Może zacznijmy od tego, że puszczanie psa luzem bez nadzoru (zakładam, że tak właśnie jest) jest po prostu niebezpieczne dla psa. Może wpaść pod samochód lub stać się ofiarą jakiegoś zwyrodnialca....
rozwiń
Może zacznijmy od tego, że puszczanie psa luzem bez nadzoru (zakładam, że tak właśnie jest) jest po prostu niebezpieczne dla psa. Może wpaść pod samochód lub stać się ofiarą jakiegoś zwyrodnialca. Sądzę, że kupy są tu naprawdę drugorzędnym problemem, zwłaszcza te zrobione w lesie, gdzie jak sam Obrzydzony zauważył, chodzą też inne zwierzęta, które także załatwiają swoje potrzeby. Proponuję zgłosić leśniczemu potrzebę sprzątania po nich... Co do zakłócania spokoju saren, to znacznie bardziej by się im przysłużyło, gdyby po lesie przestały jeździć quady, a noce stały się cichsze, bez rąbiącej muzyki i sztucznych ogni. Psy na wsiach były, są i będą, do tego akurat sarny raczej zdążyły się przyzwyczaić (z quadami gorzej).
Przeszkadza Obrzydzonemu kupa, którą pies sąsiada robi na jego podwórku? Najprościej byłoby chyba porozmawiać z sąsiadem, nieprawdaż? Czy tak wysoka kultura jest już Obrzydzonemu obca? Przy okazji można by poruszyć kwestię puszczania psa luzem, chociaż wątpię, by udało się coś wskórać w tej mierze. Podobnie nie radziłbym się wygłupiać z hasłami o sprzątaniu - mieszkamy na wsi, drodzy Państwo, spróbujmy nadać właściwe rzeczy proporcjum. Tu nie ma nawet chodników, niewiele uliczek jest utwardzonych. Proszę mi wierzyć, że jestem jedynym w swojej okolicy, który wychodzi z psem trzy razy dziennie na smyczy, a i tak wszyscy mnie oglądają jak nie lada kuriozum. Podczas gdy ja wyprowadzam swego psa na spacery nie dlatego, że mi przeszkadzają jego kupy w moim ogródku, tylko dlatego, że każdy pies takich spacerów potrzebuje. Ogródek to tylko rozszerzenie domu, trzymanie w nim psa 24/7 niszczy mu psychikę i skłania do ucieczek. Ale to już temat na zupełnie inną rozmowę.
zobacz wątek