Odpowiadasz na:

Re: czasy wody sodowej z saturatora

Coś Wam jeszcze opowiem, co akurat mi się przypomniało.

Mieszkałem za późnego PRL-u parę lat w DS2 PG. Wieżowiec na końcu Traugutta.
Robiłem tam w pewnym sensie, za osobę... rozwiń

Coś Wam jeszcze opowiem, co akurat mi się przypomniało.

Mieszkałem za późnego PRL-u parę lat w DS2 PG. Wieżowiec na końcu Traugutta.
Robiłem tam w pewnym sensie, za osobę "funkcyjną", bo administracja budynku zawsze mogła na mnie polegać w różnych sprawach. W zamian też miałem doskonałe układy z administracją. I oczywiście własne klucze do wszystkich możliwych wejść :)

Budynek. odkąd Arabi się przeprowadzili do niego, był niesamowicie wprost zakaraluszony.
Nawet robiliśmy sobie zawody, kto nałapie więcej karaluchów w np. 10 min. A łatwe to nie jest, bo są bardzo szybkie.
Potem zanosiliśmy słoiki z "trofeami" do administracji :)

Poskutkowało na tyle, że bodaj w 1989r, wywalili z akademika na wakacje wszystkich, rozlokowując ich po są sąsiednich, żeby zrobić porządną dezynsekcję.
Wtedy miałem okazję mieć w ręku puszkę, taką bodaj 10l, po Zycklonie.
Chłopaki mnie uspokoili, że Zycklonu od lat już niie stosują. Na statkach stosowali, ale przestali, bo wypadki były. Puszki im zostały.

No i wieczorem, po tym gazowaniu, przylatuje do mnie portierka, bo zauważyła z domu, że światło się pali na bodaj 8 czy 9 piętrze.

Polecieliśmy. Wiedząc, że narażamy zdrowie a może i życie.
Smród niesamowity. I każdy krok to był chrzęst zgniatanych, martwych już, karaluchów.
Okazało się, że nikogo nie ma, tylko jakiś debil światła w pokoju nie zgasił :D

zobacz wątek
7 lat temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry