Problem polega na tym, że dorośli chodzą "w kratkę", bo to, tamto i siamto (znajomi wpadli, nowy serial na streamingach, ciemno za oknem i tak dalej), a potem jest płacz, że grupa im odjechała. Jak...
rozwiń
Problem polega na tym, że dorośli chodzą "w kratkę", bo to, tamto i siamto (znajomi wpadli, nowy serial na streamingach, ciemno za oknem i tak dalej), a potem jest płacz, że grupa im odjechała. Jak ktoś zapisze się na kurs gotowania i będzie chodził co drugi tydzień, to też może się nagle zdziwić, że on dopiero wodę gotuje, a grupa już kotlety smaży. Wystarczy chodzić regularnie i ćwiczyć, a jak coś bardzo nie wychodzi, to zawsze można wpaść na otwarte dojo i sensei albo znajomi pomogą dopracować technikę.
zobacz wątek