prof
Boski wiatr ze złoto-ustnych warg Shaigana odrzucił drobnego cwaniaczka na jakieś 3m, gdzie podporą okazały się drzwi windy.
Na jeden slajd cisza zakuła wszystkich w uszy.
Cwaniaczek ogarnął...
rozwiń
Boski wiatr ze złoto-ustnych warg Shaigana odrzucił drobnego cwaniaczka na jakieś 3m, gdzie podporą okazały się drzwi windy.
Na jeden slajd cisza zakuła wszystkich w uszy.
Cwaniaczek ogarnął się i prawą dłonią, szybko odpruł kieszeń pod wątrobą. Drżącą ręką wydobył żółtą paczuszkę Cameli i srebrną Zippo.
- Chciałem cię sprawdzić, rzekł.
Cielęce oczy Shaigana przypominające spodki w połączeniu z potęgą ciszy potęgowały komiczność.
-Widzisz tego wielbłąda na paczce Shaigan?
- Ehm?
- Jemu też chce się pić. Nigdy sobie nie żartuj w ten sposób.
zobacz wątek