Widok
Iberystyka i Filologia Romańska na UG
Hej,
zapisałam się w tym roku na oba te kierunki i mam pytanie do już studiujących na UG, czy polecacie studiowanie któregoś z tych kierunków? zaznaczam, że nie znam żadnego z tych języków (na stronie UG jest napisane, że znajomość języka nie jest wymagana) tylko po prostu w czasie studiów chcę nauczyć się języka biegle. Który z tych kierunków byście wybrali na moim miejscu? czy studia są ciekawe i kładzie się nacisk na naukę języka? zaznacze, że zapisałam się zaocznie, ponieważ mam dobrą pracę a nauka języka jest moją pasją, po prostu przy okazji zależy mi na wyższym wykształceniu
zapisałam się w tym roku na oba te kierunki i mam pytanie do już studiujących na UG, czy polecacie studiowanie któregoś z tych kierunków? zaznaczam, że nie znam żadnego z tych języków (na stronie UG jest napisane, że znajomość języka nie jest wymagana) tylko po prostu w czasie studiów chcę nauczyć się języka biegle. Który z tych kierunków byście wybrali na moim miejscu? czy studia są ciekawe i kładzie się nacisk na naukę języka? zaznacze, że zapisałam się zaocznie, ponieważ mam dobrą pracę a nauka języka jest moją pasją, po prostu przy okazji zależy mi na wyższym wykształceniu
Ja bym wybrał raczej filologię romańską niż iberystykę. Hiszpański jest łatwiejszy do opanowania samodzielnie, kiedy znasz juz inny język romański, a z tych francuski jest najtrudniejszy.
Nie powiedziałaś, jakie sa Twoje plany po studiach, bo od tego zależy odpowiedz.
Na filologii kładzie się nacisk na naukę języka, ale poza tym poznajesz kulturę i literaturę. Ważne dla tłumaczy lub nauczycieli. Jeżeli natomiast zależy Ci tylko na porządnej nauce języka dla celów praktycznych, to chyba szkoda czasu. W tym czasie można opanować dużo więcej uczestnicząc w kursach, a czytać w oryginale dla przyjemnosci, a nie dla zaliczenia.
Nie powiedziałaś, jakie sa Twoje plany po studiach, bo od tego zależy odpowiedz.
Na filologii kładzie się nacisk na naukę języka, ale poza tym poznajesz kulturę i literaturę. Ważne dla tłumaczy lub nauczycieli. Jeżeli natomiast zależy Ci tylko na porządnej nauce języka dla celów praktycznych, to chyba szkoda czasu. W tym czasie można opanować dużo więcej uczestnicząc w kursach, a czytać w oryginale dla przyjemnosci, a nie dla zaliczenia.
@Skydiver prawda jest taka, że każdy język jest łatwy jak się chce tylko znać podstawy żeby się jakoś dogadać podczas pobytu na wakacjach... zdarzyło mi się studiować także filologię angielską...uwierz,także myślałam, że to przecież łatwy język...i jakież było moje zdziwienie jak się okazało, że jest bardzo trudny na poziomie akademickim :) Tak samo jest z włoskim czy hiszpańskim "bo przecież takie łatwe języki"...może i tak, jeżeli chodzi o wymowę i słownictwo-za to gramatykę mają nieźle pokręconą, na pewno cięższą niż język francuski...francuski za to ma popieprzoną fonetykę, wymowę... więc w jakimś stopniu te wszystkie języki są na równym stopniu trudności :)
kończę właśnie licencjat na romanistyce i szłam także bez wcześniejszej znajomości języka....więc się wypowiem jak to wygląda.
generalnie jest to jeden z cięższych kierunków (nie oszukujmy się, filologie są po prostu bardzo ciężkie, widziałam ranking i są na 3 miejscu pod względem trudności zaraz po medycynie i prawie.)
Niestety jeżeli liczysz na naukę języka to lepiej zapisz się na kurs- języka jest co prawda 120h/semestr na studiach dziennych ale to raczej wygląda tak, że siedzisz i dzióbiesz w domu a na zajęciach masz głównie sprawdzanie wiadomości. Na te studia trzeba mieć mnóstwo czasu (nawet na zaoczne), gdyż większość pracy wykonuje się w domu. Studiując dziennie miałam 2-4 kolokwia w tygodniu, słyszałam, że na zaocznych jest podobnie (każdy zlot=kolokwia). Jest multum przedmiotów tzw "zapchajdziurek", które w mojej opinii nie służą niczemu ale są też przedmioty takie jak literatura, językoznawstwo, leksykologia, tłumaczenia specjalistyczne...zresztą zobacz sobie na stronie ug plan zajęć i sprawdź, czy cię on satysfakcjonuje. Na 3 roku pojawia się historia języka francuskiego z bardzo słynnym profesorem, który mocno zatruwa życie na uczelni. Średnio 3/4 roku nie zdaje u niego egzaminów, wiele osób właśnie przez ten przedmiot nie mogło się bronić (nie to, że marudzę- przedstawiam realia)
Nie oszukujmy się, te studia nie są po to, by nauczyć języka- od tego są kursy. To kierunek dla pasjonatów, którzy języka uczą się w większości sami na własną rękę a studiują bo chcą czegoś więcej.
Jeśli chodzi o iberystykę- kadra jest w porządku aczkolwiek jest jeden profesor-native, który delikatnie mówiąc olewa nauczanie i zajęcia...generalnie mu się niezbyt chce :P więc też za dużo języka cię nie nauczy.
generalnie jest to jeden z cięższych kierunków (nie oszukujmy się, filologie są po prostu bardzo ciężkie, widziałam ranking i są na 3 miejscu pod względem trudności zaraz po medycynie i prawie.)
Niestety jeżeli liczysz na naukę języka to lepiej zapisz się na kurs- języka jest co prawda 120h/semestr na studiach dziennych ale to raczej wygląda tak, że siedzisz i dzióbiesz w domu a na zajęciach masz głównie sprawdzanie wiadomości. Na te studia trzeba mieć mnóstwo czasu (nawet na zaoczne), gdyż większość pracy wykonuje się w domu. Studiując dziennie miałam 2-4 kolokwia w tygodniu, słyszałam, że na zaocznych jest podobnie (każdy zlot=kolokwia). Jest multum przedmiotów tzw "zapchajdziurek", które w mojej opinii nie służą niczemu ale są też przedmioty takie jak literatura, językoznawstwo, leksykologia, tłumaczenia specjalistyczne...zresztą zobacz sobie na stronie ug plan zajęć i sprawdź, czy cię on satysfakcjonuje. Na 3 roku pojawia się historia języka francuskiego z bardzo słynnym profesorem, który mocno zatruwa życie na uczelni. Średnio 3/4 roku nie zdaje u niego egzaminów, wiele osób właśnie przez ten przedmiot nie mogło się bronić (nie to, że marudzę- przedstawiam realia)
Nie oszukujmy się, te studia nie są po to, by nauczyć języka- od tego są kursy. To kierunek dla pasjonatów, którzy języka uczą się w większości sami na własną rękę a studiują bo chcą czegoś więcej.
Jeśli chodzi o iberystykę- kadra jest w porządku aczkolwiek jest jeden profesor-native, który delikatnie mówiąc olewa nauczanie i zajęcia...generalnie mu się niezbyt chce :P więc też za dużo języka cię nie nauczy.
Zgadzam się w 100%, dodatkowo uważam że najgorsze na tych studiach jest to że nie ma warunków z PNJ(Praktyczna nauka języka).. piszesz egzamin, poprawkę i jeśli tej poprawki nie zdasz to poprawiasz cały rok/ semestr... jest to bardzo stresujące i często jednak niesprawiedliwe. Wykładowcy nie pozwalają pisać czegoś 3ci raz.
Jestem po anglistyce, akurat tutaj egzamin wstępny był z języka. Studia trudne, dużo pracy, a potem jest problem co ze sobą zrobić. Chyba, że ktoś planuje zostać nauczycielem lub tłumaczem (zapewniam, że obie prace wiążą się z niskim prestiżem i kiepskimi zarobkami). Dawniej stawki były dużo większe, teraz jest bieda. Każdy zna teraz język "biegle".
Sam język to za mało, trzeba jeszcze coś umieć innego, aby się odnaleźć na rynku pracy.
Sam język to za mało, trzeba jeszcze coś umieć innego, aby się odnaleźć na rynku pracy.