bębenek
Fajny pierwszy akt, drugi już taki sobie, porwany i niespójny. Rzeczywiście za dużo drobnych gadżetów, zrzucanych w dużych ilościach na scenę. Męczy też odwoływanie się do scen z filmu Blaszany...
rozwiń
Fajny pierwszy akt, drugi już taki sobie, porwany i niespójny. Rzeczywiście za dużo drobnych gadżetów, zrzucanych w dużych ilościach na scenę. Męczy też odwoływanie się do scen z filmu Blaszany bębenek:" - automatycznie włącza się w umyśle widza porównywanie spektaklu z filmem. Trudno potem z tego poziomu się wydostać.
No i po co Paweł Tomaszewski tak długo musiał biegać nagi na scenie. Jak się Marta Kalmus rozebrała w "Lilii Wenedzie", to wiadomo było o co chodzi i scena była świetna. Ale tu niestety ja wiedziałam tylko na początku o co chodzi, a potem to juz tylko mi było go szkoda. Ale może właśnie taki miał być efekt - kto to wie...?
Ciekawe czy komuś z widzów chciało się pobębnić wraz z Oskarem? Mnie tak. I pokrzyczeć.
zobacz wątek