Odpowiadasz na:

Prawda to!
Płacimy mniej za kurs, ale i tak nie zdamy za pierwszym razem, więc lepiej chyba dołożyć te dwie czy trzy stówki i pójść do konkurencji tuż za rogiem i zdać za pierwszym... rozwiń

Prawda to!
Płacimy mniej za kurs, ale i tak nie zdamy za pierwszym razem, więc lepiej chyba dołożyć te dwie czy trzy stówki i pójść do konkurencji tuż za rogiem i zdać za pierwszym podejściem, czyż nie?
Przyszły kursant "przejedzie się" m.in.:
1. na paniach z biura (brak przepływu informacji między paniami),
2. na wykładanej teorii (lepiej przejść na metodę e-learningową i ogarnąć ją w zaciszu domowym, serio!),
3. na długim czekaniu na pierwszą jazdę (patrz punkt 1),
4. na tym, że jazdy odbywają się za rzadko - w międzyczasie laik zdąży zapomnieć o wszystkim, czego się nauczył dziś, bo kolejna godzina jazdy nawet za dwa tygodnie (bo grafik instruktora napięty, po instruktor na zwolnieniu, bo kursanta na kursie VIP trzeba najpierw "obsłużyć", bo to, bo tamto),
5. na tym, że jak już będzie mieć te jazdy, to go instruktor wywiezie za (Trój)miasto, bo niby trzeba potrenować szybką jazdę, a nie będzie skupiać się na jeździe po mieście...

A wiecie, że podczas kursu trwającego 30 h można nie mieć ani razu parkowania równoległego, jazdy na wzniesieniu z wykorzystaniem ręcznego, a także ani razu nie podjechać pod PORD? Można. Znam to z autopsji.

zobacz wątek
6 lat temu
~Marcin

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry