Ja miałam juz 5 roznych dietetykow, rozne diety, i cuda z netu. Jak chodzilam do dietetyka to chudlam. Diete skonczylam i od nowa gruba. Byl czas ze sie zalamalam i zupelnie odpuscilam. W tamtym roku moja kolezanka powiedziala mi cos co mnie zastanowilo : Aneta u ciebie to nie chodzi o zarcie tylko o glowe. Obrazilam sie -ale .... Wpadlam na pomysl zeby poszukac kogos kto zajmie sie i dieta i moja glowa. I co ? Znalazlam tak zwanego "psychodietetyka". Czy mi pomogl ? Moze to zabrzmi dziwnie - ale ani mi nie ulozyl diety, ani nawet nie padalo to slowo D I E TA. Troche na poczatku mnie to i dziwilo, i chyba nawet zniechecalo bo w sumie to bylam przyzwyczajona do diety, rozpiski co mam dzis jesc i ile a tu nic ? No ale mowie - ok sprobuje co mi tam. I wiecie co ? Tak mnie gosc poprzekrecal w mysleniu ze dzis jakos tak ani nie mysle co mam zjesc na obiad, a co na kolacje, nie mam ochoty na podjadanie. A jak czasem nawet sobie zjem cos slodkiego to nie zalamuje mnie to ani nie dreczy jak kiedys. Czy chudne ? Szalu nie ma - ani cudow. Ale ciagle jednak w dol. Moze 2-3 kg na miesiac - ale jest cos innego tez fajnego. Czuje sie rewelacyjnie.