Tyle tylko, że żona nie spacerowała „przed jego domem”, a na tyłach uliczki, po zarośniętym trawą, dzikim terenie. Lub dzikiej uliczce, jak kto woli. Fronty domów są z drugiej strony. Nawet się nie...
rozwiń
Tyle tylko, że żona nie spacerowała „przed jego domem”, a na tyłach uliczki, po zarośniętym trawą, dzikim terenie. Lub dzikiej uliczce, jak kto woli. Fronty domów są z drugiej strony. Nawet się nie zbliżyła do posesji tego człowieka! To po pierwsze. Po drugie, pies zrobił tylko siusiu! To co miała zrobić, za przeproszeniem, umyć trawę?! Do czego jeszcze się Państwo posuną w swoich żądaniach?
zobacz wątek