Od razu zaznaczam, że z poprzednim wpisem nie mam nic wspólnego. Natomiast w pełni się zgadzam. Pan Barman z Żaka jest do ukarania za warknięcie: "ja tu nie jestem od polecania tylko od nalewania" do mojej przyszłej małżonki (niestety nie było mnie przy tym). Do tej pory żyłem w jakże naiwnym przekonaniu, że barman jest również od polecania napojów (proponuję zerknąć http://www.praca.gov.pl/index.php?page=klasyfikacja_zawodow&klasyfikacja_zawodow_id=913), ale widać jestem maruderem który nie wie czego chce, a ten przemiły pan w końcu mnie uświadomił, że barmaństwo to jakże wąska specjalizacja zajmująca sie li tylko nalewaniem i warczeniem na klientów. Aczkolwiek sumiennie dodam, że jak zamawiałem drinka z red bullem zaproponował tigera, bo nieco taniej wyjdzie i tutaj plus za dbanie o finanse klienta.

Ja rozumiem, że Żak jest placówką utrzymywaną z publicznych pieniędzy, czyli obowiązują tu standardy obsługi klienta rodem z pierwszego lepszego urzędu. Jednak klub, który aspiruje na promotora wysokiej kultury, powinien elementarnych podstaw kultury wymagać od swoich pracowników przede wszystkim. Dodam, iż sytucja przeze mnie opisana miała miejsce w trakcie koncertu Marii