Widok
Znam z kilku lat wstecz trójkę Harpaganów którzy zdobyli ten tytuł w Kwidzynie. Oni z kolei znali zwycięzcę. To jest do zrobienia ale .....
Wszyscy oni profesjonalnie, zawodowo zajmuja się sportem. Trenuja 2 razy dziennie , w pracy sa trenerami bądż zawodnikami klubów sportowych i płacą im za uprawianie sportu. Fajnie no nie ?? Nie dziwcie się więc że ludzie którzy całe życie od małego profesjonalnie trenuja sa lepsi od was .. Ile trenujecie - 4 razy w tygodniu z natężeniem w weekend ?? Nie ma porównania z nimi !!
Ta trójka startuje w rajdach wielodyscyplinarnych takich jak Salomon Trophy, Orzeł Bielik , Terra Inkognita w Horwacji, i podobnych. Oni naprawde sa mocni, a zwycięzca to zawodowy kolarz i jechał na treekingu.
Wszyscy oni profesjonalnie, zawodowo zajmuja się sportem. Trenuja 2 razy dziennie , w pracy sa trenerami bądż zawodnikami klubów sportowych i płacą im za uprawianie sportu. Fajnie no nie ?? Nie dziwcie się więc że ludzie którzy całe życie od małego profesjonalnie trenuja sa lepsi od was .. Ile trenujecie - 4 razy w tygodniu z natężeniem w weekend ?? Nie ma porównania z nimi !!
Ta trójka startuje w rajdach wielodyscyplinarnych takich jak Salomon Trophy, Orzeł Bielik , Terra Inkognita w Horwacji, i podobnych. Oni naprawde sa mocni, a zwycięzca to zawodowy kolarz i jechał na treekingu.
Stanol napisał(a):
> Znam z kilku lat wstecz trójkę Harpaganów którzy zdobyli ten
> tytuł w Kwidzynie. Oni z kolei znali zwycięzcę. To jest do
> zrobienia ale .....
> Wszyscy oni profesjonalnie, zawodowo zajmuja się sportem.
> Trenuja 2 razy dziennie , w pracy sa trenerami bądż zawodnikami
> klubów sportowych i płacą im za uprawianie sportu. Fajnie no
> nie ?? Nie dziwcie się więc że ludzie którzy całe życie od
> małego profesjonalnie trenuja sa lepsi od was .. Ile trenujecie
> - 4 razy w tygodniu z natężeniem w weekend ?? Nie ma porównania
> z nimi !!
> Ta trójka startuje w rajdach wielodyscyplinarnych takich jak
> Salomon Trophy, Orzeł Bielik , Terra Inkognita w Horwacji, i
> podobnych. Oni naprawde sa mocni, a zwycięzca to zawodowy
> kolarz i jechał na treekingu.
No to się o sobie naczytałem ciekawych rzeczy. Należę do czwórki, której w Kwydzynie udało się przejechać trasę, więc mam prawo mniemać,że niejaki Stanol pisze o mnie. Na szczęście w odpowiedzi ktoś był uprzejmy napisać parę słów prawdy.
Solidnie rozbawiło mnie zrobienie z nas ( Roman i Grzegorz) profesionalistów. Gdyby sport profesionalny "robili" tacy goście, to mielibyśmy w polskim sporcie "niezłe" wyniki. Fakt, byliśmy kiedyś trenerami, ale to było 10 lat temu. Ponadto trenowaliśmy biegi, nie rowery. Teraz jak zwykli śmiertelnicy ciężko zarabiamy na życie prowadząc działalność gospodarczą( wydawnictwo). Prawda,dodatkowo zajmujemy się działalnością organizacyjną w sporcie ( biegi na orientację, maratony,rajdy ekstremalne). Jednak to właśnie ta działalność znacznie ogranicza nasze mośliwości treningowe. Każdy z nas posiada rodzinę, troje dzieci a ja ponadto psa. Drogi Stanolu, TRENUJEMY 2-3 RAZY W TYGODNIU, a nie 2 razy dziennie.
Ja przed Kwidzyniem miesiąc przed zawodami jeżdziłem 2-3 razy w tygodniu po 30-50 km, najdłuższy trening to na 10 dni przed Harpaganem 120 km. Rower kupiłem w hipermarkiecie za 900 zł.Grzegorz w zasadzie w ogóle nie jeżdził, bo tydzień wcześniej startował w maratonie poznańskim - wystarował w Kwydzynie na żywca.
Ponadto -młodzi !- to prawda, my mamy prawie 50-tkę na karku.Jesteśmy starszymi Panami w okularkach, z dobrze rozwiniętym mięśniem piwnym.
Zatem nie róbcie mitów z tym Harpaganem. To da się przejechać. Podstawa to odpowiednia taktyka, chyba jeszcze ważniejsza nawigacja i coś,co - uwaga młodzi ludzie- ma moje pokolenie : CHARAKTER.
W Kwydzynie przejechaliśmy 220 km ( zliczając 20 pk), zbędnie przejechany dystans - około 900 m.
Zyczę udanych przygotowań i "rzeźbienia" charakteru.
W razie zainteresowania chętnie podzielę się swoimi uwagami w sprawie taktyki i podejscia do trasy.
Pozdrawiam
Roman
> Znam z kilku lat wstecz trójkę Harpaganów którzy zdobyli ten
> tytuł w Kwidzynie. Oni z kolei znali zwycięzcę. To jest do
> zrobienia ale .....
> Wszyscy oni profesjonalnie, zawodowo zajmuja się sportem.
> Trenuja 2 razy dziennie , w pracy sa trenerami bądż zawodnikami
> klubów sportowych i płacą im za uprawianie sportu. Fajnie no
> nie ?? Nie dziwcie się więc że ludzie którzy całe życie od
> małego profesjonalnie trenuja sa lepsi od was .. Ile trenujecie
> - 4 razy w tygodniu z natężeniem w weekend ?? Nie ma porównania
> z nimi !!
> Ta trójka startuje w rajdach wielodyscyplinarnych takich jak
> Salomon Trophy, Orzeł Bielik , Terra Inkognita w Horwacji, i
> podobnych. Oni naprawde sa mocni, a zwycięzca to zawodowy
> kolarz i jechał na treekingu.
No to się o sobie naczytałem ciekawych rzeczy. Należę do czwórki, której w Kwydzynie udało się przejechać trasę, więc mam prawo mniemać,że niejaki Stanol pisze o mnie. Na szczęście w odpowiedzi ktoś był uprzejmy napisać parę słów prawdy.
Solidnie rozbawiło mnie zrobienie z nas ( Roman i Grzegorz) profesionalistów. Gdyby sport profesionalny "robili" tacy goście, to mielibyśmy w polskim sporcie "niezłe" wyniki. Fakt, byliśmy kiedyś trenerami, ale to było 10 lat temu. Ponadto trenowaliśmy biegi, nie rowery. Teraz jak zwykli śmiertelnicy ciężko zarabiamy na życie prowadząc działalność gospodarczą( wydawnictwo). Prawda,dodatkowo zajmujemy się działalnością organizacyjną w sporcie ( biegi na orientację, maratony,rajdy ekstremalne). Jednak to właśnie ta działalność znacznie ogranicza nasze mośliwości treningowe. Każdy z nas posiada rodzinę, troje dzieci a ja ponadto psa. Drogi Stanolu, TRENUJEMY 2-3 RAZY W TYGODNIU, a nie 2 razy dziennie.
Ja przed Kwidzyniem miesiąc przed zawodami jeżdziłem 2-3 razy w tygodniu po 30-50 km, najdłuższy trening to na 10 dni przed Harpaganem 120 km. Rower kupiłem w hipermarkiecie za 900 zł.Grzegorz w zasadzie w ogóle nie jeżdził, bo tydzień wcześniej startował w maratonie poznańskim - wystarował w Kwydzynie na żywca.
Ponadto -młodzi !- to prawda, my mamy prawie 50-tkę na karku.Jesteśmy starszymi Panami w okularkach, z dobrze rozwiniętym mięśniem piwnym.
Zatem nie róbcie mitów z tym Harpaganem. To da się przejechać. Podstawa to odpowiednia taktyka, chyba jeszcze ważniejsza nawigacja i coś,co - uwaga młodzi ludzie- ma moje pokolenie : CHARAKTER.
W Kwydzynie przejechaliśmy 220 km ( zliczając 20 pk), zbędnie przejechany dystans - około 900 m.
Zyczę udanych przygotowań i "rzeźbienia" charakteru.
W razie zainteresowania chętnie podzielę się swoimi uwagami w sprawie taktyki i podejscia do trasy.
Pozdrawiam
Roman
Bardzo interesujące. Ja jestem wiekowo pośrodku pomiędzy całkiem młodymi i wśrednim wieku jak Ty i też mogę pojechać 200km w każdej chwili mimo że kolarz ze mnie raczej słaby. Zgadzam się że to tylko kwestia psychiki. W kwestii nawigacji: czy posługiwałeś się mapnikiem i kompasem (jakimi?) lub innymi metodami żeby jechać tak bezbłędnie?
Na pewno moim atutem jest nawigacja. Od 30 lat biegam na orientację, teraz specjalnie uwielbiam nawigację przy użyciu map turystycznych. Bez zarozumaiłości mogę uznać się za jednego z lepszych fachowców w te klocki. Oczywiście , że używałem mapnika. W zasadzie całą trasę przejechałem z nosem przy mapie. Mój mapnik to konstrukcja postradziecka - oferują ją ludzie od jazdy rowerowej na orientację ( są takie mistrzostwa Polski- odbyły sie 29 września w Dusznikach, ale nie byłem tam). Kompas miałem przy sobie, ale nie użyłem go ani razu. Polecam kompas firmy SILVA .
Roman
Roman
jestem amatorem, ale troche na rowerze jezdze. mam trekkinga. jakis czas temu zrobilem sobie probe generalna przed H sprawdzajac wytrzymalosc. przejechalem 180km w 9h zegarowych ze stednia blisko 25h,a uwazam sie za sredniaka. co prawda 80% to byl asfalt, ale pogoda mnie nie rozpieszczala, a chodzilo mi wlasnie o dystans i tempo. psycha panowie, psycha... ten dystans jest do wziecia. grunt to sie nie zgubic.
Na Harpaganie w Kwidzynie przejechałem 210 km ze średnią ponad 23 km/h i nie jestem cyborgiem na rowerze. Trzeba pamiętać jednak o tym, że to są prędkości średnie z czystej jazdy. W ciągu 12 godzin maratonu przez 2-4 godzin nie jedzie się wcale(najczęśćiej czyta mapę, odwieda punkty lub po prostu łapie oddech). W tym czasie siły mimo wszystko jakoś się regenerują. Zupełnie co innego jest zrobić średnią prędkość 25 km/h jadąc non stop 200 km - szczególnie jeśli to są bezdroża.
Chciałem zwrócic honor zwycięzcy H z Kwidzyna - bo jego nie znam a skategoryzowałem go z pozostałymi : napisał że nie jest zawodowym kolarzem ( taka informacja chodziła na Harpaganie) jechał na rowerze crossowym , startował na Orle Bieliku. Reszta dotyczy pozostałych .... nie jego.
Sory Andrzej ,,,,
Sory Andrzej ,,,,
Stanol napisał(a):
> Chciałem zwrócic honor zwycięzcy H z Kwidzyna - bo jego nie
> znam a skategoryzowałem go z pozostałymi : napisał że nie jest
> zawodowym kolarzem ( taka informacja chodziła na Harpaganie)
> jechał na rowerze crossowym , startował na Orle Bieliku. Reszta
> dotyczy pozostałych .... nie jego.
> Sory Andrzej ,,,,
Też nieprawda. Z pozostałych trzech jeden był czystym amatorem nigdzie niezrzeszonym. Kilka punktów jechałem razem z nimi. Pozostali dwaj faktycznie należą chyba do jakiegoś klubu, jedak musieli zwyciężyć przede wszystkim z sobą - przecież ci panowie do kategorii juniorów już od wielu lat się nie zaliczają i nie wypominając im wieku byli jednymi ze starszych na Harpaganie. Trudno mówić chyba o zawodowstwie jeśli komuś strzeliła 50-tka.
> Chciałem zwrócic honor zwycięzcy H z Kwidzyna - bo jego nie
> znam a skategoryzowałem go z pozostałymi : napisał że nie jest
> zawodowym kolarzem ( taka informacja chodziła na Harpaganie)
> jechał na rowerze crossowym , startował na Orle Bieliku. Reszta
> dotyczy pozostałych .... nie jego.
> Sory Andrzej ,,,,
Też nieprawda. Z pozostałych trzech jeden był czystym amatorem nigdzie niezrzeszonym. Kilka punktów jechałem razem z nimi. Pozostali dwaj faktycznie należą chyba do jakiegoś klubu, jedak musieli zwyciężyć przede wszystkim z sobą - przecież ci panowie do kategorii juniorów już od wielu lat się nie zaliczają i nie wypominając im wieku byli jednymi ze starszych na Harpaganie. Trudno mówić chyba o zawodowstwie jeśli komuś strzeliła 50-tka.
Sam startowałem w Kwidzyniu i byłem 20. Tutaj nie byłem wytrenowany, ale tepo nawdawal moj kumpel, a ja grzcznie siedzialem na kole. Przejechalismy 220 km ze średnia 24,5km/h. Cały problem na Harpaganie, to jak dla mnie nawigacja !!! Można dzięki dobremu wyborowi trasy oszczedzic wiele czasu. Wcale nie trzeba byc zawodowcem, w przyszlym roku to udowodnie :)
W Lęborku (mój pierwszy start) 79, 140km, ale po 40 km urwana tylna przerzutka skuty łańcuch i kolejne 100km na 32:15. Psychika też jest ważna !
Pozdrawiam wszystkich starujących i życzę powodzenia. Ja zamierzam ponownie startować dopiero w 2003 roku, ale wtedy bede juz pierwszy :)
W Lęborku (mój pierwszy start) 79, 140km, ale po 40 km urwana tylna przerzutka skuty łańcuch i kolejne 100km na 32:15. Psychika też jest ważna !
Pozdrawiam wszystkich starujących i życzę powodzenia. Ja zamierzam ponownie startować dopiero w 2003 roku, ale wtedy bede juz pierwszy :)
diablo napisał(a):
> (...) i
> korzystał z GPS, wobec czego nie tracił czasu na analizowanie
> mapy.
a korzystales kiedys z GPS-a? jesli tak to powiedz jak to sobie wyobrazasz? majac mape 1:100 000 bez sieci WGS 84 niedokladnie wklepujesz pkty do GPS-a... co zajmuje tobie przy 20 pktach sporo ponad pol godziny. no ale zrobione. i co teraz? wlaczasz funkcje 'GOTO'? i jedziesz rowerem na przelaj, przez strumyki, lesne ostepy i przeorane pola?
mozna inaczej - wklepujesz wszystkie skrzyzowania i zakrety drogi i wlaczasz "ROUTE" wybierajac pkty po kolei.. co tez zajmuje troche czasu..
wiec w przypadku H na bajku GPS niewiele by pomogl.. jesli juz to na pieszym - wklepujesz punkty, robisz z nich ROUTE i o nic wiecej sie nie martwisz, idac przez kilkanascie godzin wg wskazan (no chyba, ze w lesie zgubisz sygnal, co zdarza sie czesto)
pozdr.
> (...) i
> korzystał z GPS, wobec czego nie tracił czasu na analizowanie
> mapy.
a korzystales kiedys z GPS-a? jesli tak to powiedz jak to sobie wyobrazasz? majac mape 1:100 000 bez sieci WGS 84 niedokladnie wklepujesz pkty do GPS-a... co zajmuje tobie przy 20 pktach sporo ponad pol godziny. no ale zrobione. i co teraz? wlaczasz funkcje 'GOTO'? i jedziesz rowerem na przelaj, przez strumyki, lesne ostepy i przeorane pola?
mozna inaczej - wklepujesz wszystkie skrzyzowania i zakrety drogi i wlaczasz "ROUTE" wybierajac pkty po kolei.. co tez zajmuje troche czasu..
wiec w przypadku H na bajku GPS niewiele by pomogl.. jesli juz to na pieszym - wklepujesz punkty, robisz z nich ROUTE i o nic wiecej sie nie martwisz, idac przez kilkanascie godzin wg wskazan (no chyba, ze w lesie zgubisz sygnal, co zdarza sie czesto)
pozdr.
Można to zrobić tak: Daję mapy na chwilę do przeskanowania mojej obsłudze techncznej. Oni wszystko wprowadzają i przesyłają internetem (GPRS/Bluetooth z komórki) do mojego palmtopa z kartą GPS którego mam na kierownicy. Na palmtopie mam podświetloną kolorową mapę aktualnego otoczenia z punktami i proponowaną trasą...
Uproszczenie: zaprogramowanego GPSa lub palmtopa można również przekazać na trasie...
Uproszczenie: zaprogramowanego GPSa lub palmtopa można również przekazać na trasie...
diablo napisał(a):
> Można to zrobić tak: Daję mapy na chwilę do przeskanowania
> mojej obsłudze techncznej.
no to fajna masz obsluge techniczna :)
nie skanowalem nigdy czarno-bialej kserowki i nie wprowadzalem tego do palmtopa, wiec nie wiem jak to wyglada od strony technicznej, ale nie sadze, zeby bylo to az tak proste...
> Oni wszystko wprowadzają i
> przesyłają internetem (GPRS/Bluetooth z komórki) do mojego
> palmtopa z kartą GPS którego mam na kierownicy.
widze, ze lubisz sobie dodac te pareset gram na kierownice...
> Na palmtopie
> mam podświetloną kolorową mapę aktualnego otoczenia z punktami
> i proponowaną trasą...
no tak, ale punkty ale jesli punkty sa gdzies tam w lesie to juz nie jest takie proste. tym bardziej, ze poruszamy sie po dosc abstrakcyjnym poziomie rozwazan - nie widzialem jeszcze nikogo na harpaganie, kto na kierownicy mialby palmtopa polaczonego z gps-em...
a na pewno nie mial go andrzej...
> Można to zrobić tak: Daję mapy na chwilę do przeskanowania
> mojej obsłudze techncznej.
no to fajna masz obsluge techniczna :)
nie skanowalem nigdy czarno-bialej kserowki i nie wprowadzalem tego do palmtopa, wiec nie wiem jak to wyglada od strony technicznej, ale nie sadze, zeby bylo to az tak proste...
> Oni wszystko wprowadzają i
> przesyłają internetem (GPRS/Bluetooth z komórki) do mojego
> palmtopa z kartą GPS którego mam na kierownicy.
widze, ze lubisz sobie dodac te pareset gram na kierownice...
> Na palmtopie
> mam podświetloną kolorową mapę aktualnego otoczenia z punktami
> i proponowaną trasą...
no tak, ale punkty ale jesli punkty sa gdzies tam w lesie to juz nie jest takie proste. tym bardziej, ze poruszamy sie po dosc abstrakcyjnym poziomie rozwazan - nie widzialem jeszcze nikogo na harpaganie, kto na kierownicy mialby palmtopa polaczonego z gps-em...
a na pewno nie mial go andrzej...
Na upartego bym to zrobił, ale na razie nie zrobię. mapa w palmtopie by nie była ze skanu, chodzi o zrobienie kopii dla obsługi techn. żeby mogła wprowadzić punkty. Poczekaj za dwa lata co będą mieć na kierowncy. Techniczne możliwości są już teraz a te 500g (palmtop z dodatkową baterią i kartą GPS) by się zwróciły. Nie ma w tym nic bardziej amoralnego niż kupowanie roweru za 10 tyś. który daje przewagę nad ludźmi ze słabszym sprzętem.
poczytaj w archiwum jak sie ten gosc przygotowywal.. zreszta poza samym treningiem mial odpowiednia diete, medykamenty itp - przygotowywal go w tej materii moj znajomy, ktory jest specjalista od tego
zreszta mi tez tlumaczyl, ze moze mnie tak przygotowac - przez dwa tygodnie dozylnie magnez i tak dalej...
jako ciekawostke podam, ze do drzewinskiego harpagana zwyciezca kwidzynskiego postanowil przygotowywac sie juz samemu i nie dal rady przejechac 200...
zreszta mi tez tlumaczyl, ze moze mnie tak przygotowac - przez dwa tygodnie dozylnie magnez i tak dalej...
jako ciekawostke podam, ze do drzewinskiego harpagana zwyciezca kwidzynskiego postanowil przygotowywac sie juz samemu i nie dal rady przejechac 200...