To był niedzielny obiad, lokal był pełny, ale dzięki miłym klientom (nie obsłudze!) udało nam się usiąść. Wystrój jest raczej barowy, nie zachęca do dłuższego siedzenia, jakkolwiek neony umieszczone na ścianach są świetne. Menu z opcją "zakreślania" potraw w zasadzie w ciemno jest ciekawe (na pewno oryginalne), ale dla osób, które dopiero raczkują wśród azjatyckich smaków to dżungla. Wg mnie takie menu sprawdziłoby się w pizzerii albo burgerowni, gdzie każdy zakreślając opcję "cebula" albo "pomidor" doskonale wie co wybiera. Zakreślając opcję "sago" albo "strzał w 7" niestety jest trochę jak w "Idź na całość". Można trafić zonka. Hao Bao było genialne. Od początku do końca na tak (chociaż moja porcja okazała się być ostatnią, a była godzina 16:00). Ramen na nie. Najpierw zimny, po zwróceniu uwagi kelnerce trafił na stół w gorącej odsłonie, ale bez mięsa (za karę?) Smakowo bardzo słaby - kwaśny. Porównanie mam spore (również oryginalnie japońskie) Ps. Przez godzinę, pomimo tego, że 2 stoliki stały puste, kelnerzy odprawili z kwitkiem 10 osób, informując ich, że te puste stoliki czekają na rezerwację. Bez rezerwacji nie byłoby frustracji i wciąż byłoby pełno (jak w Śliwce w Sopocie).