Widok

Poznam Kobietę wyzwoloną, rozumiejącą dzisiejsze realia

Czy istnieje na tym świecie Kobieta, która tak jak ja:

- jest samodzielna i nie oczekuje sponsoringu
- nie chce mieć dzieci (z czystego egoizmu i dla własnej wygody, osobiście wolę spędzić najlepsze lata mojego życia na podróżach i przyjemnościach, a nie na zmienianiu pieluch i niedosypianiu nocy... i nie, nie martwię się tym, co będzie za 20-30 lat... a wszyscy Ci, którzy myślą, że dziecko to inwestycja, to skończeni idioci)
- nie chce się wiązać szemranymi przysięgami, np. ślubem (czy dzień po ślubie będziesz kochała bardziej niż tuż przed? ...jak to o Tobie świadczy?)
- jest nie wierząca (sama decyduje o swoim życiu, a nie daje się prowadzić "książce - łac. Biblos" pisanej jedną wielką zbiorową halucynacją)
- nie wierzącą w życie pozagrobowe (nie ma na to żadnych dowodów, z drugiej strony żyjemy tu i teraz i wiedząc jak wartościowe jest to, że w ogóle żyjemy, na pewno daje Ci satysfakcję z przeżywania każdego dnia w różny, fascynujący sposób)
- ma wewnętrzną moralność, która nie pozwoli jej przejść obojętnie obok leżącego na ulicy człowieka, czego niestety nie da się powiedzieć o większości...
- gotową zostawić/spieniężyć wszystko i wyjechać (oczywiście nie teraz, nikt nie jest idiotą, ale gotowość jest ważna, szczególnie w obliczu naciągającego konfliktu zbrojnego... zostawmy szambo za soboą, niech się martwią ci, którzy ten kraj rozbierali przez ostatnie lata...)

Wiem, że w końcu się ujawnisz, Piękna. Podświadomie Cię poszukuję...
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 19
Koleś , urwałeś się z choinki, poczekaj trochę , jeszcze nie ma świąt...Jakich ziół napiłeś się , jedż szybko na ostry dyzur.
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 2
Twój post to jakiś infantylny bełkot. Jeśli masz cokolwiek konstruktywnego do powiedzenia, to śmiało... nie musisz ukrywać się za mamusią Ironią, jak jakiś gówniarz.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
widzisz Karmazyn777777777, gdybyś poszukiwał Kobiety, która:

- nie jest samodzielna i oczekuje sponsoringu
- chce mieć dzieci
- chce się związać przysięgą małżeńską
- jest wierząca
- wierzącą w życie pozagrobowe

to miałbyś szansę nawiązać obiecującą znajomość z niejedną Panią. A tak, zamknąłeś sobie drogę do poznania ciekawej Kobiety, a nadto narażasz się na frontalny atak niektórych forumowiczów, czego powyżej masz już przedsmak^^ A będzie już tylko gorzej...
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 6
Drogi H...

Na konstruktywną krytykę zawsze jestem otwarty, na docinki takie jak powyżej - cóż mogę poradzić... niech sobie poszczekają, trolle zawsze się znajdą :-)

Nie rozumiem dlaczego te atrybuty, które sam wypisałeś, uważasz za cokolwiek pozytywnego? Owszem, zamknąłem sobie drogę do poznania wielu Pań... których de facto poznać nie chcę, przecież wyraźnie napisałem to w poście.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 4
Atrybuty które wypisałem stoją jeden obok drugiego w jawnej sprzeczności, hipokryzji, kłamstwie i manipulacji.

Niestety, w naszym kręgu kulturowy kobiet jawnie manifestujące swoją niechęć do posiadania dzieci, samostanowienie o sobie, czy będące przeciwniczkami instytucji małżeństwa są z reguły atakowane, wyszydzane i nie akceptowane przez większość prawych, dobrych, matek-Pole, które umorusane we własnych frustracjach, często nienawidzące siebie same za błędy przeszłości pałają jeszcze większą nienawiścią do tych kobiet, które stoją dopiero przed życiowymi wyborami i podejmują właściwe.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 6
Panie H., gubisz Pan ostatnie litery, spokojnie, bez emocji... ;)))

>w naszym kręgu kulturowyM kobietY jawnie manifestujące
>matek-PoleK
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 4
@Mikronezja - tylko na tyle Ciebie stać? Wytknąć literówkę? Słabe, słabiutkie i jakże świadczące o Tobie. Z jednej strony przykre, z drugiej zabawne.

Tylko potem nie narzekaj na mnie, bo sama mnie prowokujesz, czego przykład właśnie dałaś. Ewidentnej prowokacji. Zatem dałaś mi pełną legitymację, abym zastosował wobec Ciebie zasadę wzajemności. Dziękuję:)
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 9
>Tylko potem nie narzekaj na mnie, bo sama mnie prowokujesz

Nie prowokuję. Zawsze tym, którzy czepiają się poprawnej pisowni u innych, zwracam uwagę, że tylko ten może to robić, kto sam błędów nie popełnia.

Przykre? Zabawne? Słabe? Na pewno mówisz o mnie?
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1
Poprawna pisownia, a maszynowa literówka to dwie różne kwestie. Jeśli chcesz mi wytykać błędy językowe (co już jeden próbował ale się skompromitował, w zdaniu wytykającym błąd, sam zrobił błędy^^), to wytykaj błędy, a nie zwykłe literówki.

Prowokujesz Mikronezja, prowokujesz, a wiedz, że kto wiatr sieje, ten burze zbiera. Zwyczajnie głupio robisz ale widocznie taką masz naturę^^ Nie mój problem.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 6
Chociaż raz się z Tobą zgodzę: nie Twój problem.
Pozdrawiam (serdecznie, oczywiście) :P
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 4
Zatem nie zaczepiaj mnie więcej - sama sobie pomożesz i będziesz spać spokojnie, a koszmary o Halewiczu nie będą się Tobie śniły^^
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 5
Bądź spokojny o mój sen :)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 3
Ehhh... jak dzieci ;-)

Posty na forum są jak szybkie myśli... myślę o czymś - piszę, wtedy często mamy zażarte dyskusje. A że pośpiech nie sprzyja dokładności, to literówki się zdarzają. Nie ma co płakać, ważny jest sens merytoryczny.

Co oczywiście nie zmienia faktu, że piękna i poprawna polszczyzna to miód dla uszu i oczu...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Naprawdę, mało mnie Twój sen zajmuje^^ Chyba może o tyle, że jak śpisz to mnie nie zaczepiasz:)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4
"...a koszmary o Halewiczu nie będą się Tobie śniły^^"

Jak już pisałem megalomania ma swoje prawa. :)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 4
Coś o tym wiesz Cross, prawda? :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4
Tylko tyle ile widzę na Twoim przykładzie. :)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 3
Cóż, z kogoś przykład wziąłeś, ale stanowczo jednak nie ze mnie, choć schlebia mi, że mnie obserwujesz^^
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 4
Literówka to też błąd.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Świetnie spuentowane.

...a jednak ciągle one w tych frustracjach trwają, zachwalając wszelkie okoliczności bycia przysłowiową Matką Polką. A czasy nastały takie, że warto zadbać trochę o siebie i pozyskać kilka szarych, zanim podejmie się wiążącą na całe życie decyzję. Warto je podejmować samodzielnie... no właśnie, podejmować, a nie stawać w obliczu już podjętych przez tak zwany "los".

Pławię się w mojej naiwności, że mimo wszystko znajdę tu Kobietę żyjącą na własnych nieskrępowanych, moralnie dobrych zasadach; a nie egzystującą w społecznym marazmie, tak jak sam to opisałeś.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nadzieja umiera ostatnia. Ale nie licz na to, że którakolwiek z tym Pań się ujawni w publicznym wątku; śledź maila:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 4
Wątek ma tylko dotrzeć, od tego mamy fora ;-) Potem to już poezja sama w sobie... nie ma to jak konwersacja z inteligentną osobą, która nie tylko patrzy, ale i idzie w tę samą stronę co ja.

Swoją drogą, czemu niby miałyby się nie ujawniać tu, na forum? Ujawniajcie się drogie Panie! Pokażcie Wasze prawdziwe oblicze :-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Swego czasu, bodajże na forum "Kobieta", jakaś dziewczyna napisała post, że nie chce mieć dzieci, itd..itd...Suwaczki, jak wściekłe osy się na nią rzuciły, jedna przez drugą skakały dziewczynie do gardła, aż im piana z buziek ciekła. Coś niebywałego. Dziewczę się wystraszyło i uciekło.

Akurat ja sobie z Suwaczkami zawsze radziłem ale zaczęły na mnie się skarżyć do redakcji i poproszono mnie, abym ich nie zadręczał, bo to Suwaczki, a ich nie można mierzyć racjonalną miarą:)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 6
To prawda, jeśli wyłamujesz się z głównego nurtu, to spada na Ciebie grad kamieni. Ubolewam nad tym, że mamy takie zacofane społeczeństwo, gdzie nie masz prawa powiedzieć co myślisz bez obaw o negatywny afekt z czyjejś strony.

"Postowałem" też kiedyś na eiobie, broniąc tezy, że oficjalne wyznanie wiary w boga (dowolnego), jest krokiem w tył i jednoczesnie obrazą dla całej inteligentnej populacji tej planety... możesz sobie tylko wyobrazić, co było dalej... :-) Walka z wiatrakami to mało powiedziane.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Akurat poglądowo jestem biegunowo odległy od Ciebie:)) Ale szanuję czyjś ateizm, nie narzucam nikomu swojego pojmowania kwestii wiary, co najwyżej mogę podyskutować o tym, zainteresować ateistę innym spojrzeniem na kilka aspektów życia i świata ale z pewnością nie nawracam ogniem i mieczem:)

Ale zgodzę się z Tobą, że jeśli ktoś ma odmienne poglądy od Ciebie, to w miejsce argumentu lecą inwektywy, agresja i nienawiść - co przykre, to takie zachowania kompletnie stoją w opozycji do zasad wyznawanych przez te osoby...rzekomo wyznawanych:)

p.s. poniżej znajdziesz isztarowy przykład miłości bliźniego:) Takie znamienne:)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3
...och, faktycznie - isztar - nawet go nie zauważyłem ;-) Spokojnie. On może co najwyżej dobiec ko końca łańcucha i zaszczekać...

Nie pomyślałbym nawet, że mi sprzyjasz w swoich poglądach - ludzi podobnych do mnie jest w tym kraju niewielu. Za to za szczerość i szacunek... taki zwyczajny... jak do człowieka, tyle że innego, dziękuję ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie sprzyjam, a szanuję odmienność poglądową:) Przeczytaj dokładnie co napisałem:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Przeczytałem, jednak Ty nie do końca... Pisząc "nie pomyślałbym" stwierdziłem fakt i miałem na myśli, że nigdy to by się nie wydarzyło, a nie "pozytywne zdziwienie" o którym sam pomyślałeś ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Znowu jestes smieszny!
mówisz tak jabys conajmniej jedno urodził
a nowy kolega podobnie..
och jakze wy czuje cie mocno i dogłebnie ta chora tesknote do powicia dziecka!!!!!!!!!!

a wasze mamusie miały to samo zdanie--a wy biedactwa ze smietnika?...
swiat musi byc kolorowy...Kazdy inny i z innymi pragnieniami

ale troche samców płodnych niech jeszcze pozostanie...
nieproduktywni niech spełniaja marzenia i indokrynuja...
błogosławienstwo na droge:)
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 3
To się śmiej. Byle głośno i do rozpuku.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3
Chcecie kobiet wyzwolonych --szukajcie a agencjach!
tam jest ich najwiecej

nie jest niczym złym nie miec dzieci
ale nie zakładac ,ze w razie wpadki nie podejmie sie wyzwania--to
gorsze jak nie pomoc wstac komus na ulicy!

k7777---mozesz chciec i mozesz miec słabiutkie plemniki
moesz tez wysterylizowac sie(notabene nie u nas)--wtedy jest pewne ,ze spełnisz swoje marzenia
a co jesli---tego nie zrobisz?

jestes mocno zbuntowany --swiat jest dwulicowy -bo z jedenj strony propaguje posaidanie dzieci ,z drugiej nie robi wszystkiego by te dzieci --wszystkie były szczesliwe
tyle sie mowi o moralnosci --a na ulicy --szczegolnie ,cho cnie tylko u nas --zatrwazajaca obojetnosc

szok..Boli..Bunt
nie --ja tak nie chce --ja chce inaczej!

widzisz zagrozenie---wg moralnosci tej najwyzszej--to nie eskape-jest nalepszym wyborem--a znowu -podjac wyzwanie!

to nie jest dojrzałe--to jest czysty hedonizm..Ucieczka..
gdzie jest miejsce na ziemi-gdzie jest idealnie--nie ma konfliktow,trzesien zeimi,law zalewajacyh powierzchnie do zycia..???/
gdzie???

poza tym --dokonale rozumiem -podroze--a wiesz co mnie najbardziej rajcuje---wszystko...Zabytki,przyroda,zwyczaje..Ludzie i sliczne niewinne twarze dzieci---najpieknijesz usmolone afrykanskie ,azjatycjkie..Srodkow-amerykanskie łobuzy
paryz i wieza eiffla to pikus z bajkałem...

wkleiłabym ci ..Ale czasu nie mam
dziecko jest cudem

a teraz uwazaj !----jest tez istota odrebna...Która potrafi
zniszczyc zdrowie i kawał zycia--mowie ci to jako matka

ale jest cudem!

kumasz?
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
i jeszcze
---Tony Halik i nie tylko on ---mieli dziecko..
i co przeszkadza?!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
@isztar

>Znowu jestes smieszny!

Zabawny czasem może i jestem, śmieszny... chyba nie. Jeśli tematy, które tu poruszyłem uważasz za śmieszne (nie przez ironię), to Twoja dojrzałość emocjonalna właśnie sięgnęła dna.

>mówisz tak jabys conajmniej jedno urodził

Nic podobnego. Za to Ty na pewno urodziłaś ich co najmniej 100, z czego wszystkie uczą się w szkole, obok której niemalże codziennie przejeżdżam. Jak na nie patrzę, jak wybiegają na przerwę oraz na Twoje posty, to wiem że większość dzieci świata jest Twoja.

>och jakze wy czuje cie mocno i dogłebnie ta chora tesknote do >powicia dziecka!!!!!!!!!!

Właśnie nie czujemy, w tym sęk...

>a wasze mamusie miały to samo zdanie--a wy biedactwa ze >smietnika?...

To, że ja nie chcę mieć dzieci, nie znaczy, że inni też nie chcą. Dlaczego przerzucasz temat na "naszych" rodziców? Oni mieli ważne powody aby "nas mieć". Ale czy ja muszę to powielać?

>ale troche samców płodnych niech jeszcze pozostanie...
>nieproduktywni niech spełniaja marzenia i indokrynuja...
>błogosławienstwo na droge:)

Amen.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Amen:) Po aramejsku oznacza: tak właśnie jest^^
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
@isztar

>Chcecie kobiet wyzwolonych --szukajcie a agencjach!
>tam jest ich najwiecej

Zapewniam Cię, że tam są kobiety zniewolone, a nie wyzwolone.

>nie jest niczym złym nie miec dzieci
>ale nie zakładac ,ze w razie wpadki nie podejmie sie wyzwania--to
>gorsze jak nie pomoc wstac komus na ulicy!

Nikt poważny tu nie twierdzi, że posiadanie dzieci to coś złego. Ale to nie zmienia faktu, że nie każdy chce je mieć.

>k7777---mozesz chciec i mozesz miec słabiutkie plemniki
>moesz tez wysterylizowac sie(notabene nie u nas)--wtedy jest >pewne ,ze spełnisz swoje marzenia
>a co jesli---tego nie zrobisz?

Nie rozumiem tej docinki. Co cię obchodzą moje plemniki? Dlaczego miałbym spełniać marzenia sterylizując się? Bełkoczesz jak potłuczona.
Mamy 21 wiek i znamy inne metody antykoncepcji, niż sterylizacja, która nota bene zmniejsza przyjemność z seksu (jeśli robi ja facet). Po co miałbym to robić?

>jestes mocno zbuntowany --swiat jest dwulicowy -bo z jedenj >strony propaguje posaidanie dzieci ,z drugiej nie robi >wszystkiego by >te dzieci --wszystkie były szczesliwe
>tyle sie mowi o moralnosci --a na ulicy --szczegolnie ,cho cnie tylko u nas --zatrwazajaca obojetnosc
>
>szok..Boli..Bunt
>nie --ja tak nie chce --ja chce inaczej!

Czy jeśli ktoś w sklepie obok Ciebie kupuje wodę gazowaną, której (załóżmy Ty nie lubisz), to nazywasz go buntownikiem? Mam po prostu inne poglądy.

>widzisz zagrozenie---wg moralnosci tej najwyzszej--to nie eskape-jest nalepszym wyborem--a znowu -podjac wyzwanie!
>
>to nie jest dojrzałe--to jest czysty hedonizm..Ucieczka..
>gdzie jest miejsce na ziemi-gdzie jest idealnie--nie ma konfliktow,trzesien zeimi,law zalewajacyh powierzchnie do zycia..???/
>gdzie???

Nie ma czegoś takiego, jak najwyższa moralność. Moralność jest względna i zależy od kultury, w której się wychowałaś. Naukowcy potrafią już wyseparować coś, co nazywają moralnością pierwotną: "nie zabijaj mnie, to ja nie zabiję ciebie". "Chroń osobniki swojego gatunku" itd. To jedyna znana póki co obiektywna moralność.
Hedonizm to nie to samo co egoizm. Za hedonizmem nie jestem.
Podjąć wyzwanie? Zostać? Nie uciekać?... widzisz, domeną ludzi inteligentnych jest nauka na czyichś - nie własnych błędach.

>poza tym --dokonale rozumiem -podroze--a wiesz co mnie najbardziej rajcuje---wszystko...Zabytki,przyroda,zwyczaje..Ludzie >i sliczne niewinne twarze dzieci---najpieknijesz usmolone afrykanskie ,azjatycjkie..Srodkow-amerykanskie łobuzy
>paryz i wieza eiffla to pikus z bajkałem...

Ty naprawdę sądzisz, że ja podróżuję z tak prozaicznego powodu, jak chęć zwiedzania zabytków? No proszę Cię... To kolejny dowód na to, że odczytałaś mój pierwszy post na swój własny sposób. Pomyśl chwilę, wzbij się na wyżyny swoich możliwości, może dostrzeżesz całość, a nie fragment wyrwany z kontekstu.

>wkleiłabym ci ..Ale czasu nie mam
>dziecko jest cudem
>a teraz uwazaj !----jest tez istota odrebna...Która potrafi
>zniszczyc zdrowie i kawał zycia--mowie ci to jako matka
>ale jest cudem!

Nie wierzę w cuda. Dziecko nie jest cudem, tylko żywą istotą.

>kumasz?

...chyba nie "kumam" :-)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
ale wyczułeś ten zapach ironii unoszący się nad MOIM "Amen" ? ;-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z chęcią bym poznał kogoś, kto zna aramejski^^
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Halewicz... Tą dziewczyną byłam ja. Może pod innym nickiem. Dalej nie mam zamiaru stać się klaczą rozpłodową, dalej za maluchami nie przepadam i nie - nie wystraszyłam się i nie uciekłam. Po prostu pogodziłam się z tym, że jestem mutantem;)

W Boga wierzę. Katoliczką nie jestem. Nie wyobrażam sobie życia na utrzymaniu mężczyzny. Ale jestem mężatką - bo taką decyzję podjęliśmy z mężem po 10-ciu latach mieszkania razem. Mam nadzieję, że jestem dla niego nie tylko żoną, ale partnerką.

Autorowi wątku życzę powodzenia. Mam nadzieję, że spotkasz swoją wybrankę. Nie widzę nic negatywnego w Twoich wymaganiach
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2
> kobiet jawnie manifestujące swoją niechęć do posiadania dzieci, samostanowienie o sobie, czy będące przeciwniczkami instytucji małżeństwa są z reguły atakowane, wyszydzane i nie akceptowane przez większość prawych, dobrych, matek-Pole, które umorusane we własnych frustracjach, często nienawidzące siebie same za błędy przeszłości pałają jeszcze większą nienawiścią do tych kobiet, które stoją dopiero przed życiowymi wyborami i podejmują właściwe

O tak! Nie chcę mieć dzieci, jestem zwolenniczką aborcji, pragnę poddać się sterylizacji, jestem niewierząca, i chcę stref wolnych od dzieci.
Nie ukrywam tego, i atakują matki, które zazwyczaj są matkami po wpadkach, i też dostrzegam w tym zazdrość mojego szeroko pojętego dobrobytu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to nie jest zazdrość, tylko zmiana pogladaów w zaistniałej sytuacji>
też jestem matka z wpadki - wcześniej nie zamierzałam mieć dzieci, plan na życie był inny. Ale stało sie , jak sie stało i doceniłam to. Macieżyństwo jest piękne, oczywiście macieżyństwo w granicy rozsądku, dziecko nie moze być całym - jedynym życiem . Szczęśliwa i spełniona matka, to bardzo szczęśliwe dziecko, znana stara maxyma :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziecko daje siłę i uczy pokory - to bardzo ważne doświadczenie :) i pokazuje czym jest prawdziwa miłość, bezwzględna i nieoczekująca niczego, zupełnie bezinteresowna:) i jak potrafi być wielka.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
@ka - mądre macierzyństwo, to wielki przymiot, którego niestety wielu kobietom-matkom brakuje. Chapeau bas!!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Masz rację...

posiadanie dziecka uczy pokory i cierpliwości - ale skąd wniosek, że ktoś, kto nie ma i/lub nie chce mieć dzieci już nie posiada tych cech? Skąd wniosek, że tylko posiadanie dziecka uczy takich cech?

"pokazuje czym jest prawdziwa miłość, bezwzględna i nieoczekująca niczego, zupełnie bezinteresowna" - doprawdy? To spróbuj swojemu maluchowi nie dać jeść... to zobaczysz czym jest ta "bezinteresowna" miłość ;-) Nie rozumiesz jeszcze, że tak działa natura, a Ty jako matka, jesteś zwyczajnie, podświadomie manipulowana przez swoje małoletnie dziecko.

Prawdziwa miłość wymaga poświęceń i pracy, ale nie oznacza to że jest bezinteresowna :-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
@BzW " chcę stref wolnych od dzieci." to prawda , taki podział by sie przydał, nie każdy ma ochotę spędzać czas wśród roześmianych, rozkrzyczanych wręcz, zaślinionych buzi, jak ma się w domu malucha taka sytuacja jest pożądana, natomiast kiedy dzieci urosną, rodzice maja już inny pogląd na te sprawy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
K.a, mój pogląd jest podobny do Twojego, mimo ze mam małe dzieciaczki w tym niemowlę:-))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mądre matki, mądre kobiety - amen.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oczekujesz kobiety bardziej wyzwolonej od siebie.

Nie chce dzieci z egoizmu?
Poważnie, to Twój argument na nieposiadanie dzieci?
Toć to dokładnie ten sam, który mają ci chcący mieć dzieci.

Spędzić życie na podróżach?
Jakie to puste.
Tego chcą wszyscy zagubieni, bez znajomości siebie i pomysłu na życie.
Może zamiast tego przeczytaj Alchemika Coelho:p

W ślubie nie chodzi o przysięgi czy miłość, ale o korzyści.
W kościelnym o seks bez grzechu
W państwowym o upusty za tworzenie nowych obywateli.

Wiara to najtańszy psycholog.
A wierzący nie interesują się Biblią.
Nikt jej nie czyta, bo jej Bóg jest nieakceptowalny.
Lepiej mieć własne wyobrażenie Boga.
Takiego opiekuńczego ojca, który kocha i wybacza.
Instrument akceptacji i rozwiązywania problemów psychicznych.

"tu i teraz" - nie istnieje!
Żyjemy w przeszłości i przeszłością - tak mówi biologia:)
A fizyka mówi "nikt nigdy się nie rodzi i nie umiera".
Więc życie pozagrobowe istnieje, jako prawo zachowania energii.

Moralność każdy ma własną.
Możesz robić najgorsze świństwa i być człowiekiem moralnym.
Np stawiać na egoizm, jak w Twoim przypadku.
A zachowania etyczne zawsze budzą kontrowersje.

Chcesz kobiety, która gotowa jest wszystko rzucić i wyjechać?
A czy Ty jesteś gotów to zrobić, jeśli będzie Ci się powodzić?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Kłapouchy, poglądy autora różnią się od poglądów Twoich i moich.
Szuka kobiety podobnej do siebie.Poglądów nie zmieni.
Trzeba to uszanować, ponieważ gdyby był z kobietą o innym systemie wartości czyli pragnącej dziecka, stabilizacji, miłości a do tego wierząca, to prędzej czy później rozeszliby się.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tam nawet popieram te jego poglądy - tylko nie ich argumentacje:)
On jakby je przejął od kogoś z wygody.
Wcale nie rozumie dzisiejszych realiów z których one się wywodzą.
Chyba, że przestawia je ironizując, bez wiedzy kryjącej się za nimi.

Mam za to wątpliwości co do kobiet o wymienionych przez Ciebie wartościach.
Czy one pragną stabilizacji?
No nie wiem, większość tuż po ślubie, lub po kilku latach, zaczyna odczuwać pustkę.
Stabilizację uznają za nudę.
Brak im tego co miały jako dziewczyny; nastolatki czy studentki.
Zwykle z nudów szukają zwady lub powodu do zdrady.

Odmienny system wartości nie musi wywoływać rozpadu związku.
Przy odpowiedniej osobowości i uczuciu można to przezwyciężyć.
Za to egoizm niszczy związki nawet, gdy ma się podobny system wartości.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Kłapouchy, są kobiety, które mając męża i dzieci odczuwają satysfakcję...Gdy się nudzą, to znajdują sobie inne miłe zajęcia nie związane ze zdradą.
Skok w bok może dać satysfakcję, ale na chwilę.Potem przychodzi pustka i gorycz nawet po wielu latach.
Egoizm niszczy nie tylko związek, człowiek poprzez takie zachowania dąży do zniszczenia samego siebie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z pewnością są takie kobiety - i szczerze je podziwiam:)
Z pewnością są bardzo wyzwolone.
Muszą wszakże przeciwstawić się całej masowej kulturze.
Zaprzeczyć pędowi ku posiadaniu (także doświadczeń i silnych emocji).
Stabilizacja w tych czasach jest zwyczajnie niemodna.
Wręcz nieprzyzwoita, można by tak powiedzieć.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
młody człowieku ja ci zycze powodzenia
mysle jednak ze zdanie zmienic jeszcze kilka razy--O ZYCIU!
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tylko, który człowieku i które zdanie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
KŁAPOUCHY--jakos mi sie zdaje,ze ty niemłody jestes..a myle sie?
jesli tak -to przepraszam:)

pisałam do autora postu:):)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dlatego zapytałem, bo nacisnęłaś "odpowiedz" pod moim postem.
Szanuj drzewko albo precyzuj do kogo piszesz - unikniesz nieporozumień.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
ockey!
buziaki:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Kłapouchy

Ja tam nawet popieram te jego poglądy - tylko nie ich argumentacje:)
On jakby je przejął od kogoś z wygody.
Wcale nie rozumie dzisiejszych realiów z których one się wywodzą.
Chyba, że przestawia je ironizując, bez wiedzy kryjącej się za nimi.

k7: motyla noga, no... normalnie mnie uraziłeś ;-)
Nie, nie przejąłem od nikogo poglądów, w przeciwieństwie do Ciebie. Ale nie chcę wdawać się w niekonstruktywną sprzeczkę.
Powiedz mi, czemu moje argumenty są złe, nie rzucając przy tym pospolitymi frazesami czy stwierdzeniami które usłyszałeś na ostatnim kazaniu - bo to nie są żadne argumenty? Dlaczego w ogóle sądzisz, że ja kogokolwiek do czegokolwiek miałbym nakłaniać i cokolwiek argumentować? Nie sądzę, abyś był w ogóle w stanie zrozumieć moje przesłanie - błądzisz. Piszesz, że ja nie rozumiem dzisiejszych realiów - oświeć mnie, dlaczego tak sądzisz?

Mam za to wątpliwości co do kobiet o wymienionych przez Ciebie wartościach.
Czy one pragną stabilizacji?
No nie wiem, większość tuż po ślubie, lub po kilku latach, zaczyna odczuwać pustkę.
Stabilizację uznają za nudę.
Brak im tego co miały jako dziewczyny; nastolatki czy studentki.
Zwykle z nudów szukają zwady lub powodu do zdrady.

k7: współczuję Ci tego, jakich kobiet się "naspotykałeś" w życiu :-) Być może miałeś zwykłego pecha - prosta fizyka; ale równie dobrze być może tych inteligentnych, wyzwolonych, lojalnych i emocjonalnie stabilnych nie byłeś wart... ale nie mi to oceniać ;-)

Odmienny system wartości nie musi wywoływać rozpadu związku.
Przy odpowiedniej osobowości i uczuciu można to przezwyciężyć.
Za to egoizm niszczy związki nawet, gdy ma się podobny system wartości.

k7: co za bzdura... owszem, można wszystko przezwyciężyć, tylko po co? A to że egoizm buduje, a nie niszczy, pokazuje samo życie. Wszyscy, w tym Ty, próbujecie ratować świat i dawać rady... ale sami wymagacie kompletnej rehabilitacji waszego systemu wartości i poglądów na świat. Egoizm (między innymi) uczy, aby najpierw uleczyć siebie, aby mieć siły na leczenie i pomoc innym. Dlaczego kojarzysz słowo "egoizm" z czymś złym?
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
>Nie, nie przejąłem od nikogo poglądów, w przeciwieństwie do Ciebie.
>Ale nie chcę wdawać się w niekonstruktywną sprzeczkę.

Znów zmyślasz, zarzucając mi coś o czym nie masz pojęcia.
A w taką sprzeczkę chcesz się wdawać, tylko mój spokój ci nie pozwala:)

>Powiedz mi, czemu moje argumenty są złe, nie rzucając przy tym pospolitymi frazesami czy stwierdzeniami które usłyszałeś na ostatnim kazaniu - bo to nie są żadne argumenty?

Nie powiedziałem, że są złe - znów zmyślasz.
Nie chodzę ani nie wygłaszam kazań - znów zmyślasz.
Nie podałem żadnych argumentów, więc twoje zmyślone nie istnieją.

> Dlaczego w ogóle sądzisz, że ja kogokolwiek do czegokolwiek miałbym nakłaniać i cokolwiek argumentować?

Nic takiego nie powiedziałem - znów zmyślasz.

>Nie sądzę, abyś był w ogóle w stanie zrozumieć moje przesłanie - błądzisz.

Tu nie zmyślasz, tylko się mylisz:)

>Piszesz, że ja nie rozumiem dzisiejszych realiów - oświeć mnie, dlaczego tak sądzisz?

Pierwsze normalne zdanie, więc na to pytanie mogę Ci odpowiedzieć.
Dzieci w naszych czasach można nie chcieć z wielu powodów, np:
- Z powodów zdrowotnych (chorób własnych lub dziedzicznych).
- Z powodów materialnych (biedni tworzą biednych potomków).
- Z powodów zawodowych (poświęcenie się karierze - trwającej).
- Przez brak predyspozycji osobowych (niezdolność do miłości, brak cierpliwości).
- Przez świadomość braku możliwości zapewnienia im zdrowia i szczęścia.
- Z powodu nielubienia świata i ludzi.
- Z powodów religijnych (np ruch ostatniej generacji).
- Z powodów ekologicznych (ziemia jest przeludniona).
Oraz wielu innych.
To przykłady myślenia obecnymi realiami.
Twój powód jest dziecinny i nie ma nic wspólnego z wyzwoleniem czy rozumieniem realiów.

>współczuję Ci tego, jakich kobiet się "naspotykałeś" w życiu :-)

Nie napisałem, że doświadczyłem tego osobiście - znów zmyślasz.

>równie dobrze być może tych inteligentnych, wyzwolonych, lojalnych i emocjonalnie stabilnych nie byłeś wart...

Nie wiesz o mnie nic - więc znów zmyślasz.

>ale nie mi to oceniać ;-)

To prawda, ale i tak to zrobiłeś i będziesz robił - taki jesteś.

>owszem, można wszystko przezwyciężyć, tylko po co?

Nie napisałem wszystko, ale "to" - więc znów zmyślasz.

>A to że egoizm buduje, a nie niszczy, pokazuje samo życie.

Z punktu widzenia egoisty - buduje co jego.
Może i samo życie, ale też życie samemu.

>Wszyscy, w tym Ty, próbujecie ratować świat i dawać rady...

Nie próbuje ratować świata ani dawać rad - znów zmyślasz.

>ale sami wymagacie kompletnej rehabilitacji waszego systemu wartości i poglądów na świat.

Tego nie możesz wiedzieć - czyli znów zmyślasz.

>Egoizm (między innymi) uczy, aby najpierw uleczyć siebie, aby mieć siły na leczenie i pomoc innym.

Uczy, ale bez tej końcówki.
Bo po co egoista miałby tracić czas na innych, skoro może wykorzystać go dla siebie?
Przykład w Tobie, przecież nie chcesz uleczać siebie i innych, a podróżować.

>Dlaczego kojarzysz słowo "egoizm" z czymś złym?

Nie napisałem tego - znów zmyślasz.

Naprawdę długa droga przed Tobą.
Powinieneś zacząć od poprawy swojego rozumowania i pisania.
Myśleć pytaniami i pytać, zamiast zarzucać komuś swoje wymysły na jego temat.
I lepiej zacznij szybko, bo świat Cię zje i wypluje.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pięknie zrozumiane i napisane, Graszka... ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rozebrałeś moją wypowiedź na czynniki, pozwól że i ja sobie pofolguję ;-)

>Nie chce dzieci z egoizmu?
>Poważnie, to Twój argument na nieposiadanie dzieci?
>Toć to dokładnie ten sam, który mają ci chcący mieć dzieci.

...tak, to się nazywa altruizm, i wiem że są osoby, które z tego powodu chcą mieć dzieci. Ja nie chcę przez egoizm - wolę myśleć i dbać o siebie i o osoby najbliższe, ale NIE O DZIECI... chyba że nie swoje :-) A z tymi też mam całkiem niezły kontakt.

>Spędzić życie na podróżach?
>Jakie to puste.
>Tego chcą wszyscy zagubieni, bez znajomości siebie i pomysłu na >życie.
>Może zamiast tego przeczytaj Alchemika Coelho:p

Puste? Doprawdy? Widzisz, mów co chcesz, ale puste dla mnie jest siedzenie na du... i produkowanie kolejnych podatników w celu wsparcia naszego niepełnosprawnego umysłowo i emocjonalnie Państwa. Podróże są dla ludzi otwartych i o szerokich horyzontach. Ludzie o Twoich poglądach lepiej niech zostaną w swoich norkach. Dla podróżnika takie osoby to jak komary podczas wspinaczki na szczyt...

>W ślubie nie chodzi o przysięgi czy miłość, ale o korzyści.
>W kościelnym o seks bez grzechu
>W państwowym o upusty za tworzenie nowych obywateli.

"tworzenie nowych obywateli" - perfekcyjnie to ująłeś ;-)
Jedyną korzyścią jaką tu widzę to ślub cywilny i związane z tym pewne "bonusy" czysto prawne. Aczkolwiek ma on tez i wady.
Ale seks bez grzechu? Ja bym napisał inaczej: byłoby grzechem bez seksu! ;-)

>Wiara to najtańszy psycholog.
>A wierzący nie interesują się Biblią.
>Nikt jej nie czyta, bo jej Bóg jest nieakceptowalny.
>Lepiej mieć własne wyobrażenie Boga.
>Takiego opiekuńczego ojca, który kocha i wybacza.
>Instrument akceptacji i rozwiązywania problemów psychicznych.

Ten psycholog sam powinien się leczyć. Niestety nikt o tym nie pomyśli. Wiara jest ślepa.
Po co Ci w ogóle jakiekolwiek wyobrażenie Boga? Dlaczego doszukujesz się w życiu/świecie jakiegoś ukrytego dna? Dorabiasz sobie historie o bogu, opiekuńczym ojcu który jest miłosierny, wybacza i chroni. Tylko że taki twór nie istnieje. Możesz co najwyżej wierzyć, że on istnieje, jednak to nie zmienia faktu, że sama wiara nie powoduje materializacji twoich emocji. Jesteś - jak reszta Twoich wierzących kompanów - w totalnie błędnym kole.
Jest dużo prostszy sposób na powołanie do życia boga: weź plastelinę, ulep zgrabną figurkę i nazwij ja "bóg" - voila, bóg w 5min gotowy.... tak, jestem sarkastyczny, ale zrozum, że takiego właśnie "boga" tworzysz sobie w głowie za każdym razem, kiedy o nim pomyślisz, lub o coś go poprosisz.

>"tu i teraz" - nie istnieje!
>Żyjemy w przeszłości i przeszłością - tak mówi biologia:)
>A fizyka mówi "nikt nigdy się nie rodzi i nie umiera".
>Więc życie pozagrobowe istnieje, jako prawo zachowania energii.

Twoja wypowiedź sugeruje, że niewiele wiesz o otaczającym świecie i o tym jak on działa.

>Moralność każdy ma własną.
>Możesz robić najgorsze świństwa i być człowiekiem moralnym.
>Np stawiać na egoizm, jak w Twoim przypadku.
>A zachowania etyczne zawsze budzą kontrowersje.

A to ciekawe, uważasz egoizm za "najgorsze świństwo"? Tak, moralność jest efektem działania ewolucji i każdy się z nią rodzi, z taką podstawową - "jeśli Cię nie zabiję, to może mi pomożesz, i vice versa". Społeczna postawa i reakcje międzyludzkie budują moralność - nie książka :-)

>Chcesz kobiety, która gotowa jest wszystko rzucić i wyjechać?
>A czy Ty jesteś gotów to zrobić, jeśli będzie Ci się powodzić?

Oczywiście, że tak. Nigdy nie piszę tego, czego nie chcę napisać i o czym nie jestem przekonany. Twoje pytania są zbędne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Altruizm i egoizm to dwa odmienne sposoby myślenia.
Ty nie chcesz mieć dzieci z egoizmu - bo chcesz szaleć.
Ludzie zwykle chcą mieć dzieci z egoizmu - chęci posiadania.
Właściwie się od nich nie różnisz.
Macie tylko inne gusta co do tego, co chcecie mieć.

Egoista co chce "dbać o siebie i osoby najbliższe" - to wzajemnie się wyklucza.
Dlatego nie wierzę w ostatnią linijkę Twojej wypowiedzi.
Jako egoista nie zrezygnowałbyś ze swojej korzyści na rzecz czyjejś korzyści.

> Podróże są dla ludzi otwartych i o szerokich horyzontach.

Wręcz przeciwnie.
Dla ludzi którzy chcą poszerzać swoje horyzonty - a to wielka różnica.
Szerokie horyzonty to trzeba mieć myślowe.
Od podróżowania to one się nie tworzą.
Zwykle podróżujący nawet nie widzą na co patrzą.
Wracają i opowiadają jak tam jest inaczej:d
Co świadczy o tym, że nic nie widzieli.
Patrzyli powierzchownie, niczym na inne napisy na reklamach;)

>Wiara jest ślepa.

Gdyby nie była ślepa, to byłaby wiedzą:)

>Dlaczego doszukujesz się w życiu/świecie jakiegoś ukrytego dna?

Bo są ich tysiące!
Słyszałeś np o Koincydencji?:)
Nawet nie liznąłeś rzeczywistości a myślisz, że podróże poszerzą Twoje horyzonty.
Najdalej możesz zajść w swojej głowie - nie na nogach.
Odwiedzając inne miejsca tylko tracisz czas.
To pusta przyjemność, niczym chodzenie po galeriach handlowych.

>Tylko że taki twór nie istnieje.

Nie da się udowodnić istnienia lub nieistnienia Boga (jakiegokolwiek).
Jego istnienie i nieistnienie to kwestia wiary.
Dlatego ateizm to tylko kolejna religia;)

>sama wiara nie powoduje materializacji twoich emocji

Można o tym polemizować, nawet na podłożu naukowym.
Siła wiary jest naprawdę potężna.
Powie Ci to każdy kto wyszedł z depresji i każdy kto osiągnął sukces.
I nic tak nie materializuje emocji jak wiara.

>Jest dużo prostszy sposób na powołanie do życia boga:
>weź plastelinę, ulep zgrabną figurkę i nazwij ja "bóg" - voila, bóg w 5min gotowy.

Mówisz o powołaniu do życia, więc wierzysz, że on żyje?:)
I czy on działa?

To jak z placebo:
Gdy jesteś przekonany, że to prawdziwy lek, to wiara może Cię uzdrowić.
Lecz jeśli wiesz, że to placebo, to czy placebo może zadziałać?

Osobiście nie oddaje czci żadnemu bóstwu.
Nie znam żadnego wartościowego bóstwa.
Nie twierdzę jednak, że one nie istnieją, bo co mi z tego?

>Twoja wypowiedź sugeruje, że niewiele wiesz o otaczającym świecie i o tym jak on działa.

Twoja skromna odpowiedź świadczy, że nawet nie zrozumiałeś co napisałem:)

I jeszcze szereg Twoich insynuacji na mój temat:

>Ludzie o Twoich poglądach lepiej niech zostaną w swoich norkach.

>Po co Ci w ogóle jakiekolwiek wyobrażenie Boga?

> Dlaczego doszukujesz się w życiu/świecie jakiegoś ukrytego dna?

> Dorabiasz sobie historie o bogu,

>Jesteś - jak reszta Twoich wierzących kompanów - w totalnie błędnym kole.

> takiego właśnie "boga" tworzysz sobie w głowie za każdym razem, kiedy o nim pomyślisz, lub o coś go poprosisz.

Lubisz zmyślać, jak widać po Twoich wypowiedziach.
Idealnie pasujesz do tego:
"niepełnosprawnego umysłowo i emocjonalnie Państwa"
A jeśli uważasz, że:
"Podróże są dla ludzi otwartych i o szerokich horyzontach."
To na pewno nie są dla Ciebie:d
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Kłapouchy

Wybrałeś kilka moich zdań z kontekstu - mało to elokwentne było.

Hmmm... Czyżbyś uważał, że szerokie horyzonty myślowe powstają podczas siedzenia w swojej norze i przeglądania sieci? Gratulacje! Nie będę się spierał z nonsensem, który tu wylałeś. Wyjdź z nory, pogadaj z ludźmi, pojedź do ciekawego miejsca, a zobaczysz, co to jest poszerzanie horyzontów...
Piszesz, że ja nie liznąłem rzeczywistości... czy Ty w ogóle wiesz co to słowo oznacza? Na pewno nie podróżowanie w głowie i poszerzanie horyzontów przez patrzenie w "okno". Otwórz to "okno", przewietrz trochę, bo śmierdzi mi tu jakimś poPISującym się, konserwatywnym kaznodzieją o poglądach ze średniowiecza.

O rzeczywistości możesz mówić, jak ją poznasz. A można to robić na wiele sposobów, m.in. podróżując. Podróże są dla mnie, bo świetnie się w nich czuję, nic Ci do tego. Pozwalają poznawać ludzi, kultury, zwyczaje, miejsca. Uczą nowego spojrzenia na świat. Uczą, że granice można przekraczać. Uczą innych sposobów radzenia sobie z problemami, o których nigdy byś nie pomyślał. Uczą cierpliwości i pokory. Uczą radzenia sobie z wieloma, często nowymi sytuacjami. Naprawdę myślisz, że jesteś w stanie się tego nauczyć w swojej norce? No proszę Cię... Pamiętaj, ludzie mają imię, ciało i osobowość, a nie rozszerzenie pliku ".JPG". Ale nie dowiesz się tego, dopóki nie wyjdziesz z nory.

Co do boga - to był sarkazm, nie wierzę w niego i nie powołuję go do życia. Przytoczyłem figurkę dla analogii. Strasznie opornie idzie Ci zrozumienie prostej treści. I nie, nie zmyślam, pokaż mi proszę choć jeden zmyślony fragment...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 3
>I nie, nie zmyślam, pokaż mi proszę choć jeden zmyślony fragment...

Toć je zacytowałem, i skomentowałeś to na początku, słowami:

>Wybrałeś kilka moich zdań z kontekstu - mało to elokwentne było.

Bardziej pokazać Ci już nie mogę.
Oczu Ci swoich nie pożyczę.

Odnośnie reszty.
Tak, masz większe szanse poszerzyć swoje horyzonty siedząc w necie niż podróżując.
Wspominasz średniowiecze, lecz właśnie średniowieczną metodę wybierasz.
Wtedy było mało książek to ludzie podróżowali by... o właśnie, by się uczyć!
Poznawanie innych kultury było tylko przy okazji.
Teraz masz biblioteki, telewizję i internet.
Możesz w godzinę dostać kompilację wiedzy jaką podróżnik zdobywa tygodniami.
Ale wykorzystując tą godzinę możesz nauczyć się dwa razy więcej nie czerpiąc z innych kultur.

Podróże mają to do siebie, że ludzie wpadają tam na krótko i zaraz wracają.
Ludzie mało bystrzy patrzą powierzchownie.
Zachwycają się kolorami, jedzeniem i pozorną innością.
Niektórzy zachłysną się i postanowią zamieszkać w kraju który odwiedzili.
Po kilku latach psioczą, jak na swój kraj, gdy tu mieszkali.
I oczywiście mówią jak tęsknią za Polską, jak ją kochają i czego im brakuje.
Głupi!

Ludzie mają imię, ciało i osobowość, ale to wciąż te jpg:)
Imiona mają wszędzie podobne - kwestia historyczna.
Ciała mają wszędzie podobne - to biologia.
I osobowość mają wszędzie podobną - to psychologia.
Ludzie wszędzie są tacy sami.
Podobne miejsca, kultura etc
Czasem tylko potrzeba więcej czasu by to dostrzec i zrozumieć.
I gdy ten czas nadchodzi dostrzegasz, że horyzonty rozwinąłeś mizernie.

Twój styl rozmowy pokazuje, jaki jesteś.
I podróże nie pomogą Ci pozbyć się tego zacietrzewienia.
Nie wyleczą Cię z wmawiania komuś kim jest.
Tego jadu w postrzeganiu swojego kraju.
I politycznego fanatyzmu.
Będziesz tylko przynosił wstyd innym Polakom, jak wielu "podróżników".

Najpierw się zmień.
Posadź tyłek w swojej norce - jak to nazywasz.
Zacznij myśleć.
Poznaj siebie.
I sam się przekonasz, jak pustym jest podróżowanie.
Choć to będzie Twój najmniejszy problem:)
Większym będzie zaakceptowanie swojego pustego życia.
I zrozumienie, że podróże to tylko sztucznie stworzony cel, aby nadać życiu sens.
Niczym tworzenie dzieci.
Tylko, że ludzie tworzący dzieci mają dzieci, a Ty pozostajesz z niczym:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
k7 , ale że jak :

- chcesz kobietę wyzwoloną gotową zostawić/spieniężyć wszystko i wyjechać - to chyba nie najlepszy materiał na "sympatię życia" ?

Wyobraź sobie po 3 latach znajomości wracasz z pracy , a tam luba się pakuje na pytanie co się dzieje słyszysz : " A wiesz wczoraj kochałam się z Jackiem , doszłam w 5 minut , on ma coś w sobie , ale chcę być z tobą fer dzwoniłam już do agencji nieruchomości, Pani obiecała że znajdzie klienta na nasze mieszkanie w tydzień , więc kasę podzielimy , cześć Pa fajnie było, Buziak :* ?

Jesteś jakby to ująć "wyzwolony" i szukasz kobiety "wyzwolonej" tak samo jak ty , a może nawet bardziej - to w teorii brzmi pięknie , ale przy pierwszym większym problemie rozsypie się prawdopodobnie jak domek z kart.

Zresztą szukanie kogoś takiego samego jak "ja" jest wg mnie głupotą po co mi ktoś kto myśli , rozumuje i zachowuje się tak samo jak ja?

Nuda, nuda, nuda. Mając ekspres do kawy nie kupujesz przecież następnego ekspresu do kawy , tak samo jest ze związkiem z inną osobą. Jak już chcesz w taki sposób zaczynać poszukiwania wybranki to spróbuj znaleźć kogoś z kim będziesz się uzupełniał tak dalej zajdziecie i łatwiej pokonacie najprzeróżniejsze przeszkody.

Ale największym szczęściem jest chyba poznanie kogoś przez wzajemne zauroczenie, zakochanie czy jak to tam zwą, które z czasem przechodzi w fascynacje, zaufanie do siebie nawzajem i pewność że zawsze będziesz mógł liczyć na tą drugą osobę , a gdy oboje są rozwinięci emocjonalnie (co w dzisiejszych czasach normą nie jest ) to klucz do szczęścia jest już na wyciągnięcie ręki.

I może warto zaczekać na to coś....
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1
> Zresztą szukanie kogoś takiego samego jak "ja" jest wg mnie głupotą po co mi ktoś kto myśli , rozumuje i zachowuje się tak samo jak ja?

Wg mnie nie jest głupotą. Przeciwieństwa się przyciagają, to prawda, ale to bardzo trudne związki.
Jednym z takich tematów nie do przejścia jest potomstwo. Następnym ciężkim ślub.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
A jak kobieta będzie chciała ślubu i dziecka bardzo bardzo?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
> A jak kobieta będzie chciała ślubu i dziecka bardzo bardzo?

Musi znaleźć faceta, który również tego chce. Nie takiego, który się zgodzi wbrew sobie, ponieważ to na dłuższą metę nie uda się.

Pytasz mnie jakbym była facetem, a nim nie jestem. Omijałabym takie kobiety, ponieważ bylibyśmy niezgodni co to ważnych kwestii, ale wdr np. lubi takie skrajoności, więc co człowiek to opinia.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wdr!!!!!!!
az mnie zatkało...:):)
to ty taki potrafisz byc!:):);):):)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
@wdr

Wyobraź sobie po 3 latach znajomości wracasz z pracy , a tam luba się pakuje na pytanie co się dzieje słyszysz : " A wiesz wczoraj kochałam się z Jackiem , doszłam w 5 minut , on ma coś w sobie , ale chcę być z tobą fer dzwoniłam już do agencji nieruchomości, Pani obiecała że znajdzie klienta na nasze mieszkanie w tydzień , więc kasę podzielimy , cześć Pa fajnie było, Buziak :* ?

k7: To się nazywa brak lojalności i faktycznie jest pewnym problemem dziś, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, ile związków się rocznie rozpada. Ale kobieta o poglądach zbliżonych do moich będzie z pewnością pozbawiona tej wady, braku lojalności, tak jak i ja jestem.

Jesteś jakby to ująć "wyzwolony" i szukasz kobiety "wyzwolonej" tak samo jak ty , a może nawet bardziej - to w teorii brzmi pięknie , ale przy pierwszym większym problemie rozsypie się prawdopodobnie jak domek z kart.

k7: nie zrozumiałeś/aś kompletnie tego co napisałem w pierwszym poście. Dlaczego słowo "wyzwolony" stawiasz na równi z "nie lojalny" ? Nic się nie rozsypie. Inteligentna relacja bazująca na głębokiej przyjaźni i chęci podążania wspólnie przez życie to po stokroć bardziej solidny fundament niż wszystkie te Wasze "funta kłaków" nie warte przysięgi i umowy.

Zresztą szukanie kogoś takiego samego jak "ja" jest wg mnie głupotą po co mi ktoś kto myśli , rozumuje i zachowuje się tak samo jak ja?

Nuda, nuda, nuda. Mając ekspres do kawy nie kupujesz przecież następnego ekspresu do kawy , tak samo jest ze związkiem z inną osobą. Jak już chcesz w taki sposób zaczynać poszukiwania wybranki to spróbuj znaleźć kogoś z kim będziesz się uzupełniał tak dalej zajdziecie i łatwiej pokonacie najprzeróżniejsze przeszkody.

k7: piszesz takie powszechnie znane frazesy: "przeciwieństwa się przyciągają" itd. jednak natura dowodzi, że to podobieństwa się przyciągają. Nie chcę tu wdawać się w za długą dysputę, ale weź pod uwagę choćby wszelkie zgromadzenia, szkoły, koła, grupy itd. Czy w grupie surferów znajdziesz szachistę? (Tylko nie łap mnie za słówka, chodzi o hobby przewodnie :-)) Piszesz tak, dlatego że nie chce Ci się nawet zrozumieć jak działa świat. Przyjmujesz za pewnik tępe frazesy... a potem męczysz się z partnerem tylko dlatego, że się nie dogadujecie... bo jak macie się dogadać, skoro jesteście tak różni? A najlepsze w tym jest to, że potem takie osoby zwalają to na los, ergo: swój osobisty krzyż, szczególnie ci wierzący.

Ale największym szczęściem jest chyba poznanie kogoś przez wzajemne zauroczenie, zakochanie czy jak to tam zwą, które z czasem przechodzi w fascynacje, zaufanie do siebie nawzajem i pewność że zawsze będziesz mógł liczyć na tą drugą osobę , a gdy oboje są rozwinięci emocjonalnie (co w dzisiejszych czasach normą nie jest ) to klucz do szczęścia jest już na wyciągnięcie ręki.

I może warto zaczekać na to coś....
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moim zdaniem...
(napiszę krótko ogólnie bo nie mam czasu na analizę każdego zwrotu)

Jeszcze raz

Największe powodzenie na sukces (czyt:szczęście) będzie gdy zaczniesz poszukiwania od osoby która cię zauroczy, przy której poczujesz "tak to chyba jest ta" i gdy oboje będziecie podkreślam rozwinięci emocjonalnie (ty też ;) to zobaczysz że spojrzenie na ślub, wiara partnera itd to są pierdy, szczegóły od których wasze szczęście tak naprawdę nie zależy, a dla ludzi rozwiniętych emocjonalnie pierdy nie są żadną przeszkodą.

Co do dzieci :
lepsze Audi w garażu niż pieluchy - ok , tylko pamiętaj że priorytety w życiu czasem się zmieniają i samo Audi w garażu z czasem to może być za mało dla ciebie i zacznie ci z czegoś brakować jakiejś dodatkowej radości i szczęścia. Czegoś czego w pobliskim salonie czy sklepie nie kupisz tak z dnia na dzień. I wbrew pozorom nie mówię tu o nowym spojlerze do Audi więc nie wykluczaj definitywnie tego.
Priorytet nie chcę w przyszłości mieć dzieci i od tego uzależniam czy będziemy razem czy nie to naprawdę zły klucz do szukania szczęścia.

Jeżeli poszukiwania zaczniesz od kogoś jak to napisałem identycznie myśli , ma te same zainteresowania bardzo szybko może dojść (nie musi , ale i tak dochodzi ;) ) do tak zwanego wypalenia. Człowiek ma coś w sobie takiego że ciągnie go do rzeczy nowych, nieznanych, nie odkrytych i z czasem będziesz chciał , aby partner czymś cię zaskoczył , a czym cię zaskoczy np po 5 latach osoba będąca twoim lustereczkiem ?

Możesz się nie zgadzać , ale żyję prawdopodobnie kilkanaście lat więcej na tym świecie i tak to widzę... dylematy miałem podobne.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 3
"Priorytet nie chcę w przyszłości mieć dzieci i od tego uzależniam czy będziemy razem czy nie to naprawdę zły klucz do szukania szczęścia."

- mam tu na myśli tylko i wyłącznie związki heteroseksualne ;] żeby nie było :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wdr, bardzo mądra odpowiedź, nie spodziewałam się:)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 7
Odezwała się największa chorągiewka tego forum - to jak, jesteś Graszka czy Maciek?
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 4
@Mikro
jak zalogowana to Graszka a jak niezalogowana to Maciek ;)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
M30+, no właśnie wracam z Hydeparku i przyznam - nie spodziewałam się...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
@Mikro
w wątku o ptaku tez był niejaki Maciek. Ciekawe, czy to ten sam?
Poza tym, chyba niewiele osób się spodziewało...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Dzięki za przypomnienie, zastanawiałam się właśnie, w którym to wątku wystąpił jeszcze Maciek...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
I znalazłam:
Re: Klub ludzi nie lubiących ptaka ...

Maciek:
>@mikronezja Ty byś bez wazeliny weszła w tyłki Sadylowi i Crossowi.Nie podlizuj sie tak kobieto
@ex nie ciagnij dluzej tego watku bo maglujesz wiecznie te same slowa.zaraz zaczne haftowac.
@Art Twoje nieudaczne wpisy sa takie niemadre czasem co z Ciebie za facet w ogole?
@Ilona wynajmnij detektywa.To bardzo bardzo interesujace

> @Maggi nie ośmieszaj mnie.Nie identyfikuje sie z nikim z was
@Mikro ty bys takich rzeczy nie wypisywala, chyba sama zes sie tych procentow nawdychala.usiadz golymi posladkami na pokrzywy zobaczysz co to sa doznania.

>@ ex łotrze. Ty bluzgales jak szalony.
Oni się obrazili, bo nigdy w zyciu nie uslyszeli od nikogo zadnego wyzwiska.Ty byłes pierwszy.I oni maja taaaaaaki uraz w psychice, ze nie sa w stanie o tym poprostu zapomniec i dac zyc.
Jak nie mozecie zyc tym ze kiedys ex na was nap....to idzcie na terapie!
Ja pier...ludziska żal.jest mi was zaje...scie żal.

>@Art
Na tym forum jestem od niedawna.Nieobchodzi mnie ta sprawa.Wystarczy ze czytam co tu teraz jest wypisywane.A ty jakis zakochany w niej? bo twoje tlumaczenia to jakby jaki poplątaniec pisal
Ja jako osoba niezwiazana z forum pisze to co widze tu i teraz joł.

>@Sadyl
Znajdź mi jedno zdanie w którym zostało wypomniane przeze mnie ze napisales "O JA PIER.."nie wchodze na muzyczne watki bo sa polukrowane.
Mam prawo oceniac ludzi po tym co czytam.Tak samo ty masz prawo napisac ze jestem uposledzony.
W taki sposob nie tylko ja oceniam ten watek.
Milej niedzieli niech milosc i pokoj bedzie z toba.

BTW: dodam jeszcze JOŁ!

oraz

> @Art ja nic nie musze i nic nie chce.Weź ty zamknij się w piwnicy na klodke, a klucz polknij, ktos sie toba bawi chlopie otworz oczy
@ex wez te ksiezniczke od siedmiu gór i mórz zostaw dla jej ślubnego

Hmm, rozdwojenie jaźni? ;)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Czy to wpisy Graszki, czy też był sobie jakiś Maciek, którego styl Graszka postanowiła naśladować? Tego się pewnie nie dowiemy ;)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Słusznie, należy tropić wroga, wytropić i skutecznie wyeliminować. Absolutnie się zgadzam^^ Przy okazji można się pochylić nad zorganizowaniem jakiegoś sądu koleżeńskiego nad Graszką, powinna złożyć najpierw samokrytykę, a potem poddać się dobrowolnej karze.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
A na koniec trzeba ją będzie ukamienować. :)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ale coś Wam powiem
Halewicz np pisze z mojego dawnego IP a ostatnio nawet admin mnie zbanował (nie wiem czy tak się mówi/pisze), w każdym razie zablokował bo podobno pod artykułem o bójce i kibolach z Gdyni wypisywałam same wulgaryzmy. Więc chyba nie zawsze to rozdwojenie jaźni
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
IP nie jest wyznacznikiem tego, kto pisze pod nim. Ale zwróćcie uwagę, że w wątku w którym zainterweniował Admin, wypowiedź Maćka/Graszki ma całkiem inne IP od IP Graszki zalogowanej. Może więc Admin ma jakiś inny sposób na identyfikowanie piszących?
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli admin137 w wątku Podoba mi się dzisiejsze motto robi wpis o treści:
>Ja zadziałałem. Oczywiście pkt 8 Regulaminu Forum był podstawą tego działania.
I robi to po zmianie nicka z Maciek na Graszka, to chyba nie ma tu się nad czym zastanawiać?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
Zajrzałam tu przed zerknięciem na HP, fakt to zmienia postać rzeczy
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
O ile się nie mylę,nie jest tu podawany cały nr IP.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nieporozumienie przedyskutowałam z Adminem:-)
Administracja na tak dużym forum to ciężka praca.No cóż Admin też człowiek:-)
Cross, ukamienowanie nie będzie niestety albo stety, ale za to z chęcią możemy zrobić wszyscy bitwę na śnieżki:-))))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 4
Adminie....skoro popełniłeś błąd to Graszce należą się oficjalne przeprosiny bo to bardzo nieprzyjemna sytuacja i mogła dotknąć każdego z nas.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 4
@Graszka - jeśli tak jest, to bardzo się cieszę :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Inka, nikomu nic się nie należy.Admin nie musi mnie za nic przepraszać publicznie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Znamiennym jednak są ferowane wyroki przez niektóre osoby (nie będę wskazywać palcem w tej chwili, choć mogę), gdzie bez twardych dowodów dokonano sądu nad Graszką.
Jakież to typowe...dzikość trybunów ludowych, wrzaski "na pohybel!!!" i zanim niezawisły organ sądowy wyda prawomocny wyrok, biedna Graszka by już dyndała na szubienicy...

W zasadzie to nie Admin powinien przepraszać publicznie, a niektóre osoby, które, pisząc kolokwialnie, rzuciły się Graszce do gardła.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 4
Co ja słyszę? Graszka jest Maćkiem :D Jaka padaka
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
Ale teraz chcesz się tym epatować, po co? Nie widzę głębszego sensu aby ciągnąć ten temat i osobą Graszki wycierać przysłowiową podłogę.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 3
Nie mam pojęcia o czym ty piszesz Hal.... :/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Masz. Zostawmy już ten temat.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ciekawe ogłoszenie i wątek. Ale napiszę krótko: gdy miałem 18 lat myślałem podobnie, mój 18-letni syn myśli obecnie podobnie. Takie zapewne prawa młodości. Trudno wyrokować, które podejście do życia jest lepsze: czy to, ze żyjemy chwilą, jak ten konik polny, czy to, że myślimy jednak trochę o przyszłości i pracujemy na nią jak mrówki.
Jednak jednego jestem pewien, że nie docenianie w życiu roli rodzica i patrzenie na dzieci przez pryzmat pieluch, to wielki błąd. I o ile u mężczyzny mógłbym to zrozumieć, to już u kobiety raczej nie.
Sam mam jedno dziecko i co pewien czas żal jednak ściska, że tylko jedno. Może to wyświechtane i staromodne powiedzenie, ale jednak rodzina jest najważniejsza. Jak masz fajną rodzinę, to nie ma problemu z Audi w garażu, z podróżowaniem, etc...
Poza tym podróżowanie prędzej czy później Cię znudzi lub zmęczy, a starość zapuka do drzwi szybciej niż myślisz...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dlaczego każdy próbuje innych przekonać do swoich racji?
Jesteśmy różni i mamy prawo żyć jak chcemy. Przekonywanie, że ktoś jest lepszy bo...
Nie mam dzieci i ich nie chcę. Mam do tego prawo. Tak, jestem kobietą. I mam prawo być egoistką.
Tak, miałam męża, wiem jak to smakuje. Teraz nie potrzebuję legalizacji związku.
I jeszcze parę innych "dziwactw" również posiadam.
Czekam na słowa oburzenia.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
zentivia...ode mnie "batów" na pewno nie będzie bo zgadzam się z Tobą:)jedyna moja uwaga,żyjmy tak,żeby inni przez nas nie płakali:D
Szanujmy swoje i czyjeś poglądy ,tylko tyle i aż tyle.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zentivia, to jest Twoje życie i masz prawo przeżyć je tak, jak tylko chcesz, zgodnie z własnymi, a nie narzuconymi zasadami.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
zentivia, bo to forum dyskusyjne.
Dyskusja polega na stawianiu tezy i jej obronie lub obalaniu.
I nie chodzi o pokazanie, kto jest lepszy, lecz jakie są argumenty za i przeciw.
To rozwija i pozwala spojrzeć na swoje życie dojrzalej i szerzej.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
"I nie chodzi o pokazanie, kto jest lepszy..."

W większości przypadków. Ale są też wyjątki. ;)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Niestety, ale mam wrażenie, że większość próbuje innych przekonać do swojej racji. Jestem lepsza, lepszy, bo mam dzieci, męża...
Chyba nie o to chodzi.
Ja czuję się ze swoim światem cudownie. I podzielam zdanie faceta, który utworzył wątek.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zentivia, myślę, że Ci się tylko wydaję.Nikt tu się nie wywyższa z tego powodu, może jedynie pokazuje różnicę.
Nie powinnaś mieć poczucia, że ktoś traktuję Ciebie gorzej z tego powodu.
Masz swój system wartości, jesteś wierna swoim przekonaniom i nie zmieniaj tego, bądź sobą.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Próba przekonania do swoich racji nie oznacza bycia lepszym.
Zawsze możesz próbować tego samego - to część dyskusji.
Dwie strony mogą pokazać swój sposób myślenia i postrzegania.
To część procesu wyzwalania się z błędnego myślenia.
Konieczność aby być wyzwolonym i rozumieć dzisiejsze realia.

Ten facet nie chce mieć dzieci z egoizmu, bo jego sensem życia są podróże.
Uważa przy tym, że wszyscy inni są głupsi i gorsi.
Dla mnie to żadne wyzwolenie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
A ja uważam, że to duże uproszczenie.
Skąd wiesz czego on chce?
Bo tak napisał?
Ma do tego pełne prawo. I nie nam to osądzać.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiem, tylko to co napisał.
Nam osądzać co napisał, bo to nasze prawo.
Skoro napisał na forum, to chyba po to by skonfrontować swoje słowa z forumowiczami.
W przeciwnym razie napisałby to w dziale ogłoszeń.

Czytałaś cały wątek?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Potrafię czytać ze zrozumieniem... Czytałam.
To wasze prawo? Ciekawe.
Napisał, bo szuka. A wy macie prawo go osądzać. Jedyne moralne prawo? Jestem zdegustowana. To jakieś średniowiecze???
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie, to nie jest średniowiecze, a forma faryzeuszowskiego postrzegania rzeczywistości i narzucania innym jedynie "prawilnego" poglądu na świat. Ale nie martw się, nie wszyscy reprezentują taki oportunistyczny radykalizm:)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
Zentivia....to jest prawo Kłapouchego;)...ja się zdecydowanie odcinam:)
Nie brałam udziału w dyskusji bo uważam,że nie mam nic do tego,że jest chłopak ,który szuka dziewczyny reprezentującej ten sam pogląd na życie.To jest wyłącznie jego sprawa.To "rozbieranie" jego wypowiedzi na czynniki pierwsze ,próba udowadniania mu,że myli się w wyborze takiej a nie innej drogi...jakie ma ktoś do tego prawo?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zentivia, każdy ma prawo mieć inne zdanie na ten temat.Bądź dobrym człowiekiem, postępuj zgodnie ze swoim sumieniem i nie przejmuj się innymi.Nikt za Ciebie nie przez życie nie przejdzie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Skoro czytałaś i przeczytałaś ze zrozumieniem, bo umiesz, to powinnaś wiedzieć, że on nie tylko szukał, ale wygłosił oświadczenie rozpoczynające dyskusję.
Nie napisał wyłącznie czego szuka, lecz w każdym punkcie starał się obrazić ludzi myślących i postępujących inaczej.
To on zaczął od wyzywania ludzi od idiotów.
Potem w każdym poście wmawiał mi co myślę, co mówię i kim jestem.
Ja zachowałem spokój i odparłem każdy jego argument.
Skoro on osądził wszystkich myślących i żyjących inaczej, dał mi tym moralne prawo do zrobienia tego samego - choć z większą klasą:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
To naprawdę ciekawe, jak piewcy praw i wolności obywatelskich z łatwością ograniczają je innym ludziom, jeśli ich widzenie świata nie koresponduje ze światopoglądem "piewców"^^
Bywam pryncypialny w wielu kwestiach, a takie postawy to już przesada...

@Kałapouchy - raczej autor poczuł się zaszczuty i kąsał na boki, a umiejętnie podjudzany, jeszcze bardziej desperacko walczył. Ze mną tak łatwo by nie poszło^^
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 4
"To naprawdę ciekawe, jak piewcy praw i wolności obywatelskich z łatwością ograniczają je innym ludziom, jeśli ich widzenie świata nie koresponduje ze światopoglądem "piewców"^^"

Prawda?

"Bywam pryncypialny w wielu kwestiach, a takie postawy to już przesada..."

He, he...:)))
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.

Stanisław Lem
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 4
@Kłapouchy

Skoro czytałaś i przeczytałaś ze zrozumieniem, bo umiesz, to powinnaś wiedzieć, że on nie tylko szukał, ale wygłosił oświadczenie rozpoczynające dyskusję.
Nie napisał wyłącznie czego szuka, lecz w każdym punkcie starał się obrazić ludzi myślących i postępujących inaczej.
To on zaczął od wyzywania ludzi od idiotów.
Potem w każdym poście wmawiał mi co myślę, co mówię i kim jestem.
Ja zachowałem spokój i odparłem każdy jego argument.
Skoro on osądził wszystkich myślących i żyjących inaczej, dał mi tym moralne prawo do zrobienia tego samego - choć z większą klasą:)

k7: Wyliczyłeś elementy Twojego postrzegania naszej dyskusji. Napisałeś co rzekomo robiłeś a co robiłem ja... potraktowałeś osoby czytające tę dyskusję jak idiotów, którzy nie wiedzą, co czytają, mając jednocześnie nadzieję, że pójdą Twoim tropem. Twoje stwierdzenie, jako rzekomego "innego", który ma prawo do osądzenia mnie, i robi to z "większą klasą", to żałosna kpina. To smutne, że w taki infantylny sposób musiałeś podbudować swoje małe zranione ego :-)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Spokojnie, nikogo nie przekonuję do swoich racji, tylko przedstawiam swój pogląd na tą sprawę. Jak komuś to da coś do myślenia, to OK, a jak nie, to to jego sprawa. Po to chyba jest to forum, czyż nie?

Prawdą jest, że coraz więcej osób decyduje się na życie w pojedynkę, bo coraz trudniej jest znaleźć odpowiednią połówkę (czyż to nie ironia naszych czasów?). Wymagania rosną po obu stronach, z czasem stają się nie do przeskoczenia. W pracy mamy sporo singli, prawie całe działy:)) Nikt ich nie potępia, pełna tolerancja. Widać jednak, że z wiekiem ta wolność zaczyna stawać się "niewolą". Dlatego pozwoliłem sobie na mój komentarz, aby na życie nie patrzeć tylko poprzez pryzmat chwili. Każdy i tak jednak decyduje za siebie.
Pozdrawiam
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witajcie ;-)

Mój projekt właśnie dobiega końca.

Dziękuję wszystkim za ciepłe i życzliwe słowa, szczególnie płynące na maila. Dziękuje tym, którzy odważyli się na konstruktywną krytykę. Dziękuję za zrozumienie ludziom otwartym, którzy nie zgadzając się w poglądach ze mną, mimo wszystko mnie nie potępili. Natomiast tym, którzy ocenili mnie i wydali wyrok, nie rozumiejąc "akt oskarżenia", szczerze współczuję. Jesteście jak wypalona pustynia. Do prawdziwego życia potrzebujecie całego oceanu kreatywności, motywacji, poczucia mocy sprawczej... ja Wam tego nie dam, mam dużo przyjemniejsze rzeczy do roboty... ;-) Ubolewam jedynie nad tym, że o ile sami się nie ogarniecie, nikt nie przyjdzie Wam z pomocą. Nikt nie pomoże Wam się otworzyć, nikt nie popchnie Was ku zmianom w myśleniu i postrzeganiu. Będziecie siedzieć w tych Waszych norkach żyjąc marzeniami, które nieuchronnie będą zabijane przez nakazy i zakazy Waszej religii lub ograniczonego światopoglądu. Będziecie do śmierci żyć starą jak świat afirmacją pod tytułem "pewnego dnia będę...". Ale Wy NIGDY "nie będziecie" (cyt.)

Nie mam do nikogo żalu, macie prawo mieć swoje zdanie, macie prawo mnie oceniać - sam zrobiłem to tu wielokrotnie. To ludzka rzecz - analizować, argumentować i oceniać. To dzięki takim starciom powstają ciekawe pomysły, konstruktywne idee - nie dzięki siedzeniu w norce i marnowaniu energii ;-)

Na dłuższą metę kłótnia nie ma większego sensu. Przestaje być konstruktywna, kiedy zaczynamy wytykać sobie osobiste przywary. Choć z drugiej strony jesteśmy ludźmi i nic co ludzkie... muszę przyznać, że szalenie zabawne było czytanie niektórych postów :-) Szczególnie ubawiłem się wypowiedziami pewnego Osła zwanego Kłapouchym (wybacz, jesteś tak komiczny w swoich argumentach, że nie mogłem się powstrzymać) ;-)

Wdałem się z Wami w dyskusję, chciałem poznać odsetek ludzi wg. mnie myślących otwarcie. Poruszyłem kilka naprawdę ważnych dla dorosłego człowieka tematów, jak rodzina, wiara, bezpieczeństwo. Te aspekty życia są dla każdego z nas czymś ważnym (czasem pożądamy ich obecności, czasem cenimy ich brak). Niektórzy podeszli do tematu bardzo powierzchownie, wręcz z totalną ignorancją. Rozumiem to nawet, jesteście zapracowani, utrzymujecie swoje rodziny, nie macie czasu na odpisywanie... ale kilka osób się odważyło i tym samym dało mi bardzo cenne informacje, za co im dziękuję.

Wyniki tego eksperymentu są naprawdę budujące. Zdecydowana większość z Was nie ma pojęcia ilu ateistów ma wokół siebie. Nie macie pojęcia, że ludzie od Was mądrzejsi, dojrzalsi (nie chodzi mi o wiek, a o dojrzałość emocjonalną), będącymi jednocześnie zadeklarowanymi ateistami i otwartymi racjonalistami, uczą Wasze dzieci w szkołach, wypisują Wam recepty, mówią "dzień dobry" codziennie rano, kiedy idziecie do pracy. To są osoby o szerokich horyzontach, które nie wdają się w dysputy jak ja to zrobiłem, z prostego powodu: nie wierzą, że ktokolwiek z Was mógłby zmień swoje żarliwe, konserwatywne poglądy. Szczerze mówiąc ja też w to nie wierzę.

Co do samego ateizmu... ktoś z Was napisał, że to kolejna religia. Poczułem się zobowiązany do skomentowania tej bzdury. Ateizm to nie jest religia. To brak wiary w nadprzyrodzonego boga, kimkolwiek/czymkolwiek by on był. Tak jak ciemność nie jest innym rodzajem światła, ale jego brakiem. Niektórzy kompletnie mylą pojęcie ateizmu z fanatyzmem i radykalizmem. Wydaje się im, że ateizm to rodzaj radykalizmu, bo krytykuje otwarcie instytucję Kościoła i boga, czyli robić coś, o czym im się nie śniło. A my zwyczajnie, cichutko, bez afiszu mówimy: "nie wierzymy w bzdury pisane zbiorową halucynacją. Koniec. Kropka. Wierzymy w naukę, w wiedzę o tym jak działa świat, w mądrość pochodzącą z historii...". Brak wiary w boga nie oznacza wyzbycie się kultury i jej zdobyczy kolekcjonowanych przez wieki. To że nie wierzę w bajki, nie oznacza że nie mam świątecznego drzewka w domu, albo że nie śpiewam z rodziną kolęd. To tradycja, to coś co czyni naszą tożsamość. Jednak w bzdury typu niepokalane poczęcie, zmartwychwstanie itp. nigdy nie uwierzę, dopóki nie będą faktami naukowymi.

Nie muszę być wierzącym, aby odczuwać piękno i "mistycyzm" widoku zachodzącego słońca, czy odbijającej się tęczy w kroplach deszczu. To mogą być wzruszające i inspirujące doznania. Fakt, że jestem świadomy, że ich doznaję, że mogę odczuwać, że tworzy to sama natura, a jednocześnie że żyję w świecie, gdzie prawa fizyki nie faworyzują wcale życia w sposób inteligentny, intencjonalny (w końcu musimy o nie walczyć i wiele rzeczy/ograniczeń zaakceptować), jest czymś niesamowitym. Świadomość tego jest czymś wznioślejszym, niż tłumaczenie sobie tych doznań siłą sprawczą jakiejś zmyślonej, nadprzyrodzonej postaci. To by było pójście na łatwiznę, wyrzeczenie się wrodzonej woli poznania, ciekawości. Jakim egoistycznym, samolubnym i zadufanym w sobie głupcem trzeba być, aby myśleć, że jakiś wyimaginowany bóg stworzył właśnie mnie, i to ja dostąpię zbawienia :-) To się zwyczajnie w głowie nie mieści. Mamy 21 wiek. Gdyby nie takie właśnie egoistyczne (a raczej egocentryczne) podejście, nasza cywilizacja byłaby daleko do przodu względem tego, co jest teraz.

Posiadanie dziecka... Napisałem, że nie chcę rodziny/dziecka przez egoizm. Niektórzy odebrali to z wdziękiem, z wyczuciem ironii w tle - punkt dla nich. Temat miał zaszokować i pobudzić. Są oczywiście inne, bardziej racjonalne przesłanki, aby nie posiadać dziecka w tych czasach i w tym kraju. Myślę że stwierdzenie "w tych czasach i w tym kraju" dla niektórych z Was mówi samo za siebie...

Życzę powodzenia Wszystkim. Nie dajcie się omamić autorytetom i kretyńskim nakazom/zakazom. Kwestionujcie wszystko, czego doświadczacie. Zadawajcie pytania, budujcie w rozmówcach wątpliwości. Sprawdzajcie tezy, nie przyjmujcie ich za pewnik tylko dlatego, że ktoś kto je wypowiada jest starszy, bardziej wykształcony, jest kapłanem czy jakimkolwiek innym "autorytetem". Sprawdzajcie źródła. Bądźcie samodzielni i myślcie samodzielnie. Nie dajcie się prowadzić przez życie jakiejś "książce", co do której wiarygodność pochodzenia jest kwestionowana. Jeśli chcecie bajki o magii i cudach, to poczytajcie "Władcę pierścieni" - tam przynajmniej jest zakamuflowana jakakolwiek spójna moralność, sprawiedliwość, a nie bzdury typu "pójdę zabić dziś syna, bo głos w mojej głowie mi tak kazał".

Pozdrawiam Wszystkich! ;-)
k7
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nieźle się namęczyłeś - musisz mieć strasznie dużo czasu w swojej norce:)
Ciekawe, czy komuś się będzie chciało to przeczytać - wątpię.

Coś tam pisałeś o ateizmie.
Ludzie nie wierzący w boga mają ten temat gdzieś.
Nie tracą nawet czasu na jego poruszanie.
Ateizm to religia wyznająca wiarę, że boga nie ma.
Jest to połączone z ewangelizacją (że boga nie ma).
Z dogmatami - czyli rzekomymi dowodami, na jego nieistnienie.
Mają swoich kaznodziejów i wszystko to, co mają religię.
Czczą też naukę, która od dawna nie dąży do prawdy.
Naukę, która udowadnia wszystko - o ile kogoś stać, by za dowody zapłacić:)
I ateizm jest równie dziurawy co religie.

By było zabawniej, ateiści będący jednocześnie wielkimi autorytetami naukowymi (np nobliści z fizyki), tworzący teorię dotyczące mikro i makrokosmosu, gdzie naukowym żargonem pisząc to co można znaleźć w religiach:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nieźle się namęczyłeś - musisz mieć strasznie dużo czasu w swojej norce:)
Ciekawe, czy komuś się będzie chciało to przeczytać - wątpię.

Coś tam pisałeś o ateizmie.
Ludzie nie wierzący w boga mają ten temat gdzieś.
Nie tracą nawet czasu na jego poruszanie.
Ateizm to religia wyznająca wiarę, że boga nie ma.
Jest to połączone z ewangelizacją (że boga nie ma).
Z dogmatami - czyli rzekomymi dowodami, na jego nieistnienie.
Mają swoich kaznodziejów i wszystko to, co mają religię.
Czczą też naukę, która od dawna nie dąży do prawdy.
Naukę, która udowadnia wszystko - o ile kogoś stać, by za dowody zapłacić:)
I ateizm jest równie dziurawy co religie.

By było zabawniej, ateiści będący jednocześnie wielkimi autorytetami naukowymi (np nobliści z fizyki), tworzący teorię dotyczące mikro i makrokosmosu, gdzie naukowym żargonem pisząc to co można znaleźć w religiach:)

k7:

"O Boże", jak mi Ciebie szkoda, chłopczyku :-)

Zapewniam Cię, że przeczyta to więcej osób, niż Ci się wydaje. Ile dostałem odpowiedzi na priv, możesz sobie tylko wyobrazić. I wcale się nie namęczyłem aż tak, to było całkiem ciekawe doświadczenie. Niestety nie mam czasu na ciągnięcie dłużej tego eksperymentu w sposób rzetelny, mam przyjemniejsze rzeczy do roboty niż siedzenie godzinami na necie.

Twierdząc, że ateizm jest religią, odsłoniłeś tylko jeszcze bardziej swoją już i tak widoczną ślepotę, nieoczytanie, brak podstawowej wiedzy o świecie, ignorancję, arogancję, kompletne niezrozumienie tematu.

Nie ma dowodów na nieistnienie boga. On najprawdopodobniej nie istnieje tylko dlatego, że nie ma dowodów na jego istnienie. Ale Ty tego dalej nie rozumiesz, prawda? :-)

Ludzie nie wierzący w boga być może i mają gdzieś to, jak ktoś ich nazywa. I wcale im się nie dziwię. Co nie zmienia faktu, że w związku z definicją słowa a-teizm (brak teizmu) są ateistami. Nie myl dalej z anty-teistami czy agnostykami.

Jesteś bardzo aroganckim, zadufanym w sobie człowiekiem i nie masz zielonego pojęcia o tym, o czym piszesz. Myślisz, że pozjadałeś wszystkie rozumy. Faktem jest, że głupotą dosięgasz właśnie jednego z najgłębszych den. Nie znasz w ogóle mechanizmów, jakie kryją się za ateizmem (a dokładniej - nie jesteś świadomy ich braku). Stwierdzenie, że boga nie ma, to nie ewangelizacja, to stwierdzenie faktu. ...nauka, która nie dąży do prawdy? To nie nauka. Ja hołduje prawdziwej nauce, argumentom, logice, eksperymentom, a nie zabobonom i tępocie ogólnej.

Strasznie uparty jesteś w publicznym utwierdzaniu samego siebie, że jesteś lepszy :-) Niestety dla Ciebie, efekt Twojej pracy jest komiczny, czasem wręcz żenujący...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Tak przyglądam się tej, troszkę akademickiej, dyskusji i sugeruję, w zakresie dywagacji o istnieniu/nieistnieniu Boga, przeczytać dla kurażu ducha 5 argumentów św. Tomasza w Akwinu, które przemawiają za Jego istnieniem:

I. jeśli istnieje ruch, to istnieje pierwszy poruszyciel Bóg; ex motu,

II. jeśli każda rzecz ma swą przyczynę, istnieje pierwsza przyczyna sprawcza Bóg; ex ratione causae efficientis,

III. jeśli byty przygodne nie istnieją w sposób konieczny (pojawiają się na świecie i przemijają), musi istnieć byt konieczny Bóg; ex possibili et necessario,

IV. jeśli rzeczy wykazują różną doskonałość, to istnieje byt najdoskonalszy Bóg; ex gradibus perfectionis,

V. jeśli celowe działanie jest oznaką rozumności, to ład i porządek w działaniu bytów nieożywionych, lub pozbawionych poznania, świadczą o istnieniu Boga, kierującego światem nieożywionym, ex gubernatione rerum.

To teraz z chęcią przeczytam kontrargumentację ateistów na wykazanie nieistnienie Boga, oczywiście obalając argumenty św. Tomasza z Akwinu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak przyglądam się tej, troszkę akademickiej, dyskusji i sugeruję, w zakresie dywagacji o istnieniu/nieistnieniu Boga, przeczytać dla kurażu ducha 5 argumentów św. Tomasza w Akwinu, które przemawiają za Jego istnieniem:

I. jeśli istnieje ruch, to istnieje pierwszy poruszyciel Bóg; ex motu,

II. jeśli każda rzecz ma swą przyczynę, istnieje pierwsza przyczyna sprawcza Bóg; ex ratione causae efficientis,

III. jeśli byty przygodne nie istnieją w sposób konieczny (pojawiają się na świecie i przemijają), musi istnieć byt konieczny Bóg; ex possibili et necessario,

IV. jeśli rzeczy wykazują różną doskonałość, to istnieje byt najdoskonalszy Bóg; ex gradibus perfectionis,

V. jeśli celowe działanie jest oznaką rozumności, to ład i porządek w działaniu bytów nieożywionych, lub pozbawionych poznania, świadczą o istnieniu Boga, kierującego światem nieożywionym, ex gubernatione rerum.

To teraz z chęcią przeczytam kontrargumentację ateistów na wykazanie nieistnienie Boga, oczywiście obalając argumenty św. Tomasza z Akwinu.

k7:

Te argumenty mają błędy merytoryczne, jeśli czytamy je dziś. Owszem, w czasach Św. Tomasza nasza wiedza o świecie była na takim poziomie, że mogły one w odbiorcy wywołać spore zamieszanie. Jednak dziś to już przeszłość.

Podstawowym błędem jest twierdzenie, że jeśli w naszym - makroskopowym świecie coś ma przyczynę, to zawsze i wszędzie tak musi być. To nonsens. Dziś juz wiemy i to z ogromną dokładnością i pewnością, że fragment przestrzeni, w którym nie ma nic, cząstek, promieniowania, oddziaływania, zupełnie nic, ciągle "coś waży". Wiemy na podstawie eksperymentów, że w takim fragmencie przestrzeni spontanicznie powstają cząstki subatomowe i wywołują tzw. "ciśnienie próżni" - rozpychają ją mówiąc kolokwialnie. To zjawisko zostało zmierzone i potwierdzone w wielu miejscach na ziemi. Naukowcy umieścili to w szeregu teorii kołujących wokół kwantowej teorii pola. Skoro tak się dzieje, czy nie można "pohipotetyzować" odrobinę i pójść dalej?... a może świat też powstał z niczego? Tego nie wiemy, ale jest to badane. Przynajmniej świat naukowy nie idzie na łatwiznę, i jeśli czegoś nie wiem, to stara się tego dowiedzieć, za nie zwala wszystko na boga.

Problem polega na tym, że to, co się dzieje w świecie subatomowym wymyka się logice makroskopowej (nie oznacza, że jest nielogiczne - słowo logiczny/nielogiczny jest ściśle związane z systemem liczbowym i przestrzenią nazw w świecie matematycznym). To co jest "tam" logiczne, dla nas jest nielogiczne. Jednak schodząc w te zakamarki z potężnym narzędziem, jakim jest nowoczesna matematyka, potrafimy sobie radzić z tymi "paradoksami" całkiem nieźle.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
@K7 - argumenty św. Tomasza nie mają nic wspólnego z wiedzą o cząsteczkach, to tezy filozoficzno-logiczne w kontekście teologicznego rozumienia istnienia Boga i znalezienia przyswajalnego dla człowieka dowodu na istnienie siły sprawczej mocy Bożej.

Nauka nie zna pojęcia "nic", "coś z niczego", nauka, jak sam napisałeś, nie daje za wygraną i nie idzie na łatwiznę...i tak czyni od czasu, gdy św. Tomasz z Akwinu napisał swoje 5 argumentów na istnienie Boga; prostych, logicznych, niekwantowych i oderwanych od subatomowego świata.

Dzisiaj naukowcy już wiedzą, czego oczywiście nie wiedział św. Tomasz, że wszechświat powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu...ale na pytanie, a co było przedtem, nie znają odpowiedzi. Ba! Nawet nie mają pomysłu, hipotezy, fantazji, co mogło być przedtem.

Szanowny K7, ateistyczny (i każdy inny) umysł ludzki jest zbyt ograniczony, aby pojąć dzieło stworzenia i gdy się gubi i nie zna odpowiedzi, to stawia otwarte pytania, pytania z lekką tezą lub zwyczajnie twierdzi, że "nic nie było wcześniej"...byleby nie powiedzieć: tak, faktycznie, to musi być dzieło Boże, bo innego wyjaśnienia nie znamy.

Ponadto, nie jesteś w stanie, ani też żaden inny ateista, obalić logiczną argumentacją przytoczonych 5-ciu argumentów św. Tomasza z Akwinu.
Aby niepotrzebnie Ciebie nie iskać, to próżny Twój trud, bo (oczywiście z całym szacunkiem dla Ciebie) wielu filozofów, logików i innych światłych i uczonych o poglądach ateistycznych nie potrafiło się zmierzyć z tymi 5-cioma zdaniami św. Tomasza z Akwinu.
Gdyby Tobie się udało, to....Nobel niechybnie stałby się Twoim udziałem.

Zatem na tę chwilę można przyjąć, że skoro nauka nie jest w stanie nawet w przybliżeniu określić, co było przed Wielkim Wybuchem, brakuje jakiejkolwiek naukowej hipotezy, to jest to kolejny dowód na istnienie siły sprawczej...ex motu, Bóg.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Drogi Halewiczu,

Idąc Twoim tokiem rozumowania, skoro nie wiem, dlaczego nie dotarła dziś do mnie zamówiona paczka, to znaczy że bóg ma coś z tym wspólnego? Doprawdy, mało rozwijające ;-)

Nauka z pewnością zna pojęcie "nic" i "coś z niczego". Jedynie Ty nie rozumiesz tych pojęć i bierzesz je pod katem definicji z czasów św. Tomasza.

Te wspomniane 5 argumentów nie jest aż tak oderwane od subatomowego świata. wymyślił je umysł ludzki, który (czy się z tym zgadzasz czy nie) działa dzięki mechanizmom subatomowym, w tym opisanym przeze mnie wcześniej.

Wielki Wybuch to tylko poetycka nazwa dla zdarzenia, które zapoczątkowało inflację i dalsze rozszerzanie się Wszechświata. Został tak nazwany dlatego, że obserwacje astronomiczne potwierdzają rozszerzanie się Wszechświata, tak jakby powstał w jednym punkcie. Nie ma to nic wspólnego z "wybuchaniem" czegokolwiek. Po raz kolejny piszesz o czymś, czego nie rozumiesz.

Oczywiście, że nasze umysły są ograniczone. Ale to nie powód aby zwalać wszystko na nadprzyrodzonego "stwórcę". To zwykła ucieczka i tchórzostwo. A fakt, że nie wszystko jeszcze wiemy, nie oznacza, że się tego nie dowiemy. Historia przytacza nam wiele sytuacji, począwszy od płaskości Ziemi, potem jej centrum we Wszechświecie, potem istnienia pojedynczej galaktyki zwanej Drogą Mleczną (do czasów Hubble'a). Za każdym razem to nauka robiła krok na przód, a zacofany Kościół musiał dostosować się do nowych realiów. Nie robicie jako wierzący w boga, wyznawcy Kościoła, zupełnie nic, aby ten świat był lepszy. Modlicie się tylko do Waszego wyimaginowanego bożka i zwalacie na niego winy, lub przypisujecie mu zasługi. Tymczasem winy i zasługi powinny być adresowane do ludzi. Nie ma powodów, aby twierdzić, że świat został stworzony. W obliczu dzisiejszej wiedzy, takie coś jest szalenie mało prawdopodobne.

W 5 argumentach św. Tomasza jest logika średniowieczna, która nie przystaje do naszych czasów. Dlatego nikt poważny się tym nie zajmuje, zauważyłeś? Nikt nie da nikomu za to Nobla. Ci, którzy spierają się z tymi argumentami robią z poważnej nauki szopkę. Nie na tym to ma polegać. Najpierw eliminujemy błędne założenia. Logika oparta na błędnych założeniach z definicji jest złą logiką. A założenia u św. Tomasza są błędne. Udowodniłem Ci to już, choć stan Twojej wiedzy o nowoczesnej fizyce prawdopodobnie blokuje Ci możliwość zrozumienia tego zagadnienia. Poświęć czas na zrozumienie tematu, otwórz umysł na nową fizykę, która bada namacalne rzeczy. To naprawdę fascynujący świat.

W ostatnim akapicie wpadłeś w typowe błędne koło "dowodów na nieistnienie". Otóż brak dowodu na nieistnienie czegoś/kogoś, nie jest dowodem na jego istnienie. Jest jedynie dowodem na to, że istnienie tego czegoś/kogoś jest mało prawdopodobne.

Amen. Tym razem bez ironii.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 4
We wszystkim jest palec Boży, również w niedostarczonej paczce:) A tez Akwinisty nie obaliłeś ;-) Ale rozumiem Twój punkt widzenia - takie zaprzeczenie istnienia Boga, można by rzec, za wszelką cenę.
Może kiedyś, w ostatniej chwili swego życia zapragniesz, aby jednak coś było po tamtej stronie - a gdy już tam trafisz, to chciałbym zobaczyć Twoją minę:) Jestem chyba starszy od Ciebie, więc tam na Ciebie zaczekam. Zobaczyć wtedy Twoją minę...bezcenne ^^
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pragne tego z calego serca, jesli to prawda, to bede mile zaskoczony ;)

Rozumiem tez Twoj upor w obronie nieistniejacego. Wielu ludzi po kilkudziesieciu latach wyznawania boga nie ma odwagi otwarcie przyznac, ze zmarnowalo wiekszosc swojego zycia na wiare w bajki. To nie latwe. Ogromnie szanuje tych, ktorym sie to udalo.

Jestes madrym i sympatycznym czlowiekiem. Zycze Ci, abys pozbyl sie w koncu kajdanow swojej wiary i zaczal zyc :)

Powodzenia!

...wybacz prosze brak polskich znakow, pisze z urzadzenia o dosc ubogiej funkcjnalnosci.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Szczerze Ci powiem, że te kajdany, to dla mnie jedyne remedium na wszechogarniającą ludzi nienawiść do drugiego człowieka. Dzięki tej wierze znajduję ukojenie duszy, a i wierzę, że nawet trudne chwile, to przysłowiowe kromki chleba, a cały bochenek widzi Bóg, stąd nie jesteśmy w stanie wiele rzeczy pojąć.

Pozwolę sobie przytoczyć Tobie ciekawą historię św. Augustyna. Jej puentą jest, że umysł ludzki, czasem za wszelką cenę chce zrozumieć otaczające go zjawiska ale...czasem nie da rady:)

Rzecz miała miejsce nad morzem. Św. Augustyn, już jako biskup Hippony, przechadzając się samotnie po piaszczystym brzegu, rozważał tajemnicę Trójcy Świętej. Spotkał bawiącego się na plaży chłopca. Ów chłopiec czerpał muszlą wodę z morza i wlewał ją do dziury wykopanej w piasku. Augustyn zrozumiał wtedy, że prędzej ono wyczerpie morze muszelką i zmieści je w małym dołku, niż on zrozumie i wyjaśni tajemnicę Trójcy (czy w Twoim przypadku, tajemnic wszechświata)

Kończąc dwudziestoletnią pracę nad traktatem O Trójcy - De Trinitate, św. Augustyn napisał: "W tym wszystkim, o czym tak wiele mówiłem, nie śmiem uznać, żebym powiedział coś, co by było godne tej najwyższej i niewyrażalnej Trójcy. Raczej wyznaję, że to przedziwne poznanie przewyższa moje siły."

Nie mam nawet cienia mądrości jaką posiadał św. Augustyn ale Jego pokora wobec własnej niewiedzy, a jednocześnie wielka mądrość w tych słowach, powinny dać do myślenia każdemu, kto uważa, że umysł ludzki jest potężniejszy od woli Bożej.

To tak na zakończenie:) Również życzę powodzenia i pewnie kiedyś tam do zobaczenia za tęczowym mostem :)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Naprawdę pięknie to napisałeś :-) Nie zmienia to jednak faktu, iż z racjonalnego punktu widzenia Twoje remedium to taki rodzaj ucieczki od odpowiedzialności za siebie i swoje otoczenie. Zło i nienawiść (w tym wspomniana przez Ciebie nienawiść - wszechogarniająca, jak jakaś siła sprawcza) pojawiło się na tej planecie wraz z chwilą, kiedy pierwsi ludzie potrafili te pojęcia zrozumieć, opisać, doświadczyć. Świat nie jest zły ani dobry. Świat rządzi się swoimi prawami, prawami natury, a jedynie nasza interpretacja może temu nadawać jakiś sens lub go pozbawiać. Zamiast uciekać w niepamięć swojego remedium, czy nie lepiej poznać otoczenie, w którym jest zinterpretowane przez Ciebie zło? Czy nie warto nauczyć się tego habitatu, jego praw i użyć potężnego narzędzia, jakie każdy z nas ma w głowie, aby to "naprawić" (czytaj: polepszyć komfort, bezpieczeństwo swojego życia)?

Zapewniam Cię, że Twoja mądrość jest ogromnie większa, od wspomnianego świętego. Ty przynajmniej wiesz, że Twój Bóg stworzył świat większy, niż te kilka gwiazd w naszym otoczeniu ;-)

...a jeśli się kiedykolwiek spotkamy, to z pewnością tu na Ziemi. I nie, nie mam na myśli "końca ostatecznego" ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Twoimi jedynymi argumentami są zniewagi.
Na mnie one nie działają.
Zacząłeś od inwektyw i na nich kończysz.
Smutny twój los.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Twoimi jedynymi argumentami są zniewagi.
Na mnie one nie działają.
Zacząłeś od inwektyw i na nich kończysz.
Smutny twój los.

k7:

Wybacz, jeśli poczułeś się urażony. Nie znam Cię osobiście i nie chciałem urazić Twojej osoby. Jedynie wyśmiewam jawnie Twoją arogancję i głupotę, które objawiłeś w swoich postach.

Zapewniam Cię, że moje życie i mój "los" są bardzo wesołe ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie poczułem się urażony - nie łatwo mnie urazić.
To prawda, nie znasz mnie, ale bardzo chciałeś mnie urazić.
Pewnie nie masz nic do powiedzenia, stąd inwektywy zamiast argumentów.
To twoja sprawa, sam o sobie wystawiasz świadectwo.
Choć przy okazji przylepiasz też łatkę ateistom.

>Zapewniam Cię, że moje życie i mój "los" są bardzo wesołe ;-)

Nie widać tego po twoich wypowiedziach.
Robisz wrażenie kogoś kto ma strasznie dużo czasu.
Z pewnością nie pracujesz, nie masz dziewczyny ani przyjaciół.
Stąd do zgorzknienie i nienawiść do świata.
Próbujesz poniżać innych, aby wywyższyć siebie - ale to tak nie działa.
To tylko zdradza twoją niską samoocenę.
Im więcej mówisz, tym bardziej się pogrążasz i odsłaniasz.
Więc czekam na kolejnego posta:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kłapouchy, mówisz - masz ;-)

Mam wiele do powiedzenia, niestety Ty nie starasz się nawet zrozumieć, brak Ci wiedzy i nie szukasz jej. Moje argumenty są jak przysłowiowy groch o ścianę - nie zrozumiesz, dopóki się nie douczysz. Widzisz, drogi Kłapouchy, ja znam dogmaty wiary, przypowieści i treść najważniejszej katolickiej książki. Byłem wierzącym gorliwie katolikiem przez 16 lat mojego życia (nie licząc lat szczenięcych oczywiście, wtedy i tak nie rozumiałem indoktrynacji w wierze przez moich rodziców). Jednak miałem odwagę zadawać pytania, poddawać w wątpliwość, szukać i myśleć samodzielnie, co po kolejnych wielu latach doprowadziło mnie do chwili obecnej. Ja rozumiem Twoje argumenty. Ja zwyczajnie z nich wyrosłem, natomiast przechodziłem to co Ty i wielu innych tu, broniących swojej wiary tak zaciekle. Ale Ty nie rozumiesz argumentów nauki. Stąd rzucasz pustymi tekstami, które w odbiorze umysłu racjonalnego są zwykłymi niemerytorycznymi bzdurami.

Ja rozumiem, że dużo łatwiej jest przejść na wiarę lub w niej pozostać. Wtedy nie musisz robić nic, wystarczy że "uwierzysz". Jednak drogą nauki wymaga poświęceń, pracy, wytrwałości i jeszcze raz ciężkiej pracy. Rozumiem, nie każdego na to stać. Ale jeśli tej drogi nie przebyłeś, to Twoja dyskusja na temat moich argumentów będzie niczym innym jak zwykłym bełkotem.

Co do Twojego drugiego akapitu... zdajesz sobie sprawę, że właśnie zrobiłeś to wszystko, o co mnie oskarżałeś w poprzednich postach? :-) To tylko świadczy o tym, jaki strasznie łatwo Tobą manipulować. Z jednej strony to histerycznie zabawne, że dałeś się wciągnąć w niemerytoryczny bełkot, z drugiej strony to smutne, że tacy ludzie jak Ty, żyją w moim otoczeniu. Jesteś jak ten truteń, internetowy troll. Nie dajesz od siebie temu światu nic, za to odciągasz innych od prawdziwej rzeczywistości.

Dla Twojej informacji, drogi Kłapouchy, wiodę prze-szczęśliwe życie człowieka wolnego, niezduszonego wiarą w bajki, zabobony i tym podobne bzdury. Problemy rozwiązuję, a nie uciekam od nich do nory, tak jak Ty... Mam swoją rodzinę, przyjaciół i kilka zajęć, które dają mi satysfakcję jak i dochody. A jestem tu dla projektu, który rozpocząłem. Ale to dla Ciebie zbyt duży orzech do zgryzienia, więc pozwól, że nie będę marnował czasu na tłumaczenie Ci czegoś, czego i tak nie obejmiesz zrozumieniem. Wiedz tylko, że mimo iż niesamowicie się ubawiłem Twoimi, jak to mylnie nazywasz, "argumentami", to jesteś całkiem pospolitym, szarym, kompletnie nie wyróżniającym się obiektem, o którym z pewnością nigdzie nie wspomnę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Za dużo! Naucz się pisać zwięźle, skoro i tak nie masz nic do powiedzenia.
Przeczytałem pierwsze i ostatnie zdanie i mam już wyobrażenie o całości.
Nudzisz!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Spokojnie, inni skorzystają ;-)

Czyli mówisz, że odpowiadasz na moje posty, jesteś merytoryczny i poważne, jednak tych postów w ogóle nie czytasz?

Jesteś niesamowity! Od teraz będziesz moją maskotką na tym forum :-D
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Brak wiary to też pewna ułomność. Sporo jest dowodów na to, że wiara czyni cuda.
Ale problemem nie jest brak wiary lub jej wyznawanie. Problemem jest to, że ludzie wierzą iż to kościół katolicki jest przedstawicielem Boga na ziemi i jedyną uprawnioną instancją do głoszenia wiary. Stąd tyle złych emocji wokół wiary i nietolerancji. A przecież to jest właśnie totalna bzdura, którą łatwo udowodnić, w przeciwieństwie do tego, że Bóg jest lub go nie ma.
Ludzie, którzy nigdy nie czytali Pisma Św. i nie zagłębiali się w historię, nie rozumieją czym jest KK i czym jest prawdziwa wiara. A takich niestety jest większość katolików.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Brak wiary to też pewna ułomność. Sporo jest dowodów na to, że wiara czyni cuda.
Ale problemem nie jest brak wiary lub jej wyznawanie. Problemem jest to, że ludzie wierzą iż to kościół katolicki jest przedstawicielem Boga na ziemi i jedyną uprawnioną instancją do głoszenia wiary. Stąd tyle złych emocji wokół wiary i nietolerancji. A przecież to jest właśnie totalna bzdura, którą łatwo udowodnić, w przeciwieństwie do tego, że Bóg jest lub go nie ma.
Ludzie, którzy nigdy nie czytali Pisma Św. i nie zagłębiali się w historię, nie rozumieją czym jest KK i czym jest prawdziwa wiara. A takich niestety jest większość katolików.

k7:
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Oczywiście pisząc "nie wierzący" miałem na myśli "nie posiadający wiary w nadprzyrodzonego boga". Co do wiary sensu stricto jak najbardziej sie zgadzam. Jest wiele dowodów na jej pozytywny wpływ na człowieka, choćby w przypadku kuracji chorobowych itp.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W przypadku niektórych to może dobrze, że nie czytali.
Kościół chroni ich przed prawdziwą wiarą.
Dzięki temu także nas, przed ich wcielaniem nakazów Boga w życie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
W przypadku niektórych to może dobrze, że nie czytali.
Kościół chroni ich przed prawdziwą wiarą.
Dzięki temu także nas, przed ich wcielaniem nakazów Boga w życie.

k7:
hmmm... mam wrażenie, że właśnie wlazłeś do klatki, zamknąłeś się od zewnątrz i wyrzuciłeś klucz :-) Jesteś fascynującym obiektem ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A to cytat z dzienniczku Św. Siostry Faustyny, dla tych, co nie wierzą w życie pozagrobowe:

  Pan Jezus ukazał siostrze Faustynie całą prawdę o piekle, aby opisała to, co widziała i doświadczyła, ku przestrodze wszystkich, którzy nie chcą się nawrócić i wątpią w istnienie piekła:

     Dziś byłam w przepaściach pieklą, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki (...) umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność cala. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma pieklą, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest.

     Ja, siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego musieli mi być posłuszni. To, com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam: że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło."
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 4
Czytałem dzienniczek św. Faustyny i muszę przyznać, że bardzo mnie wzruszyła Jej wręcz dziecięca naiwność, ufność i szczerość serca. To musiała być niezwykle ciepła i zwyczajnie dobra osoba.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja kiedyś czytałam dzienniczek i film również oglądałam, bardzo się wzruszyłam wtedy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 5
No proszę, parę dni mnie nie ma i coś ciekawego nawet spłodziliście ;]

k7: kilka pytań mam, jak to cię nie przerasta to odpowiedz...

czy chciałbyś spotkać ducha ?

czy masz jakąś teorię dla tego co nas otacza, czym jesteśmy i czy ma to jakiś cel ?

jesteś ateistą od urodzenia czy trafiło to do ciebie z wiekiem jak stałeś się dorosłym człowiekiem ?

co robisz w wigilię ?

jakbyś miał dwie fajne babki jedną wierzącą i jedną ateistkę , którą uważałbyś za lepszą kandydatkę na żonę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
k7 te pytania cię przerosły czy szukasz odpowiedzi u wujka googla ? ;]

bo chowanie teraz głowy w piasek , z powodu że pytania się tobie nie podobają to mało budująca teoria :]

to powinna być dla ciebie pestka... jak tam dasz radę ? :P
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wdr, nie bądź cyniczny, mam naprawdę sporo zajęć, a za pisanie tu postów nikt mi nie płaci. Jestem tu "z doskoku", dla prywatnego eksperymentu, i "z doskoku" też będę odpisywał.

Zadałeś sztandarowe pytania, które często pojawiają się w debatach wiara kontra ateizm. Nie wnosisz niczego nowego, ale jeśli bardzo Ci zależny, to powiem Ci co o tym myślę.

-czy chciałbyś spotkać ducha ?

Tak, bardzo bym chciał. Chciałbym przy tym zadać mu wiele pytań, np. jak zmaterializował swoją energię w przestrzeni, jak utrzymuje swój kształt, czy ma świadomość i wolną wolę itd.

-czy masz jakąś teorię dla tego co nas otacza, czym jesteśmy i czy ma to jakiś cel ?

Tak, mam. Zastanów się, czy Świat miał cel, kiedy nie było na nim jeszcze życia? ...no właśnie, i dokładnie w ten sam sposób nie ma celu teraz. Nauka pokazuje, że inteligentne życie to taki trochę "produkt uboczny" mechanizmów rządzących Światem. Cel i przeznaczenie narodziło się w ludzkich głowach. To ludzie przypisują im wartość. Ja, zamiast zadawać pytanie "Dlaczego Świat istnieje?" wolę zapytać "Jak Świat powstał?". Pierwsze pytanie w brew pozorom nie ma sensu, nie wnosi niczego nowego dla zrozumienia mechanizmów rządzących Światem. Drugie pytanie otwiera drogę do poznania.

-jesteś ateistą od urodzenia czy trafiło to do ciebie z wiekiem jak stałeś się dorosłym człowiekiem ?

Byłem wierzącym i gorliwym katolikiem, ale zwyczajnie z tego wyrosłem.

-co robisz w wigilię ?

Różnie, spędzam z bliskimi osobami na wigilijnej kolacji, choć nie zawsze. Pisałem już we wcześniejszych postach. Jak najbardziej szanuję tradycję, która kształtuje naszą społeczną tożsamość. Mam w domu świąteczne drzewko. Razem ze znajomymi i ich dziećmi śpiewamy kolędy. Dla mnie jednak to tylko tradycja, nie ma wartości nadprzyrodzonej.

-jakbyś miał dwie fajne babki jedną wierzącą i jedną ateistkę , którą uważałbyś za lepszą kandydatkę na żonę.

Strasznie mało wymagający jesteś :-) Wiara to tylko jedna z informacji. W pierwszym poście podałem kilka atrybutów, których "szukam", ale to bardzo skrócona lista. Chodziło mi raczej o podjęcie dyskusji. Nie podjąłbym decyzji tylko z powodu czyjejś wiary. Nikogo nie odrzucam z tego powodu. Szukając kogoś nie wierzącego staram się polepszyć mój prywatny komfort życia. Ale są inne elementy równie ważne wchodzące w skład ewentualnej oceny.

Strasznie mało ambitne to było.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bo to nie ma wbrew pozorom być ambitne tylko sprowokować cię do rozmowy, dyskusji ;]

Ad.1 Czyli wierzysz w duchy , ale ich nie spotkałeś czy nie wierzysz?

Ad.2 "wolę zapytać "Jak Świat powstał?"
A ja się zapytam czego konkretnie nie wiesz o świecie i jego powstaniu u wujka googla szukałeś ?

Ad.3 Właśnie tak podejrzewałem ;]

Pytanie dodatkowe czemu miał służyć ten eksperyment ? masz jakiś żal do wierzących, chciałbyś coś udowodnić ? co spowodowało zmianę nastawienia do wiary czy do religii?

P.S. Nie traktuj tego wrogo , nie chcę tu "eksperymentować" na tobie , chcę po prostu poznać jak sobie jako katolik poukładałeś ten swój ateizm.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wdr

Nie wierzę w duchy, co nie zmienia faktu, że chciałbym takie coś spotkać i "zbadać", o ile istnieje. Nie łap mnie za słówka, to nie fair ;-) Nie spotkałem żadnego ducha. Ciekawe dlaczego?... hmmm? Niech zgadnę: bo duchy nie istnieją?

Po raz kolejny łapiesz mnie za słówka. Wiem o wiele więcej na temat natury Świata niż jesteś w stanie znaleźć w Google, bo do wielu publikacji nie masz tam dostępu. Naprawdę, nie bądź cyniczny. Jak chcesz podyskutować, to wykaż inicjatywę :-)

"Ad.3 Właśnie tak podejrzewałem ;] "
A tu mnie zaciekawiłeś? Na jakiej podstawie tak podejrzewałeś?

Co do eksperymentu, oczywiście, że nie mam żalu do wierzących. Znam kilku wierzących, którzy są wspaniałymi ludźmi ;-) Nie chcę też niczego udowadniać, sami wszystko udowodniliście w Waszych postach. Dla wytrawnego czytelnika wszystko jest w postach.

A dlaczego zacząłem wątpić w tę całą świętość i mistycyzm wokół wiary/religii? Jak u każdego młodego człowieka i u mnie zaczęły pojawiać się na pewnym etapie wątpliwości i pytania. Jednak ja, w przeciwieństwie do ogromnej większości z Was, nie uzyskałem zadowolenia i odpowiedzi u księży, na kazaniach czy w Piśmie Świętym. Zacząłem szukać dalej, zacząłem zagłębiać się w magię Wszechświata i mechanizmy nim rządzące. Związałem z tym moje zawodowe życie - z nauką, inżynierią, z prawdziwym tworzeniem funkcjonalnych elementów tego świata. Dziś ogromnie się cieszę, że wiele lat temu miałem odwagę zrobić kilka kroków więcej, niż większość z Was. Zdaję sobie sprawę, że w obecnej chwili i wieku, w którym jestem. byłoby to trudniejsze. Bo jak dorosły człowiek może tak łatwo przyznać, że zmarnował na bzdury praktycznie całe swoje dotychczasowe życie? W wieku kilkudziesięciu lat niewielu ludziom się to udaje. Większość już pozostaje w swojej iluzji do końca. To bardzo smutne, ale tak wygląda nasza rzeczywistość.

Nie traktuję Cię wrogo i wręcz zachęcam do eksperymentowania na mnie ;-) Nie bój się, nie pozwolę sobie zrobić krzywdy. Jeśli uznam że tracę czas, zwyczajnie nie odpiszę ;-) Za to może Ty lub ktoś inny dowiecie się czegoś ciekawego, lub zadacie kilka trudniejszych pytań...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wyjaśnijmy sprawę duchów wyjaśni się też sprawa która cię zaciekawiła :P

@k7
Nie wierzę w duchy, co nie zmienia faktu, że chciałbym takie coś spotkać i "zbadać", o ile istnieje..... ..... Nie spotkałem żadnego ducha. Ciekawe dlaczego?... hmmm? Niech zgadnę: bo duchy nie istnieją?.....

Zła odpowiedź - miotasz się ;] , biorąc pod uwagę twoje wypowiedzi nie obraź się, ale przypominasz mi trochę Neo z Matrixa po wzięciu tabletki ;] i dlatego właśnie odniosłem takie wrażenie - obudzony chrześcijanin - nie obraź się , nie powinieneś , tak samo wierzący nie powinni się obrażać. To że ktoś wierzy lub nie wierzy nie robi go lepszym lub gorszym , mądrzejszym lub głupszym , po prostu niektórzy tego potrzebują - ich świadomość tego potrzebuje i nie należy z tym walczyć. Wyrywanie takiego kwiatka jak np: Halewicz i przesadzanie go w inne miejsce nie ma sensu tam mu dobrze tam jego miejsce i to należy uszanować choćby to był środek ulicy.

A teraz odpowiedź na pytanie ;] ta poprawna ;]

Poprawną odpowiedzią powinno być - pytanie... , a co rozumiesz pod pojęciem duchy? Człowiek , zwierzęta mają świadomość , świadomość istnienia, potrafią myśleć , rozumować czy tą świadomość można skopiować przenieść do innego ciała , urządzenia , innej materii, czy świadomość tego że istnieję może być poza ciałem ? Czy taką świadomość istnienia, która znajdzie się poza ciałem można nazwać duchem ?

Nie można wyrokować zbyt wcześnie czy coś jest czy czegoś nie ma....nie mając pełnej potrzebnej wiedzy i dokładnej definicji, właśnie na próbach wytłumaczenia wszystkiego mimo braku wiedzy da się obalić każdą dotychczasową wiarę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Drogi wdr, poruszyłeś kilka ważnych kwestii, pozwól że Cię zacytuję w moich odpowiedziach:

"biorąc pod uwagę twoje wypowiedzi nie obraź się, ale przypominasz mi trochę Neo z Matrixa po wzięciu tabletki ;] i dlatego właśnie odniosłem takie wrażenie - obudzony chrześcijanin"

Zgadzam się w 99% procentach. Faktycznie, może i przypomina to Neo z Matrixa. Moją czerwoną pigułką była ciekawość Świata i odwaga, czego większości z Was brak. Boicie się nie tylko nieznanego (czym dla Was jest po prostu nauka/fizyka), ale i waszych własnych urojeń (czyli Waszego boga). Jestem przebudzony, ale nie chrześcijanin, a przynajmniej nie z własnego wyboru (możemy się spierać, czy chrześcijaninem jest ktoś jedynie ochrzczony wbrew własnej woli; czy po prostu ktoś kto się nim czuje i żyje wg chrześcijańskich zasad).

"To że ktoś wierzy lub nie wierzy nie robi go lepszym lub gorszym , mądrzejszym lub głupszym , po prostu niektórzy tego potrzebują - ich świadomość tego potrzebuje i nie należy z tym walczyć. Wyrywanie takiego kwiatka jak np: Halewicz i przesadzanie go w inne miejsce nie ma sensu tam mu dobrze tam jego miejsce i to należy uszanować choćby to był środek ulicy."

Tu się absolutnie z Tobą nie zgodzę. Wiara w boga i życie wg jego zasad czyni Was słabszymi. Wiem, że za chwilę wyskoczy na mnie chmara obrońców wiary, ale taka jest rzeczywistość. Jesteście słabsi, bo częściej ustępujecie, uciekając w Was wyimaginowany świat Waszego boga, myślicie że Was obroni i zmiłuje się nad Wami. Dajecie się łatwo manipulować. Poddajecie się w obliczu zagrożenia (łatwiej Wam nadstawić drugi policzek, nawet jeśli to nie Wasza wina i to Wy macie rację w danej sytuacji). Jesteście często niedouczeni, czerpiecie wiedzę z książki, która nie dość, że była błędnie tłumaczona z hebrajskiego na Wasz język ojczysty, to dodatkowo zawiera ogrom sprzeczności. Nie zrozum mnie źle, Biblia to piękna książka, która opisuje życie, pragnienia i realia świata ponad 2 tys lat temu. Jest wiele źródeł historycznych, które potwierdzają, że niektóre wydarzenia opisane w Biblii faktycznie mogły mieć miejsce. Jednak biorąc pod uwagę całą tę świętość i boskość opisaną w Biblii, nie wspominając już o stworzeniu Świata i człowieka, Biblia jawi się jako zwykły stek bzdur.

Ponadto z Biblii czerpiecie moralność... to chyba największa zagwozdka dla każdego inteligentnego człowieka. Moralność? W Biblii? Najbardziej podoba mi się przypowieść o Locie... ciekaw jestem, który z Was oddałby swoją córkę do zabawy dla gości... i Wy uważacie tę książkę za świętą? To jawna kpina z ludzkiej inteligencji i wrodzonej moralności.

Na koniec tego fragmentu chciałbym Ci przytoczyć pewne retoryczne pytanie, które być może już w jakiejś debacie pod tą czy inną postacią słyszałeś, a które pięknie obrazuje jak próżna jest Wasza wiara i jacy jesteście słabi bez nauki: wyobraź sobie, że gotujesz obiad w kuchni, gotujesz na głębokim oleju, a ja stoję obok i się przyglądam. Nagle coś poszło nie tak, olej się zapalił, a Ty w odruchu wylałeś na olej wodę z kubka, który trzymałeś w ręce. Palący się olej rozpryskuje się na Ciebie, palisz się żywym ogniem, krzyczysz, cierpisz niezmierne katusze. Teraz: czy wolałbyś, abym chwycił jakąkolwiek szmatę, obrus, ścierkę, cokolwiek i zaczął dusić ogień na Tobie aby Ci uratować życie, czy może abym uklęknął i zaczął się modlić do Twojego boga o Twoje przeżycie?...

"Poprawną odpowiedzią powinno być - pytanie... , a co rozumiesz pod pojęciem duchy? Człowiek , zwierzęta mają świadomość , świadomość istnienia, potrafią myśleć , rozumować czy tą świadomość można skopiować przenieść do innego ciała , urządzenia , innej materii, czy świadomość tego że istnieję może być poza ciałem ? Czy taką świadomość istnienia, która znajdzie się poza ciałem można nazwać duchem ?"

Ja założyłem, że mówiąc "duch", masz na myśli jakiś nadprzyrodzony twór. Jeśli mówisz o czymś, co może istnieć na tym świecie i nie łamie podstawowych praw natury, to osobiście nie nazwałbym tego duchem. Zadałeś pytanie, na które odpowiedź jest dla mnie oczywista. Myślałem że chcesz poprowadzić inteligentną dyskusję, a Ty bawisz się w łapanie za słówka jak jakiś dzieciak. No cóż...

"Nie można wyrokować zbyt wcześnie czy coś jest czy czegoś nie ma....nie mając pełnej potrzebnej wiedzy i dokładnej definicji, właśnie na próbach wytłumaczenia wszystkiego mimo braku wiedzy da się obalić każdą dotychczasową wiarę."

Mówiąc że duchów czy boga nie ma, mam przez to na myśli, że bardzo małe, wręcz znikome jest prawdopodobieństwo, że oni istnieją. To jak słynna anegdota z czajniczkiem na orbicie Saturna: moja teza brzmi, że na orbicie Saturna lata sobie czajniczek do herbaty pełen dobrej, aromatycznej herbaty. Czy jesteś w stanie udowodnić że go tam nie ma? Nawet najlepszymi przyrządami, które mamy nie potrafimy tego sprawdzić.... jeszcze nie potrafimy :) Co nie zmienia faktu, że powinniśmy rozpocząć nową religię czczącą czajniczek do herbaty na orbicie Saturna. Dokładnie tak samo jest z Waszym bogiem i duchami itp. Nikt nie udowodnię Wam że oni nie istnieją. Ale też nikt poważny nie będzie takiego dowodu próbował robić, to strata czasu. Ludzie racjonalni nie zajmują się pierdołami.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Co do tego prawdopodobieństwa istnienia boga to chyba muszę zrewidować moje poglądy. Myślę, że Kłapouchy może bym bogiem!

No bo zobaczcie:

1. Jest wszechwiedzący - nie czyta moich postów, ale wie co w nich jest

2. Jest wszechobecny - zna realia życia z całego świata, mino iż nie wychodzi z własnej nory

3. Jest nieskończony - w swojej... sami wiecie ;-)

4. Jest wszechmocny - pierdnie, a ja zginę marnie...

Wybacz Kłapouchy, nie mogłem się powstrzymać ;-)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ad. Duchów
@k7
"Ja założyłem, że mówiąc "duch", masz na myśli jakiś nadprzyrodzony twór. Jeśli mówisz o czymś, co może istnieć na tym świecie i nie łamie podstawowych praw natury, to osobiście nie nazwałbym tego duchem.Zadałeś pytanie, na które odpowiedź jest dla mnie oczywista."

Określiłem to dość jasno, jeżeli świadomość osoby zostałaby przeniesiona do innej materii , odłączona od ciała , w sumie to już chyba łamie jak to nazwałeś podstawowe znane nam prawa natury, a czy jest nadprzyrodzone ? zależy co rozumiesz przez nadprzyrodzone ;) , ale tak na dzień dzisiejszy można określić to jako nadprzyrodzone, a przynajmniej nie dające się prosto wytłumaczyć. Oczywista czyli jaka ? :P

Ad.Bóg
Co rozumiesz pod słowem "Bóg" czym dla ciebie jest bóg ma/musi on mieć postać ludzką ?
Gdyby przyjąć że istnieje twór (istota w postaci mgły elektromagnetycznej) zdolny/a terraformować planetę i tworzyć istoty świadome, znacznie wybiegająca poza zdolność naszego rozumowania, czy gotów byłbyś przyjąć że ona istnieje czy to byłby Bóg wg twoich standardów?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No widzisz k7, więc można Cię nauczyć pisać krotko.
Jeszcze długa droga przed Tobą, ale może jest dla Ciebie jakaś nadzieja.
Za kilka lat może będziemy nawet w stanie porozmawiać na równym poziomie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Za kilka lat może będziemy nawet w stanie porozmawiać na równym poziomie:)"

...jeśli się douczysz, to czemu nie. Już Ci pisałem, że osobiście nic do Ciebie nie mam, ale do "narzędzi" jakimi się posługujesz, sporo ;-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
"Określiłem to dość jasno, jeżeli świadomość osoby zostałaby przeniesiona do innej materii , odłączona od ciała , w sumie to już chyba łamie jak to nazwałeś podstawowe znane nam prawa natury, a czy jest nadprzyrodzone ? zależy co rozumiesz przez nadprzyrodzone ;) , ale tak na dzień dzisiejszy można określić to jako nadprzyrodzone, a przynajmniej nie dające się prosto wytłumaczyć. Oczywista czyli jaka ? :P
"

Kiedy świadomość zostałaby przeniesiona do innej materii, to jeszcze nie łamanie praw natury. Słyszałeś o czymś takim jak sztuczna inteligencja? Oczywiście, jeszcze nie mamy świadomych komputerów, jednak patrząc na zatrważające tempo rozwoju nowoczesnych technologii, myślę, że nie będziemy czekać aż tak długo.... kwestia dyskusyjna. Jednak taki twór nie byłby nadprzyrodzony w moim odczuciu.

Duch, taki nadprzyrodzony duch, to przykładowo Twór, który ma masę/energię jednak nie reaguje z ziemskim otoczeniem, np. ma postać człowieka już nie żyjącego, unosi się w powietrzu, mówi nie mając strun głosowych, a jednocześnie przenika inne obiekty. Rozumiesz? :-)

"Co rozumiesz pod słowem "Bóg" czym dla ciebie jest bóg ma/musi on mieć postać ludzką ?
Gdyby przyjąć że istnieje twór (istota w postaci mgły elektromagnetycznej) zdolny/a terraformować planetę i tworzyć istoty świadome, znacznie wybiegająca poza zdolność naszego rozumowania, czy gotów byłbyś przyjąć że ona istnieje czy to byłby Bóg wg twoich standardów?"

To bardzo dobre pytanie!
Bóg, w moim rozumieniu, to istota rozumna, inteligentna, posiadająca wszelką moc i wiedzę, potrafiąca ingerować w prawa fizyki i np. je modyfikować dla swoich celów - przykładowo może stać się człowiekiem, umrzeć i zmartwychwstać. Generalnie robi cuda, wszystkich słyszy, wszystko wie, wszystko może... Wyobraź sobie takiego boga z Biblii - idealny przykład.

Twój "drugi" bóg, który tworzy istoty świadome i terra-formuje planety, byłby pewnie bogiem w naszych obecnych czasach (jako że dla wielu głupców takie działania graniczyłyby z cudami), ale już za 1000, może 100000 lat będzie prawdopodobnie tylko sąsiadem z innego systemu gwiezdnego, tudzież galaktyki. Nie, taki sąsiad, o wiele bardziej rozwinięty od nas, nie byłby dla mnie dobrym bogiem, bo wciąż nie potrafiły łamać praw natury.

Tak naprawdę istnieje wiele definicji boga - dla jednych jest to starzec gdzieś tam w niebie, dla innych to miłosierny ojciec, który z nimi rozmawia, dla kolejnych to siły samej natury, dla innych np. podświadomość. Jeśli nazywasz bogiem coś, co jest realne, istnieje i nie przeczy fizyce, to dla mnie to nie jest bóg, a Ty jesteś w rozmowie nie na temat ;-) W tej dyskusji próbuję wyśmiać wyimaginowanego boga, którego istnienie jest ogromnie mało prawdopodobne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dla ciebie chrześcijanina (byłego chrześcijanina jak tam chcesz) Bóg , to taki właśnie z Biblii wierzysz że go nie ma. Ale załóżmy na moment że jest. I załóżmy że ten Bóg ("twój" co robi cuda, wszystkich słyszy, wszystko wie, wszystko może) bierze cię ze sobą i tobie wszystko tłumaczy co, jak to robi, jak to działa i dlaczego. I...... ??? czy jak już byś to wszystko wiedział i gdybyś poćwiczył to sam byś niektóre rzeczy potrafił zrobić to nadal byłby dla ciebie bogiem?

I teraz zobacz jak płynna jest granica, tego co jest duchem , bogiem , a tego co nie jest. Nie dość że dla każdego duch , bóg oznaczać może coś innego to jeszcze tą granice możesz sam dowolnie przesuwać, wraz z nową wiedzą będziesz stawiał mu nowe wymagania i tylko to co dla ciebie nie zrozumiałe, nie pojęte i niewytłumaczalne będzie boskie...

W czasach Egipcjan - Bogami mogli by zostać przybysze z kosmosu, rdzenni Amerykanie - za Bogów uznali pierwszych europejczyków, którzy przybyli na ich ziemię , dla mrówki bogiem może być zwykły człowiek
który potrafi zniszczyć całe mrowisko , spowodować , aby na mrowisko nigdy nie spadła kropla wody, wysłać mrówkę w kosmos , pokazać jej całą ziemię , a nawet tą ziemię zniszczyć.

Dla każdego, słowo Bóg (bądź duch) może oznaczać coś innego, czymś bądź kimś innym Bóg będzie dla mrówki , chrześcijanina , dla ciebie, dla mnie. Jaki więc jest sens rozważania czy Bóg istnieje i czy w niego wierzysz czy nie skoro każdy mówi o czymś innym.

Możesz powiedzieć jedynie nie wierzę w Jezusa Chrystusa... ale nie wierzysz w Boga ? .... Czyli w co nie wierzysz ? nie wierzysz że są rzeczy niewytłumaczalne. Mrówka nie wierzy w reaktor atomowy , nawet się nad tym nie zastanawia.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Posłuchaj wdr, nie widzę tu żadnych płynnych, jak to nazwałeś, granic. Ja jasno i wyraźnie określiłem czym dla mnie jest bóg i duch. Mało tego, podane przez mnie definicje są powszechnie znane i choć wielu ma swoje, racjonalny świat zgodzi się ze mną, zapewniam Cię o tym. Twoja definicja może być inna, ok, ale określ ją i wypowiedz. Ty robisz z tej dyskusji zabawę w nazywanie rzeczy czerwonych niebieskimi, a zimnych ciepłymi. Oczywiście, że subiektywnie możesz dostosowywać dowolne definicje pod swoje własne potrzeby, ale to już nie jest obiektywne, to zwykła poezja, bajanie w chmurach, imaginacja. Jeśli chcesz rozmawiać na jakiś temat, musisz zgodzić się na uściślenie języka oraz przyjęcie przez wszystkich rozmówców tej samej nomenklatury. Jeśli każdy mówi własnymi definicjami, nigdy nie znajdziesz porozumienia; a nawet jeśli Ci się wydaje, że znalazłeś, to będzie ono tylko pozorne i chwilowe.

Dlatego zastanów się nad tym co napisałeś. Nie ma żadnej płynnej granicy. Domyślam się, że brak Ci solidnego argumentu, więc tak napisałeś. Wy obrońcy wiary z reguły zaczynacie się miotać i mydlić oczy, kiedy brak wam argumentów. Swoją drogą to dość ciekawe i powszechne zjawisko :-)

Nie wierzę w Jezusa i nie wierzę w zdefiniowanego przez mnie boga. Jeśli natomiast bogiem nazwiesz prawa fizyki, to można ironicznie rzec, że "wierzę w boga" ;-). Tyle tylko że ja nigdy praw fizyki nie nazwałbym bogiem.

Nie rób ludziom wody z mózgu, nazywaj rzeczy po imieniu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
"nie wierzysz że są rzeczy niewytłumaczalne"

Wiem, że są pewne ciągle niewytłumaczalne rzeczy, ale są one nie wytłumaczalne tylko dlatego, że nie mamy odpowiedniej technologii i wiedzy ogólnej. Przykładem takie rzeczy może być powstanie Wszechświata lub powstanie DNA i komórki mogącej się powielać. Nie sądzę jednak, abyśmy w przyszłości nie byli w stanie wytłumaczyć tych rzeczy. Natomiast domyślam się, że mówiłeś o rzeczach "niewytłumaczalnych - nadprzyrodzonych", jak duchy, bóg, cuda itp., tak? W takie bzdury rzeczywiście nie wierzę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
k7 nikt nie lubi jak się podważa w to co wierzy, czy to wierzący w Boga , czy nie wierzący w Boga. To zwykła ludzka reakcja obronna.

Czytasz to co piszę tak jakbyś się bronił przed oskarżeniem że źle zrobiłeś ponieważ opuściłeś Boga (a Bóg dla ciebie to ten Biblijny), opuściłeś bo nie wpisywał się w kanon twojej wiedzy o świecie nie dawał ci racjonalnych odpowiedzi na pytania.

Lecz czemu chcesz mieć się za "lepszego", "oświeconego" , bo odkryłeś że Biblia to tylko zwykłe moralizujące opowiadanie ? Chcesz walczyć z wierzącymi ? Chcesz jak ten filmowy Morfeusz wyrywać innych z kajdanów religii ? A może oni nie chcą , może są szczęśliwi ze swoją religią , którą znają? Może każdy powinien sam zdecydować bez przymusu jak postrzega to co go otacza i czy chce to postrzeganie zmienić?

Odnoszę ciągle wrażenie że masz mnie za wierzącego, a nawet praktykującego chrześcijanina, nie wiem czemu, to chyba pokutuje ta chęć jakiejś walki :P ułatwię ci i powiem wprost nigdy w życiu nie byłem skażony żadną ideologią religijną... zaskoczony ? ja po prostu tego nie potrzebuje, dla mnie Bóg nie równa się Jezus, Mahomet czy Budda. Nie potrzebuje wierzyć bądź nie wierzyć , mi wystarczy nadzieja, nadzieja że ten żywot tutaj to nie wszystko i jest jakaś ciągłość.
Ale po co na siłę przekonywać innych do swoich wierzeń -skoro ktoś w coś wierzy to tego widocznie potrzebuje - jaki to ma sens i tak wszyscy prędzej czy później się przekonamy :P
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
wdr

Jesteś szalenie zabawny :-) Ja nie bronię się przed żadnymi oskarżeniami, a to czy komuś się podoba, że odszedłem od wiary czy nie, wierz mi, mam głęboko w d... ;-)
Co do Twojego braku skażenia ideologiami religijnymi... osobiście polemizowałbym, patrząc choćby na to, jak "ich" bronisz i jakie stosujesz argumenty. Jeśli kiedykolwiek uznałbyś się za człowieka rozumu/racji/nauki, wstałbym natychmiast z okrzykiem "to jawna Kpina!". Jeśli nie jesteś stricto wierzącym, to i tak wrzucam Cię do wora razem z nimi, dlatego że nie wnosisz niczego racjonalnego do dyskusji. Jednak Twoje tu podejście i przynależność jest najmniej istotne...

Istotny jesteś Ty sam ;-) Jako kolejny obiekt poddający się manipulacji dajesz się wciągnąć w dyskusję, która dla Ciebie i dla wielu wierzących nie ma najmniejszego sensu. Ja Ciebie do niczego nie przekonam, ani wielu ludzi tu zaglądających. Ty również nie masz szans na polemikę na poziomie, ponieważ odrzucasz rozum i naukę. Zauważ, że co inteligentniejsi szybko z dyskusji się wycofali... ;-) A mi zależy na takich uparciuchach jak Ty, Kłapouchy itp.. Jesteście plastyczni, przewidywalni, całkowicie nie groźni. Jesteście idealnym przykładem do ćwiczeń dla początkujących, którzy wchodzą w świat rozumu i nauki. Wasze bzdury i bajania posłużą przyszłym pokoleniom. Nie cieszysz się? ;-) Pamiętaj, że w ostatnich dniach zawitały tu osoby, które chcą uzyskać informacje, o tym jak ateista sobie radzi, jakie ma argumenty, jaką ma moralność, jak wyrwać się z kajdanów wiary, jak stać się wolnym człowiekiem i czym jest dążenie do prawdy dla umysłu racjonalnego. Ja nawet przez chwilę nie pomyślałem, że przekonam do moich argumentów choćby jednego z Was, wierzących (lub udających, że nie wierzą, jak Ty... pamiętaj, nadzieja matką piękną, ale płodzi jedynie głupców...). Jednak ta dyskusja zasiała już ziarna wątpliwości w kilku umysłach i pewnie zasieje ich więcej. To dla mnie największa nagroda za poświęcony tu czas :-)

...teraz już wiesz, na czym polegał "eksperyment" ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
niewiele rozumiesz z tego co napisałem chyba nawet nic, dużo w tobie jakiejś zawiści , nie wiem w czym jest twój problem , do tej pory myślałem że tylko wierzący mają problemy z racjonalną rozmową na temat tego w co wierzą , ale teraz widzę że ci co wiarę w boga odrzucili też mają z tym problemy.

Powiedz mi :
- odrzucam rozum i naukę - w którym momencie do tego doszedłeś ?
- bronię wierzących - hmm to by było naprawdę ciekawe nawet zabawne, ja , który nigdy nie byłem na żadnej lekcji religii , w kościele jestem raz na kilka lat jak ktoś mnie na ślub zaprosi , nigdy u spowiedzi nie byłem, biblii w ręku nie miałem itd itp jestem oskarżany przez chrześcijanina, który porzucił wiarę w boga ,że bronię wierzących chrześcijan. Nie sądzisz że te teorie twoje są komiczne ? Te niby twoje eksperymenty to tylko taka twoja głupia gadka i obrona swoich poglądów z którym musisz się chyba czuć niepewnie i w których chyba strasznie się pogubiłeś??

Wybacz, ale wymiana zdań z tobą staje się dość komiczna gotów byłbym pomyśleć że to konkurs na największego ateistę na świecie, w którym ty ogłosiłeś się zwycięzcą , bo uważasz że bóg jakby istniał to byłby taki jak opisali go w biblii tylko z tą różnicą że go nie ma ;]]]

Sorki , nie chciałem zostać uczestnikiem konkursu, chciałem poznać twoje poglądy, ale widzę że wiele do zaoferowania oprócz jakiejś nienawiści do swoich byłych przekonań to nie masz :[ Smutne to.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Napisałem Ci już, co na Twój temat sądzę. Czyżbyś był bogiem jak Kłapouchy i nie przeczytał ostatniego postu wydając osąd?

Poczytaj sam siebie :-) Nie dodałeś ani jednej merytorycznej, wartościowej tezy do tej dyskusji. Zadałeś kilka ciekawych pytań, ale to wszystko.

Ponadto, jako były wierzący, mam doświadczenie i moje tezy popieram argumentami, dla wielu nie do przyjęcia, ale to już inna bajka. Ty za to jesteś z nów jak Kłapouchy - udzielasz się w dyskusji, co do której wnieść niczego nie możesz. Skoro twierdzisz że nie jesteś wierzącym ani ateistą (no gdybyś to z siebie wydusił, to by była jawna kpina :-)), to co Ty możesz o tych aspektach wiedzieć? Czyżbyś jak Kłapouchy przeczytał wszystko w książce w swojej norce? Jesteście do siebie tacy podobni :-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Bo nie czytasz ze zrozumieniem,

Nie mogę określić się jako wierzący , bądź nie wierzący w Boga ponieważ nie ma jednej właściwej i identycznej definicji dla słowa Bóg , to co opisane jest w Biblii , stworzenie świata, życia itd itp, można równie dobrze przypisać działaniu wysokorozwiniętej pozaziemskiej cywilizacji więc próbuje tobie powiedzieć że jak wyjdziesz poza ramy chrześcijanina-katolika wyjdziesz poza ramy jakiejkolwiek innej religii to pod określeniem Bóg może stanąć wiele nieznanych tobie zjawisk/rzeczy. Każdy słowo Bóg interpretuje po swojemu dla jednego to stwórca, dla kogoś innego to wszechmogący, a dla kogoś jeszcze to ufoludki tworzące nowe światy.

Wracając do przykładu:
To że mrówka nie myśli o reaktorze atomowym nie znaczy że go nie ma, dla mrówki ja lub jakikolwiek inny człowiek i jego wiedza jest bardziej niesamowita niż dla wierzącego np działania Chrystusa czy Allaha , znaczy się że przy pewnych założeniach można przyjąć że dla mrówki jestem bogiem.

Zatem może się okazać że, masz rację:
- kłapouchy i ja jesteśmy bogami (musimy tylko namówić mrówki by się do nas modliły ?)
- jestem jednocześnie wierzący i nie wierzący , wierzący bo mam nadzieje że poza tym życiem tu i teraz jest jakaś ciągłość , ale jestem nie wierzący wg definicji np: chrześcijanina katolika.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uczepiłeś się strasznie definicji słowa bóg. Ok, niech będzie. Ja podałem ją jako coś nadprzyrodzonego, bo z punktu widzenia nauki, bogiem może być coś, co jest ponad światem fizycznym, żywym, ale jednocześnie w ten świat ingeruje, łamiąc tym samym jego prawa. Wszystko inne ma swoją właściwą nazwę i z punktu widzenia nauki bogiem nie jest (nie jest tak określane) - przykład kosmitów lub ogólnie przykład niewiadomej, np. przed powstaniem Wszechświata, więc nie pisz, że każdą rzecz można nazwać bogiem - to nieścisłe i wprowadza w błąd. Bogiem byłaby dla mnie istota, która będąc w próżni, osłonięta od promieniowania, będąc tylko w polu grawitacyjnym Ziemi, na pewnej wysokości, bez podpory i nie spadłaby na ziemię; ale nie istota, która stwarza świat. Pierwsze byłoby niezgodne z obserwacją, która dała nam prawa, na których bazuje cała wiedza o świecie. Drugie jest jak najbardziej do wyjaśnienia i mamy już na to solidne teorie.
Więc nie sprzeczajmy się o słowo bóg. Ja jawnie wyśmiewam podejście, że jesli czegoś nie wiemy, to znaczy, że to zrobił bóg (czytaj: twór nadprzyrodzony zgodnie z wcześniejszą definicją).

Piszesz o reaktorze atomowym z perspektywy człowieka (wg. Twojej nomenklatury - boga dla mrówki). Ty jako człowiek wiesz, że reaktor istnieje, więc to pytanie jest pozbawione sensu. Ale spójrz na reaktor z perspektywy mrówki. Czy jakakolwiek poważna mrówka zadałaby pytanie o reaktor atomowy żyjąc w swoim otoczeniu, gdzie nigdy niczego takiego nie widziała/doświadczyła? Po co? Być może mrówka filozof podjęłaby jakieś starania i drogą dedukcji może doszła by do tego, że reaktor atomowy to fajna, łatwa w wymyśleniu rzecz...

"kłapouchy i ja jesteśmy bogami (musimy tylko namówić mrówki by się do nas modliły ?)"

To był sarkazm, bez urazy ale też bez zbędnego schlebiania sobie... no proszę Cię...

"jestem jednocześnie wierzący i nie wierzący , wierzący bo mam nadzieje że poza tym życiem tu i teraz jest jakaś ciągłość , ale jestem nie wierzący wg definicji np: chrześcijanina katolika."

Rozbroiłeś mnie teraz :-) Więc tu tkwi Twój problem... Czyżbyś nie potrafił się określić? To dokładnie jak ok. 93% naszego społeczeństwa. Niby wierzycie, ale i tak robicie po swojemu. Wybieracie to co Wam wygodne z Waszej wiary/religii. Jesteście nielojalni. Czcicie boga, myślicie o życiu pozagrobowym, bo taka jest jeszcze moda (która de facto już przemija). Pocieszam się tylko tym, że te brednie znikną z tej planety z chwilą, kiedy ostatni chrześcijanin dostąpi swojego żywota. Myślę, że ja tego nie doczekam, ale przyszłe pokolenia z pewnością. To samo tyczy się każdej innej religii sensu stricto.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ty dalej nie kapujesz , czytaj to jako całość , a nie wyrywasz z kontekstu zdania.

mówiąc że jestem wierzący i nie wierzący mam na myśli że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, jeden uzna mnie za wierzącego inny za ateistę ja nie czuję potrzeby na zaszufladkowanie siebie do jakiejś grupy.

A proszę powiedz , jaką masz teorię na temat tego co dzieje się po śmierci ? pustka ? zero ? null ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"A proszę powiedz , jaką masz teorię na temat tego co dzieje się po śmierci ? pustka ? zero ? null ?"

...powiedz mi gdzie byłeś przed swoim poczęciem? Przez wieki historia się "działa", ludzie się rodzili i umierali, zmieniały się ustroje, poglądy... zmieniał się cały świat. Gdzie wtedy byłeś?......

Odpowiedź brzmi: nigdzie :-) I wyobraź sobie, że po śmierci "pójdziesz" dokładnie w to samo miejsce. Naprawdę nie ma potrzeby wymyślać jakiegoś dodatkowego świata/miejsca, gdzie mógłbyś pójść. Ja wiem, że dla wielu to daje otuchę, nadzieję (jak sam to określiłeś), jednak to zwykłe tchórzostwo. Jeśli masz nadzieję, że "tam" coś jest, nigdy tak naprawdę nie będziesz w pełni żył tu, na tym realnym świecie. Zawsze zdarzy się jakaś sytuacja, kiedy podejmiesz decyzję (czasem ważną życiową decyzję) bazując na tym, że "tam coś jest". A to już może być bardzo niebezpieczne, nie tylko dla Ciebie, ale i dla otoczenia...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4
Już Cię objechali.. hehe, uwielbiam to forum :-D
A mnie się kobieta wyzwolona od razu skojarzyła z niejaką Frytka, jak tłumaczyła Cejrowskiemu, że jest kobietą wyzwolona :-P heh
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Definicja goni definicję... trzeba uściślić język, aby rozmawiać poważnie :-) Człowiek wyzwolony to dla mnie człowiek "wolny", o otwartym umyśle, odwadze do wypowiadania swoich tez i formułowania ich w ogóle. Wiadomo, że nawet taki wolny człowiek jak ja jest ograniczony przez naturę, prawo, relacje społeczne ;-) Jednak to nic strasznego, a z wolnością w głowie możesz bardzo skutecznie te "ograniczenia" obrócić w ułatwienia, tak aby działały dla Twojej korzyści ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mnie tego nie tłumacz. Ja wpasowuje się w Twoje ramy, ale jestem zajęta :-D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie jesteś jedyną, która te realia rozumie w takim razie :-) Gratuluje osiągnięcia własnego oświecenia (o ile je osiągnęłaś, być może byłaś realistką od urodzenia... :-))! Oby i innym się udało...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na tym forum chyba jedyną :-D Powodzenia, zuchu!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Dzięki, Ty też 3maj się ciepło w te mroźne dni ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kłapouchy, bardzo mi się podobają Twoje wypowiedzi. Trzymasz poziom. Sądzę, że jesteś doskonałym kompanem do mądrych debat. Chciałabym Cie poznać :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Poznajmy się

Szukam przyjaciółki :) (60 odpowiedzi)

Jestem samotna 27 letnia kobieta która szuka koleżanki przyjaciółki aby poprostu pogadać...

Koleżanka/ przyjaciółka (3 odpowiedzi)

Cześć odezwij się jeśli szukasz fajnej znajomosci działającej w dwie strony. Mieszkam na...

Szukam koleżanki/Starogard Gdanski (4 odpowiedzi)

Hej, mieszkam w Stg od kilku lat, ale jakoś znajomych tu brak. Szukam zwyczajnie koleżanki, kogoś...

do góry