Upominajmy się o swoje
W bloku przy X mieszkam od 4 lat. Od października 2011 ja oraz inni mieszkańcy bloku jesteśmy "terroryzowani" przez hałas dobiegajacy z mieszkania p. Y na pierwszym piętrze (numer 11). Słuchanie...
rozwiń
W bloku przy X mieszkam od 4 lat. Od października 2011 ja oraz inni mieszkańcy bloku jesteśmy "terroryzowani" przez hałas dobiegajacy z mieszkania p. Y na pierwszym piętrze (numer 11). Słuchanie telewizji rozpoczyna się często o godz. 6 7 i trwa, z niewielkimi przerwami, nawet do godz. 23.
Natężenie głosu w mieszkaniu nr 11 zazwyczaj jest na tyle duże, że uniemożliwia mi słuchanie własnego odbiornika radiowego bądź telewizyjnego; odgłosy mieszają się ze sobą, a ja nie mam zwyczaju słuchać czegokolwiek tak głośno by słyszało to całe osiedle (a chyba tylko w takim wypadku udałoby mi się zagłuszyć państwa z dołu i przy okazji zburzyć spokój całego bloku).
Podjęłam kilkakrotne próby rozmowy z sąsiadami niestety nie otwierają drzwi. Kilka tygodni temu (początek lipca) złożyłam pisemną prośbę do państwa Y by w imię poszanowania zasad dobrego wychowania i stosunków sąsiedzkich, słuchali telewizji trochę ciszej. Oczywiście prośba nie odniosła żadnego skutku.
Dnia 9 lipca ok. godz. 20 po raz kolejny podjęłam próbę rozmowy z sąsiadami. Pani nie reagowała na dzwonek, natomiast odebrała sygnał z domofonu; poprosiłam sąsiadkę o ściszenie odbiornika, zaznaczając, że jej zachowanie jest bardzo niekulturalne i nosi znamiona chamstwa. Hałas był słyszalny na ulicy X. Pani oczywiście nie przyczyniła się do mojej prośby. Świadkiem rozmowy była jedna z pracujących w bloku portierek.
Ok. godz. 22 tego samego dnia pani Y zareagowała agresją słowną wobec mojej mamy, która wracała ode mnie do swojego mieszkania w innej części osiedla. Pani Y krzyczała cytuję "a właśnie że będę słuchać jak chcę, bo ja tu mieszkam 40 lat!". Świadkiem krzyków pani Y była pracująca na nocnej zmianie potierka.
Podobno, zdaniem mieszkańców bloku, państwo Y "zostali kiedyś upomniani przez Spółdzielnię"; jak widać nic sobie z tego nie zrobili.
Ponieważ mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie mieszkania nr 11, prawdopodobnie jestem najbardziej narażona na hałas dobiegający od sąsiadów. Mieszkania z boku graniczą z nimi przez łazienkę bądź kuchnię, mój lokal natomiast znajduje się bezpośrednio nad nimi.
Hałasy słychać w całym moim mieszkaniu, praktycznie więc po powrocie z pracy nie można ani obejrzeć telewizji, ani posłuchać muzyki, nie wspominając już o czytaniu książki. Na chwilę relaksu i minimum komfortu we własnym mieszkaniu nie mogę liczyć.
Przez ostatnie cztery lata nabawiłam się rozstroju nerwowego, co poskutkowało zaburzeniami trawienia i zaburzeniami gospodarki hormonalnej organizmu.
Kończąc rozmowę z moją mamą wieczorem 9 lipca, pani Y wykrzyczała, że cytuję " ją nękam" i że "ona zaraz pójdzie na Policję". Potem wróciła do swojego mieszkania i "podkręciła" głos w telewizorze.
Pytanie, kto tu kogo nęka... (- z mojego pisma do Policji)
PS.
Po tym jak zgłosiłam się na Policję, postraszyli babę i jest o wiele lepiej, choć nie idealnie.
WALCZCIE o swoje prawa, zgłaszajcie się do służb.
Warto, bo zdrowie mamy jedno.
zobacz wątek