Widok
Bezpieczenstwo na Oruni
Witam, planuje zakup mieszkania na Oruni dolnej, jako, ze mieszkanko bardzo fajne, blok w miare nowy i ogrodzony to jednak natykam sie na wiele opinii, ze to najniebezpieczniejsze miejsce w Gdansku. Troche mnie to przestraszylo, ale oczywiscie z zakupu nie mam zamiaru rezygnowac, jak to naprawde wyglada? Jest tak zle, czy po prostu ' tak jak wszedzie'?
Bardzo odradzam bardzo będziesz żałować mam paru znajomych tam i każdy się stara o zamianę mieszkania ,nikt by nie kupił tylko dostali tam z urzędu kup lepiej na chełmie ,tam policja ma wylane na dolną orunie ODRADZAM to jest najniebezpieczniejsze miejsce w gdańsku nieługo jeszcze wyjdzie około 10 osób z pewnego Gangu bo kończą im się wyroki i będzie jeszcze gorzej
Czytam to ze zdiwieniem, poniewaz wczesniej mieszkalam na Ujescisku i jakos nei zauwazylam zeby bylo bardziej bezpiecznie... bardziej rozwydrzone malolaty z rodzicami ktorzy mysla , ze jak juz zamieszkali na nowym osiedlu- to lepsza kategoria ludzi. Na kazdym osiedlu nie uniknie sie zlodziejstwa i wandalizmu. I tak jak ktos napisal- Orunia ma swoj klimat -czyli wszedzie blisko a po drugie duzo sie dzieje na korzysc -odnowione place zabaw, boiki maja odnowione elewacje,nowe inwestycje. Wiec nie obawiaj sie i jak mieszkanie ladne kupuj-pozdrawiam T
Ja rok z temu z mężem tez mieliśmy te same obawy co do dzielnicy, jednak kupiliśmy tu mieszkanie i jesteśmy bardzo zadowoleni, blisko do centrum, piękny park, dzielnica może trochę odstrasza wyglądem ale bezbieczenstwo takie same jak wszędzie. Kupiliśmy mieszkanie tez w miarę nowym bloku i ogrodzonym więc może będziemy sąsiadami :-) polecam Orunie.
Witam, prawie kupilam M w tej lokalite i chyba w tym samym osiedlu. tez mialam watpliwosci,bo ludzie mowili, ze to okropna dzielnica i niebezpieczna a bla bla bla (oczywiscie, gadali ti,co tam nigdy nie mieszkali). Ale naszczescie mam informacje z pierwszej reky od kolegy co tam mieszka 1,5 roku i mowi, ze dzielnica spokojna,bardzo dobrze zkomunikowana i nie zmienial by za ziadna cene. Nawet swoje M tam bede szukal
Tymto pozdrawiam ludzi, ktori nie wiedza ale ale gadaja :D
Tymto pozdrawiam ludzi, ktori nie wiedza ale ale gadaja :D
Nie mieszkam na Orunii, ale mieszkałem 20 lat w Warszawie na Pradze i tak samo jak wy mogę powiedzieć, że nic mi się nie stało, ale policję tam w nocy było słychać co chwilę. Czasami strzały, darcie mordy, butelki, albo najgorszej jak trzeba było pieszo wracać. Kiedyś mając 17 lat jak zobaczyłem kilku dresów z 100 metrów ode mnie to się zawróciłem i poszedłem na około, bo samo ich darcie mrody źle wrózyło.
Orunia jest niebezpieczna i nikt temu nie zaprzeczy. Mieszkam w Gdańsku od kilku lat i Orunia czy Nowy Port to złe dzielnice do zamieszkania, bo jeśli mieszkasz tam od urodzenia to wiadomo, że nie narzekasz.
Orunia jest niebezpieczna i nikt temu nie zaprzeczy. Mieszkam w Gdańsku od kilku lat i Orunia czy Nowy Port to złe dzielnice do zamieszkania, bo jeśli mieszkasz tam od urodzenia to wiadomo, że nie narzekasz.
Heh, Patryku, tom ja zabiorę głos. Się wywołana poczułam, bo wspominasz o moich dwóch rodzimych dzielnicach i muszę naprostować koniecznie, bo nie zasnę ;) Na Oruni mieszkałam 24 lata. Pierwsze 14 w części tak zwanej "za torami", w blokach przy Żuławskiej i mi się tam wówczas zdawało bezpiecznie, natomiast ta druga część, czyli okolice Raduńskiej, Podmiejskiej to mi się jawiły jako patologia i złooo... Potem mieszkałam 10 lat w okolicy Podmiejskiej i z czasem zaczęłam demonizować "za torami", bo tam drechy z bloków, a mi na tej Podmiejskiej zdawał się luzik... I oceniam tu jedynie późno nocne spacery oczywiście, bo w biały dzień to śmiech na takie dywagacje. Co do Oruni to ja do dziś boję się okolic Równej, Głuchej, ale pewnie tubylcy się nie boją ;) Prawda jest taka, że na Oruni zagrożenie jest podobne do Zaspy, Przymorza, znaczy istnieje, ale nie demonizowałabym, bo to głupie. Natomiast piszę, żeby sprostować opinię o Nowym Porcie. Mam porównanie i mogę dać sobie uciąć każdą część ciała, że to jest niesamowicie spokojna dzielnica o każdej porze doby. Wynika to po pierwsze z tego, że generalnie populacja jest tu starszawa ;P, a po drugie z tego, że jest to bardzo maleńka dzielnica. Jeżeli napadnie mnie jaki drechu to jest 99% szans, że uda mi się go wcześniej czy później spotkać ponownie, zidentyfikować, nie jest anonimowy. Przyjezdnej patologii nie ma, bo nie mają do czego przyjeżdżać. Nie ma tu picia czy wystawania pod klatkami, naprawdę. Nie chciałam się tu przenosić, przerażała mnie ogólna brzydota, a teraz jestem zachwycona i bym się nie przeniosła za skarby... W Oliwie, Sopocie, Wrzeszczu spotkam nocą pijanych ludzi wracających z imprez, a w Porcie? Cisza. Dzisiaj wracałam z pracy nocą, po drugiej. Rowerem. Z Przymorza, przez Zaspę i brzeźno. Bałam się bardzo. Ale tylko przekroczyłam granicę Brzeźno/Port i kamień z serca, bezpieczna. Nic to, że cały Port musiałam jeszcze przejechać. Port pod względem bezpieczeństwa jest bardzo ok. A nie mieszkam tu od urodzenia i gwoli sprawiedliwości - znam tylko kilku sąsiadów z bloku.
mieszkam na Głuchej 7 lat i jakoś żyje.. moje dzieci również... nie czuje/nie czułam się zagrożona, dzielnica jak każda inna.. nie wiem czemu ktoś uważa że jest tu niebezpiecznie, chodze nawet wieczorami na spacery z psem i też nigdy nikt mnie nie zaczepil nigdy ani nic takze to tylko stereotypy, głupie wymysły
wspomniałam o Głuchej, nie znam jej najlepiej - przyznaję od razu, ale napomknęłam, bo ja osobiście mam doświadczenia nieprzyjemne. Byłam tam kiedyś oglądać mieszkanie, trafiłam od strony Sandomierskiej i torów.. Przy samych torach beztroskie picie. We wspomnianym bloku pod każdą klatką grupa wyrostków z piwem. Ciężko mi było wchodzić do klatki przepychając się przed młodzieńców w dresach z piwem w ręce, tym bardziej, że byłam wówczas młodszą kobietą niźli dzisiaj jestem ;) gdyż rzecz miała miejsce 4 lata temu. Więc moje obawy nie wynikają ze stereotypów ani głupich wymysłów, tylko z doświadczeń. Nawet mój facet się bał ;) Mieszkanie oglądałam ze 3 razy, za każdym razem była podobna sytuacja z tym staniem pod klatkami, lustrowaniem i piciem. A mieszkałam wówczas w innej części Oruni dolnej i tam tak bynajmniej nie było, inny świat. Natomiast nie neguję, że te dresy nie zaczepiałyby mnie, gdybym została sąsiadką - wszak swoich się nie rusza i dlatego dla Ciebie jest tam spoko :) Ja zostałam napadnięta tylko raz, w centrum Gdańska, choć to niby moje dzielnice takie szemrane :) Ale nie chciałabym mieszkać na Głuchej, bo mam porównanie i facet z piwem pod blokiem wpisany w pejzaż to jednak może (choć nie musi) być potencjalne zagrożenie, a mnie to odstrasza. Podobnie odstrasza mnie Dolne miasto, chociaż znam wiele osób stamtąd, które sobie chwalą. Warto kierować się własnymi odczuciami a nie cudzymi opiniami, myślę, że to jest clue. Pozdrawiam wszystkich mieszkańców Głuchej. Tych których uraziłam, przepraszam - to tylko moje subiektywne wrażenia.