Re: w Kartuzach -1
Wygląda na to, że rowerzysta się nie wyrobił na zakręcie i wpadł pod bogu ducha winną ciężarówkę. Miałem podobny przypadek, z tym, że zamiast z górki było mokro. Ewidentnie jechałem za szybko,...
rozwiń
Wygląda na to, że rowerzysta się nie wyrobił na zakręcie i wpadł pod bogu ducha winną ciężarówkę. Miałem podobny przypadek, z tym, że zamiast z górki było mokro. Ewidentnie jechałem za szybko, wpadłem w poślizg i w rezultacie na boku dojechałem do krawężnika. Moja wina.
Czy tym kierowcom majaczącym o OC, chodzi o polakierowanie drzwi w razie gdyby jakiś rowerzysta zginął pod ich kołami z własnej winy? Czy nie należałoby najpierw policzyć jakie straty w mieniu generują rowerzyści (średnio i sumarycznie) w kolizjach zawinionych przez siebie i jaki byłby koszt pozyskania tych pieniędzy na drodze obowiązkowego oc. Obawiam się, że wszyscy, jako obywatele, musielibyśmy sporo dopłacić.
W tym konkretnym przypadku w ciężarówce zapewne nic się nie zgięło, jedynie kierowca może mieć traumę, że pod jego samochodem zginął człowiek, nawet jeśli nie z kierowcy winy.
zobacz wątek