Kompromitacja
To, co zobaczyłam na scenie, trudno nazwać teatrem.
Wyszłam w przerwie, bo poziom żenady był zbyt wysoki, żeby go usprawiedliwić włoską energią.
Zamiast komedii Goldoniego dostaliśmy...
rozwiń
To, co zobaczyłam na scenie, trudno nazwać teatrem.
Wyszłam w przerwie, bo poziom żenady był zbyt wysoki, żeby go usprawiedliwić włoską energią.
Zamiast komedii Goldoniego dostaliśmy hałaśliwy pokaz krzyków, przerysowania i tanich, dosłownych, wulgarnych scen.
Goldoni to lekkość, rytm i inteligentny humor. Tutaj nie było ani jednego momentu, który by tego dotknął.
Brak stylu, brak humoru, brak smaku.
Spektakl sprowadził klasyczny tekst do poziomu ordynarnej, chaotycznej farsy.
Jeżeli Teatr Wybrzeże uważa tę inscenizację za sukces to brak mi słów.
zobacz wątek