Widok
Poród w szpitalu Morskim w Gdyni Redłowie cz.2
Moja lekarka bada mnie co wizytę na fotelu plus usg brzucha i odkąd powiedziałam o skurczach to usg szyjki- i dobrze, bo miałam bardzo skróconą, co grozi przedwczesnym porodem... na szczęście 2 tyg leżenia plackiem wydłużyły ją do odpowiedniej długości :)
ja założyłam wątek http://forum.trojmiasto.pl/mamy-rodzace-w-szpitalu-w-redlowie-watek-numer-2-t442761,1,160.html to może admin go usunie jak myślicie ? żeby się nie mieszało.
hej Dziewczyny! Cieszę się że znalazłam poprzedni wątek bo ja też planuję rodzić w Redłowie (mam najbliżej) i też mam termin na marzec, tyle że ja na początek-dokładnie 09.03. Nie wiem nawet czy do terminu donoszę, bo bobas już się bardzo niecierpliwi więc pewnie wyląduję na porodówce jako pierwsza. karolkarumia sprawdziłam Twoją listę rzeczy do szpitala z położną która pracuje przy mojej ginekolog i jest położną noworodkową w szpitalu i kilka rzeczy można z torby wyciągnąć:
-ręcznik dla dziecka-oni tylko chusteczkują, nie jest do niczego potrzebny,
-sól fizjologiczna-jak to powiedziała położna-w szpitalu mamy tego pod dostatkiem, wystarczy poprosić
-kompresy/gaziki-jak wyżej
-spirytus/octenisept-pempuszek jest odkażany tylko po chusteczkowaniu i robią to położne, poza tym-jak wyżej
-"kompetów" ubranek potrzebne jest ok 4 ale warto przygotować mężowi "zapas" w domu-tak żeby w razie czego dowiózł ale więcej niż 4 do szpitala nie zabieramy
Ważne jest też to jak się pakujemy tzn warto mieć przygotowane dwie torby. Ja tego nie wiedziałam. Do jednej torby pakujemy rzeczy tylko do porodu i jeden zestaw ubranek dla dzidziusia a do 2giej reszta. Podobno jak przyjmują to od razu się przebieramy i mąż musi zabrać rzeczy w których przyjechałyśmy ( jeśli jest taka możliwość to zabiera do samochodu żeby te graty nam sie nie przewracały pod nogami w sali porodowej). Na razie pamiętam tyle, moja torba od 2tyg cały czas ewoluuje...
-ręcznik dla dziecka-oni tylko chusteczkują, nie jest do niczego potrzebny,
-sól fizjologiczna-jak to powiedziała położna-w szpitalu mamy tego pod dostatkiem, wystarczy poprosić
-kompresy/gaziki-jak wyżej
-spirytus/octenisept-pempuszek jest odkażany tylko po chusteczkowaniu i robią to położne, poza tym-jak wyżej
-"kompetów" ubranek potrzebne jest ok 4 ale warto przygotować mężowi "zapas" w domu-tak żeby w razie czego dowiózł ale więcej niż 4 do szpitala nie zabieramy
Ważne jest też to jak się pakujemy tzn warto mieć przygotowane dwie torby. Ja tego nie wiedziałam. Do jednej torby pakujemy rzeczy tylko do porodu i jeden zestaw ubranek dla dzidziusia a do 2giej reszta. Podobno jak przyjmują to od razu się przebieramy i mąż musi zabrać rzeczy w których przyjechałyśmy ( jeśli jest taka możliwość to zabiera do samochodu żeby te graty nam sie nie przewracały pod nogami w sali porodowej). Na razie pamiętam tyle, moja torba od 2tyg cały czas ewoluuje...
Hexusia, no właśnie zauważyłam Twój wątek, ale później dopiero :P
mogłaś wkleić w stary linka to bym nie zakładała ;)
ja musiałam do szpitala wziąć wszystko, bo mamy dość daleko a mąż bez prawka, więc nie przyjeżdżał do mnie, dopiero na wypis z dziadkiem przyjechał :)
ale fakt, to co mamaMalucha napisała to są zbędne rzeczy :)
no i też miałam dwie torby, ale miałam jedną swoich rzeczy drugą dziecka, po porodzie mi zawsze ubierali w szpitalne, nie pytali czy chcę dać swoje
mogłaś wkleić w stary linka to bym nie zakładała ;)
ja musiałam do szpitala wziąć wszystko, bo mamy dość daleko a mąż bez prawka, więc nie przyjeżdżał do mnie, dopiero na wypis z dziadkiem przyjechał :)
ale fakt, to co mamaMalucha napisała to są zbędne rzeczy :)
no i też miałam dwie torby, ale miałam jedną swoich rzeczy drugą dziecka, po porodzie mi zawsze ubierali w szpitalne, nie pytali czy chcę dać swoje
MamaDawidka, odpowiem Ci tu..
nikt mi nie kazal robić ktg, sama pojechałam do szpitala, bo bylam przerażona tymi skurczami i wydzieliną..
podłączyli, lekarz zbadal.
nospa pomaga, ale mam brać 3 razy po 2 tabletki.. wiec jest niestety tak, ze nospa podziała ze 2-3h i co.. przecież nie będe jej łykać na okrągło.. wiec jak przestaje boleć a do kolejnej dawki nie mogę sięgnąć, to idę spać, żeby nie czuć bólu..
jutro mam wizytę u swojej ginekolog, mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku ..
nikt mi nie kazal robić ktg, sama pojechałam do szpitala, bo bylam przerażona tymi skurczami i wydzieliną..
podłączyli, lekarz zbadal.
nospa pomaga, ale mam brać 3 razy po 2 tabletki.. wiec jest niestety tak, ze nospa podziała ze 2-3h i co.. przecież nie będe jej łykać na okrągło.. wiec jak przestaje boleć a do kolejnej dawki nie mogę sięgnąć, to idę spać, żeby nie czuć bólu..
jutro mam wizytę u swojej ginekolog, mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku ..
karolkarumia ja mam to samo. pierwsze dziecko, bez szkoły rodzenia, mój mąż pracuje w takich godzinach że w grę wchodziły jedynie zajęcia indywidualne... oglądaliśmy sobie szkołę rodzenia online http://szkola-rodzenia.pieluszki.pl/ , może nie są najświeższe te filmiki ale dowiedzieliśmy się wszystkiego czego chcieliśmy
mamaMalucha dzięki za przydatne informacje :)
mi dr Żółtowski kazał brać nospe od 30 tygodnia 3x1 i cały czas biorę(35 tc) wczoraj przez cały dzień czy to chodziłam stałam czy leżałam miałam kłucia w okolicy kości łonowej nie wiedziałam co robić leżałam cały dzień w łóżku podejrzewam że to maluch uciskał główką na szyjkę teraz jest już dobrze
pytałam o badanie ginekologiczne bo ja miałam tylko raz robione, tak na każdej wizycie to tylko usg i oglądamy malucha dlatego jestem ciekawa jak tam u was
mi dr Żółtowski kazał brać nospe od 30 tygodnia 3x1 i cały czas biorę(35 tc) wczoraj przez cały dzień czy to chodziłam stałam czy leżałam miałam kłucia w okolicy kości łonowej nie wiedziałam co robić leżałam cały dzień w łóżku podejrzewam że to maluch uciskał główką na szyjkę teraz jest już dobrze
pytałam o badanie ginekologiczne bo ja miałam tylko raz robione, tak na każdej wizycie to tylko usg i oglądamy malucha dlatego jestem ciekawa jak tam u was
Cześć dziewczyny . Odebrałam wyniki glukozy i na czczo mam 86 a po dwóch godzinach 75g mam 131 , więc jest ok. Jestem w 32 tyg i przytyłam ok początku ciąży 12 kg. A dzidzia waży ok 2300 g .
Wczoraj bolało mnie przez cały dzień podbrzusze . Dziś jest już ok , tylko plecy mnie bolą od rana. Weronika rozrabia :) ale to dobrze bo wiadomo że jest z Nią wszystko w porządku :)
Wczoraj bolało mnie przez cały dzień podbrzusze . Dziś jest już ok , tylko plecy mnie bolą od rana. Weronika rozrabia :) ale to dobrze bo wiadomo że jest z Nią wszystko w porządku :)
A więc tak...wróciłam już z wizyty u Żółtowskiego. Mały rozwija się prawidłowo pomimo małej ilości wód płodowych. waży niecałe 2300 g czyli przez ostatni miesiąc przybrał 600 g a masa mojego ciała zwiększyła się tylko o pół kilo czyli chyba trochę schudłam.
Pytałam o możliwość podania znieczulenia podczas porodu odpłatnie ale niestety nawet jeśli bym chciała zapłacić to i tak nie ma takiej możliwości.
Powiedział też, że w Trójmieście to napewno w Swissmedzie mają znieczulenie-a le wiadomo, że to prywatna klinika więc sam poród tam to koszt kilku tysięcy i nie był pewny czy na Klinicznej podają. Poza tym w całym trójmieście brak znieczulenia...masakra jakaś!!
Pytałam o możliwość podania znieczulenia podczas porodu odpłatnie ale niestety nawet jeśli bym chciała zapłacić to i tak nie ma takiej możliwości.
Powiedział też, że w Trójmieście to napewno w Swissmedzie mają znieczulenie-a le wiadomo, że to prywatna klinika więc sam poród tam to koszt kilku tysięcy i nie był pewny czy na Klinicznej podają. Poza tym w całym trójmieście brak znieczulenia...masakra jakaś!!
Hexusia dziś to już wogóle Żółtowski ma urwanie głowy. Ja miałam na 14:40 wizytę ale się sporo spóźnił bo na ostatnią chwilę poród odbierał w szpitalu. No ale takie coś jest zrozumiałe bo też bym chciała, żeby był przy porodzie-zawsze jakoś tak raźniej. Ja następną wizytę mam dopiero na 26 lutego. Coraz mniej czasu do końca.
MamaDawidka widzę że wagowo mamy podobnie :) Widać chłopcy nas oszczędzają. Ja jestem w tej chwili w 35 tyg, w sumie przybrałam 8,5 kg mały waży ok 2900. W 8 mc-u przybraliśmy najwięcej, więc standardowo. U mnie dodatkowo pogorszyły się wyniki, widać mały nadrabiał z moich "zapasów".
Jeśli chodzi o znieczulenie, termin mi się zbliża więc moje zainteresowanie wzrasta ale nic w tej kwestii nie zmieniło się od kiedy na początku ciąży nasłuchałam się narzekań koleżanek na na jego brak. Łudziłam się że wprowadzą gaz ale wspominana wcześniej położna z redłowa sprowadziła mnie na ziemię. Bardzo długo już o tym się mówi ale w szpitalu nic się w tym kierunku nie dzieje więc jesteśmy zdane na aromaterapię iitp...
Jeśli chodzi o znieczulenie, termin mi się zbliża więc moje zainteresowanie wzrasta ale nic w tej kwestii nie zmieniło się od kiedy na początku ciąży nasłuchałam się narzekań koleżanek na na jego brak. Łudziłam się że wprowadzą gaz ale wspominana wcześniej położna z redłowa sprowadziła mnie na ziemię. Bardzo długo już o tym się mówi ale w szpitalu nic się w tym kierunku nie dzieje więc jesteśmy zdane na aromaterapię iitp...
Specjalnie o to pytałam bo czytałam gdzieś że planują wprowadzenie, położna się tylko zaśmiała i powiedziała że planują od dawna ale o wprowadzeniu ona nic nie wie. Może warto zadzwonić i zapytać. Albo zapytać dr.Żółtowskiego. Ja też chciałam gaz bo myślę warto spróbować wszystkiego żeby sobie pomóc ale niestety
Hihi AsiaczeK chce się narkotyzować, żeby poród był przyjemny :-D.
Niestety dziewczyny zasmucę Was ale ten temat też dziś poruszyłam z Żółtowskim i powiedział, że gaz miał być wprowadzony owszem ale później szpital się z tego wycofał. Ale mnie pocieszył bo powiedział, że tabletki rozkurczowe i przeciwbólowe dają...bardzo śmieszne...i jak niby tabletki typu pewnie Ibuprom czy Nospa ma mi w takich chwilach choćby minimalnie ulżyć. Także dziewczęta jesteśmy zdane na własne siły.
Niestety dziewczyny zasmucę Was ale ten temat też dziś poruszyłam z Żółtowskim i powiedział, że gaz miał być wprowadzony owszem ale później szpital się z tego wycofał. Ale mnie pocieszył bo powiedział, że tabletki rozkurczowe i przeciwbólowe dają...bardzo śmieszne...i jak niby tabletki typu pewnie Ibuprom czy Nospa ma mi w takich chwilach choćby minimalnie ulżyć. Także dziewczęta jesteśmy zdane na własne siły.
Haneczka czyli widzimy się na porodówce? :) O ile uda mi się donosić do terminu bo z moją szyjką to zanosi się raczej na koniec lutego. Ja nie przytyłam więcej tylko dlatego że większość czasu nic mi nie smakowało i nie chciało mi się jeść. Za to w 8 m-cu delikatnie nadrobiłam :)
AsiaczeK nawet nie wiesz jak miło jest "spotkać" kogoś kto ma za sobą dwa porody w Redłowie, z kryzysem 7cm, bez znieczulenia i nie narzeka :)
AsiaczeK nawet nie wiesz jak miło jest "spotkać" kogoś kto ma za sobą dwa porody w Redłowie, z kryzysem 7cm, bez znieczulenia i nie narzeka :)
wczoraj pytałam gin. o kilka rzeczy związku z cc ale akurat o to nie pytałam bo ja raczej wole być sama na cc :) pytała przede wszystkim o znieczulenie no i standardowo znieczulenie jest w kręgosłup od pasa w dół i przez ok.6 godzin nie czuje się nóg leży się płasko na łóżku co mnie najbardziej przeraża :/
też chętnie zapoznałabym się z opinią jakieś mamusi która niedawno miała cesarkę bo wiadomo co innego opinia lekarza a co innego ciężarnej
mamaMalucha może tobie uda dopytać tej położnej jak wygląda sprawa po cesarce??plisss:)
też chętnie zapoznałabym się z opinią jakieś mamusi która niedawno miała cesarkę bo wiadomo co innego opinia lekarza a co innego ciężarnej
mamaMalucha może tobie uda dopytać tej położnej jak wygląda sprawa po cesarce??plisss:)
Ja jestem po cc w Redłowie i tak: mąż/partner nie może być obecny przy operacji, czeka pod drzwiami (ale jako pierwszy może wziąć w ramiona dziecko). Maleństwa nie kładą na piersi, pokazują i zabierają do mierzenia, ważenia itp - wtedy też tata może wziąć maluszka. Natomiast po zszyciu mamy i przewiezieniu na salę pooperacyjną przynoszą dziecko i kładą obok a także przykładają do karmienia.
to prawda, każą leżeć płasko. Co nie zmienia postaci rzeczy, że dziecko do piersi położna przyłoży. Ze mną małego zostawiła nawet na 2-3 godzinki. Mały spał, nie ruszał się. A ja i tak leżałam. Potem zabrały go na noworodki, żebym ja mogła trochę pospać (leżąc z małym bałam się zasnąć).
I nie zawsze sami poproszą ojca do mierzenia i ważenia po cc. Czasem trzeba się o to upomnieć.
I nie zawsze sami poproszą ojca do mierzenia i ważenia po cc. Czasem trzeba się o to upomnieć.
ale tu cisza :)
ja byłam w sob na IP i bardzo miło było :D papierki, KTG, bad ginekologiczne, dokładne USG i do domu ;)
miałam małą plamkę krwi na papierze, więc wolałam sprawdzić czy wszystko ok i na szczęście tak
poza skurczami, krótką szyjką którą mam od dawna no i doszło jeszcze małe rozwarcie, ale podobno na tym etapie w trzeciej ciąży to już standard, więc nie chcieli mnie tam zostawić :P
ja byłam w sob na IP i bardzo miło było :D papierki, KTG, bad ginekologiczne, dokładne USG i do domu ;)
miałam małą plamkę krwi na papierze, więc wolałam sprawdzić czy wszystko ok i na szczęście tak
poza skurczami, krótką szyjką którą mam od dawna no i doszło jeszcze małe rozwarcie, ale podobno na tym etapie w trzeciej ciąży to już standard, więc nie chcieli mnie tam zostawić :P
AsiaczeK to tak jak ja. Miałam mieć termin na 30 marca i cały czas się tego trzymałam. A tydzień temu przy USG wyszło, że tydzień szybciej mogę mieć rozwiązanie.
Całe szczęście, że u Ciebie wszystko ok. Też bym leciała na IP jeśli bym choćby najmniejszą plamkę krwi zobaczyła bo to nigdy nic nie wiadomo.
Całe szczęście, że u Ciebie wszystko ok. Też bym leciała na IP jeśli bym choćby najmniejszą plamkę krwi zobaczyła bo to nigdy nic nie wiadomo.
ale czemu wyszło Ci o tydz wcześniej? jeśli chodzi o wielkość dziecka to raczej tym nie ma co się sugerować, bo miarodajne jest tylko pierwsze USG, przecież rodzą się dzieci 2,5-3 i 4 kg
mój jest drobny jak córki, ma dopiero 1900g, więc lepiej niech posiedzi :) wg pomiarów wychodzi mu tydzień do tyłu, ale nikt mi nie powiedział, że będę rodzić tydzień później, bo jest mały...
mój jest drobny jak córki, ma dopiero 1900g, więc lepiej niech posiedzi :) wg pomiarów wychodzi mu tydzień do tyłu, ale nikt mi nie powiedział, że będę rodzić tydzień później, bo jest mały...
No właśnie nie wiem. Zawsze przy USG wychodziło wg ostatniej miesiączki 30 marca a ostatnio było 30 marca i pod spodem 25 marca-tak jakoś dziwnie.
A właśnie powiedzcie mi dziewczyny czy czasami słyszycie w brzuchach takie dziwne strzykanie jakby kostki? Bo wczoraj słyszałam bardzo wyraźnie aż się wystraszyłam a dziś właśnie teraz usłyszałam i mi się wczorajsze strzykanie przypomniało. Co to takiego?
A właśnie powiedzcie mi dziewczyny czy czasami słyszycie w brzuchach takie dziwne strzykanie jakby kostki? Bo wczoraj słyszałam bardzo wyraźnie aż się wystraszyłam a dziś właśnie teraz usłyszałam i mi się wczorajsze strzykanie przypomniało. Co to takiego?
Hej Marcowe Mamuśki!
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że trafiłam na ten wątek :)Na dzień wczorajszy nasza dzidzia ma 2600 i jesteśmy 35/36 tc.
Mam termin na połowę marca, moim lekarzem prowadzącym też jest dr Adam, no i oczywiscie mamy w planach rodzenie w redłowie.
Jesteście kopalnią wiedzy normalnie!! Bardzo mi pomogłyście - także wielkie dziękuje :) My nie chodziliśmy do szkoły rodzenia także o wielu rzeczach poprostu nie wiedziałam, a pewnie gdybym wcześniej trafila na wątek(sama nie wiem dlaczego najpierw tu nie szukałam???) to wczoraj nie męczyłabym dr pytaniami.
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że trafiłam na ten wątek :)Na dzień wczorajszy nasza dzidzia ma 2600 i jesteśmy 35/36 tc.
Mam termin na połowę marca, moim lekarzem prowadzącym też jest dr Adam, no i oczywiscie mamy w planach rodzenie w redłowie.
Jesteście kopalnią wiedzy normalnie!! Bardzo mi pomogłyście - także wielkie dziękuje :) My nie chodziliśmy do szkoły rodzenia także o wielu rzeczach poprostu nie wiedziałam, a pewnie gdybym wcześniej trafila na wątek(sama nie wiem dlaczego najpierw tu nie szukałam???) to wczoraj nie męczyłabym dr pytaniami.
Ja miałam cesarkę w Redłowie 4 grudnia. Znieczulenie jak podają to trochę szczypie, ale da się wytrzymać. Brak czucia nie będzie długi, po 3-4 godzinach już odzyskuje się czucie. I jak będziecie leżały na pooperacyjnej i położne po 12 h będą Was chciały zaciągnąć pod prysznic to mimo bólu i dyskomfortu zmobilizujcie siły. Im szybciej wstaniecie tym lepiej. Uczulam też mamy, które po cesarce będą mieć kłopoty z karmieniem piersią - dopominajcie się o doradcę laktacyjnego, żeby pokazał jak przystawiać dziecko i nie pozwólcie dokarmiać maluchów mm ze smoczka tylko z kieliszka. Jak "posmakuje" smoczka to powrót na cycka będzie trudny. A panie pielęgniarki czasem idą na łatwiznę niestety. Opieka na położnictwie zła nie jest, ale patologia i pooperacyjny mają świetną kadrę, wszystkie panie pozdrawiam:)
Z tego co mi wiadomo to też nie ma takiej możliwości, ale nie jest to informacja sprawdzona.
Coś cicho dziś tutaj... Wszystkie przyszłe mamy zabrały się za prasowanie ubranek ;)
A ja chcialam jeszcze zapytać czy zabieracie ze sobą do szpitala rogal/fasolkę do karmienia? Znajoma rodziła latem z tym że na Zaspie i wiem, że zabierała a ja nie chcialabym przesadzić...
Coś cicho dziś tutaj... Wszystkie przyszłe mamy zabrały się za prasowanie ubranek ;)
A ja chcialam jeszcze zapytać czy zabieracie ze sobą do szpitala rogal/fasolkę do karmienia? Znajoma rodziła latem z tym że na Zaspie i wiem, że zabierała a ja nie chcialabym przesadzić...
Miało być w marcu, wyszło trochę wcześniej... 03.02 wieczorem pojechałam na izbę przyjęć z kaszlem i gorączką i po KTG, USG i innych badaniach na porodówce lekarze podjęli decyzję o cesarce w 35 t.c. Mały urodził się z wagą 2850 i spędził 4 doby na oddziale intensywnej opieki. Później był już ze mną, w sumie tydzień w szpitalu. Osobiście jestem bardzo zadowolona z opieki, zarówno nade mną jak i nad maluchem a myślę że zrobiliśmy im dość intensywny test :) Jesteśmy już w domku, przyzwyczajamy się do nowej sytuacji. Co prawda nie mogę Wam napisać jak wygląda tam poród naturalny ale chętnie odpowiem na pytania :)
Czuję się bardzo dobrze, rany już prawie wcale nie czuję ale pierwsze dni były ciężkie. Synek też z dnia na dzień jest coraz silniejszy, przy urodzeniu ważył 2850 i miał 55 cm. Jest ślicznym, malutkim chłopcem, bardzo grzecznym, zapłakał nam do tej pory może z 2-3 razy :) Jak to wcześniaczek cały czas tylko śpi, nawet na jedzenie muszę go budzić, co nie jest najprostsze ale pewnie nie jedna mama, chciała by się zamienić.
Ja mogę powiedzieć ile to trwa... Na pewno przed zabiegiem będzie trochę badań i USG, KTG. Standardowo robią lewatywę, potem każą iść pod prysznic, zakładają cewnik - i na salę operacyjną. Tam to już idzie szybko, podanie znieczulenia, miłe pielęgniarki i pełno lekarzy dbających o to by wszystko było ok. U mnie zaczęli o 12, a o 12:18 mój Adaś już był na zewnątrz. Nic nie czujesz, nic nie boli nie polecam jedynie patrzeć w lampę nad naszą głową, odbija się tam wszystko :-) Potem pokazują nam na chwilę dziecko, zabierają na ważenie i mierzenie. Około godziny po zabiegu jesteśmy już na pooperacyjnej i przynoszą nam dziecko na karmienie. Po znieczuleniu nie można podnosić głowy przez kilka godzin, poza tym nie jest tak źle:-)
Jestem..
No więc..
zaczęło się w poniedziałek 4.02. bóle miesiączkowe okazały się skurczami grożącymi przedwczesnym porodem. Szyjka się skracała wraz z każdym skurczem. Decyzja po ktg : Hospitalizacja.
Trafiłam na patologię ciąży szpitala w Redłowie (nazwy są ważne, bo będę porównywać, tam wlaśnie chcę rodzić). Pierwsze pytanie przyjmującej pielęgniarki 'Czemu pani nie pojechała do szpitala na Zaspę albo na Kliniczną, skoro ma Pani cukrzycę?'. Bo nikt mi nie powiedział, że jest taki obowiązek.. w sensie, że Redłowo się nie zna na słodkich mamach.. No więc zostałam w Redlowie.. Zapłakana czekałam na męża z rzeczami/ubraniami.. w międzyczasie wenflon (jedno wklucie nie udane, przy drugim prawie zemdlałam..) Dowieziono mi rzeczy, pobrano krew na badania..
Opieka w Redłowie..
powiem tak.. przez te trzy dni, które tam leżałam zdążyłam 'poznać' około 10 położnych.. statystycznie.. 8 było świetnych! 2 furkające, nadąsane.. a reszta opiekuńcza, wrażliwa, pomocna, rozmowna, zabawna.. Jedna wyjątkowo przypadła mi (i mężowi) do gustu i strasznie chciałabym rodzić w Jej towarzystwie.. Przychodziły pomagać podłączać ktg, mierzyły temp, na obchodzie conajmniej 1 lekarz + 2 położne (zawsze!)
Jedzenie
Ja tam wybredna nie jestem, jadałam z przyjemnościa i powiem Wam, że gdyby nie fakt mojej cukrzycy, wszystko zjadałabym ze smakiem.. (nie wiem czy to tak ciąża działa czy rzeczywiście jedzenie było smaczne )
a w kwestii cukrzycy, to niestety mogłabym dużo i długo pisać... przyklad najbardziej rażący.. na obiad dwa pojemniki ze surówkami, jeden zawiera marchewkę gotowaną z groszkiem, w drugim kiszona kapusta.. dwie dziewczyny z sali dostały kiszoną, a ja marchewkę gotowaną (ktora ma bardzo duzo cukru..) więc 'biegłam' uświadomić panią rozwożącą i z łaską dostałam kiszoną..
Pozatym sosy zabielane i zageszczane mąką, białe pieczywo.. Dramat..
Na Zaspie to samo..
Ale to Redłowo rozregulowało mi cukry i z przerażeniem wysłali mnie karetką na Zaspę..
A! i jeszcze w Redłowie wyszła waga Bartka 2.8 kg. lekarz rzekł na pytanie moje 'co z tym zrobimy'
Odpowiedział : 'zmniejszymy dziecko'
Ja : 'aha, to obetniemy nóżki czy rączki?'
Ostatecznie nic z tym nie zrobili..
Zaspa.
Na dzień dobry kolejny wenflon, łzy i 2h wypełniania papierków.. (biurokracja zabija)..
Opieka : ktg podłączałyśmy same, wynik zanosiło się do dyżurki pielęgniarek, nikt nie kontrolował tego, czy dobrze podłączone, co śmieszniejsze urządzenie ktg niby nowocześniejsze niż w Redłowie, ale skurczy nie pokazywało - tylko tętno dziecka..
Z jedzeniem dokładnie taka sytuacja - brak słów..
Na obchodzie na Zaspie, na wieczornym często jeden lekarz, nawet bez kart w ręku.. raz zajrzał przez drzwi i pyta 'I jak tam dziewczyny samopoczucie?'
Przy przyjęciu waga Małego potwierdzona, ale też wogóle to olali. Zrobili mi badania i kazali czekać na konstultację diabetologa.
W posiewie wyszedł streptococuss, ponoć 80% kobiet w koncówce ciąży to ma. Dostalam antybiotyk (wenflony zmieniane codziennie, bo puchły mi żyły), dodatkowo zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch( ponoć profilaktyka przeciwzakrzepowa, ale tylko ja z sali dostawałam, więc padło pewnie na mnie metodą eliminacji entliczek-pętliczek..)
Pozatym luteina i tyle.
ciężko było.. dziś juz zdecydowałam się na wyjście na własne żądanie, bo nie miało sensu leżeć i łykać tabletki tam.. równie dobrze mogę to robić w domku..
Lekarz strzelił focha, w wypisie mam napisane że na własne żądanie, ale mam to w nosie..
Nie dałabym rady dłużej leżeć.
No więc..
zaczęło się w poniedziałek 4.02. bóle miesiączkowe okazały się skurczami grożącymi przedwczesnym porodem. Szyjka się skracała wraz z każdym skurczem. Decyzja po ktg : Hospitalizacja.
Trafiłam na patologię ciąży szpitala w Redłowie (nazwy są ważne, bo będę porównywać, tam wlaśnie chcę rodzić). Pierwsze pytanie przyjmującej pielęgniarki 'Czemu pani nie pojechała do szpitala na Zaspę albo na Kliniczną, skoro ma Pani cukrzycę?'. Bo nikt mi nie powiedział, że jest taki obowiązek.. w sensie, że Redłowo się nie zna na słodkich mamach.. No więc zostałam w Redlowie.. Zapłakana czekałam na męża z rzeczami/ubraniami.. w międzyczasie wenflon (jedno wklucie nie udane, przy drugim prawie zemdlałam..) Dowieziono mi rzeczy, pobrano krew na badania..
Opieka w Redłowie..
powiem tak.. przez te trzy dni, które tam leżałam zdążyłam 'poznać' około 10 położnych.. statystycznie.. 8 było świetnych! 2 furkające, nadąsane.. a reszta opiekuńcza, wrażliwa, pomocna, rozmowna, zabawna.. Jedna wyjątkowo przypadła mi (i mężowi) do gustu i strasznie chciałabym rodzić w Jej towarzystwie.. Przychodziły pomagać podłączać ktg, mierzyły temp, na obchodzie conajmniej 1 lekarz + 2 położne (zawsze!)
Jedzenie
Ja tam wybredna nie jestem, jadałam z przyjemnościa i powiem Wam, że gdyby nie fakt mojej cukrzycy, wszystko zjadałabym ze smakiem.. (nie wiem czy to tak ciąża działa czy rzeczywiście jedzenie było smaczne )
a w kwestii cukrzycy, to niestety mogłabym dużo i długo pisać... przyklad najbardziej rażący.. na obiad dwa pojemniki ze surówkami, jeden zawiera marchewkę gotowaną z groszkiem, w drugim kiszona kapusta.. dwie dziewczyny z sali dostały kiszoną, a ja marchewkę gotowaną (ktora ma bardzo duzo cukru..) więc 'biegłam' uświadomić panią rozwożącą i z łaską dostałam kiszoną..
Pozatym sosy zabielane i zageszczane mąką, białe pieczywo.. Dramat..
Na Zaspie to samo..
Ale to Redłowo rozregulowało mi cukry i z przerażeniem wysłali mnie karetką na Zaspę..
A! i jeszcze w Redłowie wyszła waga Bartka 2.8 kg. lekarz rzekł na pytanie moje 'co z tym zrobimy'
Odpowiedział : 'zmniejszymy dziecko'
Ja : 'aha, to obetniemy nóżki czy rączki?'
Ostatecznie nic z tym nie zrobili..
Zaspa.
Na dzień dobry kolejny wenflon, łzy i 2h wypełniania papierków.. (biurokracja zabija)..
Opieka : ktg podłączałyśmy same, wynik zanosiło się do dyżurki pielęgniarek, nikt nie kontrolował tego, czy dobrze podłączone, co śmieszniejsze urządzenie ktg niby nowocześniejsze niż w Redłowie, ale skurczy nie pokazywało - tylko tętno dziecka..
Z jedzeniem dokładnie taka sytuacja - brak słów..
Na obchodzie na Zaspie, na wieczornym często jeden lekarz, nawet bez kart w ręku.. raz zajrzał przez drzwi i pyta 'I jak tam dziewczyny samopoczucie?'
Przy przyjęciu waga Małego potwierdzona, ale też wogóle to olali. Zrobili mi badania i kazali czekać na konstultację diabetologa.
W posiewie wyszedł streptococuss, ponoć 80% kobiet w koncówce ciąży to ma. Dostalam antybiotyk (wenflony zmieniane codziennie, bo puchły mi żyły), dodatkowo zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch( ponoć profilaktyka przeciwzakrzepowa, ale tylko ja z sali dostawałam, więc padło pewnie na mnie metodą eliminacji entliczek-pętliczek..)
Pozatym luteina i tyle.
ciężko było.. dziś juz zdecydowałam się na wyjście na własne żądanie, bo nie miało sensu leżeć i łykać tabletki tam.. równie dobrze mogę to robić w domku..
Lekarz strzelił focha, w wypisie mam napisane że na własne żądanie, ale mam to w nosie..
Nie dałabym rady dłużej leżeć.
Witaj po długiej nieobecności Bombelkowa. Kurcze ale się biedna nacierpiałaś. Doskonale Cię rozumiem bo sama nienawidzę głupiego comiesięcznego pobierania krwi do badania a co dopiero welfrony i jakieś zastrzyki w brzuch. Aż mi mały w środku się skręca jak o tym pomyślę. Panicznie boję się igieł od zawsze więc ja pewnie przy pierwszej próbie wkucia welfronu bym im odjechała. A Ciebie tak wymęczyli. No ale dobrze, że jeszcze w dwupaku jesteś...wytrzymaj jeszcze troszkę.
A no i dzięki za takie szczegółowe opisanie opieki...co prawda ja i tak będę w Redłowie rodziła ale teraz jakoś tak troszkę spokojniejsza jestem.
A no i dzięki za takie szczegółowe opisanie opieki...co prawda ja i tak będę w Redłowie rodziła ale teraz jakoś tak troszkę spokojniejsza jestem.
bombelkowa trzymam kciuki i zaciskam nogi razem z tobą:)chociaż chciałabym być już po wiedzieć że z moim maleństwem jest wszystko ok bo te obawy i ta niewiadoma nie dają mi spokoju staram się być dobrej myśli
mam jeszcze pytanie do dziewczyn po cc czy podczas cesarki leży się nago tak jak przy normalnej operacji czy jest się w swojej lub dają jakąś szpitalną koszule ??bo nie wiem czy pakować jakąś starą koszulę ktorą można pozniej wyrzucić tak jak radzą przy normalnym porodzie;)
mam jeszcze pytanie do dziewczyn po cc czy podczas cesarki leży się nago tak jak przy normalnej operacji czy jest się w swojej lub dają jakąś szpitalną koszule ??bo nie wiem czy pakować jakąś starą koszulę ktorą można pozniej wyrzucić tak jak radzą przy normalnym porodzie;)
http://www.rodzicpoludzku.pl/Plan-Porodu
mi na szkole rodzenia każą to przygotować i stawić się do szpitala z takim właśnie planem.
mi na szkole rodzenia każą to przygotować i stawić się do szpitala z takim właśnie planem.
dołączam się do wątku, zastanawiałąm się Bombelkowa dlaczego zniknełaś z forum mamusiek, trzymam kciuki aby wszystko skończyło się dobrze! mam pare pytań,ponieważ też mam cukrzyce ciążową i również zamierzam rodzić w Redłowie, zdziwiło mnie że byli zaskoczeni że przyjechałaś właśnie tam, ja oprócz mojej gin, cukrzyce mam prowadzoną w poradni patologi ciąży w Gdańsku na Klinicznej (prowadzoną to za dużo powiedziane, jak dostałam skierowanie tam pod koniec roku z wyniakmi wskazującymi na cukrzycę - to najbliży termin miałam za ponad miesiąc,więc musiałam iść prywatnie, zresztą poszłam do tej samej lekarki co na Klinicznej przyjmuje, druga wizyta już na NFZ skończyła się tak: widzę że pilnuje Pani diety, na wysokie cukry naczczo nie jestem wstanie nic zrobić, proszę przyjść jak będzie się coś działo z cukrami ...) od tej lekarki dowiedziałam się że poród dla osób z cukrzycą w Trójmieście odbierany jest tylko na Zaspie i na Klinicznej, ale jest to w przypadku wprowadzenienia insuliny. Napisz mi co to znaczy ze ci rozregulowali cukrzyce, jakie miałaś cukry po posiłku? czy w związku z tym wprowadzili ci insuline? i czy powinnam się jednak dowiedzieć czy mogę tam rodzić?
AsiaDK, u mnie prowadzenie cukrzycy odbywa się w ten sam sposób..
'Jak wszystko bedzie dobrze, to proszę za 3 tygodnie na kontrolę przyjechać. Pilnować diety i tyle'.
Więc znam 'ten ból' :)
Moje cukry w domu po posiłkach nie przekraczają raczej 110-120 nigdy, no chyba że trochę swiadomie pozwolę sobie na coś, co wiem że mi podskoczy, ale też ponad 140 nigdy.
W Redłowie rozregulowali mi przez tamtejsze jedzenie i fenoterol, który zaburza wyniki, no i trochę też stres.
Po pierwszym obiedzie mialam 166, a zdarzyło się i 189. Ale potem nauczyłam się zdejmować z kotleta sos (z mąką) i poprosiłam o przywiezienie własnego chleba i posiłków na II śniadanie i podwieczorek.
Insuliny nie mam, bo cukry mam dobre, pojedyńcze wyskoki nie są brane pod uwagę.. Pozatym z tego co mi wiadomo, dziecko ma zawsze 20jednostek mniej niż my.. więc jeśli masz 140, to dzidziol jeszcze się mieści w normach.
Jeśli nie masz insuliny i cukry w normie, myslę, że spokojnie możesz tam rodzić (ja też :P)
a powiedz, ile Twój maluszek waży? Bo mój niby od tej cukrzycy jest 2 tygodnie do przodu z wagą..
'Jak wszystko bedzie dobrze, to proszę za 3 tygodnie na kontrolę przyjechać. Pilnować diety i tyle'.
Więc znam 'ten ból' :)
Moje cukry w domu po posiłkach nie przekraczają raczej 110-120 nigdy, no chyba że trochę swiadomie pozwolę sobie na coś, co wiem że mi podskoczy, ale też ponad 140 nigdy.
W Redłowie rozregulowali mi przez tamtejsze jedzenie i fenoterol, który zaburza wyniki, no i trochę też stres.
Po pierwszym obiedzie mialam 166, a zdarzyło się i 189. Ale potem nauczyłam się zdejmować z kotleta sos (z mąką) i poprosiłam o przywiezienie własnego chleba i posiłków na II śniadanie i podwieczorek.
Insuliny nie mam, bo cukry mam dobre, pojedyńcze wyskoki nie są brane pod uwagę.. Pozatym z tego co mi wiadomo, dziecko ma zawsze 20jednostek mniej niż my.. więc jeśli masz 140, to dzidziol jeszcze się mieści w normach.
Jeśli nie masz insuliny i cukry w normie, myslę, że spokojnie możesz tam rodzić (ja też :P)
a powiedz, ile Twój maluszek waży? Bo mój niby od tej cukrzycy jest 2 tygodnie do przodu z wagą..
Bombelkowa brałaś wcześniej fenoterol czy tam dopiero Ci podali? bierzesz nadal? i w jaki sposób fałszuje wynik? też biorę i się zastanawiam ;) miałam podejrzenie cukrzycy, ale po diecie wyszło ok, potem dietę odpuściłam, mam tylko jeść często
ale to miałam badane jeszcze jak nie brałam fenoterolu, a teraz niedługo idę na bad krwi i pewnie bym się zmartwiła jakby mi coś wyszło nie tak a nie wpadłabym na to, że to od fenoterolu
ale to miałam badane jeszcze jak nie brałam fenoterolu, a teraz niedługo idę na bad krwi i pewnie bym się zmartwiła jakby mi coś wyszło nie tak a nie wpadłabym na to, że to od fenoterolu
Asiaczek nie brałam wcześniej, dopiero tam mi dali. Zdążyłam przyjąć jedna pompę, ale na rannym obchodzie zapytałam czy on może mieć wpływ na wyniki pomiaru cukru, bo śniadanie zjadłam swoje (chleb który nie podnosi, swoją chuda wędline i pomidora) nie pamiętam ile miałam już jednostek na glukometrze ale odpowiedzieli ze faktycznie może mieć wpływ, zresztą z mężem sprawdzalismy na telefonie w szpitalu w internecie i faktycznie jest napisane ze może fałszować.
Bombelkowa, ostanio mierzone mała była w 31 tc i wówczas ważyła 1570 kg, z pomiarów wynikało, że ma za mały brzuszek o tydzień, lekarka stwierdziła że to przez diete cukrzycową, ale to nie jest powód do zmartwień, ostanio wyszły mi ciała ketonwe w moczu, co oznacza że organizm głoduje w nocy, w chwili obecnej jak wstaje do toalety w nocy to przegryzam coś :), w tym tyg powtarzam wyniki i mam wizytę więc dowiem się ile waży teraz maleństwo. zaskoczona jestem że mimo pilnowania diety i poziomu cukrów twoje maleństwo tak przybrało, ja przyznam się że pilnuję się i wiem również że 120 to norma, ale do 140 jest ok, to bardzo czesto zdarza mi sie 123, 127, z dwa razy miałam ponad 140 i wówczas to już biore sie za sprzatanie itd. Niestety coraz gorzej toleruje różne produkty i niedługo wogle chyba zrezygnuje z pieczywa(jem tylko ciemne i cały czas ten sam a cukry mam różne),
Czy musiałas mieć swój glukometr w szpitalu? chyba do porodu nie będzie nam potrzebny?
Czy musiałas mieć swój glukometr w szpitalu? chyba do porodu nie będzie nam potrzebny?
Asiaczek, jak zobaczyli co robi z cukrami, to zaprzestali podawania, ale na szczęście skurcze się uspokoiły dzięki magnezowi i nospie no i pewnie zwolnieniu tempa = leżeniu ;)
AsiaDK na ostatnim usg w evimedzie wyszło że wcale nie ma 2.800 tylko 2.400 plus minus 300 gram, więc nie wiem już w co wierzyć.. w sumie w evimedzie mają znacznie lepszy sprzęt, więc ku temu bym się skłaniała bardziej.. Nie wiem, co wyjdzie to wyjdzie (w kwestii wagi), ponoć teraz ma zwolnić tempo przybierania, więc obstawiam że jeśli dotrwam do 38 tygodnia to koło 4kg będzie. Mój ma proporcjonalnie i brzuszek i główkę o 2 tygodnie do przodu. Więc chyba źle nie jest. Tylko zastanawiam się czy przez to nie szykować się na 36 a nie 38 tydzień ;) bo może stwierdzi, że skoro jest o tyle do przodu, to już Mu wolno :)
Ja już mam dość tej diety - mówię szczerze, pomiary strasznie mnie stresują i jak widzę, że mimo jedzenia stałych produktów które nie powinny mi podnieść, a np. z nerwów albo gorszego samopoczucia mi skoczy, to mnie to dołuje.. wyczekuję już końca tej katorgi..
Marzą mi się płatki kukurydziane na mleku i tost z dżemem...
W szpitalu mierzyłam swoim, potem jeden dzień ich, bo stwierdzili, że mój chyba popsuty (nie zauważyłam :P)
Słyszałam, ze cukier należy mierzyć nawet do 2-óch tygodni po porodzie..
a ja już mam problem ze wkłuwaniem, bo niekiedy ukłuję 3 palce i krew nie leci.. takie mam blizny na opuszkach :(
AsiaDK na ostatnim usg w evimedzie wyszło że wcale nie ma 2.800 tylko 2.400 plus minus 300 gram, więc nie wiem już w co wierzyć.. w sumie w evimedzie mają znacznie lepszy sprzęt, więc ku temu bym się skłaniała bardziej.. Nie wiem, co wyjdzie to wyjdzie (w kwestii wagi), ponoć teraz ma zwolnić tempo przybierania, więc obstawiam że jeśli dotrwam do 38 tygodnia to koło 4kg będzie. Mój ma proporcjonalnie i brzuszek i główkę o 2 tygodnie do przodu. Więc chyba źle nie jest. Tylko zastanawiam się czy przez to nie szykować się na 36 a nie 38 tydzień ;) bo może stwierdzi, że skoro jest o tyle do przodu, to już Mu wolno :)
Ja już mam dość tej diety - mówię szczerze, pomiary strasznie mnie stresują i jak widzę, że mimo jedzenia stałych produktów które nie powinny mi podnieść, a np. z nerwów albo gorszego samopoczucia mi skoczy, to mnie to dołuje.. wyczekuję już końca tej katorgi..
Marzą mi się płatki kukurydziane na mleku i tost z dżemem...
W szpitalu mierzyłam swoim, potem jeden dzień ich, bo stwierdzili, że mój chyba popsuty (nie zauważyłam :P)
Słyszałam, ze cukier należy mierzyć nawet do 2-óch tygodni po porodzie..
a ja już mam problem ze wkłuwaniem, bo niekiedy ukłuję 3 palce i krew nie leci.. takie mam blizny na opuszkach :(
Asiaczek no właśnie słyszałam, że jak odstawisz, to odrazu możesz na porodówkę jechać :)
Mi lekarka kazała brać wszystkie leki do 5.03 a potem niech się dzieje co chce :)
Ja się nie boje, jestem o dziwo bardzo pozytywnie nastawiona i oby tak zostalo :)
a miałyście już posiew na streptococusa? Bo ja miałam i mi wyszedł i biorę augumentin, ale ponoć to i tak nie da, bo przed samym porodem znów może się uaktywnić.
Mi lekarka kazała brać wszystkie leki do 5.03 a potem niech się dzieje co chce :)
Ja się nie boje, jestem o dziwo bardzo pozytywnie nastawiona i oby tak zostalo :)
a miałyście już posiew na streptococusa? Bo ja miałam i mi wyszedł i biorę augumentin, ale ponoć to i tak nie da, bo przed samym porodem znów może się uaktywnić.
no w pierwszej ciąży odstawiłam jak skończyłam 36 tydz, urodziłam po 22 dniach dopiero, więc to zależy od organizmu... ale jest takie ryzyko, że można posypać się od razu ;) moja lekarka kazała mi odstawić już tydzień temu :O tzn jak skończyłam 35 tyg, ale stwierdziłam, że to za szybko i podjechałam na IP na Zaspę, bo akurat w Gdańsku byłam tego dnia i kazali mi brać jeszcze min tydzień, nawet dwa
uff bo bym się stresowała :P
ale i tak po odstawieniu będę brała nospę i magnez jeszcze przez jakiś czas :)
ja miałam robiony posiew 4 marca, ale jeszcze nie odebrałam wyniku... myślę, że jest ok, bo jakby co to by zadzwonili z przychodni, że jest nie tak :) teraz muszę się zebrać na bad krwi właśnie to od razu sobie odbiorę
uff bo bym się stresowała :P
ale i tak po odstawieniu będę brała nospę i magnez jeszcze przez jakiś czas :)
ja miałam robiony posiew 4 marca, ale jeszcze nie odebrałam wyniku... myślę, że jest ok, bo jakby co to by zadzwonili z przychodni, że jest nie tak :) teraz muszę się zebrać na bad krwi właśnie to od razu sobie odbiorę
Koszula i ubranka własne, ja przyjechałam do szpitala totalnie nieprzygotowana, mój mąż jak wisiałam na KTG pojechał po torbę z rzeczami dla małego ale zapomniał o kilku rzeczach i zaraz po porodzie maluch dostał czapeczkę i kocyk szpitalny. Nikt nikogo nie ocenia ze względu na wiedzę, leżałam tam tydzień, mogłam poznać chyba wszystkie położne które tam pracują i ani razu nie spotkałam się ze złym traktowaniem. Nawet te bardziej złośliwe a mniej cierpliwe panie odpowiadały na wszystkie pytania i pomagały. Podczas mojego pobytu było nawet kilka przypadków kiedy to położne opiekowały się dziećmi bo mamusie bardzo źle zniosły poród lub cesarkę. Na opiekę na prawdę nie można powiedzieć złego słowa
koszulę do porodu swoją, moje dzieci 2 lata i rok temu ubierali po samym porodzie, zważeniu, zmierzeniu i zbadaniu w swoje ubranka, rożek i dawali na salę porodową na te dwie godz tak ubrane, dopiero na oddział jak poszłam to tam przebierałam w swoje
nie wiem jak jest teraz :)
jeśli chodzi o traktowanie to jak wyżej bardzo miło było :) i za pierwszym i za drugim razem, więc chyba nie patrzą na to który to poród i ile się wie :)
nie wiem jak jest teraz :)
jeśli chodzi o traktowanie to jak wyżej bardzo miło było :) i za pierwszym i za drugim razem, więc chyba nie patrzą na to który to poród i ile się wie :)
Bombelkowa dokładnie, jak w pierwszym trymestrze na plusie 5kg, tak od tamtej pory doszły mi tylko 2 kg (w sumie 7 kg), a teraz to ma tak na przemian, przy jednej wizycie 0,5 kg przybywa, na nastepnej 0,5 ubywa .... ale co się dziwić jak prawie nic jeść nie można :( ja własnie zmieniam pieczywo, bo po tym co jadłam od dłuższego czasu cukier w kosmos mi skacze
ja chleb piekę sama :) http://chleb-i-inne-przepisy.blogspot.com/2008/06/chleb-wieloziarnisty-latwy.html
też jest fajny wilgotny, dłuuugo świeży i pyszny, a roboty z nim żadnej :)
też jest fajny wilgotny, dłuuugo świeży i pyszny, a roboty z nim żadnej :)
generalnie sprawa wygląda tak: zwiedziliśmy te dwie sale porodowe - niebieską i różową. niebieska jest z wanną. minusem tych sal jest to, że do toalety trzeba wychodzić na zewnątrz. i to mnie martwi bo nie wiadomo w jakim człowiek będzie stanie a wyjść z sali trzeba. ale tragedii nie ma. na sali porodowej leżysz dwie godziny po. martwi mnie też jedna opcja, że jak pojadę i zacznie się akcja, że te dwie sale mogą być zajęte. jest też trzecia sala ale ona podobno jest podwójna z tego co dobrze usłyszałam. a wiadomo każdy chce mieć jak najlepsze warunki.
reszta do przeżycia.
Zastanawiam się czy trzeba mieć ze sobą herbatki laktacyjne ? wiece może?
reszta do przeżycia.
Zastanawiam się czy trzeba mieć ze sobą herbatki laktacyjne ? wiece może?
Ja bym dwóch nie brała, chyba że jedną całkiem małą (ja np. mam drugą tylko na porodówkę, ale to bardziej taka usztywniana torebka).
Jak byłam w Redłowie zwiedzać porodówkę, to położna mówiła, żeby za dużo ze sobą nie zabierać, bo na salach nie ma gdzie tego trzymać i jest problem ze sprzątaniem.
Co zabieracie? Ja zmieściłam się do jednej torby sportowej + małej torebki podręcznej. Tylko rożek mi się nie zmieścił, ale zabiorę go w reklamówce, przecież i tak będzie cały czas wyjęty.
Jak byłam w Redłowie zwiedzać porodówkę, to położna mówiła, żeby za dużo ze sobą nie zabierać, bo na salach nie ma gdzie tego trzymać i jest problem ze sprzątaniem.
Co zabieracie? Ja zmieściłam się do jednej torby sportowej + małej torebki podręcznej. Tylko rożek mi się nie zmieścił, ale zabiorę go w reklamówce, przecież i tak będzie cały czas wyjęty.
No to ja mam może jakąs za malą tą moją torbę, sama nie wiem... Ja zabieram wszystko to co pisałam na liście w "marcowo - kwietniowych mamusiach". Niby nie dużo, ale wszystko jakieś takie puchate i dużo miejsca zajmuje ;/
Dlatego pomyślalam ze pojadę z walizą, rozpakuję się po porodzie czy jak to tam wygląda i Małż zabierze walizę do domu żeby się nie bujała po sali...
Dlatego pomyślalam ze pojadę z walizą, rozpakuję się po porodzie czy jak to tam wygląda i Małż zabierze walizę do domu żeby się nie bujała po sali...
Asiaczek czekaj na mnie, dziewczynę dla Tomcia przywiozę ;) nooo i najlepiej żeby Cię szybciej do domku puścili i żebyś czekała w domku :)
Liczę na to, że nie będzie takiego obłożenia bo zamierzam do ostatniej chwili czekać na poród w domu(tj ile się da) i jak mnie odeślą to do wejherowa mogę nie dojechać ;)
Liczę na to, że nie będzie takiego obłożenia bo zamierzam do ostatniej chwili czekać na poród w domu(tj ile się da) i jak mnie odeślą to do wejherowa mogę nie dojechać ;)
tak mi powiedział lekarz na IP, że min tydzień mam leżeć, bo podają mi leki i za tydz zrobi USG porównujące, żeby zobaczyć czy przybrał i ile
mam nadzieję, że dłużej mnie trzymać nie będą i że mi wcześniej porodu nie wywołają, bo oczywiście wziął pod uwagę termin z OM, który mam na 14 marca mimo moich wyjaśnień, że cykle miałam o tydzień dłuższe i o tydzień później owulację... no ale już tu na oddziale położna zapisała ten termin 20 i mam nadzieję, że tego będą się trzymać
wolałabym iść do domu i brać te leki i przyjechać na USG za tydz, bo poza KTG nic mi tu nie robią, też mi konieczność leżenia :/ zwłaszcza przy takim nawale teraz
mam nadzieję, że dłużej mnie trzymać nie będą i że mi wcześniej porodu nie wywołają, bo oczywiście wziął pod uwagę termin z OM, który mam na 14 marca mimo moich wyjaśnień, że cykle miałam o tydzień dłuższe i o tydzień później owulację... no ale już tu na oddziale położna zapisała ten termin 20 i mam nadzieję, że tego będą się trzymać
wolałabym iść do domu i brać te leki i przyjechać na USG za tydz, bo poza KTG nic mi tu nie robią, też mi konieczność leżenia :/ zwłaszcza przy takim nawale teraz
nie było źle ale dobrze też nie było, jeżeli dziecko rodzi się zdrowe bez zadnych problemów a matka nie ma problemu z opieką to jest wszystko ok (tak było u mnie) ale obserwując stosunek personelu do kobiet które mają problem z opieką nad dzieckiem to tragedia
a wiec tak:
patologia- personel ma straszną znieczulice na wszystko, nic tych kobiet nie interesuje jakby mogły to w ogóle by nie zglądały do sal jak już o coś się pyta to odpowiadają zdawkowo i z wielką pretensją, była tylko jedna super babka która służyła pomocą na każde zawołanie ale niestety tylko ona
porodówka- super bardzo miłe kobiety bardzo pomocne :D
oddział położniczy- lekarze super ale oni są obecni jedynie na obchodach natomiast położnicze z którymi ma się stycznośc przez cały pobyt tragedia brak jakich kolwiek informacji o dziecku jak już się pyta ich o zdrowie dziecka to odpowiadają zdawkowo i z wielką łaską, pomocy zero trzeba radzić sobie samemu jeżeli chodzi o karmienie to czesto zaglądała babka z poradni laktacyjnej była w porządku pytała każda czy sobie radzi z karmieniem jeżeli sobie któraś nie radziła to pomagałą i dawałą dużo cennych porad :)
warunki- jestem mało wymagająca niczego specjalnego się nie spodziewałam jedzenie jak to jedzenie szpitalne nie ma zadnych rarytasów, toaleta na oddziale jest jedna wiec była praktycznie caly czas zajeta, co prawda jest tez druga z prysznicami ale to poza oddziałem na korytarzu zeby do niej sie dostac trzeba przejsc przez sale odwiedzin ja z niej nie korzystałam ponieważ nie miałam ochoty aby ludzie z zewnatrz oglądali mnie w takim stanie :/
co najwazniejsze jezeli czegos nei wiecie to pytac pytać i jeszcze raz pytać każdej połoznej po koleji ponieważ żadna sama z siebie nie udziela żadnych infomacji na temat dziecka i opieki na nim:/
przed porodem miałam wielką nadzieje ze te wszystkie złe opinie nie są do końca prawdziwe ale niestety rozczarowałam się trochę jedyną osobą która mnie nie zawiodła był mój lekarz prowadzący :)
a wiec tak:
patologia- personel ma straszną znieczulice na wszystko, nic tych kobiet nie interesuje jakby mogły to w ogóle by nie zglądały do sal jak już o coś się pyta to odpowiadają zdawkowo i z wielką pretensją, była tylko jedna super babka która służyła pomocą na każde zawołanie ale niestety tylko ona
porodówka- super bardzo miłe kobiety bardzo pomocne :D
oddział położniczy- lekarze super ale oni są obecni jedynie na obchodach natomiast położnicze z którymi ma się stycznośc przez cały pobyt tragedia brak jakich kolwiek informacji o dziecku jak już się pyta ich o zdrowie dziecka to odpowiadają zdawkowo i z wielką łaską, pomocy zero trzeba radzić sobie samemu jeżeli chodzi o karmienie to czesto zaglądała babka z poradni laktacyjnej była w porządku pytała każda czy sobie radzi z karmieniem jeżeli sobie któraś nie radziła to pomagałą i dawałą dużo cennych porad :)
warunki- jestem mało wymagająca niczego specjalnego się nie spodziewałam jedzenie jak to jedzenie szpitalne nie ma zadnych rarytasów, toaleta na oddziale jest jedna wiec była praktycznie caly czas zajeta, co prawda jest tez druga z prysznicami ale to poza oddziałem na korytarzu zeby do niej sie dostac trzeba przejsc przez sale odwiedzin ja z niej nie korzystałam ponieważ nie miałam ochoty aby ludzie z zewnatrz oglądali mnie w takim stanie :/
co najwazniejsze jezeli czegos nei wiecie to pytac pytać i jeszcze raz pytać każdej połoznej po koleji ponieważ żadna sama z siebie nie udziela żadnych infomacji na temat dziecka i opieki na nim:/
przed porodem miałam wielką nadzieje ze te wszystkie złe opinie nie są do końca prawdziwe ale niestety rozczarowałam się trochę jedyną osobą która mnie nie zawiodła był mój lekarz prowadzący :)
jeżeli chodzi o opieke to połozne nie zajmują się w ogóle dzieckiem po urodzeniu matka dostaje dziecko i przez caly pobyt sie nim zjamuje, połozne mają kontakt z dzieckiem jedynie rano każą rozebrać dziecko wycierają chusteczkami smarują parafiną i kładą na łożko do ubrania na tym ich kontakt z dzieckiem się konczy, dzieci nie są kąpane jedynie w wyjątkowych sytuacjach kiedy w momencie ich przyjscia na chusteczkowanie jest kupa w pampersie, jak pampers jest czysty to tylko chusteczkują po chusteczkowaniu przychodzi pediatra z położną waży i sprawdza całe dziecko czy nie ma żółtaczki, szmerów w serduszku itd. wtedy jest jedyna okazja aby dowiedziec sie czy z dzieckiem jest wszystko ok, w ciągu dnia wpada czasem zagląda jakaś położna i pyta czy sobie kazda radzi (jeżeli czegoś nie wiecie od razu pytajcie bo jezeli odpowiecie ze wszystko dobrze stwierdzi ze wszystko wiesz i umiesz ) jedyną osobą która ma trochę kontaktu z dzieckiem jest pani od karmienia jeżeli nie potrafisz karmić to pokazuje jak to robic przykłada dziecko do piersi i daje kilka cennych rad wiec jak czegoś nie wiecie to pytać jeżeli nie wychodzi karmienie to od razu mówić bo sprawdzą w czym jest problem jeżeli np nie ma pokarmu to dokarmiają sztucznie ale muszą o tym wiedziec od was bo jak sie tego nie zgłosi to dziecko bedzie bez jedzenia a one będą przekonane ze karmisz skoro nic nie mówisz
jeżeli chodzi o odwiedziny to jest wyznaczona specjalna sala odwiedzin dzieci są zostawiane przy szybce zeby odwiedzajcy mogli je zobaczyć ale nie mają kontaktu z dzieckiem, ja osobiście byłam bardzo szczęśliwa ze nie ma odwiedzin na salach, wszystkie sale są pozamykane każda z nas mogła swobodnie w każdej pozycji karmić swoje dziecko nie przejmując się tym czy ktos gapi się w piersi, jest tez stres czy wszystko robi się dobrze szczególnie jak jest to pierwsze dziecko ma się niepewne ruchy kazda się boi zeby nic nie zrobić maleństwu w takich sytuacjach obserwatorów z zewnątrz nie potrzeba
yoasia to tak tylko ci się teraz wydaje zobaczysz jak urodzisz i tylko dostaniesz dziecko to automatycznie wiesz co robić :) bedziesz miała na sali kilka dziewczyn ktore w razie czego pomogą, kazda z nas wymieniała się informacjami które wyczytała w książkach w internecie w gazetach
jeżeli ktoś nastawia się na to ze przyjdzie do szpitala i w 3 dni uzyska wszystkich informacji na temat opieki nad dzieckiem to moze się rozczarować połozne zakładają ze jezeli zdecydowałaś sie na dziecko to znaczy ze masz pojecie na ten temat, wiec niektóre babki były bardzo zdziwione ze nikt nie przyszedł nie usiadł przy nich i nie opowiedział krok po kroku jak zajmować się dzieckiem
jeżeli ktoś nastawia się na to ze przyjdzie do szpitala i w 3 dni uzyska wszystkich informacji na temat opieki nad dzieckiem to moze się rozczarować połozne zakładają ze jezeli zdecydowałaś sie na dziecko to znaczy ze masz pojecie na ten temat, wiec niektóre babki były bardzo zdziwione ze nikt nie przyszedł nie usiadł przy nich i nie opowiedział krok po kroku jak zajmować się dzieckiem
Yoasia głowa do góry. Ja też nie mam pojęcia o opiece nad takim małym dzieckiem ale będziemy obsypywać pytaniami panie położne i nie damy im spokoju dopóki nie będziemy czuły się pewniejsze :-D...a co tam od tego one są, żeby pomagać i udzielać pomocy.
Haneczka jak byłam odwiedzić Karolkarumia i Asiaczka to siedziałyśmy na tej sali odwiedzin i tak jak mówisz, że dzieciaczki są za szybą i teoretycznie wejście tylko dla personelu i świeżych mamuś...jednak jedna taka świeża mamusia kazała partnerowi dzidzię zanieść za szybę i ten najnormalniej sobie wszedł. Spotkało się to z krytyką innych mamuś i osób odwiedzających ale lekarz nie zareagował co mnie bardzo zdziwiło.
Haneczka jak byłam odwiedzić Karolkarumia i Asiaczka to siedziałyśmy na tej sali odwiedzin i tak jak mówisz, że dzieciaczki są za szybą i teoretycznie wejście tylko dla personelu i świeżych mamuś...jednak jedna taka świeża mamusia kazała partnerowi dzidzię zanieść za szybę i ten najnormalniej sobie wszedł. Spotkało się to z krytyką innych mamuś i osób odwiedzających ale lekarz nie zareagował co mnie bardzo zdziwiło.
Wiecie bo to mnie własnie zaskakuje. Owszem czytałam ksiazki, poradniki,internet, owszem rozmawiałam z innymi mamusiami "świerzynkami" i co z tego, stresuję się, że wszyscy oczekują, że będę wiedziala co i jak :/
Jakoś dziś jestem nie w sosie...i może dlatego mam taki jakiś zjazd psychiczny. Włosy po kiepskim ścięciu beznadziejnie się ukladają, przytylłam 15kg i w nic się nie mieszczę - od bielizny po piżamę, dzidzia sobie siedzi spokojnie w brzuszku a ja myślę co będzie jak nie urodzę do 13(data wyznaczona) i bede musiala iść do lekarza po dalsze zwolnienie, rozmyślam też do jakiej przychodni zapisać dziecko i jak wybrać położną i wszystko zaczyna sie tak nawarstwiać że juz fiksuję...do tego plamienia po badaniu(doktor Adaś uprzedził że tak będzie) i piekielna senność i caaaały czas marudzę jak stara prukwa ;/
Jakoś dziś jestem nie w sosie...i może dlatego mam taki jakiś zjazd psychiczny. Włosy po kiepskim ścięciu beznadziejnie się ukladają, przytylłam 15kg i w nic się nie mieszczę - od bielizny po piżamę, dzidzia sobie siedzi spokojnie w brzuszku a ja myślę co będzie jak nie urodzę do 13(data wyznaczona) i bede musiala iść do lekarza po dalsze zwolnienie, rozmyślam też do jakiej przychodni zapisać dziecko i jak wybrać położną i wszystko zaczyna sie tak nawarstwiać że juz fiksuję...do tego plamienia po badaniu(doktor Adaś uprzedził że tak będzie) i piekielna senność i caaaały czas marudzę jak stara prukwa ;/
A propos sytuacji z wejściem do dziecka, to akurat to mi nie przeszkadzałoby, że tatusiowie chcą chociaż dotknąć na minutkę swojego dzieciaczka i zobaczyć z bliska.
Bardziej przerażał mnie fakt rodziców, teściów, rodziny i znajomych, która MUSI w te dwa dni się komuś na łeb zwalać do szpitala nie patrząc ani na komfort mamusi i dziecka ani na komfort innych babeczek leżących z nią na sali. Na szczęście wprowadzili te odwiedziny za szybką i moim zdaniem to jest ok.
Bardziej przerażał mnie fakt rodziców, teściów, rodziny i znajomych, która MUSI w te dwa dni się komuś na łeb zwalać do szpitala nie patrząc ani na komfort mamusi i dziecka ani na komfort innych babeczek leżących z nią na sali. Na szczęście wprowadzili te odwiedziny za szybką i moim zdaniem to jest ok.
To, że wizyty rodziny są zakazane to też się z tym zgadzam. Po co całe pielgrzymki przyjdzie czas na odwiedziny jak już mama będzie w domu z Maluchem.
Szkoda tylko, że nie ma takich pokoju dla odwiedzin ( takich intymniejszych gdzie można wyjść z dzieckiem) dla mam leżących dłużej niż 3-4 dni bo i tak się zdarza, że niektóre mamy muszą leżeć tydzień a czasami dwa.
Bo te pomieszczenie z plastikowymi stolikami i krzesłami bardziej przypomina mi troszkę przydrożny grill-bar;-) Ale nie narzekamy nie narzekamy jest dobrze. Mam nadzieje, że 2-3 dni i fruuuuuuuuuuuuu do domu.
Szkoda tylko, że nie ma takich pokoju dla odwiedzin ( takich intymniejszych gdzie można wyjść z dzieckiem) dla mam leżących dłużej niż 3-4 dni bo i tak się zdarza, że niektóre mamy muszą leżeć tydzień a czasami dwa.
Bo te pomieszczenie z plastikowymi stolikami i krzesłami bardziej przypomina mi troszkę przydrożny grill-bar;-) Ale nie narzekamy nie narzekamy jest dobrze. Mam nadzieje, że 2-3 dni i fruuuuuuuuuuuuu do domu.
haneczka to twoje opinie o redłowie dały mi sporo do myslenia! a jak z opieka i badaniami nad niemowlakiem???
rozmaiwałam dzisaj z moja kuzynka która 5 marca urodziła córeczkę na Klinicznej i opowiadała że "obsługa" tam to jak w klinice prywatnej ... to jest jej drugie dziecko, a pielęgniarki mimo wszystko były bardzo pomocne, że pytały czy np. pokazac jak przewinąć dziecko itd.
i chodzi mi zwłaszcza o opiekę - moja kuzynka powiedziała ze dziecko miało bardzo dobra opięke, usg główki, brzuszka, słuchu itd. i przedewszystkim co dla mnie jest bardzo sprawdzali małej dwa razy dziennie cukier, oniewaz moja kuzynka przechodziła cukrzycę ciążową
dlatego jeszcze raz ponawiam pytanie jaka jest opieka nad niemolwakiem???? sama mam cukrzyce ciążowa i chciałabym zeby moja mała tez miała taką opiekę!!!
rozmaiwałam dzisaj z moja kuzynka która 5 marca urodziła córeczkę na Klinicznej i opowiadała że "obsługa" tam to jak w klinice prywatnej ... to jest jej drugie dziecko, a pielęgniarki mimo wszystko były bardzo pomocne, że pytały czy np. pokazac jak przewinąć dziecko itd.
i chodzi mi zwłaszcza o opiekę - moja kuzynka powiedziała ze dziecko miało bardzo dobra opięke, usg główki, brzuszka, słuchu itd. i przedewszystkim co dla mnie jest bardzo sprawdzali małej dwa razy dziennie cukier, oniewaz moja kuzynka przechodziła cukrzycę ciążową
dlatego jeszcze raz ponawiam pytanie jaka jest opieka nad niemolwakiem???? sama mam cukrzyce ciążowa i chciałabym zeby moja mała tez miała taką opiekę!!!
szczerze to mi osobiście ani razu nie zaproponowano aby cokolwiek pokazać ani nie słyszłama aby proponowano to innym dziewczynom na sali, tak jak pisałam nie raz jak nie zapytasz to żadna położna sama z siebie nic nie powie, nie wiem może tak było tylko na naszej sali może na innych udzielały pomocy piszę tylko to co widziałam
jeżeli chodzi o badania to codziennie rano przychodził pediatra i badał całe dziecko sprawdzał czy nie jest zażółcone osłuchiwał serduszko sprawdzał główkę itd. jeżeli chodzi o usg główki czy brzuszka to nic mi na ten temat nie wiadomo, robią chyba tylki wtedy kiedy coś wyczuje przy badaniu, na temat cukru też nic nie wiem , krew jest pobierana do ogólnych badań,są robione badania przesiewowe w kierunku wrodzonej niedoczynności tarczycy , fenyloketonurii oraz mukowiscydozy i badanie słuchu po którym otrzymuję się certyfikat na koniec szczepią przeciw żółtaczce i gruźlicy
jeżeli chodzi o badania to codziennie rano przychodził pediatra i badał całe dziecko sprawdzał czy nie jest zażółcone osłuchiwał serduszko sprawdzał główkę itd. jeżeli chodzi o usg główki czy brzuszka to nic mi na ten temat nie wiadomo, robią chyba tylki wtedy kiedy coś wyczuje przy badaniu, na temat cukru też nic nie wiem , krew jest pobierana do ogólnych badań,są robione badania przesiewowe w kierunku wrodzonej niedoczynności tarczycy , fenyloketonurii oraz mukowiscydozy i badanie słuchu po którym otrzymuję się certyfikat na koniec szczepią przeciw żółtaczce i gruźlicy
w zeszłym tyg leżałam na patologii i jak już pisałam tylko dwie położne były średnio miłe, poza tym wszystko super :)
od wczoraj leżę na położnictwie i też jest ok
faktycznie nie pytają same czy coś pomóc, ale jak wejdą do kogoś i się je zaczepi to nie odmówią pomocy
leki przeciwbólowe bez problemu dają
ja jak zwykle jestem zadowolona :) w końcu szpital to nie hotel :P
co do porodówki to na salach rodzinnych są fajne fotele do porodu i można na półsiedząco rodzić
tym razem trafiłam na ogólną (ale też z mężem)- przez to, że miałam duże krwawienie i nikt nie wiedział skąd położyli mnie na łóżku przy sali do CC, żeby w razie czego było blisko
no i tu już nie było tak kolorowo
parcie na łóżku całkiem na płasko nie należy do przyjemnych ani lekkich :/
na sali ogólnej są dwa łóżka oddzielone ścianką po środku
po porodzie położyli mi małego na brzuchu na dość długo, mąż odciął pępowinę i tak sobie jeszcze leżał i leżał, po jakimś czasie wzięli na ważenie, badanie, zawinęli w pieluchę flanelową (bo nie mieliśmy przy sobie ubranek) i dali do karmienia
przez godzinę prawie położna co chwilę podchodziła i próbowała przystawić małego do piersi, bo nie chciał zassać
nie wiem jak to jest jak się rodzi bez męża, ale na sali ogólnej nie pozwolili nam mieć toreb z rzeczami... na rodzinnej nie było z tym problemu
mąż musiał wszystko wynieść, zostawiliśmy tylko wodę
więc jakbym jechała sama to nie wiem co bym z nimi miała zrobić :/ mam akurat koleżankę na IP i ona nam je przechowała przez te 3 godz (mój poród trwał godz od przyjęcia na izbę i potem 2 godz w sali z maluchem) a potem mąż je zaniósł na salę na położnictwie jak to zwykle po porodzie
no i jeszcze przyniósł ubranka dla małego, żeby go ubrać przed przewiezieniem na salę
od wczoraj leżę na położnictwie i też jest ok
faktycznie nie pytają same czy coś pomóc, ale jak wejdą do kogoś i się je zaczepi to nie odmówią pomocy
leki przeciwbólowe bez problemu dają
ja jak zwykle jestem zadowolona :) w końcu szpital to nie hotel :P
co do porodówki to na salach rodzinnych są fajne fotele do porodu i można na półsiedząco rodzić
tym razem trafiłam na ogólną (ale też z mężem)- przez to, że miałam duże krwawienie i nikt nie wiedział skąd położyli mnie na łóżku przy sali do CC, żeby w razie czego było blisko
no i tu już nie było tak kolorowo
parcie na łóżku całkiem na płasko nie należy do przyjemnych ani lekkich :/
na sali ogólnej są dwa łóżka oddzielone ścianką po środku
po porodzie położyli mi małego na brzuchu na dość długo, mąż odciął pępowinę i tak sobie jeszcze leżał i leżał, po jakimś czasie wzięli na ważenie, badanie, zawinęli w pieluchę flanelową (bo nie mieliśmy przy sobie ubranek) i dali do karmienia
przez godzinę prawie położna co chwilę podchodziła i próbowała przystawić małego do piersi, bo nie chciał zassać
nie wiem jak to jest jak się rodzi bez męża, ale na sali ogólnej nie pozwolili nam mieć toreb z rzeczami... na rodzinnej nie było z tym problemu
mąż musiał wszystko wynieść, zostawiliśmy tylko wodę
więc jakbym jechała sama to nie wiem co bym z nimi miała zrobić :/ mam akurat koleżankę na IP i ona nam je przechowała przez te 3 godz (mój poród trwał godz od przyjęcia na izbę i potem 2 godz w sali z maluchem) a potem mąż je zaniósł na salę na położnictwie jak to zwykle po porodzie
no i jeszcze przyniósł ubranka dla małego, żeby go ubrać przed przewiezieniem na salę
dzięki za odp. Naczytałam się o terrorze laktacyjnym propagowanym w szpitalach i az mi slabo bylo na samaa mysl :P Moja przyjaciolka miala depresje poporodowa i na sile przystawiali jej dziecko do piersi, ona sie odwracla, to polozna szarpala ją, coś okropnego. Stąd póki co mam negatywne skojarzenia, ale mam nadzieje, że w redlowie bedzie tak jak piszesz ;)
Chyba miałam szczęście, bo mi w ciągu 3 dób spędzonych na położnictwie kilka razy zdarzyło się, że do pokoju zajrzała położna i pytała się czy wszystko w porządku i czy dajemy sobie radę z maluchami. Oczywiście były też takie, które robiły obrażoną minę, jeśli się o coś zapytało.
Jeśli chodzi o nacisk na karmienie piersią, to tak jak ktoś wyżej napisał, jeśli w ogóle nie chcesz karmić nie robią problemu i dostajesz butelkę i podobno leki na zatrzymanie laktacji. Jeśli masz problemy to jest super położna laktacyjna, a inne też pomagały przystawiać małego dziewczynie u mnie na sali jak poprosiła. Nie robią też problemu, jeśli masz mało pokarmu i maleństwo trzeba tylko dokarmiać. Mnie nawet jedna butlę wcisnęła na siłę, :P ale się okazało, że pokarmu mam dość, tylko mała ma dużą potrzebę ssania.
W trakcie mojego pobytu była nawet dziewczyna, która odwoziła swoje dziecko na noc położnym noworodkowym, bo nie chciała się nim zajmować.
Jeśli chodzi o nacisk na karmienie piersią, to tak jak ktoś wyżej napisał, jeśli w ogóle nie chcesz karmić nie robią problemu i dostajesz butelkę i podobno leki na zatrzymanie laktacji. Jeśli masz problemy to jest super położna laktacyjna, a inne też pomagały przystawiać małego dziewczynie u mnie na sali jak poprosiła. Nie robią też problemu, jeśli masz mało pokarmu i maleństwo trzeba tylko dokarmiać. Mnie nawet jedna butlę wcisnęła na siłę, :P ale się okazało, że pokarmu mam dość, tylko mała ma dużą potrzebę ssania.
W trakcie mojego pobytu była nawet dziewczyna, która odwoziła swoje dziecko na noc położnym noworodkowym, bo nie chciała się nim zajmować.
z tego co podpatrzyłam u koleżanki to dają http://www.aptekadziecka.pl/product-pol-6996-Bebilon-1-mleko-modyfikowane-w-plynie-RTF-90ml.html i taki smoczek do tego http://www.aptekadziecka.pl/product-pol-7536-CANPOL-Smoczek-kauczukowy-anatomiczny-do-butelki-.html
nie chce Wam odbierac nadziei, ale moj zawod wiąże sie m.in. z prawem pracy i tak to jest, bylo i bedzie, ze na zmianie przepisow ktos zyska a ktos zostanie pokrzywdzony. Szczerze watpie, ze te mamy cos ugraja. Rzad je przetrzymal bez zadnej odpowiedzi do dzis i tak bedzie do 1wrzesnia jak przepisy stana sie juz w pelni prawomocne.
p.s. AsiaczeK_S_88 - dzieki za info co do mleka itd ;)
p.s. AsiaczeK_S_88 - dzieki za info co do mleka itd ;)
hej dziewczyny, nieraz Was podczytuje bo 2 razy rodziłam w redłowie i zazdroszcze Wam ze niedługo bedziecie tulic takie kruszynki.
AsiaDK pytalas o opieke nad noworodkiem, ja z córeczką lezałam 8 dni z zółtaczką i codziennie dokładnie ją badali (krew 2 razy dziennie, tylko ryczałam bo rączki miala az sine od wkłuć), poza tym zrobili usg brzuszka i główki, no i nie wypuszczą dziecka do domu jak nie sa na 100% pewni ze wszystko jest ok. Na sam koniec jeszcze robia badanie moczu(posiew) i jak sa jakies bakterie to tez nie wypuszczą
Za to jak rodzilam synka to bylo akurat Boze Ciało (a potem długi weekend) no i personel byl okrojony i juz tak dokladnie na sprawdzali, synek mial żółtaczke i nas wypuscili i po 3 dniach trafilismy na Polanki.
Na sali lezala ze mna dziewczyna która nie chciala karmic piersią i lekarze bez problemu dali jej leki na zasuszenie a dziecku mm (co innego ze ten babsztyl co pol godziny latala do wc zajarac, wiec dobrze ze nie chciala karmic!)
AsiaDK pytalas o opieke nad noworodkiem, ja z córeczką lezałam 8 dni z zółtaczką i codziennie dokładnie ją badali (krew 2 razy dziennie, tylko ryczałam bo rączki miala az sine od wkłuć), poza tym zrobili usg brzuszka i główki, no i nie wypuszczą dziecka do domu jak nie sa na 100% pewni ze wszystko jest ok. Na sam koniec jeszcze robia badanie moczu(posiew) i jak sa jakies bakterie to tez nie wypuszczą
Za to jak rodzilam synka to bylo akurat Boze Ciało (a potem długi weekend) no i personel byl okrojony i juz tak dokladnie na sprawdzali, synek mial żółtaczke i nas wypuscili i po 3 dniach trafilismy na Polanki.
Na sali lezala ze mna dziewczyna która nie chciala karmic piersią i lekarze bez problemu dali jej leki na zasuszenie a dziecku mm (co innego ze ten babsztyl co pol godziny latala do wc zajarac, wiec dobrze ze nie chciala karmic!)
O matko nie wiem jak lekarz może się tak pomylić, a to ze strony rodzić po ludzku odnosnie dolarganu:
To najpopularniejszy środek przeciwbólowy stosowany w polskich szpitalach z danych Fundacji Rodzić po Ludzku wynika, że używany jest w przynajmniej 17% porodów, przy czym w niektórych oddziałach nawet u 60% rodzących! Dolargan jest lekiem narkotycznym, pochodnym morfiny, działa przeciwbólowo i rozkurczowo. Podawany jest dożylnie lub domięśniowo. Ma wiele skutków ubocznych. U rodzącej może zwolnić akcję porodową, spowodować mdłości, zawroty głowy, zaburzenia orientacji, senność. Lek ten przechodzi przez barierę łożyskową, co oznacza, że przenika do krwi dziecka i niekorzystnie wpływa na jego stan. Maluch po porodzie jest senny, słabiej reaguje na bodźce, może mieć trudności w oddychaniu, słabsze napięcie mięśniowe i upośledzony odruch ssania, co jest przyczyną problemów laktacyjnych. Często konieczne jest podanie dziecku antidotum. Wyniki badań nad długofalowymi skutkami stosowania opiatów u dziecka podczas porodu nakazują ostrożność w ich używaniu, ze względu na ich możliwy wpływ na skłonność do uzależnienia od narkotyków w późniejszym życiu.
Czasami warto wiedziec.
To najpopularniejszy środek przeciwbólowy stosowany w polskich szpitalach z danych Fundacji Rodzić po Ludzku wynika, że używany jest w przynajmniej 17% porodów, przy czym w niektórych oddziałach nawet u 60% rodzących! Dolargan jest lekiem narkotycznym, pochodnym morfiny, działa przeciwbólowo i rozkurczowo. Podawany jest dożylnie lub domięśniowo. Ma wiele skutków ubocznych. U rodzącej może zwolnić akcję porodową, spowodować mdłości, zawroty głowy, zaburzenia orientacji, senność. Lek ten przechodzi przez barierę łożyskową, co oznacza, że przenika do krwi dziecka i niekorzystnie wpływa na jego stan. Maluch po porodzie jest senny, słabiej reaguje na bodźce, może mieć trudności w oddychaniu, słabsze napięcie mięśniowe i upośledzony odruch ssania, co jest przyczyną problemów laktacyjnych. Często konieczne jest podanie dziecku antidotum. Wyniki badań nad długofalowymi skutkami stosowania opiatów u dziecka podczas porodu nakazują ostrożność w ich używaniu, ze względu na ich możliwy wpływ na skłonność do uzależnienia od narkotyków w późniejszym życiu.
Czasami warto wiedziec.
dzięki 3oko za info, przekonało mnie to, no chyba że wyląduje na święta na porodówce,
na dzisiaj mam termin wg om, jestem umówiona z lekarzem ze w poniedziałek wystawi mi skierowane na patologie i moze mimo iz nie minął jescze tyd po terminie ze względu na cukrzyce przyjmą mnie, i fajnie by było jakby wywołali jeszcze przed swietami, w innym przypadku nie dam się położyc na patalogie w wielki piątek, och zeby ta moja kluseczka juz sie urodziła ....
na dzisiaj mam termin wg om, jestem umówiona z lekarzem ze w poniedziałek wystawi mi skierowane na patologie i moze mimo iz nie minął jescze tyd po terminie ze względu na cukrzyce przyjmą mnie, i fajnie by było jakby wywołali jeszcze przed swietami, w innym przypadku nie dam się położyc na patalogie w wielki piątek, och zeby ta moja kluseczka juz sie urodziła ....
O kurcze Bombelkowa ale ten Twój szkrabik to uparciuszek. Nawet test oxy nie robi na nim wrażenia i nie przekonuje do wyjścia. Ach...no ale przynajmniej masz dobre towarzystwo z tego co piszesz :-). Zawsze czas troszkę szybciej mija jak ma się z kim pogadać. To aż tyle dziewczyn się będzie teraz rozpakowywać? Bo napisałaś, że dużo fajnych dziewczyn jest...
Na mojej sali fajne, ale jedna straszna maruda a jedna chrapie jak smok.. Dziś obudził mnie jej koncert o 2.30 nie mogłam usnać, zaczęłam myśleć i się denerwować.. Poszłam po tabletke na uspokojenie która nic nie dała i siedziałam na korytarzu prawie do 6tej..
Co ze mną.. Nie wiem.. Niby mają w poniedziałek coś decydować ale powiem wam ze jestem przerażona... W poniedziałek Bartek miał 3600 to przez tydzień mógł przybrać 400gr bo to taka norma tygodniowa.. Oni nie chcą mnie wypuścić bo cukrzyca niby.. A nie wiedzą ze cukrzyca jest wskazaniem do szybszego zakończenia ciąży? Czuje od wczoraj mocniejsze kopniaki i wypychanie więc strasznie boję się ze skończy się cesarka przez to ze mój miś osiągnie wagę z która sobie nie poradzę.. :-(
Ech.. Wierzcie mi ze mam już serdecznie dość szpitala i słuchania docinek położnych w stylu "a pani jeszcze u nas?"
A jeszcze ze złych info to ponoć od wczoraj nie ma miejsc na położniczym i dziewczyny które urodziły leżą na porodówkach więc robi się coraz ciekawiej..
Co ze mną.. Nie wiem.. Niby mają w poniedziałek coś decydować ale powiem wam ze jestem przerażona... W poniedziałek Bartek miał 3600 to przez tydzień mógł przybrać 400gr bo to taka norma tygodniowa.. Oni nie chcą mnie wypuścić bo cukrzyca niby.. A nie wiedzą ze cukrzyca jest wskazaniem do szybszego zakończenia ciąży? Czuje od wczoraj mocniejsze kopniaki i wypychanie więc strasznie boję się ze skończy się cesarka przez to ze mój miś osiągnie wagę z która sobie nie poradzę.. :-(
Ech.. Wierzcie mi ze mam już serdecznie dość szpitala i słuchania docinek położnych w stylu "a pani jeszcze u nas?"
A jeszcze ze złych info to ponoć od wczoraj nie ma miejsc na położniczym i dziewczyny które urodziły leżą na porodówkach więc robi się coraz ciekawiej..
O kurcze to nieciekawie. Ale mnie pocieszyłaś. Ja we wtorek lub czwartek muszę się umówić z lekarzem na wizytę bo to już będzie 40 tydzień więc muszę się nastawić na tłok na salach jeśli lekarz zdecyduje, że mam jechać już do Redłowa. Chociaż do tego czasu cos się może zmienić bo to z dnia na dzień się zmienia.
no to Bomelkowa nie wiem czy mnie przyjmą na patalogię, jak jest takie oblężenie, wogle leżenie w szpitalu mnie przeraża ..., a dziś mam gorszy dzień, jestem już wszyskim zmęczona i każdy dzien po terminie mnie dobija!!! dzisiaj to już mi się ryczeć chce ... a jak słysze "mała wyjdzie, bo musi wyjść" to krew mnie zalewa,
mam pytanie, jeżeli chce aby mąż był przy porodzie, a poród będzie wywoływany, to dzwoni się po niego jak podają kroplówkę, czy jak wiozą na porodówkę - nawet nie wiem - oksy podają na sali a jak się poród się rozkręci to przewożą na porodówkę?
Bombelkowa to podsyłam ci na pryw mój nr tel. - we wtorek na pewno będę próbować dostać się na patalogie
mam pytanie, jeżeli chce aby mąż był przy porodzie, a poród będzie wywoływany, to dzwoni się po niego jak podają kroplówkę, czy jak wiozą na porodówkę - nawet nie wiem - oksy podają na sali a jak się poród się rozkręci to przewożą na porodówkę?
Bombelkowa to podsyłam ci na pryw mój nr tel. - we wtorek na pewno będę próbować dostać się na patalogie
Asia, mi mówili żeby nie dzwonić po męża dopóki się akcja nie zacznie bo zdąży dojechać ale był ze mną,raz nawet na sali podczas podawania. Kroplówkę podają na dużej sali porodowej i nie nastawiaj się ze od razu ci pójdzie.. Ja miałam już trzy razy i z każdym coraz gorzej.. Koleżanka z sali obok dwa razy i nic.. Smiejemy się ze wodę nam tam puszczaja..
Ach i z takich rzeczy, które pamiętam na bieżąco. Preferowane ubranka dla dzieciaczka to raczej kaftanik i pajac, a nie np. body, żeby pępek "oddychał". Nie trzeba ze sobą zabierać żadnych podkladów, papieru toaletowego czy pieluch flanelowych. Ligniny i pieluch jest u nich multum
. Dzieciaczki po porodzie są ubierane w ciuszki nasze, nie dają swoich. Koszula do porodu też własna.
Tatuś lub inna osoba towarzysząca może być cały poród z rodzącą - wypraszają tylko na szycie(jeśli bylo nacięcie) a w tym czasie jest z dzieciaczkiem podczas ważenia i mierzenia.
Po samym porodzie mamy 2 godziny żeby nacieszyć się obecnością dziecka w dwójkę, położna pokazuje nam i pomaga przyłożyć do piersi.
Po tym czasie mama jest przewożona na łóżku na salę razem ze swoimi rzeczami, polożne ubierają dziecko i przez cały pobyt w szpitalu jest z nami.
. Dzieciaczki po porodzie są ubierane w ciuszki nasze, nie dają swoich. Koszula do porodu też własna.
Tatuś lub inna osoba towarzysząca może być cały poród z rodzącą - wypraszają tylko na szycie(jeśli bylo nacięcie) a w tym czasie jest z dzieciaczkiem podczas ważenia i mierzenia.
Po samym porodzie mamy 2 godziny żeby nacieszyć się obecnością dziecka w dwójkę, położna pokazuje nam i pomaga przyłożyć do piersi.
Po tym czasie mama jest przewożona na łóżku na salę razem ze swoimi rzeczami, polożne ubierają dziecko i przez cały pobyt w szpitalu jest z nami.
Co do nacięcia, to nie ma się czego bać naprawdę. Ja nawet nie wiem kiedy byłam cięta, a lekarz tak mnie pozszywał, że jeszcze tego samego dnia siedziałam po turecku i karmiłam maleństwo na kolanach. Nie czułam i nie czuję(bo szwy już zdjęte) absolutnie żadnego dyskomfortu, żadnego bólu - nic.
Warto zaopatrzyć się w zapas wody mineralnej i jakieś przekąski, bo mnie osobiście jedzenie szpitalne nawet smakowało, ale nadal byłam głodna. No i podczas karmienia dopadało mnie ogromne pragnienie, tak że pół litra wody szło na raz.
Warto też prosić osoby z którymi się jest w pokoju, żeby raz dziennie wychodzić z dziećmi na korytarz i w tym czasie wietrzyć sale, bo jest baaaardzo gorąco.
Mnie też, trafiła się beznadziejna poduszka, więc komfort snu i karmienia mialam dość kiepski.
Dla dziecka wystarczą spokojnie:
*3 pajacyki
*3 kaftaniki
*ze 2 pary skarpetek
*niedrapki
*czapka - najlepiej bez sznurków do wiązania
*pieluszka tetrowa
*rożek lub kocyk(ja używałam tylko do przykrycia pieluch flanelowych szpitalnych bo bylo tak gorąco)
*paczka chusteczek nawilżanych(ja miałam dużą - 64szt)
*pieluchy jednorazowe ok.20 szt
*jeśli ktos chce - krem do pupy jakis łagodny(bez cynku - bo ten wysusza bez potrzeby jeśli nie ma podrażnienia) ja polecam linomag maść
*zabrałam też sól fizjoliogiczną i miałam swoje płatki kosmetyczne i tym przemywałam oczka
Warto w osobny woreczek zapakować pieluszkę i komplet ubranek(kaftan, skarpetki, niedrapki, czapka i pajac) i to mieć przygotowane żeby po porodzie tatuś dał to gdzieś na wierzchu dla położnej która będzie dzieciaczka ubierała :) żeby nie wygrzebywać z czeluści torby :D
Warto zaopatrzyć się w zapas wody mineralnej i jakieś przekąski, bo mnie osobiście jedzenie szpitalne nawet smakowało, ale nadal byłam głodna. No i podczas karmienia dopadało mnie ogromne pragnienie, tak że pół litra wody szło na raz.
Warto też prosić osoby z którymi się jest w pokoju, żeby raz dziennie wychodzić z dziećmi na korytarz i w tym czasie wietrzyć sale, bo jest baaaardzo gorąco.
Mnie też, trafiła się beznadziejna poduszka, więc komfort snu i karmienia mialam dość kiepski.
Dla dziecka wystarczą spokojnie:
*3 pajacyki
*3 kaftaniki
*ze 2 pary skarpetek
*niedrapki
*czapka - najlepiej bez sznurków do wiązania
*pieluszka tetrowa
*rożek lub kocyk(ja używałam tylko do przykrycia pieluch flanelowych szpitalnych bo bylo tak gorąco)
*paczka chusteczek nawilżanych(ja miałam dużą - 64szt)
*pieluchy jednorazowe ok.20 szt
*jeśli ktos chce - krem do pupy jakis łagodny(bez cynku - bo ten wysusza bez potrzeby jeśli nie ma podrażnienia) ja polecam linomag maść
*zabrałam też sól fizjoliogiczną i miałam swoje płatki kosmetyczne i tym przemywałam oczka
Warto w osobny woreczek zapakować pieluszkę i komplet ubranek(kaftan, skarpetki, niedrapki, czapka i pajac) i to mieć przygotowane żeby po porodzie tatuś dał to gdzieś na wierzchu dla położnej która będzie dzieciaczka ubierała :) żeby nie wygrzebywać z czeluści torby :D
Jeśli nie idzie nam karmienie/przystawianie do piersi warto poprosić położną, bo naprawdę wierzcie mi nie ma sensu męczyć siebie i maluszka. Jeśli i to nie pomoże i dziecko się nie najada są bardzo pomocne i albo zabierają do siebie na dokarmianie albo dają butelkę mamie.
Bardzo ważne - po każdym przystawieniu do piersi smarować je maścią, bo to daje sporą ulgę. Ja miałam z ziajki - skład ten sam co purelan czyli lanolina - nie trzeba zmywać przed karmieniem. Dodatkowo przemywalam też brodawki od czasu do czasu ręczniczkiem zamoczonym pod wodą to też dawało trochę ulgi.
Bardzo ważne - po każdym przystawieniu do piersi smarować je maścią, bo to daje sporą ulgę. Ja miałam z ziajki - skład ten sam co purelan czyli lanolina - nie trzeba zmywać przed karmieniem. Dodatkowo przemywalam też brodawki od czasu do czasu ręczniczkiem zamoczonym pod wodą to też dawało trochę ulgi.
ja przy pierwszym porodzie źle oddychałam mimo tego, że potrafiłam :P ale jak przyszła położna i mi powiedziała to dałam radę ;) przy drugim już lepiej, dopiero przy trzecim czułam się pewnie i dobrze współpracowałam :)
w nocy też dzidzia przy mamie, ale jeśli chce się odespać to można oddać położnym :) z tym, że dzieci też są zmęczone i duuużo śpią i w nocy i w dzień, więc naprawdę nie ma czym się martwić :) ja z moimi miałam problem, żeby wybudzić do karmienia w ogóle :) takie śpioszki :P cuda na kiju wyprawiałam a i tak czasami się nie udawało nakarmić przez 4-5 godz :D
w nocy też dzidzia przy mamie, ale jeśli chce się odespać to można oddać położnym :) z tym, że dzieci też są zmęczone i duuużo śpią i w nocy i w dzień, więc naprawdę nie ma czym się martwić :) ja z moimi miałam problem, żeby wybudzić do karmienia w ogóle :) takie śpioszki :P cuda na kiju wyprawiałam a i tak czasami się nie udawało nakarmić przez 4-5 godz :D
Hej Dziewczyny...podczytuję Was od jakiegoś czasu, gdyż na początku lipca sama się wybieram na poród w Redłowie ;)
Jeden mam już za sobą....3 lata temu zaliczyłam weekend na patologii z racji obniżania się poziomu wód płodowych (ponad tydzień po terminie), no i poród wywołany oxytocyną...poszło gładko, szybko i generalnie nie miałam się do czego przyczepić...dlatego teraz kompletnie się nie boję, co ma być to będzie...
Bardzo koncentrowałam się na oddechu, za co bardzo chwaliła mnie położna podczas porodu, dlatego teraz chcę iść na kilka dosłownie spotkań w SR tylko po to by sobie przypomnieć przebieg porodu ;)
Najbardziej obawiam się że będzie gorąco...poprzednio było OK, bo już nie grzali...wydaje mi się, że latem też mimo wszystko może być lepiej, jeśli tylko nie będzie UPAŁÓW...bo zimą wiadomo, kaloryfery rozkręcone a okna się każdy boi otworzyć...
Ja po porodzie miałam szczęście bo pierwszą noc byłam sama więc mogłam sobie okno otworzyć i nik nic nie mówił...ale później dołączyły 2 fajne Kobietki i jak wychodziły to otwierały okna :) więc upału na koniec kwietnia nie miałyśmy wcale :)
Co do opieki...ja się cieszę, że teraz Dzieciątko jest z Mamą cały czas...ja się nie mogłam napatrzeć...moja Córcia spała po porodzie, a ja zamiast odsypiać co chwilkę na Nią patrzyłam, nie mogąc uwierzyć, ze naprawdę jest MOJA :)
Potem jak już chciałam spać Ona się wyspała...więc było śmiesznie...i nie mogła się najeść...odespałam nieco dopiero gdy Pielęgniarki dokarmiły mi Ją MM, wtedy zasnęła na 5 h i ja razem z Nią ;)
A później już pokarm był bardziej wartościowy i się wszystko zaczęło wyrównywać :)
Więc Dziewczyny, będzie dobrze, dopinguję Wam wszystkim...oby poszło gładko i szybko :)
Jeden mam już za sobą....3 lata temu zaliczyłam weekend na patologii z racji obniżania się poziomu wód płodowych (ponad tydzień po terminie), no i poród wywołany oxytocyną...poszło gładko, szybko i generalnie nie miałam się do czego przyczepić...dlatego teraz kompletnie się nie boję, co ma być to będzie...
Bardzo koncentrowałam się na oddechu, za co bardzo chwaliła mnie położna podczas porodu, dlatego teraz chcę iść na kilka dosłownie spotkań w SR tylko po to by sobie przypomnieć przebieg porodu ;)
Najbardziej obawiam się że będzie gorąco...poprzednio było OK, bo już nie grzali...wydaje mi się, że latem też mimo wszystko może być lepiej, jeśli tylko nie będzie UPAŁÓW...bo zimą wiadomo, kaloryfery rozkręcone a okna się każdy boi otworzyć...
Ja po porodzie miałam szczęście bo pierwszą noc byłam sama więc mogłam sobie okno otworzyć i nik nic nie mówił...ale później dołączyły 2 fajne Kobietki i jak wychodziły to otwierały okna :) więc upału na koniec kwietnia nie miałyśmy wcale :)
Co do opieki...ja się cieszę, że teraz Dzieciątko jest z Mamą cały czas...ja się nie mogłam napatrzeć...moja Córcia spała po porodzie, a ja zamiast odsypiać co chwilkę na Nią patrzyłam, nie mogąc uwierzyć, ze naprawdę jest MOJA :)
Potem jak już chciałam spać Ona się wyspała...więc było śmiesznie...i nie mogła się najeść...odespałam nieco dopiero gdy Pielęgniarki dokarmiły mi Ją MM, wtedy zasnęła na 5 h i ja razem z Nią ;)
A później już pokarm był bardziej wartościowy i się wszystko zaczęło wyrównywać :)
Więc Dziewczyny, będzie dobrze, dopinguję Wam wszystkim...oby poszło gładko i szybko :)
Majtek miałam 3 pary tych siateczkowych i je sobie prałam, bardzo szybko schną :)
koszule miałam 3 ale byłam 5 dni i jak już ginekolodzy chcieli mnie wypuścić po dwóch dniach i nie musiałam się przed nimi rozbierać, to chodziłam w zwykłych t-shirtach i krótkich spodenkach :)
podkład miałam, bo po poprzednich porodach kładłam sobie na koło poporodowe, żeby nie zabrudzić jakby co :) tym razem nie używałam, więc się nie przydały :)
koszule miałam 3 ale byłam 5 dni i jak już ginekolodzy chcieli mnie wypuścić po dwóch dniach i nie musiałam się przed nimi rozbierać, to chodziłam w zwykłych t-shirtach i krótkich spodenkach :)
podkład miałam, bo po poprzednich porodach kładłam sobie na koło poporodowe, żeby nie zabrudzić jakby co :) tym razem nie używałam, więc się nie przydały :)
Wróciłam po półtorej tygodnia pobytu w tym więzieniu w Redłowie. Mam taką traumę, że na chwilę obecną nie mam ochoty na więcej dzieci. Tą traumę spowodowały położne i pediatrzy a nie sam poród. Żałuje wyboru tego szpitala.
Po porodzie nikt mnie nie pytał jak chcę karmić. Przystawili małego do piersi ale niestety brak pokarmu. I tu porażka...położne nie chciały i dziecka nakarmić i dostał dopiero chyba po 6 godzinach jak nie lepiej. Traktowali mnie tam masakrycznie. Przepływ informacji potworny. Urodziłam w czwartek ale ze względu na krwotok poporodowy (utrata 700 ml krwi) i podwyższone CRP u mnie mieliśmy być do poniedziałku w szpitalu. Dopiero w sobotę łaskawie zbadali moje dziecko i stwierdzili, że on też ma podwyższone CRP i zakażenie układu moczowego więc musimy zostać dłużej, żeby małego leczyć. Na moje pytanie "dlaczego nie zbadali dziecka od razu po porodzie tylko zwlekali" dostałam bardzo niemiłą odpowiedź, że nie muszą każdego dziecka badać. Czyli to jest jak loteria-albo zbadają albo nie i wypuszczają te niezbadane. A później zdziwienie, że po lekarzach z dzieckiem trzeba biegać.
O mleko dla dziecka to też musiałam prosić i jak przychodziłam to sprawdzały godzinę czy faktycznie karmię co 3 godziny czy częściej. A mleko dawały odliczone co do mililitra, żeby dziecko przez przypadek się nie najadło. Dla mojego synka to było za mało więc miałam niezłe kongo.
Ze wszystkich położnych i pediatrów (a jest ich tam chyba z 30 sztuk) to tylko dwie tak naprawdę były pomocne i udzielały w miarę konkretniejszych informacji.
Nie życzę nikomu takich perypetii jakie ja miałam w tym szpitalu. Od teraz to szerokim łukiem będę go omijać. Sporo czasu zajmie mi doprowadzenie siebie do normalnego stanu sprzed pobytu tam.
Po porodzie nikt mnie nie pytał jak chcę karmić. Przystawili małego do piersi ale niestety brak pokarmu. I tu porażka...położne nie chciały i dziecka nakarmić i dostał dopiero chyba po 6 godzinach jak nie lepiej. Traktowali mnie tam masakrycznie. Przepływ informacji potworny. Urodziłam w czwartek ale ze względu na krwotok poporodowy (utrata 700 ml krwi) i podwyższone CRP u mnie mieliśmy być do poniedziałku w szpitalu. Dopiero w sobotę łaskawie zbadali moje dziecko i stwierdzili, że on też ma podwyższone CRP i zakażenie układu moczowego więc musimy zostać dłużej, żeby małego leczyć. Na moje pytanie "dlaczego nie zbadali dziecka od razu po porodzie tylko zwlekali" dostałam bardzo niemiłą odpowiedź, że nie muszą każdego dziecka badać. Czyli to jest jak loteria-albo zbadają albo nie i wypuszczają te niezbadane. A później zdziwienie, że po lekarzach z dzieckiem trzeba biegać.
O mleko dla dziecka to też musiałam prosić i jak przychodziłam to sprawdzały godzinę czy faktycznie karmię co 3 godziny czy częściej. A mleko dawały odliczone co do mililitra, żeby dziecko przez przypadek się nie najadło. Dla mojego synka to było za mało więc miałam niezłe kongo.
Ze wszystkich położnych i pediatrów (a jest ich tam chyba z 30 sztuk) to tylko dwie tak naprawdę były pomocne i udzielały w miarę konkretniejszych informacji.
Nie życzę nikomu takich perypetii jakie ja miałam w tym szpitalu. Od teraz to szerokim łukiem będę go omijać. Sporo czasu zajmie mi doprowadzenie siebie do normalnego stanu sprzed pobytu tam.
MamaDawidka..
Jestem w szoku.. Jakbym czytała nie o tym samym szpitalu w którym ja leżałam...
Faktem jest ze o informacje szczególnie jeśli chodzi o dziecko, ciężko.. Są dwie panie doktor które są naprawdę pomocne i konkretne.. Jeśli chodzi o mleko nikt mi nigdy nie sprawdzał czy karmie co 3h bo dawałam też swoje więc nie wiedziały czy ściągnęłam tyle ze starczyło na jedno czy więcej karmien.. Jak szłam po sztuczne zawsze dostałam trochę więcej. Dziwię się z tym crp bo mój miał badane 3 razy (na szczęście to akurat nas ominęło)
Polozne ginekologiczne.. Na te 30 to może 2 w moim mniemaniu nie sympatyczne.. Przykro ze tak trafiłas..
Ja mam traume z porodówki.. Ostatnio koszmary mnie męczą.. Takie stopklatki przed oczami z tamtych momentów..
Najważniejsze ze już jesteście w domku.. My też długo na ten dzień czekaliśmy..
Jestem w szoku.. Jakbym czytała nie o tym samym szpitalu w którym ja leżałam...
Faktem jest ze o informacje szczególnie jeśli chodzi o dziecko, ciężko.. Są dwie panie doktor które są naprawdę pomocne i konkretne.. Jeśli chodzi o mleko nikt mi nigdy nie sprawdzał czy karmie co 3h bo dawałam też swoje więc nie wiedziały czy ściągnęłam tyle ze starczyło na jedno czy więcej karmien.. Jak szłam po sztuczne zawsze dostałam trochę więcej. Dziwię się z tym crp bo mój miał badane 3 razy (na szczęście to akurat nas ominęło)
Polozne ginekologiczne.. Na te 30 to może 2 w moim mniemaniu nie sympatyczne.. Przykro ze tak trafiłas..
Ja mam traume z porodówki.. Ostatnio koszmary mnie męczą.. Takie stopklatki przed oczami z tamtych momentów..
Najważniejsze ze już jesteście w domku.. My też długo na ten dzień czekaliśmy..
Bombelkowa no miałam strasznego pecha. Z porodówki nie mam traumy tylko dlatego, że był przy mnie mąż i cały czas przez te 14 godzin wspierał mnie dzielnie. Jestem mu bardzo wdzięczna. No a najbardziej pomocny (i ciekawski) to był przy dwóch ostatnich parciach i jak mały już ze mnie wychodził. Mąż wtedy trzymał mi głowę i dodatkowo patrzył jak dziecko ze mnie wychodzi. Aż dziwne bo zamiast zemdleć to popłakał się ze szczęścia i powiedział "mój synek" :-). To było nawet miłe ale dziwnie, że tak się patrzył jak mnie rozrywa i go to nie zraziło.
mamaDawidka ja też mam tarume po porodzie w Redłowie, co odbiło się na mnie i miałam niezły baby bluse! w zasadzie to nie mogę narzekać na opiekę choć wiele scen mam do teraz przed oczami i niestety zdarzyły mi się pare nie miłych sytuacji!!! rodziłam ok 19 godzin! miałam wszystkie z możłiwych bóli!!! krzyżowych, partych ... najgorsze w tym wszyskim było to że tak długo mnie męczyli mimo iż akcja nie postępowała, a mianowicie mała nie wstawiała się do kanału rodnego, skończyło się na cc, a ja dosałam zakżenia krwi, a mianowicie moje crp wynosiło 160 (norma to 5), też przez to zostałam dłużej w szpitalu, najgorsze były pielęgniarki od noworodków - aż 5 położnych przystawiało mi małą do piersi - bez rezultatu - jak mnie jedna uczyła karmić na poduszce to usłyszałam tekst: trzymaj dziecko a nie poduszkę!, jakbym ja wiedziała co i jak, juz nie wspomne ze ja byłam zdenerwowana, dziecko i położona - sukces zatem gwarantowany! nie zbadali dziecku po porodzie cukru, ze względu na moją cukrzycę,dopiero jak sie upomniałam to na drugi dzien to zrobili, jedna pielegniarka powiedziala ze problemem w przystawianiu dziecka jest mój duzy brzuch- zażartowała czy ma pani tam jeszcze jedno dziecko. a po cesarce jak ledwo sie ruszałam i miałam małą w kubełku i sie rozpłakała to usłyszałam - może troche miłości ...., no i nie wspomne ze jak lezałam na pooperacyjnej to moje dziecko tez zosało wygłodzone, juz nie wspomne ze wezwana połozona do pomocy do przystawienia dziecka do piersi nie przyszła bo jak usłyszłam - je sniadanie ...., najmilej wspominam zatem patologie ...
Jezu.. dziewczyny jak czytam to wszystko to zastanawiam się czy ja napewno w tym samym szpitalu rodziłam co Wy..
Spędziłam w Redłowie 3 tygodnie (2 patologia, 1 z Małym na położniczym) Oczekiwanie w niepewności, 3 testy oksy, .. Sam poród.. Pomijam fakt, że lekarz przyszedł na ogólnej sali porodowej i powiedział że mnie zbada.. położna podłożyła mi basen, a On przebił mi pęcherz płodowy.. Owszem, chciałam rodzić, ale to mnie nieco rozbiło...
Potem 6h skurczy na rodzinnej i decyzja o cc. Mam do siebie wyrzuty sumienia, że może gdybym pozwoliła się zacewnikować (nie mogłam się załatwić) to poszłoby naturalnie.. ale mąż twierdził, że mina lekarzy świadczyła o tym, że nie udałoby się..
Położniczy.. 2 lekarki noworodkowe - genialne, jedna i pan doktor - okropieństwo..
lęk o zdrowie synka, wyczerpanie sił i okropna tęsknota za domem...
położne - większość znana z patologii.. no cóż - 90% z nich cudowna.. szczególnie pani Alicja i p.Małgosia. też miałam problem z przystawieniem i nikt szczególnie się nie zainteresował. Dlatego odciągałam i dawałam z butli tyle ile miałam (na początku mało, potem więcej). położne noworodkowe też raczej sympatyczne, aczkolwiek zdarzały się wyjątki..
mi już chyba było wszystko jedno.. najważniejsze dla mnie w tym okresie było dziecko i cała ta trauma oczekiwania-porodu opętała mi mózg i chodziłam jak zombi.. robiłam wszystko mechanicznie..
Bardzo Wam współczuję, że tak trafiłyście i nie jesteście zadowolone dziewczyny.
Spędziłam w Redłowie 3 tygodnie (2 patologia, 1 z Małym na położniczym) Oczekiwanie w niepewności, 3 testy oksy, .. Sam poród.. Pomijam fakt, że lekarz przyszedł na ogólnej sali porodowej i powiedział że mnie zbada.. położna podłożyła mi basen, a On przebił mi pęcherz płodowy.. Owszem, chciałam rodzić, ale to mnie nieco rozbiło...
Potem 6h skurczy na rodzinnej i decyzja o cc. Mam do siebie wyrzuty sumienia, że może gdybym pozwoliła się zacewnikować (nie mogłam się załatwić) to poszłoby naturalnie.. ale mąż twierdził, że mina lekarzy świadczyła o tym, że nie udałoby się..
Położniczy.. 2 lekarki noworodkowe - genialne, jedna i pan doktor - okropieństwo..
lęk o zdrowie synka, wyczerpanie sił i okropna tęsknota za domem...
położne - większość znana z patologii.. no cóż - 90% z nich cudowna.. szczególnie pani Alicja i p.Małgosia. też miałam problem z przystawieniem i nikt szczególnie się nie zainteresował. Dlatego odciągałam i dawałam z butli tyle ile miałam (na początku mało, potem więcej). położne noworodkowe też raczej sympatyczne, aczkolwiek zdarzały się wyjątki..
mi już chyba było wszystko jedno.. najważniejsze dla mnie w tym okresie było dziecko i cała ta trauma oczekiwania-porodu opętała mi mózg i chodziłam jak zombi.. robiłam wszystko mechanicznie..
Bardzo Wam współczuję, że tak trafiłyście i nie jesteście zadowolone dziewczyny.
niestety ale muszę potwierdzić opinie mamadawidka i AsiaDK też spotkałam się z podobnymi sytuacjami nie osobiście ale byłam świadkiem jak położne traktują inne dziewczyny z mojej sali
mimo że przed porodem czytałam różne negatywne opinie na temat oddziału położniczego bardzo wierzyłam w to że są tą opinie bardzo wymagających osób ja do wymagających osób nie należe nie spodziewałam się że będzie jak w spa ale po pobycie tam nie dziwią mnie te wszystkie negatywne opinie
bombelkowa miałaś mega szczęście że pomimo tak długiego pobytu masz dobre zdanie
szkoda tylko że większość personelu pracuje na tą złą opinie !!
mimo że przed porodem czytałam różne negatywne opinie na temat oddziału położniczego bardzo wierzyłam w to że są tą opinie bardzo wymagających osób ja do wymagających osób nie należe nie spodziewałam się że będzie jak w spa ale po pobycie tam nie dziwią mnie te wszystkie negatywne opinie
bombelkowa miałaś mega szczęście że pomimo tak długiego pobytu masz dobre zdanie
szkoda tylko że większość personelu pracuje na tą złą opinie !!
może zbyt negatywnie w jedną stronę napisałam, ponieważ bardzo przeżyłam że nie urodziłam sn, załamałam się że na święta zostaje w szpitalu, i jeszcze wydłużony pobyt, bo wczesniej patologia, a następnie moje złe wyniki, no i brak karmienia piersią - zbyt wiele się nawarstiwło, obiektywnie podchodząc do tematu, to uważam że opieka jest dobra, więcej jest tych fajnych pielęgniarek, a złe wrażenie to zrobiły na mnie z dwie może trzy, z tym, że kilka razy .... spotkałam się również z wieloma miłymi osobami, zadziwiajce jak niektóre babeczki pamiętają daną osobę ... np. na poródówce spędziłam tyle czasu, że 3 zmiany "zaliczyłam" .... położna z pierwszej zmiany po kilku dniach po porodzie jak mnie zobaczyła, to powiedziała: widziałam ile czasu Panią męczyli ..., inna mnie pocieszała jak miałam złe wyniki, wiele miłych słów też usłyszałam od innych osób, hmmm wydaje mi się że jak będe kiedyś planowac drugie dziecko, to chyba też Redłowo ...
Hej dziewczyny. Mam termin na 17.05 torba spakowana i czekamy z mężem na Naszą Haneczkę :) opinie o szpitalu różne jak wszędzie, musimy być dzielne. Ja jestem nastawiona pozytywnie, wiem że bedzie bolało ale tak już chce zobaczyć mojego skarba, że zrobie wszystko co trzeba będzie aby było dobrze. Mam silny charakter i myśle, że sobie poradze z jakimiś tam docinkami gdyby takie były :) Najważniejsze to dobrze się nastawić. Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i powodzenia :)
Myślę, że lepiej się ogolić, bo takie dłuższe włoski mogą przeszkadzać przy ewentualnym szyciu.
Ja goliłam się dzień przed tym jak trafiłam na patologię, więc jak rodziłam to już trzydniowy zarost miałam ;) i nikt mi golenia nie proponował, ale ja wolno zarastam.
Z tym badaniem to zależy od lekarza. Ja byłam na IP dwa razy badana przez dwóch różnych lekarzy i jeden był bardzo delikatny (poza tym jestem pod wrażeniem precyzji z jaką określił mi na usg wagę dziecka z dokładnością do 50g :)), a drugi jak mnie badał to miałam ochotę wyć z bólu, a po wszystkim zaczęłam krwawić. Generalnie jednak z opieki jestem zadowolona a nikogo nie opłacałam.
Ja goliłam się dzień przed tym jak trafiłam na patologię, więc jak rodziłam to już trzydniowy zarost miałam ;) i nikt mi golenia nie proponował, ale ja wolno zarastam.
Z tym badaniem to zależy od lekarza. Ja byłam na IP dwa razy badana przez dwóch różnych lekarzy i jeden był bardzo delikatny (poza tym jestem pod wrażeniem precyzji z jaką określił mi na usg wagę dziecka z dokładnością do 50g :)), a drugi jak mnie badał to miałam ochotę wyć z bólu, a po wszystkim zaczęłam krwawić. Generalnie jednak z opieki jestem zadowolona a nikogo nie opłacałam.
heh mara jade ja miałam tak samo,jak jechałam na patologie to sie ogoliłam, mimo iz rodziłam po kilku dniach pobytu w szpitalu nikt nie proponował mi golenia ....
co do badnia, na ip badała mnie lekarka - badanie nie było przyjemne, ... i jak zakładał mi jeden lekarz cewnik na powiększenie rozwarcia - to muszę przyznac że nigdy tak bolesnie mnie nikt nie badał - i jeszcze tekst - proszę się rozluźnić bo nie moge pani zbadac - a ja do do lekarza - to prosze torchę mniej bolesnie ... czułam jakby sam próbował zrobic mi rozwarcie ..
co do badnia, na ip badała mnie lekarka - badanie nie było przyjemne, ... i jak zakładał mi jeden lekarz cewnik na powiększenie rozwarcia - to muszę przyznac że nigdy tak bolesnie mnie nikt nie badał - i jeszcze tekst - proszę się rozluźnić bo nie moge pani zbadac - a ja do do lekarza - to prosze torchę mniej bolesnie ... czułam jakby sam próbował zrobic mi rozwarcie ..
AsiaDK współczuję bo doskonale wiem o czym mówisz. Mi co prawda cewnika nie zakładali ale jak leżałam podłączona do oksy te 12 godzin to średnio raz na godzinę przychodzili lekarze, żeby mi rozwarcie robić na siłę. Ach to było bolesne.Bólu porodowego to już nie pamiętam a te masaże pamiętam i będę długo pamiętać.
hmm może to własnie był masaż ... własnie sobie uświadomiłam że do mnie lekarze prawie wogle nie zaglądali ... przychodziła co jakiś czas położna żeby zbadać i podkrecić oksy itd.,
cały czas nie moge pogodzić się z tym że miałam cesarkę, może jakbym więcej z siebie dała - połżna kazała mi robić różne wygibasy aby to przysieszyć ...., próbowałam, ale po jakimś czasie kłądłam się - wogle byłam taka wycienczona, ze miedzy skurczami spałam - tak bynajmniej mi sie zdaje, mogłam zbadac sobie cukier, dopiero jak dali mi kroplówkę z glukozą to nabrałam siły, ale to już było od koniec porodu, tak teraz odnosze wrazenie jakby nikt tam sie mna nie interesował .... nawet połozna żadko zaglądała ... ale i tak nie wiadomo czy przy wiekszym moim wysiłku mała wstawiłaby sie w kanał rodny
cały czas nie moge pogodzić się z tym że miałam cesarkę, może jakbym więcej z siebie dała - połżna kazała mi robić różne wygibasy aby to przysieszyć ...., próbowałam, ale po jakimś czasie kłądłam się - wogle byłam taka wycienczona, ze miedzy skurczami spałam - tak bynajmniej mi sie zdaje, mogłam zbadac sobie cukier, dopiero jak dali mi kroplówkę z glukozą to nabrałam siły, ale to już było od koniec porodu, tak teraz odnosze wrazenie jakby nikt tam sie mna nie interesował .... nawet połozna żadko zaglądała ... ale i tak nie wiadomo czy przy wiekszym moim wysiłku mała wstawiłaby sie w kanał rodny
No mi też kazała robić ósemki biodrami, kucać i w ogóle stać jak najwięcej. Przy silnych skurczach mąż mnie podtrzymywał bo sama to bym bezwładnie na kolana padała z bólu. Ale cały wysiłek wkładałam w utrzymanie się na nogach (po tych 12 godzinach podawania oksy) i robienie różnych ćwiczeń. No i tak z godzinkę intensywnych wygibusów i jakoś się udało. Ale łatwo nie było.
Szkoda, że do Ciebie tak często nie zaglądali. Gdyby była u Ciebie taka ingerencja jak u mnie to pewnie wymusili by w organiźmie takie skurcze, że urodziłabyś siłami natury. Choć z drugiej strony u mnie były też konsekwencje tej ingerencji w postaci krwotoku, którego nie migli zatamować więc nie wiem, która z nas miała lepiej.
Szkoda, że do Ciebie tak często nie zaglądali. Gdyby była u Ciebie taka ingerencja jak u mnie to pewnie wymusili by w organiźmie takie skurcze, że urodziłabyś siłami natury. Choć z drugiej strony u mnie były też konsekwencje tej ingerencji w postaci krwotoku, którego nie migli zatamować więc nie wiem, która z nas miała lepiej.
Dziewczyny bedzie dobrze !! Ja z piersza ciaza lezalam tydzien na patologii i urodzilam po oksy. To jak mnie skurcze zlapaly juz konkretne to polozna mi plecy masowala i mowila ze jak mi lepiej to moge kucac . Caly czas mowila jaka to ja dzielna jestem i jaka jest ze mnie dumna a mi to tak dodawalo skrzydel ze... o 12.00 dostalam skurczy a o 14.35 corka lezala mi na brzuszku :) Lekarz zagladal i raz nawet pobieg po ordynatora bo malej tetno spadlo i musialam podpisac zgode na cesarke ale udalo sie bez.
Z druga ciaza...To jak przyszlam na IP to mialam pelne rozwarcie wiec na IP bylam o 21.00 a o 21.56 synalek lezalna brzuszku i tez polozna chyba Ania, raka mloda mnie speralam tak jakby to ona sama rodzila :)
Takze bedzie dobrze mowie wam :)
Z druga ciaza...To jak przyszlam na IP to mialam pelne rozwarcie wiec na IP bylam o 21.00 a o 21.56 synalek lezalna brzuszku i tez polozna chyba Ania, raka mloda mnie speralam tak jakby to ona sama rodzila :)
Takze bedzie dobrze mowie wam :)
Dziewczyny, czasem cesarka naprawdę jest lepszym wyjściem i dla matki, i dla dziecka, mi też zależało na porodzie naturalnym, a miałam cc ze względu na swoją wadę serca.
I miałam parę takich słabszych chwil, kiedy faktycznie mocno się dołowałam, że moje dziecko przyszło na świat przez cc- tym bardziej że ja miałam cc ze znieczuleniem ogólnym, swojego syna zobaczyłam po 24h dopiero- ale mój mąż mi wtedy powiedział, że to nie jest ważne, najważniejsze, że oboje jesteśmy zdrowi, a kto wie, co by było, gdybym nalegała na poród sn?
Dlatego, dziewczyny, zamiast się dołować, że nie dałyście rady, to cieszcie się, że Wasze dzieci i Wy jesteście zdrowe, bo nigdy nie wiecie, jakby się wszystko skończyło, gdyby lekarze zwlekali z cesarką!
I miałam parę takich słabszych chwil, kiedy faktycznie mocno się dołowałam, że moje dziecko przyszło na świat przez cc- tym bardziej że ja miałam cc ze znieczuleniem ogólnym, swojego syna zobaczyłam po 24h dopiero- ale mój mąż mi wtedy powiedział, że to nie jest ważne, najważniejsze, że oboje jesteśmy zdrowi, a kto wie, co by było, gdybym nalegała na poród sn?
Dlatego, dziewczyny, zamiast się dołować, że nie dałyście rady, to cieszcie się, że Wasze dzieci i Wy jesteście zdrowe, bo nigdy nie wiecie, jakby się wszystko skończyło, gdyby lekarze zwlekali z cesarką!
Witam dziewczyny. 5.06.2013 w szpitalu w Redłowie urodziłam przez cc córeczkę. Tydzień przed porodem trafiłam na odział patologii ciąży przez nieprawidłowości w zapisach KTG, oraz nadciśnienie. Podczas pobytu na oddziale okazalo sie też, że jest utrata białka. Do czego zmierzam. Chciałabym obalić wszystkie niepochlebne opinie o "porodówce" w Redłowie. Personel zarówno na oddziale patologii ciąży, jak i polożniczy, poprzez wspaniałe położne na sali porodowej- rewelacja. Wszyscy bardzo mili, uczynni, troskliwi. Pobyt w szpitalu nigdy nie jest przyjemny sam w sobie, bo nie może być. Ale może być znośny dzięki miłemu personelowi, za co serdecznie dziękuję. Dziękuję lekarzom i położnym, i polecam szpital innym Mamom. Pozdrawiam, Emilia.
panna z mokrą głową, sala chyba zostala tam gdzie była, partner po cc może wejść ale na chwilę o ile jesteś sama na sali.
Mi położna noworodkowa przywiozła synka po prawie 3h przez co nie mieliśmy kontaktu skóra do skóry i laktacja nie była prawidłowo rozkręcona.. ale nie poddałam się ;)
a później jak jesteś na noworodkowym to też nie licz na pomoc przy maluchu położnych, bo jak mają dużo dzieci to niechętnie biorą np. na noc nawet od mam po cc.
Mi położna noworodkowa przywiozła synka po prawie 3h przez co nie mieliśmy kontaktu skóra do skóry i laktacja nie była prawidłowo rozkręcona.. ale nie poddałam się ;)
a później jak jesteś na noworodkowym to też nie licz na pomoc przy maluchu położnych, bo jak mają dużo dzieci to niechętnie biorą np. na noc nawet od mam po cc.
sala pooperacyjna jest na patologi.
mąż może chwilę być.
na drugi dzień po 12 h może wejść i pomóc ci się wykąpać.
potem raczej pilnują aby nikogo nie było dłużej- tak było w moim przypadku. ale to zależy od personelu. na moim pobycie była położna , która pilnowała a nie ukrywam pomoc męża bardzo by mi się przydała. ale cóż dałam radę.
mąż może chwilę być.
na drugi dzień po 12 h może wejść i pomóc ci się wykąpać.
potem raczej pilnują aby nikogo nie było dłużej- tak było w moim przypadku. ale to zależy od personelu. na moim pobycie była położna , która pilnowała a nie ukrywam pomoc męża bardzo by mi się przydała. ale cóż dałam radę.
witam,
ja rodziłam w listopadzie 2013 w Gdyni Redłowie.
Był to mój drugi poród w tej placówce po 7 latach. jeśli chodzi o porodówkę to nie zmieniło się nic - no może z wyjątkiem łóżek trochę wygodniejsze. Poród siłami natury na ogólnej porodówce. Pobytu na tej sali nie da się zapomnieć gdyż około dwa dni dokuczaly mi bóle krzyżowe. Pomimo moich błagań i próśb nie otrzymałam zadnego powtarzam żadnego środka przeciwbólowego przez 24 godziny. Położne nie mają empatii żadnej względem rodzących, zapomniały chyba o powołaniu w swoim zawodzie. Dodam tylko ze bóle tzw. krzyżowe w moim przypadku nie powodowały żadnego postępu porodu i dopiero po 24 godzinach przy utrzymującym się stale rozwarciu na 3 palce zdecydowano o podaniu oxytocyny która to w 3 godziny doprowadziła do bolesnego ale jednak szczęśliwego końca.
wszystkie te wspomnienia doprowadziły do tego że przez długi czas pamiętać będę o bólu który mi towarzyszył i był on bólem dla samego bólu. Brakowalo mi w tym wszystkim naprawdę trochę zrozumienia i ludzkiej życzliwości. Co z tego że porodówkę wyposażą w najlepszy sprzęt jak położne będą się tak zachowywały. Już nie wspomnę o tym, że poród przyjmowała mi położna która była w pracy pierwszy dzień po rocznej przerwie i przy moim skurczu partym uczyła się jak rozkładać łózko do porodu. Pobyt na tym oddziale jak i na położnictwie przetrwają naprawdę osoby które rodziły już wcześniej i mają jakieś pojęcie o tym bo pierworódkom będzie naprawdę ciężko a już osobom bardzo młodym to współczuję bo ton w jakim odnoszą się pielęgniarki i położne do nich jest poniżający.
ja rodziłam w listopadzie 2013 w Gdyni Redłowie.
Był to mój drugi poród w tej placówce po 7 latach. jeśli chodzi o porodówkę to nie zmieniło się nic - no może z wyjątkiem łóżek trochę wygodniejsze. Poród siłami natury na ogólnej porodówce. Pobytu na tej sali nie da się zapomnieć gdyż około dwa dni dokuczaly mi bóle krzyżowe. Pomimo moich błagań i próśb nie otrzymałam zadnego powtarzam żadnego środka przeciwbólowego przez 24 godziny. Położne nie mają empatii żadnej względem rodzących, zapomniały chyba o powołaniu w swoim zawodzie. Dodam tylko ze bóle tzw. krzyżowe w moim przypadku nie powodowały żadnego postępu porodu i dopiero po 24 godzinach przy utrzymującym się stale rozwarciu na 3 palce zdecydowano o podaniu oxytocyny która to w 3 godziny doprowadziła do bolesnego ale jednak szczęśliwego końca.
wszystkie te wspomnienia doprowadziły do tego że przez długi czas pamiętać będę o bólu który mi towarzyszył i był on bólem dla samego bólu. Brakowalo mi w tym wszystkim naprawdę trochę zrozumienia i ludzkiej życzliwości. Co z tego że porodówkę wyposażą w najlepszy sprzęt jak położne będą się tak zachowywały. Już nie wspomnę o tym, że poród przyjmowała mi położna która była w pracy pierwszy dzień po rocznej przerwie i przy moim skurczu partym uczyła się jak rozkładać łózko do porodu. Pobyt na tym oddziale jak i na położnictwie przetrwają naprawdę osoby które rodziły już wcześniej i mają jakieś pojęcie o tym bo pierworódkom będzie naprawdę ciężko a już osobom bardzo młodym to współczuję bo ton w jakim odnoszą się pielęgniarki i położne do nich jest poniżający.
Witam Was dziewczyny.
Na wstępie napiszę że jestem obecnie w drugiej ciąży i planuję rodzić właśnie w tym szpitalu. Pierwszy poród siłami natury również miałam w szpitalu w redłowie i moje spostrzeżenia są jak najbardziej pozytywne choć przyjechałam do szpitala to był środek nocy i to niedziela więc personel był mocno średni, zaspani nieogarnięci niezbyt mili. Natomiast rodziłam już w poniedziałek po podaniu oksytocyny i wtedy przyszła zmiana personelu i wtedy było super i położna i lekarz byli uprzejmi, i pomagali mi mówiąc jaką pozycję mogę przybrać jak oddychać. Dodam tylko że był to poród rodzinny więc mąż był przy mnie cały czas. Salka bardzo przyjemna, łóżko wygodne i komfort rodzenia w oddzielnym pokoju. Ból przeokrutny ale buziula mojego synka wszystko wynagrodziła.:) Teraz jestem w drugiej ciąży i będę miała córcię:) no i tutaj nasuwa mi się pytanie po pierwszym porodzie boję się bardzo tego bólu bo miejscami był nie do zniesienia. Czy któraś z Was dziewczyny rodziła i prosiła o znieczulenie zewnątrzoponowe? Czy można o nie w ogóle poprosić?Czy jest taka możliwość? Czy jest to odpłatne? Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam wszystkie brzuszatki. PS.Termin mam na 20 marca .
Na wstępie napiszę że jestem obecnie w drugiej ciąży i planuję rodzić właśnie w tym szpitalu. Pierwszy poród siłami natury również miałam w szpitalu w redłowie i moje spostrzeżenia są jak najbardziej pozytywne choć przyjechałam do szpitala to był środek nocy i to niedziela więc personel był mocno średni, zaspani nieogarnięci niezbyt mili. Natomiast rodziłam już w poniedziałek po podaniu oksytocyny i wtedy przyszła zmiana personelu i wtedy było super i położna i lekarz byli uprzejmi, i pomagali mi mówiąc jaką pozycję mogę przybrać jak oddychać. Dodam tylko że był to poród rodzinny więc mąż był przy mnie cały czas. Salka bardzo przyjemna, łóżko wygodne i komfort rodzenia w oddzielnym pokoju. Ból przeokrutny ale buziula mojego synka wszystko wynagrodziła.:) Teraz jestem w drugiej ciąży i będę miała córcię:) no i tutaj nasuwa mi się pytanie po pierwszym porodzie boję się bardzo tego bólu bo miejscami był nie do zniesienia. Czy któraś z Was dziewczyny rodziła i prosiła o znieczulenie zewnątrzoponowe? Czy można o nie w ogóle poprosić?Czy jest taka możliwość? Czy jest to odpłatne? Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam wszystkie brzuszatki. PS.Termin mam na 20 marca .
Hej Mamuśki.
Jakieś nowe wieści na froncie redlowskim...pod końiec marca moj 2 poród i tez chce rodzic w redlowie. Poprzedni był 2 lata temu...zastanawiam sie ile sie pozmieńialo. Jak teraz jest w szpitalu? Co trzeba zabrać, czy w ubikacji dalej jest tylko szary drapiacy papier toaletowy?;) czy dobudowali nowa łazienkę? Czy dalej na oddziele poporodowym tylko jedna? Czekam na wszystkie nowinki. Pozdrawiam.
Jakieś nowe wieści na froncie redlowskim...pod końiec marca moj 2 poród i tez chce rodzic w redlowie. Poprzedni był 2 lata temu...zastanawiam sie ile sie pozmieńialo. Jak teraz jest w szpitalu? Co trzeba zabrać, czy w ubikacji dalej jest tylko szary drapiacy papier toaletowy?;) czy dobudowali nowa łazienkę? Czy dalej na oddziele poporodowym tylko jedna? Czekam na wszystkie nowinki. Pozdrawiam.
Papier dalej szary , ale w gratisie lignina i zielone reczniki papierowe ; )
Łazienka jedna , ale w nagłych przypadkach można podreptać do tej koło windy .
Codziennie rano zupka mleczna plus coś , na obiad coś a'la marchewkowa z kaszą : )
Personel świetny . Nie polecam tylko pokoju numer 204 bo mega wilgoć i piękna pleśń na ścianie ; )
Łazienka jedna , ale w nagłych przypadkach można podreptać do tej koło windy .
Codziennie rano zupka mleczna plus coś , na obiad coś a'la marchewkowa z kaszą : )
Personel świetny . Nie polecam tylko pokoju numer 204 bo mega wilgoć i piękna pleśń na ścianie ; )
Dziewczyny, które rodziły w 2014tym opiszcie proszę swoje wrażenia. Szczególnie interesuje mnie podejście personelu do rodzących i świeżych mamuś - to nasz pierwszy dzidziuś i strasznie jestem spanikowana ;/
Czy w razie trudności lekarze szybko decydują o cc, czy raczej kładą nacisk na poród siłami natury?
Jak oceniacie warunki po porodzie?
Termin mamy czerwcowy i zastanawiam się czy rodzić w Redłowie czy jednak próbować jechać na Kliniczną.
Czy w razie trudności lekarze szybko decydują o cc, czy raczej kładą nacisk na poród siłami natury?
Jak oceniacie warunki po porodzie?
Termin mamy czerwcowy i zastanawiam się czy rodzić w Redłowie czy jednak próbować jechać na Kliniczną.
Ja miesiac temu rodziłam pierwszy raz i też strasznie panikowałam ; )
U mnie nie było jakiś problemów z ułożeniem synka czy coś .. od 21 miałam podłączoną oxytocyne o 6 zaczeły się skurcze ,ale gdy była u mnie położna to mówiła , że rozważają cc i jeśli do 8 nic się nie zmiieni będą ciąć ze względu na mała ilośc wód. czyli jeśli coś jest nie tak to nie starają się na siłe obstawiać przy sn moim zdaniem. Na oddziale położniczym szału nie ma ani tragedii tez nie . Opieka jest świetna .. Jeśli coś nie tak od razu pomogą ; ) wiadomo , że szpital to nie hotel i jakiegoś większego szału nie ma ani tragedii też nie .
U mnie nie było jakiś problemów z ułożeniem synka czy coś .. od 21 miałam podłączoną oxytocyne o 6 zaczeły się skurcze ,ale gdy była u mnie położna to mówiła , że rozważają cc i jeśli do 8 nic się nie zmiieni będą ciąć ze względu na mała ilośc wód. czyli jeśli coś jest nie tak to nie starają się na siłe obstawiać przy sn moim zdaniem. Na oddziale położniczym szału nie ma ani tragedii tez nie . Opieka jest świetna .. Jeśli coś nie tak od razu pomogą ; ) wiadomo , że szpital to nie hotel i jakiegoś większego szału nie ma ani tragedii też nie .
Dzięki za informacje :)
Ja nastawiam się na poród naturalny, ale chcę wybrać szpital, gdzie w razie problemów nikt nie będzie zwlekał z podjęciem decyzji o cc. Najważniejsze dla mnie jest bezpieczeństwo maluszka.
Świeżo upieczone mamusie piszcie, dzielcie się swoimi opiniami - dla dziewczyn, które dopiero przygotowują się do porodu to naprawdę dużo znaczy :)
Ja nastawiam się na poród naturalny, ale chcę wybrać szpital, gdzie w razie problemów nikt nie będzie zwlekał z podjęciem decyzji o cc. Najważniejsze dla mnie jest bezpieczeństwo maluszka.
Świeżo upieczone mamusie piszcie, dzielcie się swoimi opiniami - dla dziewczyn, które dopiero przygotowują się do porodu to naprawdę dużo znaczy :)
Hej, ja rodzilam w czerwcu. Jestem bardso zadowolona z opieki mimo bolu i komplikacji pod koniec ciazy.
Bylam na patologi. Tam opieka ok, lekarze ssybko podjeli decyzje o wywolaniu porodu. Sam porod owssem bolal ale panie polozne byly zawsze pod reka jak byky potrzebna. Zbawienny okasal sie prysznic jak juz byly mocne skurcze...
Bylam na patologi. Tam opieka ok, lekarze ssybko podjeli decyzje o wywolaniu porodu. Sam porod owssem bolal ale panie polozne byly zawsze pod reka jak byky potrzebna. Zbawienny okasal sie prysznic jak juz byly mocne skurcze...
ja rodziłam na początku lipca i nie mogę złego słowa powiedzieć na temat redłowa. Położne, które mi się trafiły podczas porodu rewelacyjne- pod ich opieką czułam się jak w prywatnej klinice (ja trafiłam na panią Anię H. i na drugą panią, której niestety imienia nie pamiętam). Zaopiekowały się mną od początku, miały non stop na oku i gdyby nie One to rodziłabym jeszcze wiele, wiele godzin. Dodam tylko, że miałam takie skurcze, że byłam w stanie tylko leżeć, a mimo tego przeżyłam;) Jeśli chodzi o pobyt na położnictwie, to również nie mogę niczego złego powiedzieć- cały personel niezwyklle pomocny, przyjazny i dokładny. Nie wypuszczą do momentu, kiedy nie będą w 100% przekonani, że wszystko jest ok. Warunki- szpital to nie hotel i tyle w tym temacie.