. Kocyk jakiś też jest. Młode pewnie będzie spało ze mną na początku. To chyba wystarczy? :)
Dziewczęta, nie stresujcie się! Doświadczenie mi podpowiada, że niemowlaczek oprócz piersi, pieluszki i miejsca do spania naprawdę niewiele potrzebuje.
Czy wszystko w domu gotowe? Pewnie... że nie. Ale mąż umie kupić pieluszki i przywieźć karton ciuszków od babci, gdzie przechowujemy ubranka za małe na starszego synka. Kocyk jakiś też jest. Młode pewnie będzie spało ze mną na początku. To chyba wystarczy? :)
Dziewczęta, nie stresujcie się! Doświadczenie mi podpowiada, że niemowlaczek oprócz piersi, pieluszki i miejsca do spania naprawdę niewiele potrzebuje.
Hej, tak tylko przy okazji, ze przy zmianie watku warto napisac w poprzednim o tym ho ja tu przypadkiem trafilam ;)
U nas czesc gotowa, musze tylko ubranka uprac i jakies bzdety dokupic. Duzo mam po pierwszym dziecku bo mala roznoca wieku jest/bedzie miedzy nimi wiec lece na biezaco. Ja dodatkowo zaczelam mrozic jakies jedzenie na wypadek gdybym dluzej zostala w szpitalu itp. Z moja ciaza roznie jest i nie wiem czy dotrwam do konca wiec wole byc gotowa szybciej.
A jak sie czujecie? Ja fatalnie... Brak cierpliwosci, brzuch czesto pobolewa i to spojenie lonowe ... Ehh ;) ogolnie sie turlam, doslownie... Waga niby nie tak duzo na plusie ale jakos strasznie ciezko... No i noce-czlowiek sie bardziej meczy starajac sie zadnac ...
U nas czesc gotowa, musze tylko ubranka uprac i jakies bzdety dokupic. Duzo mam po pierwszym dziecku bo mala roznoca wieku jest/bedzie miedzy nimi wiec lece na biezaco. Ja dodatkowo zaczelam mrozic jakies jedzenie na wypadek gdybym dluzej zostala w szpitalu itp. Z moja ciaza roznie jest i nie wiem czy dotrwam do konca wiec wole byc gotowa szybciej.
A jak sie czujecie? Ja fatalnie... Brak cierpliwosci, brzuch czesto pobolewa i to spojenie lonowe ... Ehh ;) ogolnie sie turlam, doslownie... Waga niby nie tak duzo na plusie ale jakos strasznie ciezko... No i noce-czlowiek sie bardziej meczy starajac sie zadnac ...
ja rodziłam w wojewódzkim 5 lat temu i nie polecam. miałam wywoływany poród, a położne mnie zostawiły, bo jak mówiły nie sądziły, że tak szybko się rozwarcie zrobi i stojąc nad materacem wołałam żeby ktoś przyszedł, bo czuję główkę i dziecko mi zaraz wypadnie. to 5 minut trwał poród jak na łóżko mnie położyły ;/ do tego nie umiałam małej do piersi przystawić i też jakoś nikt nie chciał pomóc, 2 razy pokazały jak i już. ja płakałam i mała też, więc zrezygnowałam i powiedziałam na obchodzie, że chcę mleko sztuczne. to wielkimi literami moje nazwisko wisiało na tablicy położnych z dopiskiem "chce karmić sztucznie". i równo 3 h pilnowały, nawet jak mała płakała to nie dały mi wcześniej mleka. a jak wróciłam do domu to mleko laktatorem ściągałam i teraz też tak zrobię. mam nadzieję, że na zaspie będzie oki :)
ja za pierwszym razem tez po terminie i wywolywany. licze, ze teraz pojdzie szybciej :D a do torby pakuje karte ciazy i badania, podklady, 3 koszule, pampersy, mokre chusteczki, kapcie, klapki pod prysznic, 1 recznik dla mnie i 1 dla synka, rozek, ubrania na wyjscie, ubranka dla malego, laktator, z 2 pieluszki tetrowe, majtki siateczkowe, no i wiadomo kosmetyki typu zel pod prysznic, szampon, pasta itp. w jakis malych opakowaniach, papier toaletowy...chyba wszystko ;d
Ja nie biorę
- kapci - jedne klapki mi starczą
- ubrań na wyjście - wychodzę w tych, w których przyszłam
- papier toaletowy - na Zaspie był zawsze w łazience
Ale dorzucam
- getry, takie luźniejsze - nie lubię chodzić publicznie w koszuli nocnej
- zapasowy biustonosz i bawełniane, luźniejsze majtki
- 2 komplety ubranek dla dziecka
- tonik do twarzy - jeśli nie będę miała siły wstać na umycie się całkiem, to chociaż buzię odświeżę
- zwykłe, duże podpaski z klejem - lepiej mi służyły niż gigantyczne podkłady
- wkładki laktacyjne
- ładowarkę do telefonu!
A w domu przygotowuję "pakiety szpitalne" - siatki z rzeczami na 1/2 dni dla mnie i dziecka, które mąż będzie mógł po prostu wziąć z szuflady bez zastanawiania się (np. pajacyk, body, skarpetki, 6 pieluszek, koszula i podpaski dla mnie).
- kapci - jedne klapki mi starczą
- ubrań na wyjście - wychodzę w tych, w których przyszłam
- papier toaletowy - na Zaspie był zawsze w łazience
Ale dorzucam
- getry, takie luźniejsze - nie lubię chodzić publicznie w koszuli nocnej
- zapasowy biustonosz i bawełniane, luźniejsze majtki
- 2 komplety ubranek dla dziecka
- tonik do twarzy - jeśli nie będę miała siły wstać na umycie się całkiem, to chociaż buzię odświeżę
- zwykłe, duże podpaski z klejem - lepiej mi służyły niż gigantyczne podkłady
- wkładki laktacyjne
- ładowarkę do telefonu!
A w domu przygotowuję "pakiety szpitalne" - siatki z rzeczami na 1/2 dni dla mnie i dziecka, które mąż będzie mógł po prostu wziąć z szuflady bez zastanawiania się (np. pajacyk, body, skarpetki, 6 pieluszek, koszula i podpaski dla mnie).
hej Rauma :) jeśli chodzi o ubranka to nie wiadomo jak z tą pogodą we wrześniu będzie. lato takie słabe, to może we wrześniu będzie ciepło. :) ja kupiłam więcej pajacyków, bo jak będzie cieplej to nawet sam pajacyk można założyć (w domu) jak chłodniej to body z krótkim pod pajacyk. mam też śpiochy i do tego body z długim rękawem. mam też taki cieńszy kombinezon. nie kupowałam na razie śpiworka do wózka, zobaczę czy będzie potrzebny. mamy też kocyk taki cieńszy i grubszy. kupiłam rożek, bo przy córce mi się przydał, ale też różne są opinie. jeśli chodzi o zabawki to niczego na razie nie kupujemy oprócz karuzeli, ale to nie dla samej karuzeli, która przyda się później, a dlatego, że chcę żeby synek się przyzwyczaił do melodii z niej. przy córce właśnie to nam pomagało Ją uspokoić. teraz widzę, że dużo rodziców kupuje szumisie, ale mnie jakoś nie przekonały :) a kosmetyki to myślę sprawa indywidualna. sama musisz sprawdzić co będzie dobre dla Twojego dziecka. my jakiś czas kąpaliśmy w emolium, a później w zwykłym nivea dla dzieci i też było oki. z kosmetykami to jest różnie, bo dzieci często mają uczulenie. tak samo jeśli chodzi o pieluchy i chusteczki mokre. córka np. nie mogła pampersów huggies i chusteczek nivea. jeśli chodzi o praktyczne rzeczy to jeszcze leżaczek-bujaczek może się przydać. my mieliśmy taki zwykły, teraz widziałam, że są takie co same bujają, ale sama jeszcze nie wiem jaki wybrać :D mam nadzieję, że coś pomogłam :)
Ja miałam na 15:20 :D I dowiedziałam się że królewna waży niecałe 2800 :D
Też czułaś takie wibracje jak Ci przykładał tą sondę do brzucha? Niezbyt przyjemne to było :/
Ale ogólnie byłam po 10 tej chwilkę i potem pojechałam do domu i wróciłam przed USG , bo byłam z czterolatkiem, gdzie on by wytrzymał tam tyle godzin :P
Też czułaś takie wibracje jak Ci przykładał tą sondę do brzucha? Niezbyt przyjemne to było :/
Ale ogólnie byłam po 10 tej chwilkę i potem pojechałam do domu i wróciłam przed USG , bo byłam z czterolatkiem, gdzie on by wytrzymał tam tyle godzin :P
Ja się wybrałam z ciężarną koleżanką, więc zorganizowałyśmy sobie dzień na mieście :P Choć dosyć ciężko łazić po sklepach w 38 tygodniu ciąży :P Nie czułam wibracji, byłam u tego młodziudkiego lekarza, który wyglądał na pierwszy rzut oka jak student. Ale był gotowy odpowiedzieć na wszystkie pytania, wszystko dokładnie posprawdzał, byłam w szoku. Czułam się lepiej niż na wizycie w normalnym gabinecie. Jestem trochę przerażona wagą synka. Tym bardziej, że bardzo dziwnie przytyłam w ciąży, jestem +13 kg a rozmiar odzieży mi się nie zmienił, piersi wiele nie urosły, więc boję się, że zdecydowana większość tych kilogramów to mój brzuch ogromny :(
Dawno nie zaglądałam na Trójmiasto.pl, a tu nowy wątek :)
Zdaję relację co u nas - w 36 tygodniu zrobiło się rozwarcie na 2cm i dość częste twardnienie brzucha, więc przez 3 tygodnie musiałam leżeć plackiem w domu, do tego doszła Luteina i Aspargin. Lekarz cały czas straszył przedwczesnym porodem, żeby tylko wytrzymać do 39.
I co? I co?
I jestem 3 dni po terminie i nic się nie dzieje :D
Jeżdżę na KTG, skurcze minimalne, rozwarcie wciąż i niezmiennie 2cm, szyjka miękka skrócona do 1.5cm, wody i czop na miejscu. Wg USG szpitalnego Młody waży 3700g. Idę jutro na KTG i pewnie będę umawiać się na wywołanie, lekarz coś mówił o 7 dniach po terminie.
Zdaję relację co u nas - w 36 tygodniu zrobiło się rozwarcie na 2cm i dość częste twardnienie brzucha, więc przez 3 tygodnie musiałam leżeć plackiem w domu, do tego doszła Luteina i Aspargin. Lekarz cały czas straszył przedwczesnym porodem, żeby tylko wytrzymać do 39.
I co? I co?
I jestem 3 dni po terminie i nic się nie dzieje :D
Jeżdżę na KTG, skurcze minimalne, rozwarcie wciąż i niezmiennie 2cm, szyjka miękka skrócona do 1.5cm, wody i czop na miejscu. Wg USG szpitalnego Młody waży 3700g. Idę jutro na KTG i pewnie będę umawiać się na wywołanie, lekarz coś mówił o 7 dniach po terminie.
Eeehhhh Dziewczyny... Jestem 2 dni po terminie z om. Termin z usg miałam na 30.09. Lekarz wypisał mi zwolnienie do 12go i jak do tego czasu nie urodzę to mam jechać do szpitala. Nikt mi nie robił ani nie zlecił robienia ktg :/ Bardzo się martwię, że w szpitalu mnie odeślą, bo przecież ciążę można przenosić nawet i 2 tygodnie. Będę tam chyba na kolanach błagać o wywołanie. Prosiłam nawet położną u gina o masaż szyjki macicy to mi odmówiła...
Ogólnie czuję się bardzo dobrze, jak przez całą ciążę. Okna umyte, skaczę na piłce, dużo się ruszam... Z wielką nadzieją czekam na jakikolwiek ból, skurcz, odejście wód, czopu... COKOLWIEK.
Dziecko wg usg sprzed 3 tygodni teraz waży pewnie około 4,100 kg. Później będzie jeszcze większy. Bardzo, ale to bardzo nie chcę mieć cesarki, a jak będzie akurat tłok na porodówce i mnie odeślą albo z góry wywalą na cesarkę to się załamię.
Mojemu mężowi minął już tydzień urlopu na tym oczekiwaniu. Zostały mu jeszcze dwa tygodnie i znowu zostanę sama. Nie wiem jak ja się ogarnę.
Ogólnie czuję się bardzo dobrze, jak przez całą ciążę. Okna umyte, skaczę na piłce, dużo się ruszam... Z wielką nadzieją czekam na jakikolwiek ból, skurcz, odejście wód, czopu... COKOLWIEK.
Dziecko wg usg sprzed 3 tygodni teraz waży pewnie około 4,100 kg. Później będzie jeszcze większy. Bardzo, ale to bardzo nie chcę mieć cesarki, a jak będzie akurat tłok na porodówce i mnie odeślą albo z góry wywalą na cesarkę to się załamię.
Mojemu mężowi minął już tydzień urlopu na tym oczekiwaniu. Zostały mu jeszcze dwa tygodnie i znowu zostanę sama. Nie wiem jak ja się ogarnę.
Tak mi napisały koleżanki, które rodziły już po remoncie: (o patologii) "Sale 2-4 osobowe, w każdej łazienka z prysznicem, raczej ok. Łóżka stare, szafki też. Ale jest czysto. Minus taki że przez patologie jest wejście na porodówke. I zdecydowanie mniejsza jest niż była, ale przez to szybciej idzie np. z ktg, przynajmniej jedno urządzenie na sale. Trochę gorzej z położnictwem, bo jak ja byłam to było wszędzie po jedno łóżko dostawione więc trochę ciasno było, ale poza tym ok. A i nie było podkładów i z papierem toaletowym braki wszędzie, lepiej sobie przygotuj swoje. Ogólnie jeśli chodzi o warunki to ok. Położne w połowie te same co 3 lata temu, część młodych."
Oraz: " Ładnie,czysto schludnie. Pielęgniarki na patologii anioły, na położnictwie trolle."
Oraz: " Ładnie,czysto schludnie. Pielęgniarki na patologii anioły, na położnictwie trolle."
Cześć. Ja już tydzień po porodzie. Rodziłam 9 dni po terminie. Niestety oksytocyna nic nie dała, a moje wyniki krwi drastycznie się pogarszały (drgawki gorączkowe w nocy w szpitalu). Uprzedzałam wcześniej lekarzy, że obawiam się, że przenoszę ciążę i będą zielone wody płodowe. Przy nieudanej próbie oksytocynowej okazało się, że w moim organizmie toczy się silna infekcja i była błyskawiczna decyzja o CC. Samo CC to dla mnie trauma. Na filmikach w necie wygląda to inaczej, a ja czułam się jak w rzeźni. Rozrywano moje ciało, szarpano mnie, łokciem wypychano dziecko itp. Krzyczałam, płakałam i myślałam, że mnie zabijają. Nie czułam oczywiście bólu, ale czułam wszystko inne. Maluch urodził się o wadze 4,200 i 60 cm :) Wody oczywiście zielone, do tego węzeł na pępowinie. Mały trafił na całą noc na obserwację. A ja walczyłam z silnym zakażeniem. Jestem już w domu :) Rodziłam na Zaspie. Mogę polecić ten szpital tylko ze względu na rewelacyjną opiekę położnych na oddziale poporodowym :) Zauważyłam, że im młodsze położne, tym cieplejsze, życzliwsze i pełne zrozumienia.
Życze powodzenia mamusiom, które jeszcze poród czeka. Ja bardzo żałuję, że mój organizm odmówił współpracy, bardzo zależało mi na porodzie SN...
Życze powodzenia mamusiom, które jeszcze poród czeka. Ja bardzo żałuję, że mój organizm odmówił współpracy, bardzo zależało mi na porodzie SN...
Ciężarówka - niestety nie wiem jak nazywał się ten lekarz, ale asystowała mu młoda lekarka dr Szemryk. Decyzja była podjęta na szybko, bo moje wyniki crp były co raz gorsze, czyli infekcja postępowała i domyślili się, że to przez zakażenie zielonymi wodami. Od podpisu decyzji o cc do podania znieczulenia w kręgosłup minęło chyba z 15 minut. Dosłownie podpisałam, rozebrali mnie, podpięli cewnik i wieźli na salę.
ALE 11 dni po CC dostałam w domu krwotoku i w nocy jechałam na izbę przyjęć na Zaspę. Okazało się, że konieczne jest łyżeczkowanie. Straciłam bardzo dużo krwi, mdlałam, musiałam zostać na noc w szpitalu BEZ DZIECKA a na wypisie jest informacja, że to przez resztki łożyska ten krwotok... Mam nadzieję, że teraz już wyczerpałam limit nieszczęść i będzie już dobrze.
W szpitalu na Zaspie oddział poporodowy jest cudowny, wszystkie położne miłe, uczynne, zainteresowane.
Kasia - mogę powiedzieć tylko tyle, że na sali porodowej, na której ja leżałam na wywoływaniu (musiałam ciągle leżeć pod ktg) nie było materaca ani drabinek, ani krzesełka porodowego. Położna, która się mną zajmowała (też bardzo młoda i kochana) coś wspominała o piłce do skakania. Ale ja tez chciałam bardzo rodzić w kuckach. Teraz sama nie wiem jak by to miało tam wyglądać. Toaleta była na korytarzu, nie w sali porodowej. Ale przynajmniej bardzo ładna, nowa, ze sporą kabiną prysznicową.
Co do nacinania - nie wiem bo u mnie było CC, ale podpisywałam jakieś papiery, które mówiły m.in. że nie ma rutynowych nacięć. Niestety nie wiem jak to w praktyce wygląda.
ALE 11 dni po CC dostałam w domu krwotoku i w nocy jechałam na izbę przyjęć na Zaspę. Okazało się, że konieczne jest łyżeczkowanie. Straciłam bardzo dużo krwi, mdlałam, musiałam zostać na noc w szpitalu BEZ DZIECKA a na wypisie jest informacja, że to przez resztki łożyska ten krwotok... Mam nadzieję, że teraz już wyczerpałam limit nieszczęść i będzie już dobrze.
W szpitalu na Zaspie oddział poporodowy jest cudowny, wszystkie położne miłe, uczynne, zainteresowane.
Kasia - mogę powiedzieć tylko tyle, że na sali porodowej, na której ja leżałam na wywoływaniu (musiałam ciągle leżeć pod ktg) nie było materaca ani drabinek, ani krzesełka porodowego. Położna, która się mną zajmowała (też bardzo młoda i kochana) coś wspominała o piłce do skakania. Ale ja tez chciałam bardzo rodzić w kuckach. Teraz sama nie wiem jak by to miało tam wyglądać. Toaleta była na korytarzu, nie w sali porodowej. Ale przynajmniej bardzo ładna, nowa, ze sporą kabiną prysznicową.
Co do nacinania - nie wiem bo u mnie było CC, ale podpisywałam jakieś papiery, które mówiły m.in. że nie ma rutynowych nacięć. Niestety nie wiem jak to w praktyce wygląda.
To ja w koncu urodzilam. Porod ciężki. A i tak skonczyl sie cc. Na klinicznej opieka zalezna od zmiany. Troche pierwsza mnie zostawiła samej sobie. Wiec polecam miec kogos. Aby podał piciem czy pojemnik do wymiotowana.
Opieka po cesarce byla. Podawali mi dziecko do piersi. Ogolnie jestem zadowolona z klinicznej.
Opieka po cesarce byla. Podawali mi dziecko do piersi. Ogolnie jestem zadowolona z klinicznej.