Kropeczko
Wszystko się da jeśli się chce i wie.
Nie dbam o żywiołowość muzyki w jakiejś zupełnie przypadkowej i nie akustycznej hali.
Jeśli słuchasz muzyki w kwadracie na rozbebłanych kolumnach,...
rozwiń
Wszystko się da jeśli się chce i wie.
Nie dbam o żywiołowość muzyki w jakiejś zupełnie przypadkowej i nie akustycznej hali.
Jeśli słuchasz muzyki w kwadracie na rozbebłanych kolumnach, końcówce mocy na konstrukcji rodem z lat 70 i wysuszonych kondkach to nie dziwię się, że krew płynie Ci z uszu i ekscytujesz się wycieczką na trójmiejski koncert.
Ja lubię dobrego rotel'a, lubię krell'a i vincent'a w wygłuszonym choćby częściowo pokoju.
Osobiście pod kompa podłączonego mam rotel'a i dobrane, tunningowane philipsy, aby przy oglądaniu filmów było jak np. w silver screen.(wiem że małe, dobre głośniki Bose byłyby lepsze, ale nie wszystko można mieć)
I w zasadzie tak jest.
Muzyka dobrze tu brzmi, ale właściwy system do odsłuchu mam w innym pokoju.
Piszesz o klimacie całości.
Wiem, że czasem na koncercie ciarki po plecach przechodzą.
Ale wiem także, że gdzie jest spory tłum ludzi, tam wydziela się w atmosferze pewnego rodzaju, nazwijmy to "syf".
Tak więc porównać można, (Ty uważasz, że nie)tylko nie wiadomo po której stronie będzie znak nierówności lub równania.
Ja muzyki nie słucham.
Wsłuchuję się w nią, zanurzam się, wyławiam detale chełpię i afiszuję się nimi.
Spoczywam na niej i żyję nią.
Pisać o muzyce, to tak jakby charakteryzować smak wypitego wina wina.
Chociaż jedno i drugie uzupełnia się wzajemnie, a gdy jest jeszcze kobieta całość przejawia się świętą trójcą.
zobacz wątek