Z pamiętnika Kuratora
14 września 2003r.
Przypomniała mi się dzisiaj pewna scenka. Znajomi kupili sobie psa. Bydlątko było kochane, ale tylko do momentu, gdy nie podszedłeś na wyciągnięcie ręki. Wtedy drapało,...
rozwiń
14 września 2003r.
Przypomniała mi się dzisiaj pewna scenka. Znajomi kupili sobie psa. Bydlątko było kochane, ale tylko do momentu, gdy nie podszedłeś na wyciągnięcie ręki. Wtedy drapało, gryzło i śliniło wszystko w zasięgu pyska i łap. Niewielu chciało więc narażać się na takie „pieszczoty”. Któregoś dnia wpadam sobie do nich do domku, a tu cisza. Psina siedzi w kuchni pod stołem i nic. Okazało się, że znajomi kupili mu kaganiec i spiłowali nieco pazurki.
Szkoda, że nie da się tak zawsze.
zobacz wątek