Widok
zabijanie na Boże Narodzenie
Zbliża się Święto Bożego Narodzenia, ŚWIĘTO NARODZIN PANA
NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA.
W tych szczególnych dniach zstąpienia z Niebios Światła Miłości, zwierzęta
będą przeżywały szczególne cierpienia. Niezliczona ilość INDYKÓW,
KACZEK, GĘSI, KUREK, ŚWINEK, KRÓWEK, WOŁÓW, RYB,
będzie zabitych..
Jaki okrutny paradoks, Święto narodzin Jezusa Chrystusa, dniem wzmożonej rzezi.
Jedząc mięso- zlecasz zabijanie - to tak jakbyś sam zabijał !!!
Piąte przykazanie brzmi: NIE ZABIJAJ
Więc czcij ten dzień PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ
JAM JEST Światłem Miłości spowijającym umysły i serca wszystkich
istot we wszystkich światach wszędzie.
*********
OM TAT SAT
NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA.
W tych szczególnych dniach zstąpienia z Niebios Światła Miłości, zwierzęta
będą przeżywały szczególne cierpienia. Niezliczona ilość INDYKÓW,
KACZEK, GĘSI, KUREK, ŚWINEK, KRÓWEK, WOŁÓW, RYB,
będzie zabitych..
Jaki okrutny paradoks, Święto narodzin Jezusa Chrystusa, dniem wzmożonej rzezi.
Jedząc mięso- zlecasz zabijanie - to tak jakbyś sam zabijał !!!
Piąte przykazanie brzmi: NIE ZABIJAJ
Więc czcij ten dzień PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ
JAM JEST Światłem Miłości spowijającym umysły i serca wszystkich
istot we wszystkich światach wszędzie.
*********
OM TAT SAT
Nie wiesz, że nic nie dzieje się bez woli Bożej?
To wielki Boski plan!
Jeśli zaś chcesz tym wzgardzić i rozszerzać przykazania wedle woli, to bacz co czynisz!
Wszakże nie tylko winy jest ten, co owy czyn dokonuje i ten kto go zleca, lecz także ten, kto czerpie z niego korzyści.
A poprzez rozdysponowany VAT czerpią wszyscy, także wegetarianie i weganie!
To wielki Boski plan!
Jeśli zaś chcesz tym wzgardzić i rozszerzać przykazania wedle woli, to bacz co czynisz!
Wszakże nie tylko winy jest ten, co owy czyn dokonuje i ten kto go zleca, lecz także ten, kto czerpie z niego korzyści.
A poprzez rozdysponowany VAT czerpią wszyscy, także wegetarianie i weganie!
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Co nazywasz "wielkim Boskim planem"? czyżby zabijanie ? zabijanie to krzywdzenie i jako takie sprzeczne jest z Boską zasadą niekrzywdzenia. Jakże Bóg mógłby zachęcać do zabijania kogokolwiek? To nielogiczne. Bóg jest w każdym żywym stworzeniu. Czyżby miał zachęcać do zabijania siebie samego? Aby to zrozumieć i aktywować w sobie Boskość musimy obudzić się do życia w miłości do wszelkiego życia. Zabijanie i spożywanie mięsa to nic innego jak pchnięcie sztyletu w serce Chrystusa, który nigdy nie jadł mięsa, bo był zbyt związany z wszelkimi istotami żywymi. Jedzenie mięsa zaprzeczałoby ponadto całkowicie orędziu miłości którego nauczał. Jeśli masz inne zdanie w tym temacie postaraj się naśladować Chrystusa i rozwijać w sobie szacunek oraz głęboką miłość do wszelkiego stworzenia. Wówczas Boże Narodzenie będzie rzeczywiście dniem który warto świętować.
Gdyby prawdą było, co piszesz, wszystkie zwierzęta, jako stworzenia boże, byłyby bez wyjątku jaroszami.
Poza tym np. baranek jest zwierzęciem ofiarnym, składanym na ołtarzu Bogu w Starym Testamencie.
Nie ma nic wspólnego z zaspokojeniem potrzeb żywieniowych człowieka a służy jedynie zaspokojeniu Boga.
Poza tym np. baranek jest zwierzęciem ofiarnym, składanym na ołtarzu Bogu w Starym Testamencie.
Nie ma nic wspólnego z zaspokojeniem potrzeb żywieniowych człowieka a służy jedynie zaspokojeniu Boga.
Czy paradygmat "nie zabijaj" nie dotyczy przypadkiem tylko istot ludzkich?
Chyba nie. Tam jest użyte słowo, które oznacza bardziej mordowanie niż zabijanie. Dlatego jak ktoś przywiązuje psa do drzewa, albo robi z nim inne rzeczy, których opisy skrupulatnie omijam, to jak najbardziej podpada pod przepis nr 5. Z drugiej strony bakterie gronkowca i dżumy też niewątpliwie można zabić, ale jakby to miało mieć negatywne konsekwencje dla duszy...
A Kamyk drugi rok z rzędu swoje. Pisałem Ci już Kamyku, że Jezus jadł mięso. Ryby i baranka.
Tematu cierpienia zwierząt na gruncie religijnym jeszcze nie przepracowałem. Nadal istnienie tego rodzaju cierpienia wydaje mi się nietaktem ze strony Boga. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że nie ma On z tym nic wspólnego. To po prostu skutek grzechu i zła, które wylało się na świat. O ile jednak o sensie cierpienia ludzkiego można pisać całe elaboraty, o tyle cierpienie zwierząt wydaje się zupełnie bezcelowe i irracjonalne. W nowym świecie, po paruzji, z pewnością go nie będzie.
No i ostatnie moje refleksje. Czy zwierzęta mają duszę? Zwiastuję Wam radość wielką. Prawdopodobnie mają. Królestwo Boże nie jest z tego świata. Ono istnieje w sercach ludzi i w relacjach między nimi. Najważniejsza zaś jest miłość. Ona w Królestwie Bożym ma niemal materialny wymiar i jest odbiciem miłości Boga. Jeśli zatem człowiek darzy uczuciem swojego psa, kota, konia, czy nawet złotą rybkę, to potencjał tego uczucia nie powinien zniknąć w momencie śmierci. To trochę jak z energią. Nie może zniknąć, może się jedynie w coś zamienić. Jest zatem prawdopodobne, że swoim uczuciem do zwierzęcia zapewniamy mu wieczne życie razem z nami. Cała Biblia mówi, że żadna miłość teoretycznie nie powinna ulec anihilacji. Nie wiem, czy to jasne, bo bez kawy ciężko mi ewangelizowanie idzie. Zwłaszcza tak cudownie heretyckie
Chyba nie. Tam jest użyte słowo, które oznacza bardziej mordowanie niż zabijanie. Dlatego jak ktoś przywiązuje psa do drzewa, albo robi z nim inne rzeczy, których opisy skrupulatnie omijam, to jak najbardziej podpada pod przepis nr 5. Z drugiej strony bakterie gronkowca i dżumy też niewątpliwie można zabić, ale jakby to miało mieć negatywne konsekwencje dla duszy...
A Kamyk drugi rok z rzędu swoje. Pisałem Ci już Kamyku, że Jezus jadł mięso. Ryby i baranka.
Tematu cierpienia zwierząt na gruncie religijnym jeszcze nie przepracowałem. Nadal istnienie tego rodzaju cierpienia wydaje mi się nietaktem ze strony Boga. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to to, że nie ma On z tym nic wspólnego. To po prostu skutek grzechu i zła, które wylało się na świat. O ile jednak o sensie cierpienia ludzkiego można pisać całe elaboraty, o tyle cierpienie zwierząt wydaje się zupełnie bezcelowe i irracjonalne. W nowym świecie, po paruzji, z pewnością go nie będzie.
No i ostatnie moje refleksje. Czy zwierzęta mają duszę? Zwiastuję Wam radość wielką. Prawdopodobnie mają. Królestwo Boże nie jest z tego świata. Ono istnieje w sercach ludzi i w relacjach między nimi. Najważniejsza zaś jest miłość. Ona w Królestwie Bożym ma niemal materialny wymiar i jest odbiciem miłości Boga. Jeśli zatem człowiek darzy uczuciem swojego psa, kota, konia, czy nawet złotą rybkę, to potencjał tego uczucia nie powinien zniknąć w momencie śmierci. To trochę jak z energią. Nie może zniknąć, może się jedynie w coś zamienić. Jest zatem prawdopodobne, że swoim uczuciem do zwierzęcia zapewniamy mu wieczne życie razem z nami. Cała Biblia mówi, że żadna miłość teoretycznie nie powinna ulec anihilacji. Nie wiem, czy to jasne, bo bez kawy ciężko mi ewangelizowanie idzie. Zwłaszcza tak cudownie heretyckie
Zakładając istnienie duszy, zwierzęta, przynajmniej niektóre, mają ją z pewnością. Mam pod nosem bardzo wdzięczny materiał do obserwacji ;)
Moja suka jest bez wątpienia stworzeniem rozumnym. Na dzieciach się nie znam, ale strzelam, że jest na poziomie rozwoju umysłowego 2-latka. Rozumie sens słów (mogą być wypowiedziane zupełnie obojętną intonacją) i wykonuje polecenia nigdy wcześniej nie ćwiczone.
Zrozumiała, kiedy kiedyś palnąłem jej tyradę na temat wzajemnego zaufania. Nigdy więcej go nie nadużyła.
Potrafi kochać i nienawidzić. Ma szósty zmysł, którego nie pojmuję (o dźwięku silnika pisałem w innym wątku).
Jakie jeszcze kryteria trzeba spełniać, żeby stwierdzić, że ma duszę?
Jak kiedyś pisałem w innym wątku: człowiek tym się różni od zwierzęcia, że potrafi zadawać cierpienie, które niczemu nie służy.
Zwierzę zabija, kiedy jest głodne albo w obronie siebie, swego stada lub terytorium. Zresztą, jeśli nie chodzi o pokarm, zwierzęta najczęściej zadowalają się przepędzeniem wroga. Nie muszą go zabijać.
I jest to zupełnie naturalne, tak jak naturalne jest zabicie kurczaka czy świni na obiad. Szybko i maksymalnie bezboleśnie.
Chore jest celebrowanie śmierci czy katowanie zwierząt dla własnej przyjemności.
To jest nieludzkie a nie sam fakt zabijania zwierząt.
Moja suka jest bez wątpienia stworzeniem rozumnym. Na dzieciach się nie znam, ale strzelam, że jest na poziomie rozwoju umysłowego 2-latka. Rozumie sens słów (mogą być wypowiedziane zupełnie obojętną intonacją) i wykonuje polecenia nigdy wcześniej nie ćwiczone.
Zrozumiała, kiedy kiedyś palnąłem jej tyradę na temat wzajemnego zaufania. Nigdy więcej go nie nadużyła.
Potrafi kochać i nienawidzić. Ma szósty zmysł, którego nie pojmuję (o dźwięku silnika pisałem w innym wątku).
Jakie jeszcze kryteria trzeba spełniać, żeby stwierdzić, że ma duszę?
Jak kiedyś pisałem w innym wątku: człowiek tym się różni od zwierzęcia, że potrafi zadawać cierpienie, które niczemu nie służy.
Zwierzę zabija, kiedy jest głodne albo w obronie siebie, swego stada lub terytorium. Zresztą, jeśli nie chodzi o pokarm, zwierzęta najczęściej zadowalają się przepędzeniem wroga. Nie muszą go zabijać.
I jest to zupełnie naturalne, tak jak naturalne jest zabicie kurczaka czy świni na obiad. Szybko i maksymalnie bezboleśnie.
Chore jest celebrowanie śmierci czy katowanie zwierząt dla własnej przyjemności.
To jest nieludzkie a nie sam fakt zabijania zwierząt.
No tak z grubsza to każda żyjąca istota ma duszę. Nie oznacza to jednak, jak sądzę, że każda dusza jest tak samo "rozwinięta", "dojrzała". Być może jest coś w teorii reinkarnacji. jestem skłonny postawić na nią.
Co do bezinteresownego mordowania innych i celebrowania tego mordu zwierzęta bywają bardzo - w naszym człowieczym pojęciu - okrutne. I nie masz Sadylu racji odmawiając im tej umiejętności. Widziałem to nie raz, u kotów, psów, kawek, wron i wśród owadów. To na własne oczy, bo jeszcze co nieco w filmach.
Abstrahując wszakże od powyższego chodziło mi jedynie o wskazanie, że wezwanie OPa mija się z prawdą. Jakkolwiek skłonny jestem przychylić się do tezy przewodniej, to uzasadnienie tejże wolałbym widzieć w wyższości zrozumienia istoty życia i poszanowania każdej jego formy we własnym sumieniu, miast w naciąganej herezji będącej prywatną projekcją wierzeń i zrozumienia problemu przez autora.
Co do bezinteresownego mordowania innych i celebrowania tego mordu zwierzęta bywają bardzo - w naszym człowieczym pojęciu - okrutne. I nie masz Sadylu racji odmawiając im tej umiejętności. Widziałem to nie raz, u kotów, psów, kawek, wron i wśród owadów. To na własne oczy, bo jeszcze co nieco w filmach.
Abstrahując wszakże od powyższego chodziło mi jedynie o wskazanie, że wezwanie OPa mija się z prawdą. Jakkolwiek skłonny jestem przychylić się do tezy przewodniej, to uzasadnienie tejże wolałbym widzieć w wyższości zrozumienia istoty życia i poszanowania każdej jego formy we własnym sumieniu, miast w naciąganej herezji będącej prywatną projekcją wierzeń i zrozumienia problemu przez autora.
Nie dopuszczaj się mordu - tak napisał ks. Wujek w swoim słynnym przekładzie. Brzmi to lepiej i bardziej precyzyjnie. IMO powinno być: nie będziesz dopuszczał się mordu. Nie znam hebrajskiego, ale zastanawia mnie to, ze większość przykazań w Księdze Wyjścia przetłumaczonych jest w formie obietnicy. Nie będziesz kradł, nie będziesz mówił fałszywego świadectwa, nie będziesz cudzołożył itd.
Kościół powinien się z tym zmierzyć, bo to może być klucz do zrozumienia dekalogu. On był elementem starego przymierza, a przymierze zakłada właśnie obustronne obietnice. Może to działać na zasadzie: Jeśli przyjmiesz mnie i moją miłość, to nie będziesz kradł, mordował, kłamał, zdradzał etc. Taka interpretacja nadaje dekalogowi nowy wymiar. Przykazania przestają być zakazami kojarzącymi się z czymś, co ogranicza, a stają się darem, który czyni człowieka wolnym i szczęśliwym.
https://www.youtube.com/watch?v=1GLShiHxHRQ
Kościół powinien się z tym zmierzyć, bo to może być klucz do zrozumienia dekalogu. On był elementem starego przymierza, a przymierze zakłada właśnie obustronne obietnice. Może to działać na zasadzie: Jeśli przyjmiesz mnie i moją miłość, to nie będziesz kradł, mordował, kłamał, zdradzał etc. Taka interpretacja nadaje dekalogowi nowy wymiar. Przykazania przestają być zakazami kojarzącymi się z czymś, co ogranicza, a stają się darem, który czyni człowieka wolnym i szczęśliwym.
https://www.youtube.com/watch?v=1GLShiHxHRQ
> Być może jest coś w teorii reinkarnacji. jestem skłonny postawić na nią
Z racji bezsenności oglądam ostatnio sporo różnych filmów. Coś tam w nocy oglądałem i nie zamknąłem okna przeglądarki.
Dzisiaj tam wróciłem. W proponowanej playliście zobaczyłem ten obrazek:
Wiedziałem, że muszę to obejrzeć. Kiedy się odpalał, na szybciora sprawdziem fabułę. I już wiedziałem skad ta chęć do obejrzenia tego filmu.
Oczywiście... to tylko film.
Ale rozmowa o zmysłach dżdżownic była dla mnie jak deja vu. Bardzo podobną przeprowadziłem kiedyś z BMtF.
Przypadek? Możliwe.
Choc jest powiedzenie, że nie ma przypadków - są tylko znaki.
Polecam!
https://www.cda.pl/video/54568016
Z racji bezsenności oglądam ostatnio sporo różnych filmów. Coś tam w nocy oglądałem i nie zamknąłem okna przeglądarki.
Dzisiaj tam wróciłem. W proponowanej playliście zobaczyłem ten obrazek:
Wiedziałem, że muszę to obejrzeć. Kiedy się odpalał, na szybciora sprawdziem fabułę. I już wiedziałem skad ta chęć do obejrzenia tego filmu.
Oczywiście... to tylko film.
Ale rozmowa o zmysłach dżdżownic była dla mnie jak deja vu. Bardzo podobną przeprowadziłem kiedyś z BMtF.
Przypadek? Możliwe.
Choc jest powiedzenie, że nie ma przypadków - są tylko znaki.
Polecam!
https://www.cda.pl/video/54568016
Jeszcze jedna refleksja, jaką wywołało u mnie obejrzenie tego filmu.
Czasami tak się zdarza, że osoba, którą własnie zapoznaliśmy i niewątpliwie nie spotkaliśmy nigdy wcześniej w życiu, wydaje nam się znajoma.
I to tak znajoma, jakbyśmy ją znali od N lat.
W młodości doświadczałem tego znacznie częściej. Z wiekiem coraz rzadziej, ale zupełnie to nie przeminęło. Nadal się sporadycznie zdarza.
Nie wiem, czy każdemu to się przytrafia. Ale osobom, z którymi wiele lat temu o tym rozmawiałem, też się to przytrafiało.
Potem czytałem o tym, że tak podprogowo działają feromony. Ułatwiają dobór partnerów o pożądanych cechach. Taki "chemiczny anons".
Ok. Racjonalne i sensowne wytłumaczenie.
W trakcie filmu przypomniało mi się to zjawisko. I zajarzyłem coś, co wcześniej przegapiłem.
OK. Wszystko pasi. Z jednym wyjątkiem. Zjawisko to w moim przypadku dotyczy (w znacząco mniejszym stopniu, ale jednak) również mężczyzn.
Po co natura miałaby wyposażać ludzi w chemiczny mechanizm doboru osób tej samej płci?
Czasami tak się zdarza, że osoba, którą własnie zapoznaliśmy i niewątpliwie nie spotkaliśmy nigdy wcześniej w życiu, wydaje nam się znajoma.
I to tak znajoma, jakbyśmy ją znali od N lat.
W młodości doświadczałem tego znacznie częściej. Z wiekiem coraz rzadziej, ale zupełnie to nie przeminęło. Nadal się sporadycznie zdarza.
Nie wiem, czy każdemu to się przytrafia. Ale osobom, z którymi wiele lat temu o tym rozmawiałem, też się to przytrafiało.
Potem czytałem o tym, że tak podprogowo działają feromony. Ułatwiają dobór partnerów o pożądanych cechach. Taki "chemiczny anons".
Ok. Racjonalne i sensowne wytłumaczenie.
W trakcie filmu przypomniało mi się to zjawisko. I zajarzyłem coś, co wcześniej przegapiłem.
OK. Wszystko pasi. Z jednym wyjątkiem. Zjawisko to w moim przypadku dotyczy (w znacząco mniejszym stopniu, ale jednak) również mężczyzn.
Po co natura miałaby wyposażać ludzi w chemiczny mechanizm doboru osób tej samej płci?
"nie bedziesz miał bogów cudzych przede mna"----masz czcic i bezwzglednie słuchac
a potem dopiero ----
---nie krzywdzic
wg duchowsci ,a nie religii---powinno byc na odwrot
przykazanie miłosci powinno byc najwazniejszym i najpierwszym,malo tego rozszerzone o --"szanuj kazde stworzenie,cała nature"..jakos tak
kiedys myslałąm,ze ..no takie czasy były ,,prymitywne
teraz wiem ,ze to jest wielka manipulacja
a potem dopiero ----
---nie krzywdzic
wg duchowsci ,a nie religii---powinno byc na odwrot
przykazanie miłosci powinno byc najwazniejszym i najpierwszym,malo tego rozszerzone o --"szanuj kazde stworzenie,cała nature"..jakos tak
kiedys myslałąm,ze ..no takie czasy były ,,prymitywne
teraz wiem ,ze to jest wielka manipulacja