Marcin i jego stalowa pompka
Jedyny który miał szanse to rowerzysta, pan Marcin, który był na miejscu
miał zimną głowę, rozsądną ocenę, że wezwał i policję i pogotowie.
Jedynie on, gdyby był jaskiniowcem,...
rozwiń
Jedyny który miał szanse to rowerzysta, pan Marcin, który był na miejscu
miał zimną głowę, rozsądną ocenę, że wezwał i policję i pogotowie.
Jedynie on, gdyby był jaskiniowcem, Neandertalczykiem, miał szansę podejść do sprawcy, zatłuc go pompką jak karpia na Wigilię i spokojnie odjechać rowerem w dal. Niestety, był zbyt cywilizowany. Zbyt kulturalny.
zobacz wątek