Odpowiadasz na:

wszyscy to i ja

Słońce co raz wcześniej wstaje a z nim mój Piesiulik i ja. Pranie wyjęte, sadzonki powitane, drzewa na podwórku też. Omawiałam z leśną ściółką perspektywy zapodania jej grzybni jadalnych. Gaz... rozwiń

Słońce co raz wcześniej wstaje a z nim mój Piesiulik i ja. Pranie wyjęte, sadzonki powitane, drzewa na podwórku też. Omawiałam z leśną ściółką perspektywy zapodania jej grzybni jadalnych. Gaz rozliczony. Poranki już pozwalają wyskoczyć w samej koszuli nocnej i kurtce na kilka chwil przy domu.
Przy pierwszej kawie mignęły mi "wiadomości". Co za dno energetyczne... :(((
Ludzi opanowuje jakaś dziwna choroba, która wyniszcza ich system, okrada z energii życiowej i pozbawia poczucia rzeczywistości.
Zalewani jesteśmy powrotami do przeszłości polegającymi na niszczeniu jej obrazu, na jakim zostaliśmy wychowani. Nie zwracam już uwagi na to, że wszystko co było okazuje się być inne niż w przeszłości przestawiane. Nie oceniam i nie poświęcam temu uwagi. Po prostu zdaję się na intuicję i poświęcam uwagę teraźniejszości, która przecież już za chwilę będzie przyszłością.
TO co mnie zaczyna przytłaczać to wszędobylskie zmuszanie nas do studiowania przeszłości, tego co już było, jakże często wypaczone w opowieściach i nawet dokumentach. Nie, nie mam ani aspiracji ani czasu do stracenia by zgłębiać te tematy, rozkładać na czynniki pierwsze i przedstawiać mechanizmy czy szukać wykładni by komunikować własne, subiektywne wnioski. Może to lenistwo lub egoizm a może zwykła pokora i ciekawość innych zjawisk.
Mój Boże, dlaczego chciałabym studiować inne planety jeśli o tej tak mało jeszcze wiem...
Czy ja mam depresję? Nie wiem. Bywa, że aż włosy bolą mnie po same końcówki i kontener mojego przemijającego w każdej sekundzie i wraz z każdym oddechem ciała fizycznego, odczuwa ból z powodu braku miejsca na energię, którą odczuwam i która jest nie do opisania słowami. No właśnie ... słowa. Magia w czystej postaci. Cudowny dar i umiejętność. Boskie narzędzie do manifestacji naszych myśli, pragnień i opisywania cudów życia, w których bierzemy udział i które nas otaczają. Jak każde narzędzie w rękach jednych staje się słodkim lekarstwem na wszystko gdy inni stosują je jak morderczą truciznę.
Nie. Gdy patrzę na grę mięśni własnej dłoni na klawiaturze, na podnoszące się i opadające włosy na ciele śpiącego psa, na pąki samopylnej wiśni, gdy słyszę jazgot podekscytowanych wiosną ptaków w zagajniku obok i pokrzykiwania jastrzębia ... jestem pewna, że nie mam depresji. Odczuwam euforię wdzięczności, która tętni w mojej krwi i wyciska łzy szczęścia.
Bóg. Czy Bóg istnieje?
Bywa, że przez kilka dni nie widzę człowieka w pobliżu a mimo to każdego poranka dostrzegam zmiany dookoła, których sprawcą nie może być człowiek. To mi przypomina o mojej ograniczoności będącej rodzajem wolności, o mojej ograniczonej roli trybiku w całości i organicznym czasie przydatności tego trybiku nim zostanie wymieniony na nowy, ulepszony.
Całość i jedność. Oto czym jesteśmy. Walka o zachowanie równowagi trwa i świadomość jest ostatecznego wyniku przynosi mi spokój.
Przeszłość i przyszłość są terminami stworzonymi na potrzeby człowieka. Teraźniejszość i jej świadome przeżywanie powinno być tym co pochłania ludzi a jednak... nie zawsze tak jest.
Potęga, wielkość i siła... są efektem długotrwałych procesów i owocem pracy, uczciwego, systematycznego zaangażowania...
Umiejętność adaptacji, umiejętność pływania i oddychania w do połowy pełniej szklance, umiejętność wyciągania wniosków z błędów, rozumienie ich i otwarte mówienie o nich a potem przekuwanie w nowe, lepsze rozwiązania.
Zdaje się, że przedawkowałam zieloną herbatę :)
Dobrego dnia

zobacz wątek
5 lat temu
~lukrecja

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry