Odpowiadasz na:

Miałem kiedyś identyczną sytuację z moim już dziś nieżyjącym psem, wiele lat temu szedłem z nim na smyczy i dopadła nas idąca luzem amstaffka. Potraktowała mojego psa jak szmacianą zabawkę -... rozwiń

Miałem kiedyś identyczną sytuację z moim już dziś nieżyjącym psem, wiele lat temu szedłem z nim na smyczy i dopadła nas idąca luzem amstaffka. Potraktowała mojego psa jak szmacianą zabawkę - chwyciła go w zęby i tłukła nim o chodnik. Zanim dobiegł do nas jej opiekun i wspólnie udało nam się wyrwać jej z zębów mojego pieska (trzykilowego kundelka), minął wiek. Piesek przeżył, ale psychicznie pozostał skrzywiony do końca życia. Oczywiście opiekun amstaffki był w szoku, bo przecież „ona by muchy nie skrzywdziła”. Między innymi dlatego w przepisach widnieje bezwzględny nakaz spuszczania większych psów ze smyczy wyłącznie w kagańcach. I jestem całym sercem za tym, aby go egzekwować w sposób bezwzględny.

zobacz wątek
6 lat temu
~Dariusz

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry