Odpowiadasz na:

Jeszcze jedna refleksja, jaką wywołało u mnie obejrzenie tego filmu.
Czasami tak się zdarza, że osoba, którą własnie zapoznaliśmy i niewątpliwie nie spotkaliśmy nigdy wcześniej w życiu,... rozwiń

Jeszcze jedna refleksja, jaką wywołało u mnie obejrzenie tego filmu.
Czasami tak się zdarza, że osoba, którą własnie zapoznaliśmy i niewątpliwie nie spotkaliśmy nigdy wcześniej w życiu, wydaje nam się znajoma.
I to tak znajoma, jakbyśmy ją znali od N lat.
W młodości doświadczałem tego znacznie częściej. Z wiekiem coraz rzadziej, ale zupełnie to nie przeminęło. Nadal się sporadycznie zdarza.
Nie wiem, czy każdemu to się przytrafia. Ale osobom, z którymi wiele lat temu o tym rozmawiałem, też się to przytrafiało.
Potem czytałem o tym, że tak podprogowo działają feromony. Ułatwiają dobór partnerów o pożądanych cechach. Taki "chemiczny anons".
Ok. Racjonalne i sensowne wytłumaczenie.
W trakcie filmu przypomniało mi się to zjawisko. I zajarzyłem coś, co wcześniej przegapiłem.
OK. Wszystko pasi. Z jednym wyjątkiem. Zjawisko to w moim przypadku dotyczy (w znacząco mniejszym stopniu, ale jednak) również mężczyzn.
Po co natura miałaby wyposażać ludzi w chemiczny mechanizm doboru osób tej samej płci?

zobacz wątek
6 lat temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry