Po trzech latach zabrałam mamę z Chłapowa. Zmienili się pracownicy i dramatycznie obniżył się standard. Nie ma terapii zajęciowej. Od menedżerki usłyszałam, że nawet jak da mojej mamie klocki, to ona je zje. Pielęgniarka nie pracuje. Nie ma szczepień na covid czy grypę. Za pobranie krwi dla laboratorium menadżerka kasuje 100 zł (mam to na piśmie). Syntetyczna pościel, niedoprane ręczniki, znikające rzeczy mamy. Usłyszałam też na koniec, że moja mama to truchło. Obrzydliwość.