Widok

zapach I smak gorącego mleka-kto jeszcze nie lubi?

Witam
Jak w tytule, kogo jeszcze odrzuca gorące mleko? O ile jeszcze wypije w formie kakao o tyle samo, bądź co gorsza w postaci zupy mlecznej to dostaje "białej gorączki" i od razu przypominam sobie śniadanie w przedszkolu, gdzie często podawano zupę mleczną.
A może macie inne produkty, do których macie "wstręt" i ich nie tkniecie, lub zjecie z wielkim trudem. U mnie oprócz gorącego mleka na takiej liście znalazły się: buraki-pod każdą postacią,
Czosnek- toleruje tylko w minimalnych ilościach dodawany do potraw, ale już np. Sos czosnkowy to nie moja bajka,
"Biała czekolada"- o ile lubię czekoladę to już ten dziwny produkt jest dla mnie niezrozumiały,
Rodzynki- nawet najlepszy sernik, upieczony przez mistrza cukiernictwa zostanie przeze mnie "podziubany" jeżeli w środku ciasta będą rodzynki. Zastanawiające jest, skąd pomysł/zamilowanie Polaków do dodawania rodzynek do tak wspaniałego ciasta jakim jest sernik?
Tyle ode mnie.
Miłego dnia :-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Z gorącym mlekiem mam takie same odczucia ;)
Poza tym jestem w zasadzie wszystkożerny. Wyjątkiem są robale, dla niepoznaki nazywane "owocami morza" - czyli wszelakie małże, ośmiornice, krewetki itp. Aczkowliek bardzo lubię "ryby własciwe" - zarówno morskie jak i słodkowodne.
Wymiotne odruchy wywołują u mnie również "miękkie" podroby, typu płucka i mózg. Ale już np. wątróbkę czy nerki wpitolę bez mrugnięcia.
Z wyrobów cukierniczych: chronicznie nie znosze wiórków kokosowych. Nie chodzi o smak kokosa, ale o ich wiórkowatość. Tego niestety, nie da się wydłubać z ciast, jak rodzynki ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Dziękuję za odpowiedź. Owoce morza I ryby da się zjeść. Natomiast podroby w tym wątróbka-podziękuję, nie mój smak :-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kaszanka! Kaszanka, którą karmili mnie w wojsku była O-BRZY-DLI-WA. Wojskowi kucharze brali kilkukilogramoww kaszanki, rozcinał flak i całość, razem z flakiem wrzucali do kotłów. Czynność powtarzali do uzyskania ilości potrzebnej do wykarmienia trzech kompanii. Na tą "potrawę" mówiliśmy żużel. Do teraz nie znoszę smaku a nawet zapachu kaszanki.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

U mnie, we wojsku, kucharze byli moimi młodymi, zatem taka skucha nie miała prawa im się zdarzyć. Ale i zupełnie obiektywnie, żarcie było relatywnie niezłe.
Natomiast na najróżniejsze wynalazki, które wyglądały i smakowały jakby ktoś już je przede mną jadł, zdarzało mi się trafiać w przypadkowych barach/jadłodajniach. Tak se "załatwiłem" flaki wołowe - przez dobre 10-15 lat nie mogłem na nie nawet patrzeć. Aż się przemogłem a potem zacząłem sam je robić i "naprawiać smaka" innym :)
Z anegdotek: moim hitem barowym był kurczak na ostro. Dosłownie, bo z (całkiem sporymi) kawałkami potłuczonego szkła - na oko ze szklanki :D
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

ja jestem dziwna bo np lubię kożuchy ;) nie przeszkadza mi ten na mleku a już ponad wszystko kocham taki na budyniu ;)

jeśli chodzi o to, czego po prostu nie jestem w stanie zjeść (a jadłam w moim życiu naprawdę dziwne rzeczy ;) ) to na pierwszym miejscu jest arbuz. no po prostu nie. wszystko tam jest nie tak. konsystencja niby sucha ale jednak wodnista, denerwujące pestki, których nie miałabym cierpliwości wydłubywać, smak jak woda z cukrem po kwiatkach, które stały w wazonie przez tydzień...no obrzydlistwo.

drugą rzeczą są kozie nogi/kopytka. bardzo kolagenowe więc galaretkowate, intensywny smak, niby jak baranina ale bardziej trawiasty :P

flaki. co jest dziwne bo zajadałam się podrobami całe życie i ozorki, wątróbki, serduszka i móżdżki zawsze uwielbiałam. ale flaki to jest coś, co mnie przerasta. chyba znów głównie przez konsystencję obślizgłą bo flaki wegetariańskie z boczniaków też podobne odczucia we mnie wzbudzają.

marmite/vegemite. to jest bardzo popularna w anglii i australii pasta zrobiona z fermentowanych drożdży. żeby nie było, ja kocham drożdże i zapach drożdży i pijam je czasem zalane gorącym mlekiem z łyżeczką cukru i jest to najlepsze na świecie :D ale ta pasta jest po prostu paskudna.

na koniec creme de la creme, lukrecja.
nic osobistego, forumową lukrecję uwielbiam :D
ale wszelkie anyżowe albo anyżowo ziołowe produkty, czy to lukrecjowe żelki, czy słona lukrecja, czy absynt, jagermeister i inne tego typu trunki to jest coś, co powoduje u mnie odruch wymiotny :P
INSTAGRAM: unbake_my_heart_

Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Ufff
Kożuchy z mleka są dla mnie nie do zjedzenia. Takoż budyń. W ogóle dla mnie budyń to jeden wielki kożuch.
Już kiedyś pisałam "glucik" z jajowego białka obrzeża mi całe jajo . To mi na starość przyszło I pogarsza się. Doszło do tego że nie jem gotowanych jaj, a czasem mam I problem z ciastem skupionym lub pieczonym przez kogoś innego.
Sama wyciągam te gluty przed wrzuceniem jaj do ciasta.
Nerek , mózgów nie próbowałam.
Nie cierpię zupy zwanej krupnik.
I kaszy pęczak.
Nie lubię kawy ani jej zapachu , tak jak ktoś wyżej nie znosi zapachu mleka.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dziwne, ale akurat kożuch na budyniu bardzo lubię, natomiast na mleku jak I same mleko to jest feeeee :-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Hydepark

Trójmiasto do bani (381 odpowiedzi)

Mieszkałem w Warszawie, Mieszkałem w Krakowie, teraz przyszedł czas na trójmiasto i tylko...

Zagadki i pytania biblijne (4 odpowiedzi)

Czy jest dzieło bez twórcy ? Niech ateiści wskażą dzieło bez twórcy....

Koinonia Jan Chrzciciel Bojano wspólnota destruktywna czy.........No właśnie co? (681 odpowiedzi)

Przez roku czasu wraz z żoną uczęszczałem do domu modlitwy wspólnoty Koinonia Jan Chrzciciel z...

do góry