O cytowaniu "niemieckich oficerów"
Doskonale rozumiałem Lenn, kiedy pisała z Niemiec o swojej tęsknocie za krajem i miastem. Może dlatego aż tak dobrze, że sam jestem aktualnie w dość zbliżonej sytuacji. Z pewnego punktu widzenia...
rozwiń
Doskonale rozumiałem Lenn, kiedy pisała z Niemiec o swojej tęsknocie za krajem i miastem. Może dlatego aż tak dobrze, że sam jestem aktualnie w dość zbliżonej sytuacji. Z pewnego punktu widzenia jest mi jednak trudniej niż jej - bo o ile o mieście niemieckim z łatwością i bez większych wyrzutów sumienia można było napisać: „ten cholerny, szwabski bielefeld”, o tyle o Krakowie jakoś nie wypada. Każdy chyba przyzna, że to nie byłoby w porządku, co jednak nie zmienia faktu, że uzasadnienia historycznego dla niemieckości podwawelskiego grodu można szukać z sukcesem - ot, choćby w słowach, które rzucił tu kiedyś na odchodnym dr Hans Frank: „Auf Wiedersehen Krakau, du alte, deutsche Stadt....”
Przyjdzie kiedyś piękny dzień, w którym go zacytuję, by zaraz potem zrzucić z ramion płaszcz Konrada i spłynąć Wisłą kilkaset kilometrów na północ, do prawdziwego domu. Nie będzie akcentu na „deutsche”, nie będzie akcentu na „wieder”, a przede wszystkim powiem to do siebie i po cichu - by ktoś przypadkiem nie pomyślał, że w jakimkolwiek stopniu, choćby w żartach, identyfikuję się z poglądami człowieka, którego powieszono za coś nieporównywalnie poważniejszego niż kradzieże kieszonkowe.
zobacz wątek